– Komendancie Braithwaite, jest pan tam?
– Tak, jestem, slyszalem cala rozmowe.
– No i?
– Zdaje sie, ze mamy powazny problem. Korweta 745 jest mile na poludnie od U- boota. Powiadomilem kapitana i wlasnie plynie na miejsce. Ale jesli „Camille' rzeczywiscie od lodzi dzieli tylko czterysta metrow, ona dostanie sie tam pierwsza.
– Cholera!
– Ale ma pan asa w rekawie, majorze Vicary. „Rebeke'. Radzilbym z niego skorzystac. Panscy ludzie moga sprobowac zatrzymac kuter, poki nie zjawi sie korweta.
Vicary odlozyl sluchawke i polaczyl sie z „Rebeka'.
– Nadinspektorze Lockwood, tu Grimsby, odbior.
– Lockwood przy nadajniku, odbior.
– Nadinspektorze, prosze uwaznie sluchac. Odsiecz jest w drodze, ale tymczasem musi pan staranowac kuter.
Wszyscy to slyszeli – Lockwood, Harry, Roach i Jordan – bo wszyscy tloczyli sie w sterowce, chroniac sie przed zawierucha.
Przekrzykujac wiatr i ryk silnikow „Rebeki', Lockwood wrzasnal:
– Czy on postradal zmysly?
– Nie – odparl Harry. – Jest zdesperowany. Czy zdazymy? __ Jasne. Tyle ze znajdziemy sie wprost na celownikach dzial pokladowych tego U- boota.
Bez slowa powiedli po sobie wzrokiem. W koncu Lockwood zadysponowal:
– W szafce za wami sa kapoki. I wyjmijcie karabiny. Cos mi mowi, ze sie nam przydadza.
Lockwood obejrzal sie na morze i wypatrzyl „Camille'. Odrobine skorygowal kurs i maksymalnie otworzyl przepustnice.
Z mostka U- 509 Max Hoffman spostrzegl szybko zblizajaca sie „Rebeke'.
__ Mamy towarzystwo, pierwszy. Lodz cywilna, czterech mezczyzn na pokladzie.
– Widze ich,
– Sadzac po tempie i kursie to raczej druga strona. __ Wyglada na to, ze sa nie uzbrojeni,
– Tak. Poslij im strzal ostrzegawczy. Mierzcie w dziob. Nie chce niepotrzebnego rozlewu krwi. Jesli nie ustapia, celuj prosto w lodz. Ale na wysokosci wody, pierwszy, nie w kabine.
– Tak jest,
Hoffman slyszal wykrzyczane rozkazy i po trzydziestu sekundach z przedniego dziala pokladowego U- 509 wylecial pocisk, mierzac w dziob „Rebeki'.
Choc U- booty rzadko sie wdawaly w artyleryjskie potyczki nad woda, dziesiecioipolcentrymetrowy pocisk mogl wyrzadzic nieodwracalne szkody nawet wiekszym jednostkom plywajacym. Pierwszy wpadl do wody daleko od dzioba „Rebeki'. Nastepny, wystrzelony po dziesieciu sekundach, trafil znacznie blizej.
– Moim zdaniem to juz ostatnie ostrzezenie – krzyknal Lockwood, ogladajac sie na Harry'ego. – Nastepny pocisk zmiecie nas z pokladu. Ty decyduj, ale martwi nikomu sie nie przydamy.
– Zawracac! – krzyknal Harry.
Lockwood ostrym szarpnieciem w lewo zawrocil „Rebeke' i zatoczyl krag. Harry patrzyl na U- boota. „Camille' dzielilo od niego dwiescie metrow i coraz bardziej sie zblizala. Byli calkowicie bezradni.
Niech to szlag! – pomyslal. Gdzie ta korweta?
Potem wzial sluchawke i powiedzial, ze w zaden sposob nie zdolaja zatrzymac szpiegow.
Jenny uslyszala huk dziala na U- boocie i w iluminatorze mignal jej pocisk, sunacy nad woda ku drugiej lodzi.
Dzieki Bogu! – przemknelo jej przez glowe. – Jednak nie jestem sama.
Ale U- boot ponownie wystrzelil i zobaczyla, ze tamta lodz zawraca. Znowu stracila nadzieje.
Zapanowala nad soba i pomyslala: to niemieccy agenci. Dzisiejszej nocy zabili mojego ojca i szesciu innych ludzi, a w dodatku ujdzie im to plazem. Musze im jakos przeszkodzic.
Co jednak zrobic? Byla sama, rece i nogi miala skrepowane. Moze sprobowac sie uwolnic, wymknac na poklad i czyms w nich walnac. Ale jak zobacza, bez wahania ja zabija. Moze podpalic kuter? Ale wtedy bedzie uwieziona w ogniu i dymie, i tylko ona zginie.
Mysl, Jenny, mysl!
Trudno zebrac mysli przy nieustannym huku silnika. Halas doprowadzal ja do szalu.
I wtedy ja olsnilo: tak, mam!
Gdyby jakims cudem udalo jej sie unieruchomic silnik, chociaz na chwile. To by cos dalo. Skoro sciga ich jedna lodz, moga sie pojawic i inne. Moze wieksze, ktore by daly rade odpowiedziec na ogien niemieckiej lodzi podwodnej.
Huk byl tak straszny, ze silnik chyba sie znajdowal tuz pod nia. Jenny dzwignela sie na nogi i odsunela zwiniete liny i brezent, na ktorym siedziala. Tak, znalazla: klapa w podlodze. Jakos ja otworzyla i natychmiast zalal ja loskot i zar silnika.
Przyjrzala mu sie. Nie znala sie na silnikach. Kiedys Sean probowal jej wytlumaczyc, co naprawial w swoim aucie. W jego gruchocie wiecznie cos sie psulo, ale o co wtedy chodzilo? Cos z przewodami paliwowymi i pompka paliwowa. Ten silnik na pewno roznil sie od silnika samochodu Seana. Ale jedno nie ulegalo watpliwosci: kazdy silnik potrzebuje paliwa. Wystarczy odciac doplyw, a zgasnie.
Tylko jak? Bacznie przyjrzala sie urzadzeniu. Gora bieglo mnostwo linek, ktore laczyly sie w jednym miejscu przy silniku. Czy to wlasnie przewody paliwowe? Czy tam dochodzily do pompki?
Rozejrzala sie. Potrzeba jej narzedzi. Rybacy zawsze maja narzedzia. W koncu, co by sie stalo, gdyby silnik padl na srodku morza? W glebi pomieszczenia wypatrzyla skrzynke i poczolgala sie w jej strone. Zerknela przez iluminator. U- boot przeslanial widok. Sa juz bardzo blisko. Zobaczyla tez druga lodz. Odplywala. Otworzyla skrzynke i znalazla w niej mnostwo wysmarowanych, brudnych narzedzi.
Wyjela jakos nozyce i duzy mlotek.
Wziela do reki nozyce, ostrzem do nadgarstkow i zaczela rozcinac wiezy. Minute zajelo jej uwolnienie rak. Rozciela sznur wokol nog.
Przeczolgala sie z powrotem ku klapie maszynowni.
Siegnela po mlot i rabnela w pierwsza linke. Pekla, wyciekla z niej ropa. Szybko walila w kolejne linki, dopoki wszystkich nie uszkodzila.
Silnik zgasl.
Dopiero kiedy silnik ucichl, Jenny uslyszala huk morza i ryk wiatru. Zamknela klape nad uszkodzonym silnikiem i usiadla. Mlotek polozyla pod reka.
Wiedziala, ze lada chwila Neumann albo kobieta zjawi sie na dole sprawdzic, co sie stalo. I wtedy zobacza, ze Jenny uszkodzila silnik.
Drzwi sie rozwarly i do kajuty wpadl Neumann. Twarz mial wykrzywiona, tak samo jak tamtego ranka, kiedy go widziala biegnacego po plazy. Popatrzyl na nia, zauwazyl, ze wyswobodzila rece.
– Jenny! Cos ty zrobila? – krzyknal.
Pozbawiony mocy kuter bezradnie kolysal sie na wodzie.
Neumann schylil sie i podniosl klape.
Jenny chwycila mlotek i dzwignela sie na kolana. Zamachnela sie i z calej sily grzmotnela w tyl czaszki kleczacego. Runal na podloge, krew poplynela z rany.
Jenny odwrocila sie i zwymiotowala.
Kapitanleutnant Max Hoffman dostrzegl, ze „Camilla' unosi sie bezsilnie na wzburzonym morzu i natychmiast sie domyslil, ze zepsul sie silnik. Wiedzial, ze musi dzialac blyskawicznie. Bez silnika kuter w kazdej chwili mogl sie przewrocic. Moze nawet zatonac. Jesli agenci wpadna do lodowatego Morza Polnocnego, zgina w ciagu paru minut.