chciala go opatrzyc.
– To nic wielkiego, mloda damo. Jest wiele osob w znacznie gorszym stanie niz ja. Niech sie pani nimi zajmie najpierw.
Przygladzila mu resztki siwych wlosow i zrobila, co kazal. Nieustannie spotykala sie u Anglikow z taka postawa. Ci w Berlinie chyba postradali rozum, ze podejmuja naloty. Szkoda, ze nie moze im tego powiedziec.
Catherine ruszyla dalej, opatrywala rannych, przysluchujac sie opowiesciom pacjentow.
– Wlasniem stal w kuchni i nalewal se zasmarkanej herbaty, kiedy nagle jak lupnelo! Tysiacfuntowa bomba wyladowala na samiuskim progu. Anim sie obejrzal, jak lezalem na plecach w czyms, co jeszcze przed chwila bylo moim ogrodkiem i patrzylem na kupe zasmarkanego smiecia, ktora jeszcze przed chwila byla moim domem.
– Nie przeklinaj, George. To nieladnie. Zreszta sa tu dzieci.
– To nie miales az tak zle, druhu. Na ulicy obok mnie rabnelo w sam dom. Czworka ludzi, przyzwoita rodzina, wszystkich zdmuchnelo.
Niedaleko spadla bomba. Szpital sie zatrzasl. Ciezko ranna zakonnica przezegnala sie i zainicjowala Modlitwe Panska.
– Dzis w nocy bedzie trzeba czegos wiecej niz ojczenaszek, zeby wygnac Luftwaffe, siostrzyczko.
– …Przyjdz krolestwo Twoje. Badz wola Twoja…
– W czterdziestym w nalocie zginela moja zona. Dzis chyba stracilem nasza jedyna corke.
– …jako w niebie tak i na ziemi…
– Co za wojna. Siostro, co za przekleta wojna.
– …jako i my odpuszczamy naszym winowajcom…
– Wiesz, Mervin, mam wrazenie, ze Hitler za nami nie przepada.
– Tez to zauwazylem. Sala wybuchla smiechem.
Dziesiec minut potem, kiedy zakonnica uznala, ze wyczerpala sie norma modlitw na dzis, zaczelo sie zbiorowe spiewanie.
– „Wytoczcie beczuchne…'. Catherine pokrecila glowa.
– „Bedziemy miec beczke smiechu'.
Ale po chwili, sama nie wiedzac kiedy, zaczela spiewac wraz z nimi.
Dopiero o osmej nastepnego ranka Catherine wrocila do siebie. Przyszla juz ranna poczta. Wlascicielka domu, pani Hodges, zawsze wsuwala ja pod drzwi. Catherine schylila sie, zebrala ja, podarla i natychmiast wrzucila trzy koperty do kosza na smiecie w kuchni. Nie musiala czytac tych listow, gdyz sama je napisala i wyslala z trzech roznych punktow Londynu. W innych okolicznosciach nie otrzymywalaby zadnej prywatnej korespondencji, gdyz nie miala w Anglii ani przyjaciol, ani rodziny. Poniewaz jednak dziwnie by wygladalo, gdyby mloda, sliczna i wyksztalcona kobieta w ogole z nikim nie korespondowala, a pani Hodges byla dosc wscibska, Catherine wdala sie w te skomplikowane manewry.
Przeszla do lazienki i odkrecila kurki nad wanna. Cisnienie bylo niskie, woda wiec plynela slabiutkim strumieniem. Dobrze, ze chociaz goraca. Po suchym lecie i jesieni odczuwalo sie brak wody; rzad grozil, ze i ona bedzie racjonowana. Pare ladnych minut potrwa, nim wanna sie napelni.
W chwili angazu Catherine Blake wlasciwie nie mogla stawiac zadnych warunkow, ale w jednej sprawie nie ustapila: zazadala
Salon, skromnie urzadzony, byl przytulny, choc postronna osobe uderzylby calkowity brak elementow osobistych. Nie staly tu zadne fotografie, zadne pamiatki. Poza tym oddzielna sypialnia z wygodnym podwojnym lozkiem, kuchnia wyposazona we wszystkie nowoczesne udogodnienia i lazienka z duza wanna.
Mieszkanie mialo tez inne zalety, ktorych nie bralaby pod uwage przecietna Angielka. Znajdowalo sie na najwyzszym pietrze, skad walizkowe radio stosunkowo dobrze odbieralo komunikaty z Hamburga. A z duzego wiktorianskiego okna rozciagal sie widok na ulice.
Catherine przeszla do kuchni i wstawila wode na kuchenke. Praca w szpitalu pochlaniala mnostwo czasu i sil, lecz byla niezbedna dla utrzymania pozorow. Kazdy staral sie chocby w minimalnym stopniu wspierac ojczyzne. Podejrzanie by wygladalo, gdyby mloda, zdrowa kobieta bez rodziny nie wspomagala wysilkow wojennych. Podjecie pracy w fabryce zbrojeniowej bylo ryzykowne: jej sfabrykowana tozsamosc moglaby nie wytrzymac zbyt wnikliwego sprawdzania, a wstapienie do zenskiej formacji wojskowej w ogole nie wchodzilo w rachube. Dzialalnosc wolontariuszki stanowila idealne rozwiazanie. Szpitale rozpaczliwie potrzebowaly pomocy. We wrzesniu 1940 roku Catherine zglosila sie do pogotowia i jeszcze tego samego wieczoru rozpoczela prace. Zajmowala sie rannymi w szpitalu Swietego Tomasza, a podczas nalotow rozdawala w kolejce podziemnej ksiazki i herbatniki. Z pozoru wydawala sie uosobieniem mlodej Angielki, wlaczonej w patriotyczne dzielo.
Czasem chcialo jej sie smiac.
Czajnik zagwizdal. Wrocila do kuchni przyszykowac herbate. Jak wszyscy londynczycy uzaleznila sie od herbaty i papierosow. Odnosilo sie wrazenie, ze caly kraj zyje tanina oraz tytoniem, a Catherine pod tym wzgledem nie odbiegala od normy. Wykorzystala juz swoj przydzial mleka w proszku i cukru, wiec wypila herbate bez dodatkow. W takich chwilach jak ta marzyla o mocnej, gorzkiej kawie z rodzinnych stron i o kawalku slodkiego berlinskiego ciasta.
Dopila pierwsza filizanke i nalala sobie nastepna. Marzyla jej sie kapiel, lozko i sen cala dobe, ale czekala ja praca i nie mogla sobie na to pozwolic. Gdyby poruszala sie po Londynie jak zwykla kobieta, wrocilaby do domu godzine wczesniej. Przejechalaby metrem przez caly Londyn i wysiadla na przystanku Earl's Court. Ale Catherine nie poruszala sie po Londynie jak zwykla kobieta. Pojechala kolejka, nastepnie autobusem, potem taksowka i znowu autobusem. Z autobusu wysiadla przed swoim przystankiem i ostatnie kilkaset metrow przeszla pieszo, nieustannie sprawdzajac, czy ktos jej nie sledzi. Kiedy wreszcie znalazla sie w domu, byla przemoczona do nitki, ale pewna, ze nikt za nia nie podazal. Po ponad pieciu latach niektorych agentow moze by i ogarnelo lenistwo. Nie Catherine. Miedzy innymi dlatego przezyla, podczas gdy innych aresztowano i stracono.
Przeszla do lazienki i przebrala sie przed lustrem. Byla wysoka i umiesniona. Latom intensywnej jazdy konnej i polowania zawdzieczala znacznie lepsza kondycje od kondycji wiekszosci kobiet i wielu mezczyzn. Miala szerokie ramiona, rece gladkie i silne, niczym u posagu. Piersi pelne i ksztaltne, brzuch plaski i jedrny. Jak prawie wszyscy podczas wojny stracila na wadze. Rozpiela spinke, ktora przytrzymywala gladki pielegniarski koczek i wlosy kaskada rozsypaly sie jej na ramiona, okalajac twarz i podkreslajac intensywnie niebieskie oczy – oczy koloru pruskiego jeziora, jak czesto mawial jej ojciec – i wyraziste kosci policzkowe, dziedzictwo po niemieckich, nie angielskich przodkach. Urody dopelnial smukly nos i pelne, zmyslowe wargi.
Jak tak popatrzec – pomyslala – ciagle jeszcze jestes bardzo atrakcyjna kobieta, Catherine Blake.
Polozyla sie w wannie, nagle czujac sie ogromnie samotna. Vogel ja przed tym ostrzegal, ale nigdy sobie nie wyobrazala, ze samotnosc okaze sie tak dotkliwa. Czasem nawet nekala ja bardziej niz strach. Pomyslala, ze moze by bylo lepiej rzeczywiscie
Od czasu tamtego chlopca w Holandii nie pozwolila sobie na kochanka. Brakowalo jej mezczyzn, tesknila za seksem, ale potrafila sie obejsc bez jednego i drugiego. Podobnie jak kazde inne uczucie, pozadanie umiala wlaczyc lub wylaczyc, jakby zapalala lub gasila lampke. Poza tym w jej zawodzie mezczyzni stanowili utrudnienie. Czesto popadali w obsesje na jej punkcie. Jeszcze tego brakowalo, zeby jakis chory z milosci typek grzebal w jej przeszlosci.
Catherine wykapala sie i wyszla z wanny. Szybko rozczesala wilgotne wlosy i wlozyla szlafrok. Przeszla do kuchni i otworzyla drzwi do spizarni. Na polkach nie stalo nic, tylko radio walizkowe na samej gorze w glebi. Zdjela je, przeniosla do salonu i postawila przy oknie, gdzie byl najlepszy odbior. Otworzyla pokrywe i wlaczyla radiostacje.
Jeszcze z jednego powodu Catherine nigdy nie wpadla – trzymala sie z dala od fal radiowych. Co tydzien wlaczala odbiornik na dziesiec minut. Jesli Berlin ma dla niej jakies rozkazy, to je przesle.
Od pieciu lat nie bylo nic, tylko szum.
Sama skontaktowala sie z Berlinem zaledwie raz, po tamtej nocy, gdy zabila kobiete w Suffolk i przyjela nowa