argumentem.

Harry wyczul na sobie jej zamyslone spojrzenie. Zamiast odpowiedziec, zwrocila sie do Rona, jednak jej glos brzmial tak, jakby myslami byla zupelnie gdzie indziej:

- Ron... nie masz czasami dzisiaj treningu?

- Co? - Ron z trudem oderwal sie od swoich mysli. - Ach, tak, racja. Dzieki, Hermiono - zerwal sie z miejsca. - Harry, zostalem palkarzem! - oswiadczyl, wypinajac dumnie piers.

Jednak Harry potrafil teraz myslec tylko o Snapie, ktory go uratowal.

- Co? Och, to swietnie - powiedzial nieobecnym glosem.

- A Ginny jest szukajaca, dopoki ty... no wiesz - zajaknal sie rudzielec.

- To super, Ron - usmiechnal sie blado Harry.

- No to... ja juz pojde - powiedzial cicho Ron, najwyrazniej przygaszony brakiem entuzjazmu ze strony swego najlepszego przyjaciela.

Kiedy drzwi zamknely sie za nim, Harry poczul na sobie przeszywajacy wzrok Hermiony.

- Snape naprawde mnie... - zaczal.

- Ron ma racje - przerwala mu Gryfonka. Harry spojrzal na nia zaskoczony.

- Z czym? - zapytal. Jej powazny wyraz twarzy wcale mu sie nie podobal. Dziewczyna odetchnela gleboko, jakby zastanawiala sie, od czego zaczac, po czym powiedziala:

- To my cie znalezlismy, Harry, ja i Ron. Byles zamkniety w schowku. Byles... w strasznym stanie. Nawet nie chce sobie tego przypominac - potrzasnela glowa. - Pobieglam po Snape'a i sprowadzilam go. On... rzucil na ciebie jakies zaklecie uzdrawiajace, albo cos w tym stylu i zaczales oddychac. Przez kilka przerazajacych chwil myslelismy... ze ty... - glos jej sie lekko zalamal, ale szybko sie opanowala. - Kazal nam sprowadzic Dumbledore'a i McGonagall do skrzydla szpitalnego. A pozniej przyniosl cie tu na rekach i od razu zniknal. Nie wiem, czy wrocil, bo nie pozwolili nam zostac przy tobie i kazali wracac do dormitorium.

Harry sluchal tego z mocno bijacym sercem. A wiec swoje zycie zawdzieczal Hermionie, Ronowi i Snape'owi. Chcial jej podziekowac, ale slowa nie mogly mu przejsc przez gardlo. Potrafil myslec tylko o tym, ze Snape zaniosl go na rekach do skrzydla szpitalnego. Tak zalowal, ze niczego nie moze sobie przypomniec...

W ogole niewiele pamietal. Jego wspomnienia urywaly sie w momencie wyjscia z gabinetu Snape'a, a ponownie rozpoczynaly dopiero od obudzenia sie tutaj i zobaczenia nad soba Rona. Mial wrazenie, ze cos mu sie snilo, ale nie byl tego pewien. Wydawalo mu sie tez, ze raz sie obudzil i wszystko go bolalo, a ktos podal mu jakis plyn. Ale wspomnienie to bylo tak blade i niewyrazne, iz rownie dobrze moglo byc tylko imaginacja.

- Odwiedzalismy cie na zmiane - kontynuowala Hermiona. - Ja i Ron czuwalismy przy tobie. Luna tez przychodzila. I Neville, i Ginny, i kilka innych osob.

Ginny? To go zaskoczylo. Byl przekonany, ze siostra Rona go nienawidzi.

- A... - wahal sie, czy o to zapytac, ale musial sie dowiedziec. - ...a Snape?

Hermiona rzucila mu dlugie spojrzenie.

- Od czasu, kiedy cie przyniosl, nie widzielismy go tutaj ani razu.

Harry'emu zrzedla mina. Snape nie odwiedzil go ani razu przez caly tydzien? W ogole nie interesowal sie jego zdrowiem? Mogl chociaz

Вы читаете Desiderium Intimum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату