– Jest ogolnie szanowany, wyksztalcony, wolnego stanu i bogaty. Czegoz jeszcze mozesz wymagac od mezczyzny?
– Wcale nie jest wyksztalcony – zaprotestowala Amanda z naciskiem. – A nawet jesli jest, to jego wiedza ogranicza sie do jednego przedmiotu – jego samego.
– Bardzo duzo wie o drogich kamieniach – zauwazyl spokojnie Jack.
Amanda miala chec go uderzyc wlasnie tam, na samym srodku sali balowej, posrod tanczacych par. Widzac jej mine, Devlin rozesmial sie i staral sie wygladac na skruszonego.
– Przepraszam. Naprawde mi przykro. Wynagrodze ci to. Powiedz mi, kogo bys dzisiaj chciala poznac, a ja natychmiast sie tym zajme. Przedstawie cie, komu sobie tylko zazyczysz.
– Nie trudz sie – odrzekla zagniewana. – Dlugotrwale przebywanie w towarzystwie pana Stephensona popsulo mi humor. Nadaje sie jedynie na towarzystwo dla kogos takiego jak ty.
Jego oczy rozblysly od tlumionego smiechu.
– W takim razie tancz ze mna.
Z gracja porwal ja do walca. Tanczyl tak dobrze, ze nawet nie przeszkadzala jej znaczna roznica wzrostu. Na nowo uderzylo ja, jaki jest wysoki i dobrze zbudowany, choc teraz jego potezne miesnie kryly sie pod wytwornym wieczorowym strojem.
Prowadzil ja zdecydowanie, nie dopuszczajac do tego, zeby przypadkiem zmylila krok. Z wyczuciem opieral reke na jej plecach, na tyle silnie, zeby ja podtrzymywac w tancu i sygnalizowac zmiane krokow.
Zapach nakrochmalonego plotna mieszal sie z wonia jego skory, slonawa i czysta, wzbogacona o nute wody kolonskiej. Jack pachnial o wiele ladniej niz inni znani jej mezczyzni Marzyla o tym, zeby schwytac ten zapach do butelki i skropic nim jakiegos innego mezczyzne.
Wokol nich unosily sie dzwieki zwawej muzyki. Amanda poczula, ze rozluznia sie w mocnych objeciach Devlina. W mlodosci rzadko tanczyla, poniewaz wiekszosc znajomych mezczyzn uwazala, ze tak powazna i stateczna panna na pewno nie przepada za taka rozrywka. Choc nie zdarzalo sie, zeby przez cale przyjecie podpierala sciane, to inne dziewczeta duzo czesciej proszono do tanca.
Kiedy wirowali posrod innych par, Amanda zauwazyla subtelne zmiany na twarzy Jacka. W tygodniach, ktore minely od ich rozstania, stracil troche animuszu i wojowniczosci. Wydawal sie starszy, w kacikach ust pojawily sie nowe bruzdy i utrwalily sie dwie poziome zmarszczki miedzy brwiami Stracil na wadze, wiec jego kosci policzkowe i zarys szczeki staly sie bardziej wydatne. Na dodatek pod oczami pojawily sie cienie, swiadczace o braku snu.
– Wygladasz na zmeczonego – stwierdzila bez ogrodek. Powinienes wiecej spac.
– Usycham z tesknoty za toba – powiedzial tak lekkim i kpiacym tonem, ze sugerowal cos wrecz przeciwnego. – Czy to chcialas uslyszec?
Zesztywniala urazona.
– Pusc mnie. Rozwiazala mi sie wstazka przy pantofelku.
– Jeszcze nie teraz. – Jego dlon nadal spoczywala na jej plecach. – Najpierw podziele sie z toba dobrymi wiadomosciami. Pierwszy odcinek
– O, to rzeczywiscie dobra wiadomosc. – Bardziej by ja ta nowina ucieszyla, gdyby nie istniejace miedzy nimi napiecie. – Jack, moj pantofelek…
– Do diabla! – zaklal pod nosem, przerwal taniec w pol obrotu i sprowadzil ja z parkietu.
Amanda wsparla sie na jego ramieniu, a on poprowadzil ja do pozlacanego fotelika, stojacego pod sciana salonu. Przeklinala w duchu pantofelek i delikatne wstazki, ktorymi byl przymocowany w kostce. Wezel rozluznil sie tak bardzo, ze pantofelek niemal zsunal sie z jej stopy.
– Usiadz – polecil krotko Jack. Sam uklakl obok niej i siegnal
– Przestan – warknela, swiadoma tego, ze przyciagaja rozbawione i zaciekawione spojrzenia.
Wiele osob nawet chichotalo, ukrywajac usta za wachlarzami lub dlonmi, patrzac, jak ukladna panna Amanda Briars daje sie uwodzic oslawionemu podrywaczowi, Jackowi Devlinowi.
Ludzie patrza – powiedziala lagodniejszym tonem, kiedy zdjal pantofelek z jej stopy.
– Nie strasz piorek. Juz widzialem rozwiazane wstazki od pantofelkow. Niektore kobiety celowo rozluzniaja wezly, zeby zyskac pretekst do pokazania swoim partnerom zgrabnej kostki.
– Jesli sugerujesz, ze posunelabym sie do takiego glupiego wybiegu, zeby… zeby… Jestes jeszcze bardziej zarozumialy, niz przypuszczalam! – Zaczerwienila sie z zazenowania i zgromila go wzrokiem. On tymczasem zerknal na delikatny pantofelek i usmiechnal sie.
– Panno Briars – wymamrotal pod nosem. – Co za frywolne buciki…
Pantofelki do tanca kupila pod wplywem impulsu. W przeciwienstwie do innych jej butow, nie byly ani praktyczne, ani wytrzymale. Mialy cieniutka podeszwe, niski obcasik i uszyte byly z koronki, polaczonej jedwabnymi wstazkami. Noski byly ozdobione drobnymi, haftowanymi kwiatkami. Jedna z delikatnych wstazek, zawiazywanych w kostce, pekla na dwie czesci. Jack zrecznie zwiazal dwa postrzepione konce.
Zachowujac stosownie obojetna mine, wsunal pantofelek na jej stope i zawiazal wstazke wokol kostki. Zdradzily go blyski rozbawienia w oczach i Amanda zrozumiala, ze bawi go jej bezradnosc i uwaga innych gosci, jaka na siebie sciagaja. Pochylila glowe i wbila wzrok w dlonie, splecione kurczowo na kolanach.
Devlin postaral sie nie odslaniac jej kostki, kiedy wsuwal jej pantofelek. Zeby ulatwic sobie zadanie, przytrzymal jej stope. obejmujac jej piete. Amanda nigdy nie lubila swoich nog, byly zbyt krepe i krotkie. Nikt nie pisal od do kobiet o masywnie zbudowanych kostkach, tylko do tych, ktore mialy kostki szczuple i delikatne. Jednak jej kostki, choc malo romantyczne z wygladu, byly niezwykle wrazliwe na dotyk, wiec kiedy zacisnely sie na nich palce Jacka, poczula przyjemny dreszczyk. Cieplo dloni Jacka przeniknelo przez jedwabna ponczoszke i zdawalo sie parzyc skore.
Dotknal jej przelotnie, ale odczula ten dotyk na samym dnie duszy. Ku jej zmieszaniu natychmiast obudzilo sie w niej pozadanie, w ustach jej zaschlo i jakas przyjemna fala ogarnela cale cialo. Nagle przestala zwazac na to, ze znajduja sie w zatloczonym salonie. Miala ochote opasc w jego ramionach na wypolerowany parkiet, przycisnac usta do jego cieplej skory, poczuc w intymnych miejscach dobrze znany ucisk. Od tych prymitywnych, pozadliwych mysli az zakrecilo jej sie w glowie.
Jack wypuscil jej stope i wstal.
– Amando – powiedzial cicho. Choc miala spuszczona glowe, czula na sobie jego wzrok.
Nie mogla na niego spojrzec, slowa ledwo przechodzily jej przez scisniete gardlo.
– Prosze, zostaw mnie – wydusila w koncu. – Prosze.
O dziwo, chyba zrozumial, na czym polega jej problem, poniewaz sklonil sie uprzejmie i, posluszny jej prosbie, odszedl.
Kilka razy wciagnela gleboko powietrze, zeby uspokoic mysli. Czas spedzony z dala od Jacka wcale nie stlumil jej pozadania… Nadal za nim tesknila, a samotnosc doprowadzala ja niemal do rozpaczy. Jak ona zniesie te rzadkie spotkania z Jackiem? Czy bedzie tak cierpiala do konca zycia? A jesli lak, to jak sobie z tym poradzi?
– Panno Briars?
Niski glos zabrzmial w jej uszach niezwykle przyjemnie. Podniosla niespokojny wzrok i zobaczyla znajoma twarz. Zblizyl sie do niej wysoki mezczyzna o ciemnych, przetykanych siwizna wlosach. Jego niezbyt urodziwa, brodata twarz rozjasnial usmiech. Brazowe oczy zablysly wesolo na widok jej wahania.
– Domyslam sie, ze pani mnie nie pamieta – powiedzial skromnie. – Spotkalismy sie na swiatecznym przyjeciu u pana Devlina. Nazywam sie…
– Alez oczywiscie, ze pana pamietam – odrzekla z usmiechem. Z ulga stwierdzila, ze zapamietala jego nazwisko. Byl to znany autor wierszy dla dzieci, z ktorym tak dobrze jej sie rozmawialo na tamtym przyjeciu. – Milo pana znowu widziec, Wujku Hartley. Nie mialam pojecia, ze pan tu jest.
Hartley rozesmial sie, slyszac, ze uzywa jego literackiego pseudonimu.
– Nie rozumiem, dlaczego najbardziej urocza z kobiet na tym balu siedzi samotnie pod sciana. Prosze wyswiadczyc mi laske i zatanczyc ze mna kadryla.
Z zalem potrzasnela glowa.
– Obawiam sie, ze wstazki moich pantofelkow nie znioslyby tego. Bede zadowolona, jesli do konca wieczoru calkiem sie nie rozpadna.
Hartley spojrzal na nia wzrokiem mezczyzny, ktory nie jest pewien, czy nie zostaje odprawiony z kwitkiem.