Czego oczekiwal?
I nawet kiedy goraczka trawila jego cialo, to umysl wciaz poszukiwal odpowiedzi.
Nie potrafil jednak znalezc rozwiazania. Kazdy scenariusz wydawal mu sie nieprawdopodobny. Ciagle brakowalo mu tego spajajacego wszystko elementu.
Wiedzial, ze z cala pewnoscia bedzie obserwowany. Czarny Pan na pewno wyznaczyl szpiegow, ktorzy beda mu donosic o kazdym jego kroku. Byc moze po to, by sprawdzic, czy wciaz ma jakikolwiek kontakt z Potterem i czy warto byloby sprobowac jeszcze raz...
Czarny Pan nie poddawal sie tak latwo. Nie uznawal porazki. Bez watpienia wciaz mial nadzieje, ze w Potterze pozostaly jeszcze jakiekolwiek uczucia i zamierzal to sprawdzic.
Ale to byl najbardziej absurdalny pomysl, na jaki moglby wpasc. Severus uzyl wszelkich srodkow, by zabic w Harrym wszystko. Wszystko. Po tym, co mu zgotowal, w Potterze nie pozostalo nic, poza lodem. I Severus dopilnuje, by tak zostalo. By w zielonych oczach utrzymal sie jedynie obraz bezwzglednego potwora, ktorego Potter ujrzal w myslodsiewni, by juz nigdy nic w nich nie zalsnilo, poniewaz wtedy... wszystko, co zrobil, pojdzie na marne.
Nawet jezeli to oznaczalo, ze znowu bedzie musial stawic czola tej jadowitej pogardzie i palacej nienawisci, ktora chlopak teraz do niego palal.
I bedzie musial ja odwzajemnic. Aby Potter nawet przez jedna sekunde nie pomyslal, ze to, co zobaczyl, moglo nie byc prawda, a przynajmniej nie cala prawda.
Wystarczy, ze Severus zapomni sie chociaz na jedno spojrzenie i Czarny Pan sie o tym dowie.
Merlinie, coz za okrutna gra go czeka...
***
Dlon zaciskajaca sie na klamce drzala lekko. Patrzyl na nia, nie mogac uwierzyc w to, ze nalezy do niego. Ze on, Severus Snape, moze odczuwac jakikolwiek dyskomfort zwiazany z wkroczeniem do sali wypelnionej uczniami, przejsciem pomiedzy lawkami i potoczeniem wzrokiem po ich twarzach, az jego spojrzenie zatrzyma sie na nim... a ich oczy spotkaja sie. Po raz pierwszy od tamtej chwili... I w pewnym sensie to naprawde bedzie pierwszy raz... jakby w miejscu ostatnich pieciu miesiecy pojawila sie ogromna wyrwa i tylko Severus wiedzial, co naprawde sie wydarzylo i jak wszystko wygladalo, zanim zostalo przez nia pochloniete.
I wiedzial, ze gdy tylko zobaczy Pottera, wszystko ozyje, wszystko w nim bedzie wolac i wyciagac po niego rece, ale nie moze na to pozwolic.
Jego dlon jeszcze mocniej zacisnela sie na klamce.
Nie moze mu powiedziec nic osobistego. Nie moglby tego zrobic. Nie po tym... Po postu nie. Ani jednej osobistej uwagi, tylko powierzchowne, ogolnikowe szyderstwa, dla odpowiednich, slyszacych je uszu. I zrobi to od razu, gdy tylko wejdzie do klasy.
Musi wzbudzic w sobie... obojetnosc. Niechec. Odraze.
I to znacznie wieksza niz kiedykolwiek przedtem.
Potter jest tylko jego uczniem. Od tej chwili jest tylko tym. Tym samym bezczelnym, irytujacym, aroganckim smarkaczem, ktorym byl dla niego przez wszystkie te lata.
Niczym wiecej!
Male ognisko moze i da sie ugasic kanistrem wody, ale gdy masz do czynienia z pozoga, potrzebujesz prawdziwego oceanu...
Czegokolwiek Czarny Pan od niego oczekuje, nie dostanie tego. Severus podejmie te bezwzgledna gre, w ktorej nienawisc i pogarda wygraja. W zakladaniu masek nie mial sobie rownych. Byl najlepszy. I da im perfekcyjne przedstawienie.
