Ku jej zaskoczeniu Sukey nie rozesmiala sie ani nie zaczela udzielac jej zadnych rad, tylko stala za nia bez ruchu.

– Sukey? – Amanda odwrocila sie i zobaczyla, ze pokojowka ma bardzo dziwna mine.

– Moze lepiej bedzie nie sznurowac ciasniej, panienko – powiedziala z wahaniem. – To mogloby zaszkodzic, jesli panienka jest… – Nie dokonczyla zdania.

– Jesli jestem co? – Milczenie pokojowki przerazilo Amande. – Sukey, natychmiast mi powiedz, co ci chodzi po glowie. Wygladasz tak, jakbys myslala, ze jestem…

Gwaltownie urwala, zrozumiawszy, co podejrzewa pokojowka. Poczula, ze krew odplywa jej z twarzy. Polozyla dlon na brzuchu.

– Panno Amando – zaczela ostroznie sluzaca. – Kiedy ostatni raz miala panienka kobieca przypadlosc?

– Dawno. – Glos Amandy brzmial dziwnie pusto. – Co najmniej dwa miesiace temu. Bylam tak zajeta i rozkojarzona, ze nawet o tym nie myslalam.

Sukey skinela glowa, jakby nagle odebralo jej mowe.

Amanda usiadla na stojacym obok krzesle; rozpieta suknia ulozyla sie wokol niej w luzne faldy. Ogarnelo ja dziwne uczucie, jakby jakas sila zawiesila ja w powietrzu i nie dawala opasc na ziemie. Nie bylo to mile. Bardzo chciala odzyskac pewnosc ruchow, oprzec sie na czyms stalym i solidnym.

– Panno Amando – odezwala sie Sukey po dlugiej chwili. Wkrotce przyjedzie pan Hartley.

– Jak przyjedzie, odeslij go z powrotem – odparla polprzytomnie Amanda. – Powiedz mu… powiedz mu, ze zle sie dzisiaj czuje. A potem poslij po doktora.

– Dobrze, panienko.

Wiedziala, ze lekarz tylko potwierdzi to, czego teraz byla juz pewna. Zmiany w jej ciele i kobieca intuicja podpowiadaly te sama odpowiedz. Byla w ciazy z Jackiem Devlinem. Czy moglo jej sie przytrafic cos gorszego?

O niezameznej kobiecie, ktora zaszla w ciaze, czesto mowiono, ze znalazla sie w klopotliwym polozeniu. Na mysl o tym Amanda omal nie rozesmiala sie histerycznie. Klopotliwe polozenie? To byla katastrofa, ktora mogla odmienic cale jej zycie.

– Zostane z panienka – powiedziala cicho Sukey. – Cokolwiek by sie dzialo.

Mimo panujacego w jej glowie zametu, Amande wzruszyla bezwarunkowa lojalnosc Sukey. Po omacku chwycila szorstka, spracowana reke pokojowki i mocno ja uscisnela.

– Dziekuje, Sukey – rzekla chrapliwie. – Nie wiem, co zrobie, jesli… rzeczywiscie pojawi sie dziecko… Pewnie bede musiala gdzies wyjechac. Chyba za granice. Bede musiala przez dlugi czas zyc z dala od Anglii.

– Od dawna mam juz dosc Anglii – oznajmila stanowczo sluzaca. – Ciagle tylko deszcze i szarugi. I zimno takie, ze czlowiek sie trzesie jak osika. Nie, to nie dla takiej kobiety jak ja. Ja lubie cieplo. Francja albo Wlochy… zawsze marzylam, zeby tam pojechac.

Ponury smiech uwiazl w gardle Amandy. Mogla tylko wyszeptac w odpowiedzi:

– Zobaczymy, Sukey. Zobaczymy, co trzeba bedzie zrobic.

Przez tydzien po tym, jak doktor potwierdzil, ze jest w ciazy, Amanda nie chciala widziec ani Charlesa Hartleya, ani nikogo innego. Wyslala Hartleyowi wiadomosc, ze zapadla nu influence i musi przez kilka dni zostac w domu, zeby wyzdrowiec i odzyskac sily. Odpowiedzial liscikiem pelnym wspolczucia i wyslal jej kosz pieknych, cieplarnianych kwiatow.

Amanda musiala zastanowic sie nad wieloma sprawami i podjac wazne decyzje. Chocby nawet chciala, nie mogla za swoj stan winic Devlina. Byla dojrzala kobieta, ktora rozumiala ryzyko i znala mozliwe konsekwencje romansu. Odpowiedzialnosc spoczywala wylacznie na jej barkach. Chociaz Sukey niepewnie zasugerowala swojej pani, zeby odwiedzila Devlina i oznajmila mu nowine, na sama mysl o tym Amanda wzdrygala sie z przerazenia. To bylo wykluczone. Nie miala najmniejszej watpliwosci, ze Jack nie chce byc ani ojcem, ani mezem. Nie obciazy go tym problemem – jest w stanie sama utrzymac siebie i dziecko.

Pozostawalo jej tylko jedno wyjscie: musiala zlikwidowac dom w Londynie i jak najszybciej wyjechac do Francji. Tam moze rozglosic, ze jej maz zmarl, pozostawiajac ja sama z dzieckiem. Wymysli jakas historyjke, ktora pozwoli jej wtopic sie we francuska spolecznosc. Nadal bedzie mogla zarabiac na wygodne zycie, przysylajac rekopisy z zagranicy do wydania w Anglii. Jack nigdy nie dowie sie o dziecku, ktorego przeciez nie chcial i ktorego istnienie na pewno go nie ucieszy. Nikt nie bedzie znal prawdy oprocz Sophii i Sukey.

Poswiecajac cala energie planowaniu i spisywaniu najpilniejszych spraw do zalatwienia, Amanda przygotowywala sie do wielkiej zyciowej rewolucji. W tym celu zaprosila tez pewnego przedpoludnia Charlesa Hartleya. Chciala sie z nim pozegnac.

Przybyl z bukietem pieknych kwiatow. Byl ubrany w elegancki, tradycyjny brazowy surdut i o ton jasniejsze spodnie, a pod broda mial starannie zawiazany jedwabny fular. Amanda po czula bolesne uklucie zalu, ze po dzisiejszej wizycie nigdy wiecej go nie zobaczy. Bedzie jej brakowalo jego milej, szczerej twarzy i zyczliwego towarzystwa. Z przyjemnoscia spedzala czas u boku czlowieka, ktory jej nie podniecal ani nie stanowil dla niej wyzwania, ktory prowadzil spokojne pogodne zycie, krotko mowiac, byl przeciwienstwem Jacka Devlina.

– Piekna jak zwykle, moze tylko nieco bledsza – stwierdzil Charles, oddajac Sukey plaszcz i cylinder. – Martwilem sic o pania, panno Amando.

– Czuje sie juz lepiej, bardzo dziekuje – odparla, zmuszajac sie do pogodnego usmiechu.

Kazala Sukey wlozyc kwiaty do wody i poprosila Charlesa, zeby usiadl obok niej na kanapie. Przez kilka minut rozmawiali na nic nie znaczace tematy, ale Amanda caly czas rozwazala w myslach, jak delikatnie powiedziec przyjacielowi o swoich planach wyjazdu z Anglii. Nie mogla jednak nic wymyslic, wiec powiadomila go o tym z wlasciwa sobie bezposrednioscia.

– Ciesze sie, ze mamy okazje porozmawiac, bo to nasze ostatnie spotkanie. Niedawno zdecydowalam, ze Anglia nie jest dla mnie najlepszym miejscem. Zamierzam sie przeniesc za granice, dokladnie mowiac, do Francji. Wydaje mi sie, ze cieplejszy klimat i wolniejsze tempo zycia dobrze mi zrobia. Bede za toba bardzo tesknila i mam nadzieje, ze bedziemy do siebie pisywac.

Charles patrzyl na nia oslupialy. Dopiero po chwili w pelni zrozumial, co powiedziala.

– Dlaczego? – zapytal wreszcie. Ujal jej dlonie w obie rece i mocno scisnal. – Jestes chora, Amando? Czy dlatego wolisz zamieszkac w lagodniejszym klimacie? A moze okolicznosci innej natury zmuszaja cie do wyjazdu? Nie chce byc wscibski, ale mam powod, zeby cie o to wypytywac. A jaki to powod, wkrotce ci wyjasnie.

– Nie jestem chora. – Usmiechnela sie blado. – Jak to milo z twojej strony, ze okazujesz tyle troski o moje zdrowie.

– Nie pytam cie o to z uprzejmosci – powiedzial cicho. Tym tuzem jego zazwyczaj gladkie czolo zmarszczylo sie z troska, usta sie zacisnely, niemal niknac w ciemnej brodzie. – Nie chce, zebys gdziekolwiek wyjezdzala. Musze ci cos powiedziec. Nie chcialem tego robic zbyt wczesnie, ale okolicznosci zmuszaja mnie do pospiechu. Wiesz na pewno, jak bardzo mi na tobie…

– Prosze… – przerwala mu. Serce skurczylo jej sie w naglym strachu. Nie chciala, zeby cokolwiek wyznawal… a juz bron Boze, zeby sie jej oswiadczyl, teraz, kiedy sie okazalo, ze nosi dziecko innego! – Jestes moim najdrozszym przyjacielem i mam wielkie szczescie, ze cie poznalam. Ale zostawmy nasza znajomosc wlasnie na tym etapie, prosze. Za kilka dni wyjade na kontynent i nic, co powiesz, nie zmieni mojej decyzji.

– Obawiam sie, ze nie moge milczec. – Mocniej scisnal jej dlon, chociaz jego glos nadal brzmial spokojnie i cieplo. – Nie pozwole ci wyjechac, zanim ci nie powiem, jak bardzo cie cenie. Jestes dla mnie kims wyjatkowym, jedna z najwspanialszych kobiet, jakie w zyciu poznalem. Chcialbym…

– Nie – powiedziala przez bolesnie scisniete gardlo. – Nie jestem ani wspaniala, ani dobra. Charles, popelnilam w zyciu okropne bledy, ale nie chce ci o nich opowiadac. Prosze, nie mowmy nic wiecej i rozstanmy sie jak przyjaciele.

Dlugo zastanawial sie nad jej slowami.

– Masz jakies klopoty – stwierdzil cicho. – Pozwol mi sobie pomoc. Czy chodzi o finanse? A moze o sprawy prawne?

– To jest taki klopot, ktorego nikt nie moze rozwiazac. – Nie potrafila spojrzec mu w oczy. – Prosze, odejdz. – Wstala z kanapy. – Zegnaj, Charles.

Pociagnal ja z powrotem na kanape.

– Amando – wyszeptal. – Wiesz, co do ciebie czuje, wiec chyba powinnas dac mi szanse, zebym mogl ci jakos pomoc. Powiedz mi, o co chodzi.

Wzruszona, ale tez troche zirytowana jego uporem, spojrzala mu prosto w oczy.

Вы читаете Namietnosc
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату