ksiazke o swoim nieslawnym przybytku i o wlasnej zagadkowej przeszlosci. Pomysl ten bardzo spodobal sie Gemmie. Od razu wyczula, ze taka ksiazka przysluzy sie jej interesom i umocni reputacje najlepszej burdelmamy w calym Londynie. Co wiecej, rozpierala ja calkiem uzasadniona duma z wlasnych osiagniec, wiec odczuwala naturalna potrzebe pochwalenia sie nimi.
Tak wiec, z pomoca autora pisujacego dla Jacka, wypelnila strony swojej wspominkowej powiesci humorem i pikantnymi wyznaniami. Sukces ksiazki przeszedl najsmielsze oczekiwania, przyniosl olbrzymi dochod i szybko sprawil, ze dom Gemmy zaczal sie cieszyc miedzynarodowa slawa.
Jack i Gemma Bradshaw zostali przyjaciolmi, zwlaszcza ze oboje cenili sobie mozliwosc rozmowy szczerej az do bolu. W towarzystwie Gemmy Jack mogl zapomniec o towarzyskich konwenansach, ktore nie pozwalaja ludziom rozmawiac ze soba prosto i szczerze. Przyszla mu nawet do glowy zabawna mysl, ze oprocz Gemmy jedyna kobieta, z ktora mogl rozmawiac rownie swobodnie, byla panna Amanda Briars. To dziwne, ale stara panna i wlascicielka domu publicznego mialy te sama ceche charakteru – otwartosc i bezposredniosc.
Choc Gemma byla zwykle bardzo zajeta, a Jack przyszedl z niezapowiedziana wizyta, bez zwloki zaprowadzono go do jej prywatnego saloniku. Tak jak podejrzewal, Gemma przeczula, ze ja odwiedzi. Nie wiedzial, czy smiac sie, czy zloscic, kiedy zobaczyl, ze juz na niego czeka, wyciagnieta z gracja na szezlongu.
Jak cala reszta domu, salonik byl urzadzony w kolorach podkreslajacych urode wlascicielki. Sciany pokryto zielonym brokatem, pozlacane meble byly obite zlotawoszmaragdowym aksamitem, na tle ktorego upiete wysoko rude wlosy Gemmy lsnily niczym ogien.
Gemma byla wysoka, miala zgrabna, kobieca sylwetke i pociagla twarz o zbyt duzym nosie, ale nosila sie z taka elegancja i pewnoscia siebie, ze powszechnie uwazano ja za pieknosc. Jej najbardziej pociagajaca cecha byla szczera sympatia dla mezczyzn.
Chociaz wiekszosc kobiet twierdzi, ze lubi i szanuje mezczyzn, to tylko bardzo nieliczne rzeczywiscie to czuja. Gemma nalezala wlasnie do tej mniejszosci. Potrafila sprawic, ze czuli sie przy niej swobodnie, ich wady traktowala jako urocze slabostki, a nie powod do irytacji, i potrafila ich przekonac, ze wcale nie chce nic w nich zmieniac.
– Jack, kochany, wlasnie na ciebie czekalam – zamruczala, podchodzac do niego z rozlozonymi ramionami. Jack wzial ja za rece i spojrzal na nia z ironicznym usmiechem. Jej dlonie byly jak zwykle tak upierscienione, ze spod zlota i drogich kamieni prawie nie bylo widac palcow.
– Nie watpie, ze czekalas – powiedzial cicho. – Mamy sobie kilka rzeczy do wyjasnienia.
Rozesmiala sie radosnie, najwyrazniej zadowolona ze swojego sprytnie obmyslonego psikusa.
– Alez Jack, chyba sie na mnie nie gniewasz? Naprawde sadzilam, ze sie wam obojgu dobrze przysluze. Czy inaczej mialbys okazje odegrac role ogiera przed tak zachwycajaca kobieta?
– Uwazasz, ze panna Briars jest zachwycajaca? – zapytal sceptycznie.
– Oczywiscie – odrzekla bez cienia sarkazmu, z rozbawieniem mruzac ciemne oczy. – Panna Briars odwazyla sie tu do mnie przyjsc i smialo zazadala mezczyzny na prezent urodzinowy, jakby zamawiala u rzeznika kawalek miesa na pieczen. Bardzo ja za to podziwiam. I rozmawiala ze mna niezwykle uprzejmie. Wyobrazam sobie, ze tak wlasnie rozmawiaja ze soba przyzwoite kobiety. Od razu bardzo ja polubilam.
Z wdziekiem usiadla na szezlongu i dala mu znak, zeby usiadl na krzesle obok. Z przyzwyczajenia, ktore stalo sie juz jej druga natura, ulozyla dlugie nogi tak, zeby ich zgrabne ksztalty odznaczaly sie pod spodnica z aksamitu w kolorze wina.
– Tolly! – zawolala i natychmiast, nie wiadomo skad, pojawila sie pokojowka. – Tolly, przynies panu Devlinowi szklaneczke brandy.
– Wolalbym kawe – oznajmil Jack.
– W takim razie przynies kawe z cukrem i smietanka. -Czerwone usta Gemmy – ktorych naturalny kolor zrecznie podkreslala szminka – wygiely sie w slodkim, ujmujacym usmiechu. Zaczekala, az pokojowka wyjdzie z saloniku, i dopiero wtedy znow sie odezwala. – Oczekujesz pewnie wyjasnienia, jak doszlo do tej sytuacji. Coz, to byl czysty przypadek, ze zjawiles sie u mnie zaledwie kilka godzin po wyjsciu panny Briars. Wspomniales o ksiazce, do ktorej prawa wlasnie kupiles, i o tym, ze chcialbys poznac autorke. Wtedy przyszedl mi do glowy cudowny pomysl. Panna Briars chciala mezczyzny, a ja nie mialam takiego, ktory by jej odpowiadal. Moglam wyslac Neda albo Jude'a, ale zaden z tych glupiutkich przystojniakow sie dla niej nie nadawal.
– Dlaczego? – spytal ponuro Jack.
– Och, daj spokoj. Obrazilabym ja, gdybym jej przyslala ktoregos z tych bezmozgich pieknisiow, zeby ja pozbawil dziewictwa. Myslalam nad tym wszystkim, zastanawialam sie, skad wziac odpowiedniego dla niej mezczyzne, a wtedy zjawiles sie ty. – Wzruszyla z wdziekiem ramionami, najwyrazniej bardzo z siebie zadowolona. – Bez trudu wszystko obmyslilam. Postanowilam wyslac tam ciebie. A poniewaz nie uslyszalam od panny Briars slowa skargi, domyslam sie, ze spisales sie, jak nalezy, i byla z ciebie zadowolona.
Byc moze z powodu niezwyklosci tej sytuacji, lub zafascynowania Amanda Briars, Jackowi dotychczas na mysl nie przyszlo, ze ma wobec Gemmy dlug wdziecznosci. Mogla przeciez wyslac jakiegos aroganckiego gowniarza, ktory nie docenilby urody i klasy Amandy. Odebralby jej niewinnosc bez najmniejszego zastanowienia, tak jak sie zrywa jablko z jabloni. Na sama mysl o tym czul, ze dzieje sie z nim cos niepokojacego.
– Moglas mnie powiadomic o swoim planie – warknal. Czul zlosc, ale i cos w rodzaju ulgi. Dobry Boze, a gdyby tamtego wieczoru na progu domu Amandy niespodziewanie zjawil sie jakis inny mezczyzna, a nie on?
– Nie chcialam ryzykowac. Balam sie, ze odmowisz. I wiedzialam, ze kiedy juz poznasz panne Briars, nie bedziesz w stanie sie jej oprzec.
Jack nie mial zamiaru dawac jej satysfakcji i nie przyznal, ze sie ani troche nie pomylila.
– Gemmo, skad ci przyszlo do glowy, ze trzydziestoletnie stare panny to cos w moim guscie?
– Jak to skad? Przeciez jestescie do siebie podobni jak dwie krople wody! – zawolala. – To od razu widac.
Ze zdziwienia uniosl wysoko brwi.
– Podobni? Pod jakim wzgledem?
– Zacznijmy od tego, ze oboje uwazacie swoje serce za rodzaj mechanizmu, ktory wymaga naprawy. – Prychnela rozbawiona i mowila dalej nieco lagodniejszym tonem. – Amanda Briars potrzebuje kogos, kto by ja pokochal, a jednak wydaje jej sie, ze latwo rozwiaze ten problem, jesli zaplaci za jedna noc w towarzystwie meskiej prostytutki. A ty, moj drogi, od dawna robisz wszystko, zeby nie zdobyc tego, czego ci najbardziej potrzeba -towarzyszki zycia. Ozeniles sie ze swoja firma, z ktorej chyba nie masz wiele pozytku w pustym lozku w srodku nocy.
– Mam tyle towarzystwa, ile tylko zapragne. Przeciez nie jestem mnichem.
– Nie mowie o stosunkach cielesnych, osiolku. Nigdy nie brakowalo ci prawdziwej towarzyszki zycia, kogos, komu moglbys zaufac, zwierzyc sie… kogo moglbys pokochac?
Jack z irytacja zdal sobie sprawe, ze nie znajduje odpowiedzi na to pytanie. Mial niemal nieograniczony wybor znajomych, przyjaciolek, nawet kochanek. Nigdy jednak nie spotkal kobiety, ktora umialaby zaspokoic jego potrzeby fizyczne i uczuciowe, a wina lezala po jego stronie, a nie ktorejkolwiek ze znanych mu dam. Czegos mu brakowalo… nie potrafil sie otworzyc i dlatego jego stosunki z kobietami byly bardzo powierzchowne.
– Trudno nazwac Amande Briars idealna partnerka dla takiego samolubnego lajdaka jak ja – powiedzial.
– Doprawdy? – Gemma usmiechnela sie prowokacyjnie. -A moze bys sprobowal? Rezultaty moglyby cie zaskoczyc.
– Nigdy bym sie nie spodziewal, ze zechcesz odgrywac role swatki.
– Od czasu do czasu lubie eksperymentowac – odparla lekkim tonem. – A ten eksperyment bede obserwowala z wielkim zainteresowaniem. Bardzo jestem ciekawa, czy sie uda.
– Nie uda sie – zapewnil ja. – A nawet gdyby sie udal, to predzej sie powiesze, niz ci o tym powiem.
– Kochanie – zamruczala. – Tak okrutnie pozbawilbys mnie odrobiny rozrywki? Przeciez mialam dobre intencje. A teraz opowiedz mi, co sie wydarzylo tamtego wieczoru. Umieram z ciekawosci.
Devlin staral sie, zeby jego twarz nie wyrazala zadnych uczuc.
– Nic sie nie wydarzylo.
Gemma wybuchnela perlistym smiechem.
– Mogles wymyslic jakas sprytniejsza odpowiedz. Byc moze bym ci uwierzyla, gdybys twierdzil, ze troche poflirtowaliscie lub nawet poklociliscie sie… Ale to, ze nic sie nie wydarzylo, jest zupelnie niemozliwe.
Jack nie mial zwyczaju zwierzac sie ze swoich prawdziwych uczuc. Juz dawno nauczyl sie, jak gawedzic niezobowiazujaco, nie ujawniajac nic o sobie. Zawsze twierdzil, ze nie warto nikomu powierzac swoich sekretow,