– Pierwszy! Skieruj nas do kutra i przygotuj sie do przyjecia pasazerow.
– Tak jest,
Hoffman poczul pod stopami drzenie silnikow U- boota, kiedy okret pomalu ruszal naprzod.
Jenny bala sie, ze go zabila. Przez chwile lezal bez ruchu, potem drgnal i wstal z wysilkiem. Chwial sie na nogach. Bez trudu moglaby jeszcze raz uderzyc go mlotkiem, ale zabraklo jej odwagi i checi. Byl bezradny, opieral sie o sciane. Krew plynela z rany, kapala na twarz, szyje. Wyciagnal reke i otarl krew z oczu.
– Zostan tutaj – polecil. – Jesli wyjdziesz na poklad, ona cie zabije. Zrob, co ci kaze, Jenny.
Neumann wygrzebal sie na gore, do sterowki. Catherine spojrzala na niego zaniepokojona.
– Upadlem i uderzylem sie w glowe, kiedy lodzia zarzucilo. Silnik padl.
Przy sterze lezala latarka. Wzial ja i wyszedl na poklad. Skierowal swiatlo na sterczaca wieze U- boota i nadal sygnal: „Na pomoc'. Lodz podwodna zblizala sie do nich w zolwim tempie. Odwrocil sie i dal znak Catherine, zeby podeszla do niego na dziob. Deszcz splukal mu krew z twarzy. Wystawil ja na siekanie ulewy i pomachal do U- boota.
Catherine stanela obok. Ciagle to do niej nie docieralo. Jeszcze wczoraj po poludniu siedzieli w kawiarence przy Mayfair, otoczeni przez agentow MI- 5, a oto lada moment stanie sie cud: wejda na poklad U- boota i odplyna. Szesc dlugich, przerazliwie samotnych lat wreszcie dobiega konca. Nie wierzyla, ze dozyje tej chwili. Nigdy nie smiala nawet o niej marzyc. Wszystko w niej peklo. Pisnela glosno, radosnie jak dziecko i tak jak Neumann wystawila twarz na deszcz, machajac do U- boota.
Stalowy dziob U- boota dotknal dziobu „Camilli'. Na poklad lodzi podwodnej wygrzebal sie komitet powitalny, szli w ich strone. Catherine zarzucila Neumannowi rece na szyje i z calej sily go usciskala.
Udalo sie nam – powiedziala. – Udalo. Wracamy do domu.
Harry Dalton ze sterowki „Rebeki' opisywal te scene Vicary'emu w Grirnsby. Vicary z kolei opisywal ja Arthurowi Braithwaite'owi przez radio.
– Niech to szlag, komendancie! Gdzie ta korweta?
– Tuz- tuz. Nie widzicie jej przez deszcz.
– To niech pan powie cos kapitanowi! Moi ludzie nie zdolaja ich zatrzymac.
– Co mam rozkazac kapitanowi?
– Niech strzela w statek i zabije szpiegow.
– Majorze Vicary, czy mam panu przypomniec, ze na pokladzie jest niewinna dziewczyna?
– Niech mi Bog daruje te slowa, ale w tym momencie naprawde nie mozemy sie nia przejmowac. Prosze wydac rozkaz kapitanowi korwety. Niech strzela do „Camilli' wszystkim, co ma.
– Tak jest.
Vicary odlozyl sluchawke. Boze, alez ze mnie sie zrobil lajdak – pomyslal.
Wiatr na moment rozgonil zaslone deszczu i mgly. Z mostka korwety 745 kapitan dostrzegl U- 509, a sto piecdziesiat metrow od jego dzioba „Camille'. Przez lornetke widzial pare stojaca na pokladzie „Camilli' i marynarzy z lodzi podwodnej, szykujacych sie do jej przyjecia. Wydal rozkaz, by strzelac. Po kilku sekundach zajazgotaly dzialka korwety.
Neumann uslyszal strzaly. Pierwsze pociski przelecialy im nad glowami. Kolejne zagrzechotaly o bok U- boota. Marynarze padli na poklad, by uniknac ognia. Tu, na dziobie „Camilli' nie bylo sie gdzie schowac. Pociski dosiegly Catherine. Jej cialo rozerwalo sie na strzepy, czaszka sie rozprysnela.
Neumann czolgal sie w strone U- boota. Pierwszy pocisk urwal mu noge w kolanie. Wrzasnal, ale pelznal dalej. Drugi przeszyl mu kregoslup. Nie poczul nic. Ostatni trafil w glowe i otoczyla go ciemnosc.
Max Hoffman, ktory obserwowal te jatke z kiosku, wydal rozkaz pierwszemu oficerowi – jak najszybciej sie zanurzyc. Po kilku sekundach U- 509 opuszczal scene wydarzen. Wkrotce skryl sie pod powierzchnia Morza Polnocnego i zniknal.
Samotna „Camilla' dryfowala po morzu. Jej poklad byl zalany krwia.
Na pokladzie „Rebeki' zapanowala euforia. Czterej mezczyzni sciskali sie, widzac jak U- boot zawraca i odplywa pelna para. Harry skontaktowal sie z Vicarym i przekazal mu wiesci. Vicary wykonal dwa telefony; pierwszy, dziekczynny, do Arthura Braithwaite'a, drugi do sir Basila Boothby'ego, by poinformowac go, ze wreszcie jest po wszystkim.
Jenny Colville poczula, ze „Camilla' drzy. Padla na brzuch i zaslonila rekami glowe. Strzelanina ucichla rownie szybko, jak sie zaczela. Potem slyszala, jak U- boot odplywa, wreszcie dochodzil do niej tylko szum morza. Lezala, zbyt przerazona, by sie ruszac. Czula, jak lodz miota sie na falach. Domyslala sie, ze to ma zwiazek z zepsutym silnikiem. Bez jego mocy kuter zostal wydany na pastwe fal. Musi wstac, wyjsc na poklad i dac znac innym lodziom, ze tu jest i zyje.
Dzwignela sie na nogi i natychmiast kolysanie pchnelo ja na sciane. Znowu wstala. W koncu jakos wygrzebala sie na poklad. Szalal wiatr, siekl deszcz. Kutrem ciskalo we wszystkie strony: w gore, na dol, do przodu, do tylu, z boku na bok. Jenny ledwo sie trzymala na nogach. Spojrzala na dziob i zobaczyla oba ciala zmasakrowane, zmienione w papke. Poklad byl rozowy od krwi. Zrobilo jej sie niedobrze, odwrocila wzrok. W oddali dostrzegla U- boota, ktory znikal pod powierzchnia. Z drugiej strony nadplywal niewielki, szary okret wojenny. Druga lodz – ta, ktora wczesniej zauwazyla przez iluminator – pedzila w jej kierunku.
Zamachala reka, krzyknela i zaczela plakac. Chciala im powiedziec, ze to jej zasluga. To ona uszkodzila silnik, tak ze kuter stanal i szpiedzy nie dostali sie na U- boota. Rozsadzala ja niezmierna, szalencza duma.
„Camilla' znalazla sie wlasnie na grzbiecie gigantycznej fali. Kiedy woda przeplywala pod dnem, potezne uderzenie z lewej strony przechylilo lodz, ktora prawie natychmiast wyprostowala sie i polozyla na prawej burcie, a sila uderzenia zepchnela Jenny w wode.
Nigdy w zyciu nie czula takiego zimna: straszliwego, przenikliwego, paralizujacego. Probowala zaczerpnac tchu, lecz zachlysnela sie morska woda i zalala ja fala. Krztuszac sie i dlawiac, jakos wydostala sie na powierzchnie i nabrala odrobine powietrza, nim znowu przygniotlo ja morze. Teraz spadala, tonela powoli, przyjemnie, bez wysilku. Nie bylo jej juz zimno. Nic nie czula, nic nie widziala. Tylko nieprzeniknione ciemnosci.
Pierwsza dotarla do niej „Rebeka'. Lockwood i Roach stali w sterowce, Harry i Peter Jordan na dziobie. Harry przywiazal sznur do kola ratunkowego, zaczepil o listwe na dziobie i rzucil kolo za poklad. Widzial, jak Jenny drugi raz na moment sie wynurza i niknie pod woda. I wiecej nic. Zniknela. Lockwood ostro pchal „Rebeke' naprzod; dopiero na pare metrow od „Camilli' gwaltownie zatrzymal lodz, az poklad zadrzal.
Jordan przechylil sie nad dziobem, rozgladajac sie za dziewczyna. Raptem sie wyprostowal i bez slowa wskoczyl do wody.
– Jordan jest za burta! – krzyknal Harry do Lockwooda. – Nie zblizaj sie!
Jordan sie wynurzyl i zdjal kapok.
– Co ty wyprawiasz? – ryknal Harry.
– Z tym cholerstwem nie moge sie glebiej zanurzyc! Nabral powietrza do pluc i chyba na minute zniknal pod woda.
Morze uderzalo o burte „Camilli', tak ze kolysala sie na boki, zblizajac sie do „Rebeki'. Harry obejrzal sie przez ramie i machnal do Lockwooda w sterowce.
– Cofnij sie troche. „Camilla' idzie prosto na nas! Wreszcie Jordan wynurzyl sie z Jenny. Byla nieprzytomna, glowa zwisala jej bezwladnie. Jordan odwiazal line od kola ratunkowego i oplotl nia klatke piersiowa Jenny. Podniesionym do gory kciukiem zasygnalizowal Harry'emu, zeby holowal dziewczyne. Kiedy znalazla sie przy burcie „Rebeki', Clive Roach pomogl Harry'emu wciagnac ja na poklad.
Jordan zmagal sie z zywiolem, zalewaly go lodowate fale, tracil sily. Harry blyskawicznie odwiazal line i wlasnie rzucal ja ku niemu, gdy „Camilla' wreszcie przewrocila sie do gory dnem i wciagnela Petera Jordana pod siebie.