Cambridge; dostrzegal u siebie pierwsze objawy wyczerpania nerwowego.
Przepiorka – pod tym pseudonimem kryl sie zdemoralizowany kierowca ciezarowki, ktorego trasa – tak sie skladalo – czesto wiodla przez zastrzezone wojskowe obszary w Suffolk, Kencie i wschodnim Sussex. Jego poglady byly zgodne z pogladami sir Oswalda Mosleya, angielskiego faszysty, a zarobione na szpiegostwie pieniadze przepuszczal na dziwki. Czasem w droge zabieral dziewczyne, zeby go zaspokajala w trakcie podrozy. Lubil Karla Beckera, gdyz Becker zawsze trzymal w zapasie jakas mloda panienke i chetnie sie nia dzielil, nawet z kims takim jak Przepiorka.
Ale Przepiorka istnial tylko w wyobrazni Vicary'ego, na falach radiowych oraz w umyslach niemieckich oficerow wywiadu w Hamburgu. Ostatnie zdjecia, jakie Luftwaffe zrobila nad poludniowo- wschodnia Anglia, swiadczyly o jakims ozywieniu na tym terenie, Berlin wiec nakazal Beckerowi sprawdzic, co sie tam dzieje, i za tydzien przekazac raport. Becker zlecil to Przepiorce – a wlasciwie zrobil to za niego Vicary. Wlasnie na te okazje profesor czekal – zeby Abwehra sama poprosila o falszywe informacje o erzacu Pierwszej Grupy Armii Stanow Zjednoczonych rozbijajacej sie na poludniowym wschodzie Anglii.
Wedle ukutego przez Vicary'ego scenariusza Przepiorka przejechal w ciagu dnia przez Kent. W rzeczywistosci zrobil to tego ranka sam Vicary na tylnym siedzeniu sluzbowego rovera. Z zaglebienia skorzanego fotela, osloniety derka, Vicary wyobrazal sobie, jakie swiadectwa obecnosci wojskowej wypatrzylby agent pokroju Przepiorki. Mogl widziec na drogach ciezarowki wojskowe. W pubie, w ktorym jadl lunch, mogl zauwazyc grupke amerykanskich wojskowych. Przy stacji, gdzie sie zatrzymal, zeby zatankowac, mogly mu wpasc w ucho pogloski, ze w poblizu poszerza sie drogi. Okruchy informacji, szczegoly bez znaczenia, ale doskonale sie pokrywajace z osobowoscia Przepiorki. Vicary nie mogl mu pozwolic wpasc na cos wyjatkowego, na przyklad kwatere generala Pattona; mocodawcy z Abwehry nigdy by nie uwierzyli, ze agent pokroju Przepiorki bylby zdolny do takich odkryc. Ale te wskazowki Przepiorki wpasowywaly sie w caly plan dezorientacji wroga, uzupelnialy obraz, ktory brytyjski kontrwywiad chcial odmalowac przed oczami Niemcow: olbrzymie sily aliantow, szykujace sie do uderzenia przez La Manche na Calais.
W drodze powrotnej do Londynu Vicary sporzadzal raport Przepiorki. Raport zostanie przelozony na szyfr Abwehry, a nastepnie, dzis poznym wieczorem, Karl Becker nada go do Hamburga. Vicary wyobrazil sobie kolejna nie dospana albo calkiem bezsenna noc. Skonczywszy sprawozdanie, przymknal oczy i oparl glowe o szybe, zamiast poduszki podkladajac zrolowany plaszcz. Kolebanie samochodu i cichy pomruk silnika ukolysaly go do lekkiej drzemki. Snila mu sie Francja, tyle ze tym razem do jego lozka w szpitalu polowym podszedl Boothby, a nie Brendan Evans. „Zginelo tysiace ludzi, Alfredzie, a wszystko to przez ciebie! Gdybys zlapal szpiegow, ci ludzie by dzis zyli!'. Vicary zmusil sie do otwarcia powiek, przed oczami mignely mu lasy i laki. Znowu przysnal.
Tym razem snilo mu sie, ze lezy w lozku w piekny wiosenny poranek sprzed dwudziestu pieciu laty, poranek, gdy po raz pierwszy kochal sie z Helen. Spedza weekend w posiadlosci ojca Helen. Przez okno sypialni widzi poranne slonce, rzucajace ro- zowawy blask na wzgorza. Wlasnie dzis zamierzaja z Helen powiadomic jej ojca o swoich planach malzenskich. Slyszy ciche stukanie do drzwi – we snie brzmi dokladnie tak samo jak wtedy – i odwrociwszy glowe dostrzega Helen, sliczna, rozespana, ktora w samej koszuli nocnej wslizguje sie do jego pokoju. Kladzie sie obok niego i caluje go w usta. „Ukochany, myslalam o tobie caly ranek'. Siega pod koc, rozpina mu pizame i smuklymi, pieknymi palcami gladzi go leciutko. „Helen, myslalem, ze chcesz poczekac, az sie po…'. Ucisza go pocalunkiem w usta. „Nie chce o tym wiecej rozmawiac. Ale musimy sie spieszyc. Jesli tato nas nakryje, zabije nas'. Ostroznie, by nie urazic go w kolano, siada na nim. Podnosi koszule i sama prowadzi go w glab siebie. Alfred natyka sie na przeszkode. Helen mocniej napiera cialem, glosno wciaga powietrze z bolu i oto kochanek juz w niej jest. Przyciaga sobie do piersi jego dlonie. Juz wczesniej ich dotykal, ale tylko przez ubranie i sztywna bielizne. Teraz kolysza sie swobodnie pod koszula, miekkie, wspaniale. Probuje rozpiac koszule Helen, ale ona mu nie pozwala. „Szybko, kochanie, szybko'. Po wszystkim on chce, zeby zostala – chce ja obejmowac, zrobic to jeszcze raz – lecz ona tylko poprawia koszule nocna, caluje go i natychmiast wraca do siebie.
Obudzil sie na wschodnich obrzezach Londynu z lekkim usmiechem na twarzy. Pierwszy raz z Helen nie rozczarowal go – tyle ze okazal sie inny, niz sie spodziewal. W swoich mlodzienczych fantazjach zawsze kochal sie z kobietami o olbrzymich piersiach, a one krzyczaly i szlochaly z rozkoszy. Tymczasem z Helen wszystko odbylo sie powoli i spokojnie, a zamiast krzyczec, usmiechnela sie i ucalowala go czule. Brakowalo namietnosci, ale bylo cudownie. Dlatego cudownie, ze kochal ja az do bolu.
Tak samo to wygladalo z Alice Simpson, choc z innego powodu. Vicary ogromnie ja lubil, podejrzewal wrecz, ze moze byc w niej zakochany – cokolwiek by to znaczylo. A przede wszystkim cenil jej towarzystwo. Byla inteligentna, dowcipna, i podobnie jak Helen, odrobine wyniosla. Wykladala literature w szkole dla dziewczat i pisala nienadzwyczajne sztuki o bogaczach, ktorzy zawsze wiedli doglebne spory o podstawowych problemach egzystencji przy kieliszku jasnej sherry i filizance herbaty Earl Grey w ladnie urzadzonym saloniku. Pisala tez, pod pseudonimem, romanse, ktore Vicary, choc nie przepadal za tym gatunkiem powiesci, uwazal za calkiem niezle. Kiedys Lillian Walford, jego sekretarka na uniwersytecie, przylapala go na lekturze jednej z ksiazek Alice Simpson. Nastepnego dnia przyniosla mu sterte powiesci Barbary Cartland. Vicary z trudem je zmogl. Kiedy bohaterowie z romansow Alice sie kochali, slyszeli huk fal i czuli, jak otwiera sie nad nimi niebo. Tymczasem prawdziwa Alice byla czula, niesmiala, nieco purytanska i zawsze nalegala, by sie kochali przy zgaszonym swietle. Niejednokrotnie Vicary przymykal oczy i pod powiekami widzial Helen w bialej koszuli nocnej, skapana w swietle poranka.
Wraz z wybuchem wojny jego zwiazek z Alice Simpson rozluznil sie. Nadal przynajmniej raz w tygodniu rozmawiali przez telefon. W jednym z pierwszych nalotow stracila mieszkanie i na pewien czas przeniosla sie do Vicary'ego. Okazjonalnie umawiali sie na kolacje, ale nie kochali sie juz od wielu miesiecy. Nagle Vicary zdal sobie sprawe, ze pomyslal o Alice Simpson po raz pierwszy od dnia, kiedy Edward Kenton na podjezdzie domku ciotki Matyldy wymowil imie Helen.
Duza, niezbyt zgrabna, trzypietrowa wiktorianska rezydencje otaczala podwojna siatka i plot, chroniac ja przed swiatem zewnetrznym. Na dziesieciu akrach rozstawiono hangary, w ktorych mieszkala wiekszosc zalogi. Po pierwszej wojnie teren ten znano jako Latchmere House: szpital psychiatryczny i osrodek rehabilitacyjny dla ofiar nerwicy wojennej. Ale w 1939 roku przeksztalcono go w glowny punkt przesluchan oraz wiezienie MI- 5, nadajac wojskowa nazwe Oboz 020.
W pomieszczeniu, do ktorego wprowadzono Vicary'ego, pachnialo plesnia, srodkiem dezynfekcyjnym i jeszcze czyms, jakby gotowana kapusta. Vicary nie mial na czym powiesic plaszcza – straznicy wywiadu starannie dbali, by nie stworzyc wiezniom okazji do samobojstwa – wiec go nie zdjal. Zreszta bylo tu jak w sredniowiecznych lochach: mokro i wilgotno, idealne srodowisko dla infekcji. Cela posiadala tylko jedna rzecz, dzieki ktorej stawala sie nadzwyczaj uzyteczna: waska szpare, zastepujaca okno, przez ktora doprowadzono antene. Vicary otworzyl pokrywe walizkowego radia Abwehry – przyniosl je ze soba – tego samego, ktore w 1940 roku odebral Beckerowi. Podlaczyl antene i przekrecil galke. Na podswietlonej na zloto skali szukal odpowiedniej czestotliwosci.
Ziewnal, przeciagnal sie. Byla za pietnascie dwunasta. Becker mial nadac komunikat o polnocy.
Czemu ta cholerna Abwehra wybiera takie dzikie godziny na transmisje? – pomyslal.
Karl Becker byl oszustem, zlodziejem, dewiantem – czlowiekiem bez skrupulow i poczucia lojalnosci. A mimo to potrafil oczarowac, blyszczec inteligencja i w ciagu tych kilku lat miedzy nim a Vicarym zrodzilo sie cos bliskiego przyjazni zawodowej. Wszedl teraz do salki skuty, scisniety miedzy dwoma poteznymi straznikami. Straznicy zdjeli mu kajdanki i znikneli bez slowa. Becker usmiechnal sie i wyciagnal reke. Vicary uscisnal ja: byla zimna jak piwniczny kamien.
W celi stal kiepsko wyheblowany stol i dwa stare, podniszczone krzesla. Vicary i Becker usiedli naprzeciwko siebie, jakby szykowali sie do partii szachowej. Brzegi stolu byly poprzypalane zapomnianymi papierosami. Vicary podal Beckerowi paczke, a on, jak dziecko, natychmiast ja otworzyl. Wewnatrz byl karton papierosow i pudelko szwajcarskich czekoladek.
Becker spojrzal na zawartosc, potem na Vicary'ego.
– Papierosy i czekolada. Chyba nie zamierzasz mnie uwiesc, Alfredzie?
Zachichotal lekko, ale zycie wiezienne go zmienilo. Szykowny francuski garnitur zostal zastapiony burym, starannie wyprasowanym kombinezonem, ktory zdumiewajaco dobrze na nim lezal. Oficjalnie Becker znajdowal sie na liscie potencjalnych samobojcow – co Vicary uwazal za absurdalne – i dlatego nosil rozczlapane klapki bez sznurowek. Cera – niegdys opalona – pobladla do ziemistego, wieziennego koloru. Drobna figurka nagle nabrala