szyi, zbierajac sie na posadzce. Podnoszac sie na kolana, Brad zauwazyl, ze to Nbele.

Jego oczy byly na wpol otwarte, zwrocone ku podlodze. Brad spostrzegl, ze bialka juz wyschly. Na szyi nie wyczul pulsu, a piers sie nie poruszala.

Pod wplywem adrenaliny i strachu Brad zerwal sie na rowne nogi i wybiegl z kuchni. Morgan ruszyla za nim. Brad przemierzyl caly dom, wolajac Michaela, lekajac sie tego, co moze zobaczyc. Ale wszystkie pokoje byly puste. Zatrzymal sie dopiero pod drzwiami frontowymi. Ciezko oddychal, a serce walilo mu jak mlotem. Zdal sobie sprawe, ze musi zebrac mysli. Zaczerpnawszy tchu, polozyl dlon na ramieniu Morgan i scisnal je lekko, jakby chcial dodac jej otuchy. Nie mogl jednak ukryc bolu brzmiacego w jego glosie.

– Gdzie on jest, do cholery?

– Znajdziemy go, nie martw sie, ale musimy dzialac logicznie. Brad niechetnie skinal glowa. Nie mogli bez sensu biegac w kolko.

– Najpierw zadzwonimy anonimowo na policje i powiemy o Nbele – powiedzial stanowczym tonem.

– Chcesz, zebym ja to zrobila? – spytala Morgan.

– Dobry pomysl. Lepiej, zeby nie mieli nagrania mojego glosu. Potem znajdziemy tego sukinsyna Brittena. Jestem pewien, ze to on stoi za tym wszystkim. Mamy duzo pytan, a on zna odpowiedzi. – Zawiesil glos. – Oby tylko byl u niego moj syn.

Po kilku minutach Brad i Morgan znow jechali samochodem, usilujac dojsc do ladu z ta okropna sytuacja.

– W oczach tego swira Brittena – powiedzial Brad – jestem facetem, ktory odebral mu dziewczyne i zrobil z niego posmiewisko. Mysli tylko o zemscie, nic innego sie dla niego nie liczy.

– To prawda – stwierdzila Morgan – ale ja ciagle staram sie to zobaczyc w szerszej perspektywie.

– Nie ma szerszej perspektywy, Morgan. Chodzi o zemste i tyle.

– Wiem, ale co z mozliwym zwiazkiem miedzy zgonami noworodkow i AmeriCare?

– A co to ma wspolnego z Michaelem?

– Nie czytales e-maila, ktorego ci wyslalam?

Brad potrzasnal glowa. Zaczelo padac, wlaczyl wiec wycieraczki. Patrzac przez mokra szybe na biegnaca przed samochodem jezdnie, Morgan opowiedziala Bradowi o swoim spotkaniu z Danielem Morrisonem i o tym, jak zazdrosnie bronil dostepu do danych na temat stanu posiadania czlonkow zarzadu.

– Najwyrazniej informacje te nie byly przeznaczone dla ludzi z zewnatrz -powiedziala. – Brad, on doslownie wpadl w szal. Teraz juz wiemy, ze Brirten ma powod, by chciec smierci tych dzieci. Wszystko sprowadza sie do pieniedzy.

– No dobrze, ale po co mialby uprowadzac mojego syna?

– Nie bylabym zdziwiona, gdyby sie okazalo, ze Morrison i Britten sa ze soba w zmowie – stwierdzila Morgan. – Britten wie, ze widzialam prognozy finansowe firmy, a Morrison przylapal mnie na studiowaniu stanu posiadania czlonkow zarzadu i doradcow.

– Chcesz przez to powiedziec, ze poniewaz wiedza o naszym zwiazku i zdaja sobie sprawe, ze znamy motywy ich dzialania, chca uciszyc nas oboje? A jesli zgodzimy sie milczec, oddadza mi Michaela?

– Wiem, ze to wydaje sie absurdalne, ale tak samo myslalam o twojej hipotezie dotyczacej AmeriCare.

Brad doskonale to pamietal. Morgan byla wowczas rownie sceptyczna jak on w tej chwili.

– Mimo wszystko, zeby od razu porywac niewinne dziecko… – nie ustepowal. – Przeciez to inteligentni, zamozni, wyksztalceni ludzie, a nie zwykli przestepcy.

Przez kilka minut nie odzywali sie do siebie i jedynym przerywajacym cisze dzwiekiem bylo skrzypienie wycieraczek.

– A Nbele? – spytal nagle Brad. – Czy on odegral w tym wszystkim jakas role? Skoro zostal zamordowany, mozna by pomyslec, ze nie, ale… Czy mozliwe jest, by Britten go znal? Czy to Nbele porwal Michaela na jego rozkaz?

Wyobraznia znow podsunela Bradowi obraz Michaela, przemarznietego, osamotnionego, wzywajacego pomocy ojca. Zamknal oczy i pokrecil glowa.

Za duzo tych pytan, pomyslal. Tym, czego rozpaczliwie potrzebowali tej ciemnej, ponurej nocy, byly odpowiedzi, ale na razie mieli przed soba tylko pietrzacy sie stos zagadek.

Minela polnoc. Nuru Milawe pedzil jak szalony, kierujac sie w strone Manhattanu. Jechal wynajetym fordem taurusem, jako ze jego furgonetka ciagle jeszcze byla w warsztacie, i musial zdazyc na pierwsza do East Village, gdzie umowil sie na spotkanie.

Stres coraz bardziej dawal mu sie we znaki. Za duzo rzeczy dzialo sie naraz. Byl piatek, Nuru powinien wiec pracowac od trzeciej do jedenastej w Szpitalu Uniwersyteckim North Shore jako technik od respiratorow. Dzis jednak zglosil, ze jest chory, bo Britten zlecil mu specjalne zadanie.

Nuru zawsze przyjmowal jego zlecenia z zadowoleniem, bo dobrze na nich zarabial. Umieszczajac roztocza w tytoniu doktora Schuberta – nic latwiejszego – stal sie bogatszy o dziesiec tysiecy dolarow. Uprowadzenie syna lekarza nie sprawilo mu najmniejszych trudnosci. Jesli wszystko pojdzie zgodnie z planem, wkrotce do rak Nuru trafi dwadziescia piec tysiecy dolarow.

Ale, ach… z zadaniem tym wiazala sie jeszcze jedna korzysc. Przez prawie czterdziesci osiem godzin Nuru nie spuszczal z oka doktora Hawkinsa i jego syna. Bylo to dla niego czyms naturalnym; juz w dziecinstwie, w Afryce, zajmowal sie tropieniem zwierzat. Kiedy polecono mu przystapic do dzialania, odpowiednia po temu okazja nadarzyla sie niemal natychmiast, kiedy doktor przywiozl syna do szpitala i zostawil go z Nbele.

Nbele! Imie jego kuzyna budzilo w nim strach i nienawisc. Obaj zostali wychowani w tym samym szczepie Masajow. Nbele byl dwa lata starszy od Nuru i doskonale sie czul w roli starszego, bardziej odpowiedzialnego czlonka rodziny; zawsze pouczal mlodszego kuzyna, co mu wolno, co nie, i jak powinien sie zachowywac.

Swietoszek, myslalby kto! Nic, tylko: Nuru, nie bierz narkotykow, Nuru, jestes nie lepszy niz amerykanski cpun z ulicy. Ciagle probowal go upokorzyc! W dodatku nie pozwalal Nuru zapomniec, ze to on, Nbele, zalatwil mu prace w Szpitalu Uniwersyteckim.

Teraz to juz przeszlosc. Nbele nigdy wiecej nie narobi mu wstydu.

Mijajac granice miasta, wciaz na lekkim haju, Nuru usmiechnal sie do siebie. Wszystko poszlo mu nadspodziewanie latwo. Kiedy zastal swojego kuzyna z chlopcem w gabinecie, wystarczylo, ze wyjal simi i przylozyl ostrze do gardla malego. Nigdy nie zapomni miny Nbele. Nie byl juz tak skory do wyglaszania kazan, ba, trzasl sie jak galareta.

Poczatkowo zamiary Nuru nie wykraczaly poza uprowadzenie chlopca. Kiedy jednak zobaczyl strach w oczach swojego kuzyna, postanowil upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. W samochodzie trzymal chlopcu noz na gardle, zmuszajac Nbele, by zawiozl ich do swojego domu. Zaczekal, az ten nabozny obludnik ukorzy sie przed nim, po czym wyslal go do ziemi przodkow. Nastepnie zawlokl Michaela do swojego domu. Tam, dzieki obfitym zapasom afrykanskich narkotykow roslinnych, mogl trzymac go tak dlugo, jak to bedzie konieczne. Michael zapadl w gleboki sen i mial sie obudzic dopiero za kilka godzin. Jak dotad, pomyslal Nuru, to bardzo udana noc. Jeszcze tylko jedna sprawa do zalatwienia i bedzie mogl triumfalnie wrocic do domu.

Pilotowany przez Morgan, Brad skrecil w ulice, przy ktorej stal dom Brittena. Wylaczyl swiatla i ostatnie sto metrow przejechal w ciemnosci. Zgasil silnik. Przez chwile razem z Morgan w milczeniu obserwowali dom. Na podjezdzie staly dwa samochody. Morgan poznala woz Brittena, ale nie wiedziala, kto jest wlascicielem duzego mercedesa. Mimo poznej pory swiatla w domu byly zapalone. Brad, zdecydowany uzyskac odpowiedzi na dreczace go pytania, wyciagnal reke do klamki.

Morgan chwycila go za ramie.

– Zastanowmy sie, Brad.

– Nad czym mamy sie zastanawiac? Chce odzyskac syna!

– Myslisz, ze to ci sie uda, jesli wpadniesz do srodka i powiesz „Dzieki, ze sie nim zaopiekowales'? – Mowila spokojnym, opanowanym tonem. -Britten nie jest na tyle glupi, by trzymac Michaela w swoim domu.

– Nie zamierzam siedziec bezczynnie, kiedy zycie mojego syna jest w niebezpieczenstwie!

– Chodzi mi tylko o to, ze nie powinienes zachowywac sie jak slon w skladzie porcelany. Wiem, ze chcesz skrecic Brittenowi kark, ale na razie to on ma wszystkie atuty w reku.

Brad zdal sobie sprawe, ze Morgan ma racje. Poza tym Britten nie byl sam.

– Jak myslisz, kto jest u niego?

– Jest jeden sposob, zeby to sprawdzic. Gotowy?

Вы читаете Dostawca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату