– Ta sama odpowiedz – cierpliwie rzekl adwokat.

– Od samego poczatku robil pan wszystko, by zamknac sledztwo. – Dlaczego?

– Czy to stwierdzenie faktu, pani porucznik Dallas? – spytal adwokat. – Czy pani opinia?

– Podam fakty. Znal pan Sharon DeBlass, laczyly was intymne stosunki. Wyciagnela z pana sto kawalkow w ciagu roku. Ona nie zyje, a ktos przekazuje poufne informacje na temat sledztwa. Jeszcze dwie inne kobiety zginely. Wszystkie ofiary zarabialy na zycie uprawiajac legalnie prostytucje – cos, czemu pan sie przeciwstawia.

– Sprzeciw wobec prostytucji jest wyrazem mojej politycznej, moralnej i osobistej postawy – z napieciem w glosie rzekl Simpson.

– Calym sercem popre kazda ustawe, ktora tego zakaze. Ale chyba nie zlikwidowalbym problemu, strzelajac do prostytutek od czasu do czasu.

– Posiada pan kolekcje starej broni. – Ewa nie dawala za wygrana.

– Owszem – zgodzil sie Simpson, nie zwracajac uwagi na swego adwokata. – Niewielka, ograniczona kolekcje. Wszystkie egzemplarze sa zarejestrowane, zabezpieczone i spisane. Bylbym niezmiernie szczesliwy, gdybym mogl je przekazac komendantowi Whitneyowi do sprawdzenia.

– Doceniam to – odparl Whitney, szokujac Simpsona swoja zgoda.

– Dziekuje panu za wspolprace.

Simpson wstal; widac bylo, ze targaja nim gwaltowne uczucia.

– Kiedy ta sprawa sie wyjasni, bede pamietal o tym spotkaniu. – Jego oczy spoczywaly przez chwile na Ewie. – Bede pamietal, kto zaatakowal urzad szefa policji i bezpieczenstwa.

Komendant Whitney poczekal, az Simpson wyjdzie wraz grupa swoich prawnikow.

– Kiedy to sie stanie, nawet nie bedzie mogl sie zblizyc do gabinetu szefa policji i bezpieczenstwa.

– Potrzeba mi bylo wiecej czasu, zeby go rozpracowac. Dlaczego pozwolil mu pan odejsc?

– Jego nazwisko nie bylo jedyne na liscie DeBlass – przypomnial jej Whitney. – I jak na razie nie znalezlismy powiazan miedzy nim a dwiema pozostalymi ofiarami. Wyeliminuj wszystkich innych z tej listy, znajdz powiazania, a dam ci tyle czasu, ile bedziesz potrzebowala. – Przerwal grzebiac w wydrukach dokumentow, ktore zostaly przeslane do jego biura. – Dallas, wydawalas sie dobrze przygotowana do tego przesluchania. Niemal tak, jakbys go oczekiwala. Chyba nie musze ci przypominac, ze manipulowanie prywatnymi dokumentami jest niezgodne z prawem.

– Nie, sir.

– Tak myslalem. Jestes wolna.

Gdy szla w strone drzwi, wydawalo sie jej, ze uslyszala, jak mruknal “Dobra robota”, ale mogla sie mylic. Jechala winda do swego wydzialu, kiedy zamigal jej komunikator.

– Dallas.

– Telefon do ciebie. Charles Monroe.

– Oddzwonie do niego.

W drodze do archiwum zamowila filizanke szlamowatej namiastki kawy i cos, co moglo uchodzic za paczka. Otrzymanie kopii dyskietek z trzema morderstwami zajelo jej prawie dwadziescia minut.

Zamknawszy sie w swoim biurze, obejrzala je ponownie. Przestudiowala swoje notatki, zrobila nowe.

Za kazdym razem ofiara znajdowala sie na lozku. Za kazdym razem przescieradla byly zmietoszone. Za kazdym razem kobiety byly nagie. Mialy rozczochrane wlosy…

Mruzac oczy, rozkazala zatrzymac obraz, na ktorym byla Lola Starr, i zrobic zblizenie.

– Skora zaczerwieniona na lewym posladku – mruknela. – Nie zauwazylam tego wczesniej. Dostala lanie? Podniecalo go okazywanie swojej przewagi? Chyba nie wystapily siniaki ani pregi. Kaz Feeneyowi zrobic powiekszenie i dokladnie to ustalic. Przelacz na tasme z DeBlass.

Ewa jeszcze raz ja obejrzala. Sharon smiala sie do kamery, wymyslala jej, dotykala sie, balansowala cialem.

– Zatrzymaj obraz. Kwadrant – cholera – sprobuj szesnasty, trzeba powiekszyc. Nie ma zadnych znakow – powiedziala. – Jedz dalej. No, Sharon, pokaz mi prawa strona, tak na wszelki wypadek. Jeszcze troche. Zatrzymaj. Kwadrant dwunasty, zrob powiekszenie. Nie masz zadnych sladow. Moze ty sprawilas mu lanie, he? Pusc dyskietke z Castle. Chodz, Georgie, zobaczymy.

Patrzyla, jak kobieta sie usmiecha, flirtuje, podnosi reke, by przygladzic potargane wlosy. Ewa znala juz na pamiec ten dialog: “Bylo cudownie. Jestes fantastyczny”.

Kleczala z odchylonymi do tylu biodrami, w jej oczach malowala sie wesolosc, chec do zabawy. Ewa poganiala ja w duchu, by sie poruszyla, przesunela, przynajmniej troche. Wreszcie Georgie ziewnela delikatnie i odwrocila sie, by poprawic poduszki.

– Zatrzymaj. Och, tak, dal ci pare klapsow, prawda? Niektorzy faceci lubia sie bawic w tatusia i zla dziewczynke.

Nagly blysk rozjasnil jej umysl. Opadly ja wspomnienia, mocne, piekace uderzenie w posladek, ciezki oddech. “Musisz zostac ukarana, malo dziewczynko. Potem tatus pocaluje i nie bedzie bolalo. Pocaluje i nie bedzie bolalo”.

– Chryste! – Drzacymi rekami potarla twarz. – Zatrzymaj. Zostaw to. Zostaw.

Siegnela po zimna kawe, lecz w filizance znalazla same fusy. Przeszlosc jest przeszloscia, upomniala sie w duchu, i nie ma z nia nic wspolnego. I ze sprawa, ktora sie teraz zajmuje.

– Ofiara druga i trzecia maja slady bicia na posladkach. Zadnych sladow na ciele pierwszej ofiary. – Zrobila gleboki wdech i wydech. Troche sie uspokoila. – Roznice w metodzie dzialania. Wyrazna reakcja emocjonalna podczas pierwszego morderstwa, podczas dwoch nastepnych – nie wystepuje.

Jej telelacze zahuczalo, ale je zignorowala.

– Przypuszczenie: Przestepca nabral pewnosci siebie, rozkoszowal sie nastepnymi morderstwami. Uwaga: dom i mieszkanie ofiary drugiej nie byly objete systemem zabezpieczen. Zgodnie z zapisem kamer inwigilujacych, morderca przebywal u ofiary trzeciej trzydziesci trzy minuty krocej niz u ofiary pierwszej. Przypuszczenie: Bardziej sprawny, bardziej pewny siebie, mniej chetny do zabawy z ofiara. Chce szybciej zabic.

Przypuszczenie, przypuszczenie, pomyslala, a jej komputer po denerwujacym charczeniu potwierdzil, ze wspolczynnik prawdopodobienstwa wynosi dziewiecdziesiat szesc przecinek trzy. Lecz cos jeszcze zgadzalo sie ze soba, gdy przejrzala dokladnie trzy dyskietki, porownujac ich fragmenty.

– Podziel ekran – rozkazala. – Ofiara pierwsza i druga od poczatku. Kot Sharon usmiechal sie, Loli – dasal. Obie kobiety patrzyly w kierunku kamery, w kierunku mezczyzny, ktory stal za nia. Mowily do niego.

– Zatrzymaj obrazy – powiedziala Ewa tak cicho, ze tylko wyczulone ucho komputera moglo ja uslyszec. – O Boze, co my tu mamy?

To byla mala rzecz, drobna rzecz, ktora latwo mozna bylo przeoczyc, gdy skupialo sie uwage na brutalnosci morderstw. Lecz teraz to zobaczyla, oczami Sharon. Oczami Loli.

Wzrok Loli byl zwrocony wyzej.

Mozna to przypisac roznej wysokosci lozek, pomyslala Ewa, wyswietlajac na monitorze trzeci obraz, ktory przedstawial Georgie. Wszystkie kobiety mialy przechylone glowy. W koncu siedzialy, a on najprawdopodobniej stal. Ale kat patrzenia, punkt, w ktory sie wpatrywaly… Tylko w przypadku Sharon byl inny.

Nie odrywajac wzroku od ekranu, Ewa zadzwonila do doktor Miry.

– Nie obchodzi mnie, co robi – warknela do mowiacej dudniacym glosem recepcjonistki. – To pilne.

Zaklela, gdy kazano jej czekac i sluchac straszliwej cukierkowej muzyki, od ktorej puchly jej uszy.

– Jedno pytanie – powiedziala, gdy tylko polaczono ja z Mira.

– Slucham, pani porucznik.

– Czy mozliwe, bysmy mieli dwoch mordercow?

– Jakiegos nasladowce? Malo prawdopodobne, jesli wezmie sie pod uwage, ze metody dzialania mordercy byly trzymane w scislej tajemnicy.

– Cholerne przecieki. Znalazlam roznice w postepowaniu zabojcy. Niewielkie, ale wyrazne. – Zniecierpliwiona opisala je w skrocie. – Przyjmijmy pewna teorie, pani doktor. Pierwsze morderstwo zostalo popelnione przez kogos, kto dobrze znal Sharon, kto zabil w afekcie, po czym zdolal sie na tyle opanowac, by zatrzec za soba wszelkie slady. Dwa nastepne sa odbiciem pierwszej zbrodni – wyrafinowane, szczegolowo przemyslane, popelnione przez kogos bezwzglednego, wyrafinowanego, nie zwiazanego ze swymi ofiarami. I wyzszego, do cholery.

Вы читаете Dotyk Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату