W drodze do szpitala Brad zadzwonil z samochodu do sali porodowej. Pacjentka, niesamowicie gadatliwa kobieta imieniem Melissa, od chwili przyjazdu do szpitala dzialala wszystkim na nerwy swoimi bezustannymi pytaniami. Zaraz po wyjsciu doktora Summersa serce jej dziecka zaczelo bic slabiej, a matka nagle stala sie potulna jak baranek. Bez slowa sprzeciwu podpisala zgode na zabieg i zostala szybko przewieziona do sali operacyjnej. Wedlug relacji pielegniarki pacjentke uspiono i doktor Chang przystapila do operacji. Dziecko powinno wkrotce przyjsc na swiat.

Piec minut pozniej Brad wjechal na parking dla lekarzy. W naglych wypadkach udzielal cichej zgody obecnym na miejscu specjalistom na rozpoczecie operacji przed jego przybyciem. W koncu za kilka miesiecy Mei Mei i tak bedzie juz pelnoprawnym lekarzem i kiedys musi udowodnic, ze potrafi radzic sobie sama. Gdyby jej sie nie powiodlo, Brad szybko wkroczylby do akcji.

Nie byl pewien, co zrobic z Michaelem. Wychodzac z domu, chlopiec wzial Game Boya, ktory mogl go zajac na co najmniej godzine. Brad zamierzal oddac Michaela pod opieke jednej z pielegniarek. W pustych pokojach i dyzurkach byly telewizory. Mikey mogl tez po prostu pojsc do pokoju pielegniarek i tam grac na Game Boyu do woli.

Przemknawszy obok sali naglych przypadkow, Brad i jego syn staneli przed zamknietymi drzwiami windy. Dlugo nie przyjezdzala, o tej porze w szpitalu bylo bowiem wielu odwiedzajacych, podrozujacych miedzy pietrami. Brad niecierpliwie bebnil palcami w sciane. Kiedy drzwi wreszcie sie otworzyly, natychmiast wpadl do kabiny i wcisnal guzik z siodemka. Jak nalezalo oczekiwac, winda zatrzymala sie na czwartym pietrze i wypelnila ludzmi, by stopniowo pustoszec na kolejnych kondygnacjach. Wydawalo sie, ze minela wiecznosc, zanim kabina wreszcie stanela na siodmym pietrze.

Brad i Michael byli ostatnimi pasazerami, ktorzy ja opuscili. Po wyjsciu z windy niespodziewanie natkneli sie na Nbele. Michael spojrzal na niego i usmiechnal sie od ucha do ucha.

– Nbele! – zawolal.

– Michael, przyjacielu – powiedzial Nbele z promiennym usmiechem. 4 Nasze spotkania w szpitalu staly sie juz tradycja!

– Pracujesz do pozna, Nbele? – spytal Brad.

– Nie, doktorze. Dzis odwiedzam przyjaciela.

– Moge z nim pojsc, tato? – spytal Michael, wyraznie ozywiony.

– Musze przeprowadzic pilny zabieg – wyjasnil Brad i kiwnal glowa w strone sal porodowych. – Nie mialem z kim zostawic Michaela. Na pewno ktoras z pielegniarek chetnie sie nim zajmie.

– Z radoscia wezme go ze soba, doktorze.

– Tato, prosze!

– No coz… jesli nie uwazasz, ze ci sie narzucam…

– Wie pan, ze powiedzialbym, gdyby tak bylo – odparl Nbele. – Dopilnuje, by Michaelowi nie spadl wlos z glowy, doktorze Hawkins. Zadzwoni pan do mojego gabinetu po zabiegu?

– Dobrze. Wpadne do was za jakis czas.

– Super! – krzyknal Michael.

Brad pospiesznie pomachal im na pozegnanie i wszedl na porodowke. Szybko wlozyl fartuch i skierowal sie do sali. Za szyba widac bylo doktor Chang i stazyste, krzatajacych sie obok pacjentki. Brad wsunal glowe w drzwi i oznajmil, ze juz jest.

– Wszystko w porzadku, Mei Mei?

– Dzien dobry, doktorze Hawkins. Dobrze, ze pan przyszedl. Wyjelismy dziecko, ale wystapil lekki krwotok.

– Co z dzieckiem?

– Minute po porodzie mialo piec punktow w tescie APGAR – powiedziala – ale jest z nim coraz lepiej.

W jej glosie brzmiala nuta niepewnosci. Brad wiedzial, ze doktor Chang jest dobra lekarka, ale nagle przypadki sprawialy jej czasem spore klopoty. Szybko wlozyl papierowe ochraniacze na buty, czapke, maske, po czym pospiesznie sie umyl. Wkrotce, z podniesionymi rekami ociekajacymi mydlem, wszedl tylem do sali operacyjnej. Po kilku sekundach mial juz na sobie kitel i rekawice.

Brad podszedl do stolu operacyjnego od lewej strony, naprzeciwko doktor Chang, ktora pracowicie wycierala krew tamponami, podczas gdy stazysta stojacy obok niej poslugiwal sie plastykowym zasysaczem. Krew jednak wciaz plynela. Spojrzawszy na macice, Brad zauwazyl, ze nie obkurczyla sie we wlasciwym stopniu. Miekka i gabczasta, obficie krwawila; stan ten okreslano mianem atonii macicznej.

– Odloz te tampony, Mei Mei – powiedzial Brad. – Musisz zmusic macice do skurczu. Wez ja w obie rece i masuj do skutku.

– Probowalam, doktorze Hawkins.

– To probuj dalej – powiedzial, przybierajac nieco ostrzejszy ton. -Z tego dranstwa wylewa sie szescset centymetrow szesciennych krwi na minute. Jesli tego nie zatamujesz, pacjentka ci sie wykrwawi!

Przez chwile przygladal sie, jak doktor Chang ostroznie kladzie rece na dnie macicy, by rozpoczac ucisk, po czym polozyl na nich swoje dlonie i zademonstrowal, jak masowac miesien z wieksza sila, rytmicznymi, zdecydowanymi ruchami.

– Juz lepiej – powiedzial. – Tak trzymaj, ale przygotuj plan awaryjny na wypadek, gdyby masaz nie pomogl. Co wtedy zrobisz?

– Podam pacjentce prostaglandyne?

– Slusznie, ale nalezaloby zaczac od lagodniejszych lekow. – Spojrzal na kroplowke. – Co w tym jest?

– Ringer's plus ampulka pitocyny.

– Odkrec to na maksa – polecil Brad anestezjologowi. – I dodaj dwadziescia jednostek, dobrze? Jak z jej objawami czynnosci zyciowych?

– Cisnienie w normie – powiedzial anestezjolog – ale pojawil sie lekki czestoskurcz.

– Krew gotowa?

– Dwie jednostki.

– Lepiej przygotuj jeszcze dwie – powiedzial Brad do anestezjologa. -Niech przysla je natychmiast. Podales jej metylergometryne?

– Jeszcze nie.

– Moze dobrze byloby podac jej domiesniowo dwie dziesiate miligrama?

– Robi sie – odparl anestezjolog.

Brad w skupieniu obserwowal sytuacje. Mimo poprawionej techniki masazu krwotok nie ustawal. Brad oszacowal, ze pacjentka stracila juz okolo litra krwi.

– No dobrze, Mei Mei – powiedzial. – Pitocyna i metylergometryna gotowe. Przyszykowalas prostaglandyne?

– Jeszcze o nia nawet nie poprosilam – przyznala zawstydzona. Brad zwrocil sie do pielegniarki.

– Sprobuj wygrzebac skads troche pietnasto-metylowej prostaglandyny F-2 alfa. Dwie piate miligrama od razu nabierz do strzykawki.

Kiedy pielegniarka wyszla z sali, Brad zamyslil sie. Przewlekly krwotok poporodowy spowodowany atonia maciczna stanowil zagrozenie dla zycia. Zazwyczaj tamowano go prostymi srodkami jak leki i masaz; kiedy jednak to sie nie udawalo, doswiadczony chirurg musial dzialac ostroznie, krok po kroku.

– Nie trac glowy, Mei Mei – powiedzial spokojnym tonem. – Prostaglandyne podaj od razu, kiedy bedzie gotowa, ale na wszelki wypadek zachowaj czujnosc.

Pielegniarka przygotowala zastrzyk. Brad pokazal Chang, jak wstrzyknac lek prosto do miesnia macicznego. Kiedy lekarka wznowila masaz, wszyscy wbili wzrok w macice, wypatrujac oznak twardnienia.

– Jak dlugo mam to robic? – spytala.

– Gora piec minut – odparl Brad. – Jaka jest w dotyku?

– Nie wyczuwam zadnej zmiany.

Rzeczywiscie, fioletowa masa wydawala sie miekka jak rybie mieso, a krew wciaz wylewala sie do miednicy. Pacjentka stracila kolejne piecset centymetrow szesciennych. Nie przyniesiono jeszcze krwi do transfuzji; jesli krwotok nie zostanie szybko zatrzymany, moze nastapic zapasc.

– No dobrze, Mei Mei, przechodzimy do planu B – powiedzial Brad. -Co zamierzasz zrobic?

– Podwiazac tetnice biodrowa wewnetrzna? – zaryzykowala.

– To standardowa odpowiedz udzielana na egzaminach – przyznal Brad. -Ale jedna pacjentka umarla na

Вы читаете Dostawca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату