przerazajacy, zdarty krzyk, kiedy jej glowa zostala polknieta przez weza, pochlaniajacego ja coraz glebiej i glebiej...

I ta kasajaca wnetrznosci, skrecajaca pewnosc, ze to on do tego doprowadzil. I po prostu przygladal sie temu z rozgrzewajaca go od srodka satysfakcja, zafascynowany spektaklem, czujac wlewajacy mu sie do ust, gorzki brud ciezkich, czarnych jak smola wyrzutow sumienia.

Nie mogl oddychac. Nic juz nie widzial. Nie powinien w ogole istniec, po tym wszystkim, co zrobil. Nie powinien...

- Potter! Natychmiast do mnie wracaj!

Poczul, jak cos... znajomy umysl... rozgarnia smole na boki, docierajac do niego i wyciagajac go na powierzchnie.

Swiatlo pojawilo sie tak nagle, iz przez chwile nic nie widzial. Nie mial pojecia, co sie dzieje. Byl zbyt przerazony, by przestac sie szamotac, probujac nie utonac i dopiero, kiedy otoczyly go czyjes ramiona, zamykajac w zelaznym uscisku i nie pozwalajac mu sie poruszyc, z powodzi swiatla wylonila sie twarz Severusa i pluca Harry'ego otworzyly sie pod naporem wdzierajacego sie do nich powietrza.

- Nie pozwol im mnie zabrac - wydyszal, czujac, jak po jego drzacym z wysilku ciele splywaja krople potu. Czul sie brudny. Czul ich krew oblepiajaca jego cialo. Czul ja wewnatrz siebie. - Wyrwij to ze mnie! - Wyswobodzil jedna reke i zacisnal ja we wlosach Severusa, szarpnieciem przyciagajac do siebie jego glowe i wpijajac sie wargami w jego usta. Cale jego cialo trzeslo sie niekontrolowanie, jakby doznal wstrzasu anafilaktycznego, kiedy wgryzal sie w te cienkie usta, smagajac jezykiem ich wnetrze i czujac, jak rozrastajace sie w nim uczucie ciepla wyplukuje z niego brud.

Kiedy w koncu oderwal wargi, byl tak oszolomiony, iz przez chwile nie mial pojecia, co sie wydarzylo. Widzial nad soba jedynie lsniace, czarne oczy i wpolotwarte, zaczerwienione usta, owiewajace mu twarz parzacym oddechem.

- Nigdy mi ciebie nie zabiora - wyszeptal ochryple Severus. - Wyrwe cie z najglebszych ciemnosci. Spedzilem w nich cale zycie. Nigdy nie pozwole ci sie w nich zgubic. Zrozumiales? - Severus potrzasnal nim, jakby pragnal by te slowa na zawsze wyryly sie Harry'emu w umysle. - Nigdy!

Harry szeroko otwartymi oczami wpatrywal sie w obsydianowe oczy naprzeciw. Emanujacy z nich zar przeniknal w niego, calkowicie oczyszczajac go z krwi i brudu.

Znowu byl tylko Harrym.

- Severusie... - wyszeptal, nawet nie probujac zapanowac nad rozlewajacym mu sie w zylach, odprezajacym cieplem. - Gdybym cie nie znal, to pomyslalbym, ze wlasnie przyrzekles mi milosc az po grob.

Spojrzenie Severusa zmienilo sie w ulamku sekundy. Plonacy w nich zar przygasl, a na jego twarzy pojawila sie irytacja. Prychnal kpiaco i puscil go tak nagle, ze Harry niemal osunal sie na podloge.

- Gdybys mnie znal, to wiedzialbys, ze nic mi tak nie dziala na nerwy jak paplajacy bez sensu Gryfoni - warknal chlodno, odsuwajac sie od niego i poprawiajac szate. - Zbieraj sie! - rozkazal, odwracajac sie do Harry'ego plecami.

Harry wyprostowal sie, wciaz czujac lekkie zawroty glowy i nieprzyjemny uscisk w zoladku.

A Severus znowu byl Severusem...

Zadziwiajace, jak blyskawicznie potrafil zmieniac swoje zachowanie, kiedy tylko Harry'emu nie grozilo juz niebezpieczenstwo.

Zanim Harry zdazyl w pelni dojsc do siebie, Severus rzucil w niego peleryna-niewidka i rozkazal:

- Zakladaj to i chodzmy. I tak jestesmy tu juz zbyt dlugo.

Вы читаете Desiderium Intimum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату