wiedzial o wszystkim, co robila.
Morgan poczula sie, jakby ktos pogwalcil jej prywatnosc. Zadzwonila po taksowke, wyniknela sie z domu Brittena i uciekla.
ROZDZIAL 13
Morgan nie chciala byc sama. Przed oczami miala makabryczne szkielety, plasajace jak marionetki z najgorszego koszmaru. Niepewna, dokad pojechac o tak poznej porze, w koncu podala kierowcy adres Brada.
Kiedy dotarla na miejsce, byla pierwsza w nocy. Wiedziala, ze podejmuje ryzyko. Jej pierwsze spotkania z Bradem byly tak przesycone wzajemna niechecia, ze w tamtym okresie za nic w swiecie nie zwrocilaby sie do niego o pomoc. Jednak w tej chwili widziala w nim czlowieka, na ktorym mozna polegac. Oby tylko nie mial jej za zle tego, ze zjawia sie u niego o tak poznej porze.
Nie mial. Kiedy zobaczyl przerazona mine Morgan, odruchowo objal ja i delikatnie poprowadzil do mieszkania.
– Co sie stalo? – spytal, przekonany, ze cos zlego musialo spotkac jej siostre albo ktores z dzieci.
Morgan niechetnie wyrwala sie z jego ramion i padla na stojaca obok kanape. Dopiero teraz, kiedy czula sie bezpieczna, dotarlo do niej, co przezyla w domu Brittena. Jej zacisniete wargi wykrzywily sie w dol, a wstrzymywane do tej pory lzy poplynely szerokim strumieniem po twarzy, rozmazujac makijaz.
Morgan opowiedziala Bradowi o wszystkim, od zawoalowanych grozb Brittena, dotyczacych jej posady, az po rozmowe z Janice na temat molestowania seksualnego. Opisala przerazajaca kolekcje szkieletow i mrzonki Brittena o jego wspolnej z nia, Morgan, przyszlosci. Brad trzymal ja za reke i sluchal, nie przerywajac. Kiedy skonczyla, otarla oczy, a on delikatnie pogladzil ja po wlosach.
– Wiedzialem, ze cos jest z nim nie w porzadku – powiedzial ze zloscia – ale nie domyslalem sie, ze az tak.
– Myslisz, ze powinnam zadzwonic na policje?
– Skoro nie zamierzasz oskarzyc go o molestowanie, to niewiele ci to pomoze. Poza tym, co bys powiedziala? Ze facet probowal cie zlapac, upadl i uderzyl sie w glowe? Ze sciagnal pliki z twojego komputera? Zreszta nie wiadomo, jak by zareagowal, gdybys wmieszala w to policje.
– No to co powinnam zrobic? Brad odetchnal gleboko.
– Na razie nie rob nic. Niech mu zaloza szwy, niech on sam zastanowi sie nad tym, co sie stalo. Zepchnij go do obrony. Wez sobie dzien, dwa wolnego. Czy facet jest wariatem, czy nie, byc moze zrozumie, ze zachowal sie jak idiota. Kto wie, moze cie nawet przeprosi.
Morgan skinela niepewnie glowa i usmiechnela sie.
– Dzieki, ze mnie wysluchales. Wlasciwie nie jestem pewna, czemu tu przyjechalam, ale dobrze, ze to zrobilam. – Zrobilo jej sie zimno. – Wiesz, boje sie sama wracac do domu. Nie chcialabym sprawiac klopotu czy sie narzucac, ale czy moglabym przespac sie u ciebie, na tej kanapie? – To zaden klopot. Obok sypialni Michaela jest pokoj goscinny. Chodz, dam ci swieza posciel.
Zaprowadzil ja do malego, ale wygodnego pokoju. Morgan byla wyczerpana, jednak w jej glowie wciaz klebily sie setki mysli. Wiedziala, ze minie duzo czasu, zanim uda sie jej zasnac.
Rozebrala sie, pozostajac w samej bieliznie. Wolalaby spac nago, ale uznala, ze lepiej bedzie miec cos na sobie na wypadek, gdyby do pokoju wszedl Michael. Z ciekawosci otworzyla garderobe. Powietrze wypelnilo sie wonnym zapachem drzewa cedrowego. Morgan weszla do srodka i wlaczyla swiatlo. Wisialy tam damskie ubrania, prawdopodobnie nalezace do zony Brada.
Morgan przypomniala sobie zdjecie ladnej kobiety, ktore widziala w jego gabinecie. Przez kilka sekund myslala o niej. Brad prawie nic nie mowil o swojej zonie i teraz, Morgan czula sie jak intruz. Lekliwie przebierala w ubraniach dotad, az znalazla znoszona flanelowa koszule nocna. W nadziei, ze Brad nie bedzie mial jej tego za zle, wlozyla ja, zrzuciwszy bielizne. Po kilku minutach lezala juz w lozku. Wkrotce zasnela.
Brad, jak zawsze, obudzil sie o szostej. Zaczal myslec o Morgan. Mimo nieufnosci, jaka poczatkowo zywili do siebie, uprzytomnil sobie, ze czuje sie przy niej coraz lepiej. Co wiecej, Morgan budzila w nim od dawna uspione uczucia. Zadna z kobiet, ktore mial okazje poznac ostatnimi czasy, nie rozpalala jego wyobrazni tak jak ona. Kilka minut pozniej zapukal do jej pokoju, pragnac zaprosic ja na sniadanie.
Nie uslyszal odpowiedzi. Brad przekrecil galke i uchylil drzwi.
– Morgan? – powiedzial cicho. – Morgan, wstalas juz? – Otworzyl drzwi szerzej i wszedl na palcach do srodka. Slabe promyki swiatla dziennego przedzieraly sie przez zaciagniete zaslony. Brad wszedl w polmrok, zamykajac za soba drzwi.
Dostrzegl niewyrazny zarys glowy na poduszce i pasma wlosow splywajacych na przescieradlo. Rozsunal lekko zaslony, wpuszczajac wiecej swiatla. Morgan wciaz spala kamiennym snem.
Lezala na plecach, z kocem sciagnietym do bioder. Bylo w niej cos, co obudzilo w duszy Brada dziwna tesknote. Przyjrzawszy sie Morgan dokladniej, zauwazyl, ze ma na sobie jedna ze starych koszul nocnych jego zony. Stlumil budzacy sie w nim smutek i powoli usiadl na skraju lozka. Dotknal czola Morgan, odruchowo odgarniajac kilka kosmykow.
Otworzyla oczy. Zobaczyla go niewyraznie, jak przez sen. Nieuczesane wlosy opadaly mu na uszy, a poly szlafroka byly rozchylone az do pasa. Wydal jej sie zaskakujaco pociagajacy. Wciaz nie w pelni rozbudzona, ulegla ogarniajacemu ja pozadaniu. Bezwiednie uniosla rece i objela go za szyje.
W wypelniajacym pokoj bladym swietle twarz Brada powoli zblizyla sie ku niej. Ich usta delikatnie zlaczyly sie w aksamitnej pieszczocie. Lekko rozchylone wargi Morgan byly gorace i suche. Brad muskal je ustami, wedrujac to w jedna, to w druga strone. Byl zaskoczony tym, jak ciepla jest jej skora. Po chwili Morgan dotknela jezykiem jego ust i Brad poczul, ze jakas sila zaczyna budzic sie w nim do zycia.
Powoli przesunal wargi w dol, by spoczac na szyi, w miejscu, gdzie czuc bylo szybkie bicie pulsu. Morgan jeknela cicho i przywarla do Brada, miotana wzrastajacym pozadaniem. Wsunela rece pod koc i podciagnela koszule nocna. Brad dostrzegl w slabym swietle zaglebienie o ksztalcie litery V w lekko piegowatej skorze. Jakiez to irlandzkie, pomyslal. Im nizej, tym wieksze byly brazowawe plamki, laczace sie w wysepki o nieregularnych ksztaltach. Dlon Brada powoli zsunela sie w dol. Wtedy Morgan chwycila jego reke i polozyla ja na swojej piersi, mocno zaciskajac.
Jej oddech stal sie glebszy. Brad spojrzal Morgan w oczy i zobaczyl w nich pozadanie. Ujal jej piers w dlon i kiedy musnal kciukiem otoczke sutka, brodawka natychmiast zesztywniala. Morgan, splatajac palce, pospiesznie zlapala go za glowe i przyciagnela do swojej piersi. Brad przez chwile muskal wargami stwardnialy sutek, zataczajac jezykiem kregi wokol brodawki. Potem zacisnal usta na jej piersi i przez kilka sekund ssal jaz zadowoleniem.
Morgan jeknela. Puscila szyje Brada i zsunela szlafrok z ramion mezczyzny. Pragnac przywrzec do jego nagiej piersi, wbila mu palce w plecy.
Kiedy spletli sie w uscisku, Morgan wygiela plecy w luk i gwaltownie przywarla do Brada.
Zrecznymi ruchami ciala przesunela go miedzy swoje nogi. Czujac dotyk materialu bokserek, niecierpliwie wcisnela palce pod elastyczna gumke, po czym je sciagnela. Nastepnie chwycila go za biodra, zatapiajac paznokcie w umiesnionych posladkach.
Brad byl juz mocno podniecony i Morgan poczula, jak wsuwa sie miedzy jej nogi, by zaraz sie wycofac. Uniosl glowe i spojrzal jej w oczy. Bylo w nich napiecie, ale i odrobina niepewnosci.
– Czy…? – zaczal.
– Nie przejmuj sie – szepnela, uciszajac go pocalunkiem. – Wzielam pigulke. – Przyciagnela jego glowe z powrotem do piersi.
Bradowi udzielilo sie pozadanie Morgan. Kiedy zaczela wykonywac pod nim plynne, rytmiczne ruchy, podniecenie Brada siegnelo zenitu. Pragnal jej. Zaczal napierac biodrami i wsunal reke miedzy jej nogi. Morgan odsunela dlon.
– Nie – powiedziala. – Ja to zrobie.
Kiedy poczul dotyk jej cieplych palcow, nie mogl powstrzymac sie od chrapliwego jeku. Wprowadzila go w siebie. Byla nieopisanie mokra, miekka i gladka. Nogi kobiety objely go w talii, a ich ciala rozpoczely wolny,