usmaza na grillu przed domem, o dzieciach, ukochanych, ktorych zobacza juz niedlugo, albo wydarzeniach mijajacego dnia.

Marino byl niezmordowany.

– Dwa tygodnie przed zabojstwem Lori Petersen do jej domu przywieziono paczke; juz sprawdzilismy dostawce. Jest czysty. Jakis czas wczesniej byl u niej hydraulik, ale tez nic na niego nie mamy. Jak na razie brak jakiegokolwiek tropu, nic. Poza tym nic nie laczy ofiar, ani jeden szczegol… nawet jezeli chodzi o ich prace zawodowa.

Brenda Steppe uczyla w piatej klasie, w szkole podstawowej Quinton, znajdujacej sie nieopodal jej miejsca zamieszkania. Przeprowadzila sie do Richmond piec lat temu, a niedawno zerwala zareczyny z trenerem szkolnej druzyny pilki noznej. Miala rude wlosy, pelna figure i ogromne poczucie humoru. Wedle slow przyjaciol i eksnarzeczonego codziennie biegala po kilka mil oraz nie pila alkoholu ani nie palila papierosow.

Wiedzialam o jej zyciu wiecej niz rodzona matka mieszkajaca w Georgii. Brenda byla gorliwa baptystka – co niedziele i srode chodzila do kosciola; muzykiem – grala na gitarze i prowadzila zajecia ze spiewu dla mlodziezy w przykoscielnym schronisku. Skonczyla studia, specjalizujac sie w angielskim i tego tez uczyla. Jej ulubiona forma odpoczynku – oprocz biegania – bylo czytanie ksiazek, a tego wieczora, kiedy zostala zamordowana, czytala przed zasnieciem ksiazke Doris Betts.

– Jedna rzecza, jaka mnie zaskoczyla – powiedzial Marino – jest to, czego sie niedawno dowiedzialem. Istnieje prawdopodobienstwo, ze Lori Petersen znala Brende Steppe; jakies szesc tygodni temu przywieziono Brende na ostry dyzur w VMC.

– Co jej sie stalo? – zapytalam, zaskoczona.

– Miala niegrozny wypadek samochodowy. Ktos na nia najechal, gdy wycofywala sie z podjazdu przed domem. Sama zadzwonila na policje, powiedziala, ze rabnela sie w glowe i jest jej troche niedobrze. Przyslano po nia ambulans, zatrzymano kilka godzin na obserwacje, zrobiono przeswietlenie czaszki. Nic powaznego.

– Czy tamtej nocy Lori Petersen miala dyzur?

– I to jest najlepsze, chociaz jedna jaskolka nie czyni wiosny. Sprawdzilem w szpitalu i okazalo sie, ze Lori pracowala tamtej nocy. Sprawdzam obecnie wszystkich, ktorzy wtedy tam byli, sanitariuszy, salowych, lekarzy. Nic, oprocz przeczucia, ze te dwie panie mogly sie spotkac. Nie mialy pojecia, ze kilka tygodni pozniej bedziemy siedziec w samochodzie, omawiajac szczegoly ich smierci.

Wzdrygnelam sie na te mysl, jakby kopnal mnie prad.

– A co z Mattem Petersenem? Czy jest jakas szansa, ze byl wtedy w szpitalu? Na przyklad przyjechal zobaczyc sie z zona?

– Mowi, ze przebywal w Charlottesville – odparl Marino. – To byla sroda, okolo wpol do dziesiatej, dziesiata wieczorem.

Szpital moze tu byc wspolnym mianownikiem, pomyslalam. Kazdy, kto tam pracuje i ma dostep do danych, mogl znac Lori Petersen oraz zobaczyc Brende Steppe, a jej adres znalezc w komputerze.

Zasugerowalam Marino, ze kazdy, kto tamtego wieczora pracowal w VMC, powinien zostac dokladnie sprawdzony.

– Mowimy tu o pieciu tysiacach ludzi – odrzekl. – A rownie dobrze facet, ktory je zalatwil, mogl byc opatrywany na ostrym dyzurze tego samego wieczora co Brenda i stad ja znal. Musimy sie nad tym zastanowic, choc nie wyglada to zbyt obiecujaco. Polowa ludzi, ktorzy zostali owego wieczora przyjeci na ostry dyzur, to kobiety, a reszta to stare dziadki dostajace wlasnie zawalu lub mlodzi gniewni, ktorzy po pijaku usilowali prowadzic. To nie oni. Mnostwo ludzi tam sie wtedy krecilo, a mowiac miedzy nami, w tym szpitalu zupelnie nie przykladaja sie do prowadzenia kartoteki. Mozemy sie nigdy nie dowiedziec, kto tak naprawde zostal przyjety tamtej nocy. Rownie dobrze zabojca moze byc jakis sep, ktory kreci sie dokola szpitali, szukajac ofiar… pielegniarek, lekarek, mlodych kobiet z drobnymi niedyspozycjami zdrowotnymi. – Marino wzruszyl ramionami. – Rownie dobrze moze dostarczac kwiaty pacjentom.

– Juz po raz drugi o tym mowisz – skomentowalam. – Dlaczego akurat dostawca kwiatow?

Znowu wzruszenie ramion.

– Zanim zostalem gliniarzem, przez jakis czas rozwozilem kwiaty, okay? Wiekszosc jest przysylana do kobiet, wiesz? Gdybym szukal pracy umozliwiajacej mi spotkanie jak najwiekszej liczby kobiet do zaciukania, wybralbym rozwozenie kwiatow.

Juz zalowalam, ze spytalam.

– W ten wlasnie sposob poznalem moja zone. Dostarczylem jej kwiaty w Walentynki, bukiet z bialych i czerwonych gozdzikow od jakiegos glaba, z ktorym sie wtedy spotykala; okazalo sie, ze zrobilem na niej wieksze wrazenie niz kwiaty, i facet poszedl w odstawke. To bylo w Jersey, kilka lat przedtem, zanim przeprowadzilem sie do Nowego Jorku i wstapilem do policji.

Bardzo powaznie rozwazalam decyzje nieprzyjmowania nigdy wiecej kwiatow od dostawcy.

– Wlasnie cos przyszlo mi do glowy. Ten swir moze miec na przyklad niezla gadke, cos, co sprawia, ze kobiety go lubia. Ufaja mu.

Powoli przejechalismy obok centrum handlowego Eastland i skrecilismy w prawo.

Wkrotce wyjechalismy z korka i wmieszalismy sie w ruch na drodze wiodacej do polozonej na wzgorzu Brooklyn Heights albo po prostu Heights, jak mowili o tej dzielnicy jej mieszkancy. To jedna ze starszych okolic miasta, ktora w ciagu ostatnich dziesieciu lat zaczeli interesowac sie mlodzi biznesmeni szybko pnacy sie po szczeblach kariery. Wzdluz ulicy staly rzedy domow, rzadko kiedy zaniedbanych, najczesciej pieknie odnowionych, odmalowanych, z mosieznymi kolatkami w drzwiach i ogromnymi, panoramicznymi oknami.

– Wiele z tych domow kosztuje ponad sto patykow – odezwal sie Marino. – Widzialem wnetrza niektorych z nich… sa wrecz nieprawdopodobne, ale nie chcialbym tu mieszkac, nawet gdybys mi dala taki dom na urodziny. Nie podoba mi sie tu. To sasiedztwo nie dla mnie. Poza tym za duzo tu samotnych kobiet. Czyste wariactwo.

Sprawdzilam licznik: dom Patty Lewis znajdowal sie dokladnie szesc i siedem dziesiatych mili od domu Brendy Steppe. Okolice byly tak rozne i polozone tak daleko od siebie, ze nie wyobrazalam sobie, by cokolwiek moglo je laczyc. Niektore domy dopiero budowano, podobnie jak w sasiedztwie Brendy, lecz watpie, by i tu, i tam pracowaly te same firmy budowlane, zatrudniajace tych samych robotnikow.

Dom Patty Lewis stal wcisniety pomiedzy dwa inne; byla to piekna kamienica z brazowej cegly, o czerwonych drzwiach, stromym dachu pokrytym dachowka i frontowym ganku ozdobionym swiezo pomalowana porecza z gietego zelaza. Na tylach domu rosly ogromne drzewa magnolii.

Widzialam fotografie policyjne z miejsca zbrodni. Widzac spokojna dzielnice i pieknie odnowiony dom, trudno bylo wyobrazic sobie koszmar, jaki sie w nim rozegral. Patty Lewis pochodzila z bogatej rodziny mieszkajacej w Shenandoah Valley, co wyjasnialo, skad bylo ja stac na mieszkanie w takiej okolicy. Byla pisarka pracujaca na wlasna reke, wolnym strzelcem. Po wielu latach zmagan wlasnie osiagnela etap, w ktorym redakcje z checia kupowaly jej materialy. Tej jesieni miala sie ukazac jej pierwsza nowelka.

Marino przypomnial mi, ze morderca znowu wszedl przez niedomkniete okno wychodzace na tyly domu, tym razem w sypialni.

– To tamto, ostatnie z rzedu, na pietrze – powiedzial, wskazujac palcem.

– I przypuszczasz, ze wdrapal sie po magnolii rosnacej najblizej domu, wszedl na dach ganku, a potem przez okno do sypialni?

– To wiecej niz tylko przypuszczenie – odparl. – Jestem pewien. Nie mogl tego zrobic w zaden inny sposob, chyba ze mial ze soba drabine. Nie ma problemu z wejsciem na drzewo, wskoczeniem na dach i wejsciem przez okno; wiem, bo sprawdzalem osobiscie. Poszlo mi jak po masle. Wystarczy miec silne rece, by podciagnac sie z galezi na dach – dodal.

W domu zainstalowane byly wiatraki, lecz brakowalo klimatyzacji; wedle slow przyjaciolki Patty, mieszkajacej w innymi miescie, lecz czesto przyjezdzajacej do Richmond w odwiedziny, panna Lewis miala zwyczaj spac przy otwartym oknie. Majac do wyboru bezpieczenstwo i wygode, wybrala to drugie.

Marino powoli zawrocil i pojechal na polnocny wschod.

Cecile Tyler mieszkala w Ginter Park, najstarszej dzielnicy Richmond, o monstrualnych, wiktorianskich, trzypietrowych kamienicach, dokola ktorych na wszystkich kondygnacjach biegna dlugie balkony, wystarczajaco szerokie, by jezdzic po nich na wrotkach. Trawniki porosniete sa tu ogromnymi drzewami – rododendronami, debami i magnoliami. Po slupach podpierajacych werandy pnie sie winorosl i wciska w okiennice wysokich okien. Wyobrazilam sobie mroczne salony znajdujace sie za tymi przydymionymi szybami, z wyblaklymi wschodnimi dywanami, ozdobnymi meblami i pamiatkami wcisnietymi w kazdy mozliwy zakamarek. Za nic w swiecie nie

Вы читаете Post Mortem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату