– To tylko teoria, pani porucznik. Przykro mi, ale bardziej prawdopodobne jest to, ze wszystkie trzy morderstwa zostaly popelnione przez tego samego czlowieka, ktory z kazdym sukcesem staje sie coraz bardziej wyrachowany. Moim zdaniem nikt, kto nie byl wtajemniczony w szczegoly pierwszej zbrodni, nie moglby tak doskonale ich powielic w dwoch nastepnych.

Jej komputer takze ocenil prawdopodobienstwo tej teorii na czterdziesci osiem przecinek piec procent.

– Okay, dziekuje. – Ewa, ostudzona w swoim zapale, rozlaczyla sie. To glupie, ze czuje sie rozczarowana. O ilez byloby gorzej, gdyby musiala szukac dwoch mezczyzn zamiast jednego?

Jej lacze znowu zabrzeczalo. Zaciskajac zeby ze zlosci, wlaczyla przycisk.

– Dallas, o co chodzi?

– Hej, slodka pani porucznik, facet moze pomyslec, ze nic cie nie obchodzi.

– Nie mam czasu na zabawy, Charles.

– Hej, nie rozlaczaj sie. Mam cos dla ciebie.

– Jesli to jakis glupi dowcip…

– Nie, naprawde. O rany, wystarczy poflirtowac z kobieta raz czy dwa, a przestaje traktowac cie powaznie. – Na jego idealnie obojetnej twarzy pojawil sie wyraz cierpienia. – Prosilas mnie, zebym zadzwonil, gdybym sobie cos przypomnial, prawda?

– Prawda. – Troche cierpliwosci, nakazala sobie w duchu. – Wiec, przypomniales sobie?

– Te pamietniki nie dawaly mi spokoju. Pamietasz, powiedzialem, ze zawsze wszystko zapisywala. Poniewaz ich szukasz, domyslilem sie, ze nie bylo ich w mieszkaniu Sharon.

– Powinienes zostac detektywem.

– Lubie swoja prace. W kazdym razie zaczajeni sie zastanawiac, gdzie mogla je przechowywac. I przypomnialem sobie o skrytce depozytowej.

– Juz to sprawdzilismy. Dzieki, w kazdym razie.

– Och! No, ale jak sie do niej dostaniesz beze mnie? Sharon nie zyje. Ewa w ostatniej chwili powstrzymala sie przed przerwaniem polaczenia.

– Bez ciebie?

– No. Trzy lata temu poprosila mnie, zebym podpisal sie za nia przy otrzymywaniu skrytki. Powiedziala, ze nie chce, by jej nazwisko znalazlo sie w spisie klientow.

Serce Ewy zaczelo walic mlotem.

– Ale co jej to dalo?

Charles usmiechnal sie niesmialo i czarujaco.

– Coz, podalem ja za swoja siostre. Mam jedna w Kansas City. Wiec wpisalismy ja jako Annie Monroe. Wnosila wszystkie oplaty za wynajmowanie skrytki, wiec kompletnie o tym zapomnialem. Nie mam nawet pewnosci, czy ja zachowala, lecz pomyslalem, ze moze chcialabys o tym wiedziec.

– Gdzie jest ten bank?

– Na Manhattanie, przy Madison.

– Posluchaj mnie, Charles. Jestes w domu, prawda?

– Zgadza sie.

– Zostan tam. Nigdzie sie nie ruszaj. Bede u ciebie za pietnascie minut. Pojedziemy do banku, ty i ja.

– Jesli tylko tyle moge dla ciebie zrobic… Hej, dalem ci dobra wskazowke, slodka pani porucznik?

– Po prostu siedz w domu.

Wkladala juz kurtke, kiedy jej telelacze znowu zahuczalo.

– Dallas.

– Tu oficer dyzurny. Dallas, ktos chce z toba rozmawiac. Obraz wylaczony. Ta osoba nie chce zostac zidentyfikowana.

– Ustaliliscie, skad dzwoni?

– Ustalamy.

– Zatem przelaczcie. – Podniosla swoja torbe, gdy wlaczyl sie dzwiek. – Tu Dallas.

– Jest pani sama? – Rozlegl sie kobiecy, drzacy glos.

– Tak. Chce pani, zebym jej pomogla?

– To nie byla moja wina. Musi pani wiedziec, ze to nie byla moja wina.

– Nikt pani nie wini. – Wycwiczone ucho Ewy wychwycilo w glosie nieznajomej zarowno strach, jak i bol. – Po prostu prosze mi powiedziec, co sie stalo.

– Zgwalcil mnie. Nie moglam go powstrzymac. Ja takze zgwalcil. Potem ja zabil. Mnie tez mogl zabic.

– Prosze mi powiedziec, gdzie pani jest? – Wpatrywala sie w ekran, czekajac na jakies dane.

Urywany oddech, pojekiwanie.

– Powiedzial, ze to ma byc tajemnica. Nie moglam powiedziec. Zabil ja, wiec nie mogla powiedziec. Teraz ja zostalam. Nikt mi nie uwierzy.

– Ja pani wierze. Pomoge pani. Prosze mi powiedziec… – Zaklela, gdy polaczenie zostalo przerwane. – Skad? – spytala przelaczywszy sie na oficera dyzurnego.

– Front Royal, Virginia. Numer siedem zero trzy, piec piec piec, trzydziesci dziewiec zero osiem. Adres…

– Nie potrzebuje go. Polaczcie mnie z kapitanem Ryanem Feeneyem z Wydzialu Rozpoznania Elektronicznego. Szybko.

Dwie minuty to nie bylo wystarczajaco szybko. Czekajac Ewa omal nie wywiercila sobie dziury w skroni.

– Feeney, mam cos, i to naprawde waznego. – Co?

– Na razie nie moge ci powiedziec, ale jestes mi potrzebny. Musisz pojechac po Charlesa Monroe.

– Chryste, Ewo, mamy go?

– Jeszcze nie. Monroe zaprowadzi cie do skrytki depozytowej Sharon. Dobrze sie nim zajmij, Feeney. Jeszcze bedzie nam potrzebny. I cholernie dobrze zajmij sie tym, co znajdziesz w skrytce.

– Co zamierzasz zrobic?

– Musze zlapac samolot. – Przerwala polaczenie, po czym zadzwonila do Roarke'a. Stracila kolejne trzy cenne minuty, zanim pokazal sie na monitorze.

– Mialem do ciebie dzwonic, Ewo. Wyglada na to, ze bede musial poleciec do Dublina. Moze chcialabys mi towarzyszyc?

– Roarke, potrzebny mi twoj samolot. Natychmiast. Musze jak najszybciej dostac sie do Virginii. Jesli bede korzystac z policyjnych albo publicznych srodkow transportu…

– Samolot bedzie czekal na ciebie. Terminal C, wejscie 22. Zamknela oczy.

– Dzieki. Jestem twoja dluzniczka.

Jej wdziecznosc trwala, dopoki nie przybyla na miejsce i nie ujrzala czekajacego na nia Roarke'a.

– Nie mam czasu na rozmowe – powiedziala oschle. Jej dlugie nogi blyskawicznie pokonywaly odleglosc miedzy wejsciem a winda.

– Pogadamy podczas lotu.

– Nie lecisz ze mna. To oficjalne…

– To jest moj samolot, pani porucznik – przerwal jej lagodnie, gdy drzwi kabiny zamknely sie i winda zaczela cicho sunac w gore.

– Czy zawsze musisz stawiac warunki?

– Tak. Ale tym razem jest inaczej, niz myslisz. Wlaz otworzyl sie. Steward juz na nich czekal.

– Witamy na pokladzie, sir, pani porucznik. Czy podac panstwu cos do picia?

– Nie, dziekuje. Powiedz pilotowi, zeby startowal, gdy tylko dostanie pozwolenie. – Roarke zajal swoje miejsce; Ewa stala pieniac sie ze zlosci. – Nie wystartujemy, dopoki nie usiadziesz i nie zapniesz pasow.

– Myslalam, ze wybierasz sie do Irlandii. – Mogla probowac sie z nim klocic albo po prostu usiasc.

– Tamta podroz moze poczekac. Ta nie. Ewo, zanim przedstawisz mi swoje stanowisko, pozwol, ze wyjasnie ci moje. Jedziesz do Virginii w duzym pospiechu. To sugeruje, ze masz nowe informacje w sprawie DeBlass. Beth i Richard sa moimi przyjaciolmi, oddanymi przyjaciolmi. Nie mam wielu oddanych przyjaciol, ty tez nie. Postaw sie w mojej sytuacji. Co bys zrobila?

Zabebnila palcami o oparcie fotela, gdy samolot zaczal kolowac.

– To nie jest sprawa osobista.

– Dla ciebie nie. Dla mnie szalenie osobista. Beth skontaktowala sie ze mna, jeszcze zanim kazalem

Вы читаете Dotyk Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату