soba seks?
- Nie! - Harry zaprzeczyl gwaltownie, czujac, ze jego twarz plonie ze wstydu.
- Och, to dobrze - dziewczyna odetchnela z ulga - bo nie jestes w moim typie.
Gryfon pomyslal, ze zakochanie jednak nie wchodzi w gre.
* * *
To, ze Harry Potter - Chlopiec Ktory Pragnie Snape'a - znalazl dziewczyne, wywolalo burzliwe dyskusje wsrod uczniow.
Gryfon spodziewal sie tego i byl z tego zadowolony.
Druga omawiana na korytarzach sprawa bylo to, ze jego dziewczyna zostala najwieksza dziwaczka w szkole. Tlumaczono to sobie tym, ze pewnie tylko ona potrafi wytrzymac perwersyjne pomysly Pottera.
Kiedy Harry szedl z Luna korytarzem trzymajac ja za reke, ludzie wokol szeptali i pokazywali ich sobie palcami. Chlopak jednak nie zwracal na to uwagi.
A przynajmniej staral sie nie zwracac.
Wiedzial, ze poczatki beda trudne, ale wierzyl, iz pozniej wszystko sie jakos ulozy.
Staral sie zawsze calowac Lune na oczach jak najwiekszej liczby osob. Nigdy w jakis intymny, gleboki sposob, o nie! Byly to najwyzej delikatne, szybkie pocalunki w policzek, a od czasu do czasu w kacik ust. Skora Luny byla slodka i ciepla, a wargi smakowaly tak jakby Krukonka przed kazdym pocalunkiem zjadala torebke kostek najslodszego toffi z Miodowego Krolestwa.
Hermiona dowiedziawszy sie prawdy o planie, byla oburzona, ze Harry tak wykorzystuje biedna Krukonke i nie pomogly nawet tlumaczenia, ze Luna o tym wie, ze sama sie zgodzila na taki uklad. Gryfonka nie odzywala sie do Harry'ego przez reszte dnia i oswiadczyla, ze musi porozmawiac z Luna o jej poczuciu godnosci. Ron stwierdzil, ze to byl swietny plan, co w konsekwencji doprowadzilo do tego, ze Hermiona obrazila sie rowniez na niego.
Chodzenie z Luna przypominalo wyprawe do bardzo nietypowego zoo skrzyzowanego z Domem Strachow, po ktorym oprowadzal cierpiacy na manie spiskowa kustosz.
Dziewczyna na kazdym kroku opowiadala mu zadziwiajace historie o rzadkich okazach nietypowych zwierzat, badz wprowadzala Harry'ego w najmroczniejsze sekrety tajnych spiskow Ministerstwa Magii, ktore jej ojciec wytropil z narazeniem zycia. Jednak poza tym, byla bardzo dobra 'dziewczyna' - przynosila Harry'emu recznie robione prezenty (jak medalion z denka od butelek, zaczarowany tak, ze mial pokazywac wszystkie niewidzialne stworzenia, ktore chcialyby zrobic krzywde Harry'emu), pozwalala mu na wszystko, nigdy nie wyklocala sie o to, ze poswieca jej zbyt malo czasu, albo o to, ze nie zabiera ja na randki.
Gryfon uwazal, ze nie mogl trafic lepiej. Wlasciwie czasami czul sie tak, jakby w ogole nie mial zadnej dziewczyny i bardzo mu to odpowiadalo.
Kilka razy, co prawda, chcial ja pocalowac w intymniejszy sposob, ale nigdy jakos nie mogl sie do tego zabrac. Luna byla fajna, ale nie potrafila wywolac w nim zadnego dreszczu podniecenia, czy chociazby przyspieszonego bicia serca. Harry'ego bardzo to niepokoilo, ale pomyslal, ze moze na poczatku zawsze tak jest i pozniej sie to zmieni. Przynajmniej mial taka nadzieje.
Gryfon czul, ze jego zycie nareszcie, chociaz powoli, wraca do normy.
Tylko jedna, jedyna rzecz - a wlasciwie osoba - nie dawala mu spokoju.
Za kazdym razem, kiedy Harry zamykal oczy, widzial pod powiekami obraz czarnych, zlowieszczych oczu ze snu. A wraz z nimi pojawiala sie rowniez twarz. Wtedy przerazony, z bijacym sercem i plonacymi policzkami, otwieral oczy i za wszelka cene staral sie skupic swoje mysli na czyms innym.