Cala piatka doroslych rzucila sie za nim w pogon.
Dziecko przelamalo na szczescie pierwsze lody; bo przeciez Dylan bez zadnego wysilku mogl zajac soba cala gromade ludzi. W koncu panie usiadly na dywanie przy kominku, gawedzac o swoich sprawach i zabawiajac dziecko. Flynn przez caly czas obserwowal Molly, ktora, jak zauwazyl, oczarowala wszystkich.
Kochal swoja rodzine. Mial tez nadzieje, ze i Molly ich kiedys pokocha. Znal wszystkie wady swoich bliskich, ale to nigdy nie zaklocilo wiezi, jaka ich laczyla.
Ellen byla drobna, piecdziesieciopiecioletnia kobieta. Miala ciemne, krotko obciete, krecone wlosy i zazwyczaj nosila wygodne, niewyszukane stroje. Dzisiaj byla w legginsach i luznej tunice. Siostra Flynna byla oczarowana malcem. Caly czas robila do niego miny, a on zasmiewal sie do lez. Therese miala trzydziesci dwa lata. Po matce odziedziczyla rysy i delikatna budowe ciala. Niedawno udalo jej sie wyplatac z niefortunnego zwiazku malzenskiego. Coraz bardziej stawala sie podobna do matki – obie byly pogodne i towarzyskie, ale w ich oczach czail sie smutek i bol.
Ojciec Flynna byl spokojny i opanowany. Podczas gdy panie plotkowaly o drobiazgach, zaczal opowiadac Flynnowi o kolejnym „dobrym interesie', ktory mial na oku. Flynn staral sie powstrzymac od komentarza. Aaron McGannon przez cale zycie czekal na swoja szanse, na wspaniala okazje. Flynna bardzo interesowalo, co Molly mysli o jego ojcu. Z pewnoscia dostrzegla ich fizyczne podobienstwo. Aaron mial szerokie bary, byl wysoki, mial wystajace kosci policzkowe i ruda czupryne. Potrafilby wyludzic od czlowieka ostatni grosz, ale jednoczesnie byl czarujacym mezczyzna.
Dylan nagle stracil humor i zaczal marudzic. Molly dobrze znala te objawy.
– Flynn, chcesz, zebym go polozyla?
– Obawiam sie, ze i tak nie zasnie, ale sprobuj. A ja tymczasem naleje wszystkim czegos do picia.
Flynn wstal i ruszyl do kuchni. W rzeczywistosci potrzebowal chwili samotnosci. Na razie wszystko szlo dobrze, ale bal sie, ze nie wytrzyma i powie ojcu, co mysli o jego interesach. Chociaz nie mialoby to i tak zadnego sensu, bo Aaron nigdy nie przyznawal sie do porazek. Zawsze wina obarczal innych lub twierdzil, ze ma pecha. Matka stale trwala przy nim, wiec jedyne, co Flynn mogl dla niej zrobic, to zabezpieczyc ja finansowo.
– Tak jak zwykle? Sok z zurawinami? – zapytal slyszac, ze ktos wchodzi do kuchni. Nie mial zadnych watpliwosci, ze to jego matka.
– Nie chce niczego do picia. Musze z toba porozmawiac.
– Spodziewalem sie tego. Ale przeciez napic tez sie mozesz. – Wlozyl kostke lodu do szklanki. Mama zawsze obawiala sie, ze jest taki jak ojciec i predzej czy pozniej okaze swoja slabosc jak on. Uwazala, ze sukcesy finansowe Flynn zawdziecza temu, ze prace traktuje jak hazard. A przeciez on nie zrobil nic zlego. Przez cale zycie nie opuszczal go strach. I to on byl powodem tego, ze sie dotad nie ozenil. Dlatego milosc do Molly tez byla zabroniona.
– Podoba mi sie ta Molly. Jest bardzo mila. Nawet bardziej niz mila. To czarujaca istota. Ale nie jest matka twojego dziecka?
– Ciesze sie, ze ci sie podoba. To moja przyjaciolka, ale z Dylanem nie ma nic wspolnego…
– Moze jednak ma. Czy to ona przeszkadza ci poslubic matke Dylana?
– Nawet o tym nie mysl. Juz ci mowilem, ze nigdy nie ozenilbym sie z jego matka. A Molly z pewnoscia nie przeszkodzilaby mi, gdybym mial taki zamiar. To naprawde wspaniala dziewczyna, mamo. O nic jej nie obwiniaj, bo to ja sam narobilem sobie klopotow.
– Masz racje. Nic z tego nie rozumiem. Jak, majac tyle lat, mogles popelnic takie glupstwo? Gdzie jest ta kobieta? Jak sie nazywa? Dlaczego nagle dziecko znalazlo sie u ciebie?
– Ma na imie Virginia, a Dylan jest u mnie, bo go po prostu tu przywiozla i zostawila.
– Co to znaczy? Jak dlugo maly bedzie u ciebie?
– Jeszcze o tym nie rozmawialismy z Virginia. Nie bylo na to ani czasu, ani okazji.
– Co za kobieta mogla spac z toba i nie powiedziec, ze zaszla w ciaze? Z kim ty sie, na litosc boska, zadajesz?
– Nie potrafie na to odpowiedziec. Nie wiem, dlaczego mi o tym nie powiedziala. Mieszka w innym stanie, ale nie miala klopotow, zeby mnie teraz odnalezc, wiec mogla to zrobic i przedtem. Widocznie nie chciala.
– Nie tak cie wychowywalam. Jak mogles opuscic ciezarna kobiete?
– Nie zrobilem tego. I nigdy bym nie zrobil. Przysiegam, nie wiedzialem o niczym. Mam poczucie winy. Ale nie zmienie tego, co sie juz stalo.
– O to wlasnie chodzi. To nie powinno bylo sie zdarzyc.
Do diabla! Twoj ojciec przynajmniej traci tylko pieniadze, a ty mozesz skrzywdzic niewinne dziecko. Nie pragnelam, zebys byl taki. Staralam sie ciebie wychowac inaczej. Nie chcialam, zebys byl taki jak twoj ojciec…
Do kuchni wpadla Molly. Zamarla, gdy zobaczyla ich razem, a jej twarz pokryla sie rumiencem.
– Przepraszam, nie chcialam przeszkadzac. Maly zasnal, co graniczy niemal z cudem, wiec pomyslalam, ze moglibysmy cos zjesc. Zaraz sie tym zajme.
– To dobry pomysl – rzekla z usmiechem pani McGannon. – Flynn, idz i pozbawiaj ojca i Therese, a my z Molly przygotujemy obiad, prawda, kochanie?
– Pomoge wam. – Flynn nie dowierzal matce. Nie chcial zostawic z nia Molly. Matka juz zdazyla sobie wyrobic zdanie o Virginii, a on nie chcial, by rownie szybko osadzila Molly.
– Dam sobie rade – zapewnila go Molly. – Pani rowniez nie musi mi pomagac.
– Nie potrafie siedziec bezczynnie. Nakryje do stolu. – Obie kobiety wymienily spojrzenia. – Idz stad, Flynn.
– Tak, idz sobie – poparla matke Molly.
ROZDZIAL DZIEWIATY
Molly patrzyla przez okno, jak McGannonowie wsiadaja do samochodu. Flynn wyszedl, by ich odprowadzic. Oczywiscie nie wlozyl kurtki ani butow. Ostry wiatr targal jego koszula. Zapadla juz noc i galezie drzew tajemniczo szumialy.
Po calym tym zamieszaniu cisza, jaka zapadla, wydawala jej sie dziwna i denerwujaca. Czula sie niepewnie. Poznala dzisiaj wiele sekretow McGannonow, ktore zaklocily jej spokoj.
Wreszcie blysnely swiatla samochodu i Flynn wszedl do domu, wpuszczajac nieco zimnego powietrza.
– Molly?
Przywolala usmiech na twarz.
– Tu jestem. Wlasnie mialam zebrac kieliszki…
– Zostaw to natychmiast. Pozmywam reszte jutro rano. Dosc sie dzisiaj napracowalas. Usiadz i odpocznij. Napijemy sie czegos mocniejszego. Sprawdze tylko, co robi ten potwor, i zaraz wracam.
To „zaraz' trwalo jednak dosc dlugo. Molly usiadla na kanapie przy kominku. W pokoju bylo cieplo, ale Molly czula chlod.
Powinnam isc do domu, pomyslala. Goscie zostali dluzej, niz planowali. Bylo juz pozno. Minela dziesiata. Molly byla wykonczona, Flynn rowniez.
Przed jej oczami zaczely pojawiac sie obrazy minionego dnia. Ojciec Flynna byl czarujacym mezczyzna, ktorego nie sposob bylo nie lubic. Nigdy by nie pomyslala, ze jest nalogowym hazardzista, ale tak wynikalo z kilku uwag pan. Flynn niewatpliwie wyrastal w atmosferze obaw, ze jablko pada niedaleko od jabloni. Matka i siostra uwazaly, ze przypadkowo osiagnal sukces i nie pamietaly o tym, ze wspiera je finansowo. Wedlug nich jego kariera byla dowodem na to, ze Flynn odziedziczyl zle sklonnosci Aarona.
Idz do domu, Molly, powiedziala do siebie. Nie masz powodu, by tu zostawac. Niezaleznie od tego, czego sie dowiedzialas, nic na to nie poradzisz. Dobrze o tym wiedziala, ale jej serce walilo tak mocno, ze zagluszalo wszelkie ostrzezenia, by sie nie angazowala. Zadnych uczuc, zadnej milosci. Mieszanina troski i zlosliwosci ze strony rodziny Flynna sprawila, ze zrobilo sie jej go zal. Zbytnio zaangazowala sie w sprawy czlowieka, ktory nic nie obiecywal i nawet nie mial takiego zamiaru. Gdyby miala troche rozumu, wyszlaby stad natychmiast.
Ale czekala.
– Nie nalalem ci duzo, bo prowadzisz samochod, ale pare lykow naprawde ci nie zaszkodzi. To byl bardzo