Jednak nie tym razem. Pozostale wilki z grupy zajely pozycje obronne na szczycie zbocza, jakby przywodca wydal im rozkaz pozostania z tylu, jednakze Bialy Wilk smignal w dol niczym srebrzysta blyskawica i podbiegl wprost do wejscia jaskini, blokujac je calkowicie. Odwrociwszy sie do Mary Ellen lekko odslonil wspaniale, snieznobiale, ostre zeby.

– Niech to szlag. Cholera. Chyba zaraz zwymiotuje – mruknela tym samym spokojnym tonem Mary Ellen.

Steve bezszelestnie zsunal z ramienia karabinek i wycelowal.

– Posluchaj mnie, sloneczko. Rozumiem, jak sie czujesz. Jestem przeciez przedstawicielka tych paskudnych ludzi – ciagnela Mary uwodzicielsko. – Czemu mialbys mi ufac, nie? Do diabla, nawet ja sama sobie nie ufam. Namieszalam w swoim zyciu tak bardzo, ze nie potrafisz sobie tego nawet wyobrazic, robaczku, ale zawsze w koncu nadchodzi taki moment, kiedy kobieta nie moze dalej ustepowac. Jesli za kazdym razem, kiedy napotka powazniejszy problem, natychmiast zaczyna uciekac, w koncu traci tez szacunek dla wlasnej osoby. Postaraj sie mnie zrozumiec. Nie zamierzam wiecej zawracac, nawet dla ciebie. Obawiam sie, ze znaczy to, iz w jakis sposob bedziemy musieli sie zaprzyjaznic. Podejdz tutaj.

Melodia tej lagodnej przemowy na moment zahipnotyzowala Steve'a, szybko jednak otrzasnal sie z transu, ujrzawszy, jak Mary Ellen zdejmuje rekawiczke i wysuwa naprzod swa waska biala dlon. Poczul nagly doplyw adrenaliny do krwi. Najgorsza rzecza bylo wykonanie jakiegokolwiek gestu, ktory wilk moglby zinterpretowac jako przejaw agresji. Wbijal jej to do glowy od czasu pierwszego spotkania z wilczetami.

– No, dalej. Slyszales mnie, kochany. Podejdz tutaj. Czujesz przeciez jedzenie. Juz wczesniej czules zapach mleka na swoich szczeniakach, prawda? Ale skoro sam nie potrafisz sie domyslic, ze jestem przyjacielem, musisz po prostu podejsc i mnie powachac. Przestan wyglupiac sie z warczeniem i chodz tu, malutki. No juz, kochasiu…

Bialy Wilk warknal i zaczal grzebac lapami w sniegu, wyraznie zaniepokojony nieoczekiwanym zachowaniem czlowieka. Wielki samiec nie byl jedyny. Po karku Steve'a splynela lodowata struzka potu. Jego zoladek przeszyl gwaltowny bol, palec tkwil nieruchomo na spuscie broni.

Zobaczyl, jak wilk przechyla glowe, po czym niespokojnym krokiem zbliza sie do kobiety. Nie wierzac wlasnym oczom patrzyl, jak dlugi pysk zwierzecia z wahaniem wacha smukla, biala zupelnie bezbronna dlon. Rece Steve'a byly tak mokre od potu, ze palec zesliznal mu sie z cyngla. A moze byl to szok? Na wlasne oczy ujrzal bowiem, jak jezyk Bialego Wilka wysuwa sie spomiedzy zebow i oblizuje reke Mary Ellen.

– Grzeczny chlopczyk, madry chlopczyk. Prawdziwy z ciebie skarb. Predzej bym umarla, niz skrzywdzila ciebie albo twoje dzieci. Musiales tylko sam do tego dojsc, prawda? Chcesz popatrzec, jak karmie twoje malenstwa?

Dochodzilo poludnie, kiedy Mary Ellen dotarla w koncu do przyczepy. Zawahala sie w progu, nie chcac wpadac nie zapowiedziana, ale wolalaby tez nie budzic Steve'a pukaniem, gdyby przypadkiem udalo mu sie zasnac.

Kiedy jednak ostroznie uchylila drzwi, odkryla ze Steve nie tylko nie spi, ale przechadza sie po pokoju. Z poczatku nie dostrzegla wyrazu jego twarzy.

– Jak sie czujesz?

– Szczerze mowiac, jakby ktos zwalil mnie z nog.

– To normalne przy goraczce. – Postawila na stole wszystkie butelki i akcesoria po czym uwolnila sie z ciezkiego okrycia.

– Goraczka spadla. Nic mi nie jest.

Przeciez nie mogla mu uwierzyc na slowo! Wspiela sie na palce i przytknela dlon do jego czola.

– A niech mnie…! Rzeczywiscie masz chlodna skore. Wiecej nawet, niemal zimna. – Zakolysala sie w przod i w tyl, probujac dokladnie go obejrzec. Nie bylo to latwe. Bez watpienia z rozczochranymi wlosami i zarostem na twarzy wygladal inaczej, lecz blask w jego oczach nie oslabl ani na moment.

Steve calkowicie zlekcewazyl kwestie wlasnego zdrowia.

– Jak ci poszlo? – spytal niecierpliwie.

– Chodzi ci o wilki? Swietnie. Nie moglam uwierzyc, jak bardzo szczeniaki urosly w ciagu tych kilku dni, kiedy ich nie widzialam. Sa takie aktywne i tak uroczo niezgrabne. Zaczynaja juz chodzic. Dwa z nich wywedrowaly nawet na zewnatrz gniazda.

– Nie mialas zadnych klopotow z Bialym Wilkiem albo ktoryms innym doroslym osobnikiem?

– Na Boga nie! – Ruszyla w strone kuchenki z zamiarem odgrzania przyniesionego wczesniej rosolu. Skoro Steve czuje sie lepiej, potrzeba mu teraz jedzenia dla odzyskania sil. Nie zamierzala opowiadac mu o tych kilku przerazajacych chwilach, kiedy stanela naprzeciw Bialego Wilka.

Steve szanowal jej inteligencje i fachowosc. Przyjal, ze potrafi znakomicie sobie poradzic z jego malenstwami, w przeciwnym razie nigdy nie poprosilby jej o pomoc. Jak mogla mu powiedziec, ze o maly wlos nie uciekla i nie zawiodla go w chwili, kiedy najbardziej jej potrzebowal?

– Wiec nie wydarzylo sie nic szczegolnego? Nie przestraszylas sie?

– Przestraszylam? Ja? A teraz siadz przy stole, a ja przygotuje rosol. Wierz mi, jak sprobujesz makaronu, umrzesz z wrazenia. Moja mama zawsze przygotowywala taki wlasnorecznie; twierdzila ze to zupelnie co innego niz kluski z paczki. Czemu sie smiejesz?

– Moze dlatego, ze wciaz robisz rzeczy, ktore zmuszaja mnie do smiechu.

Na przyklad co, chciala zapytac, ale zanadto lekala sie jego odpowiedzi. Szlo im swietnie, od poczatku radzili sobie znakomicie, dopoki potrafila utrzymac swoje hormony i emocje na wodzy i odgrywac role, na jakiej najbardziej jej zalezalo – przyjaciolki. Szczerej, naturalnej, prawdziwej przyjaciolki.

Oproznila talerz, po czym oparla sie o stol, obserwujac, jak Steve bierze sobie dolewke, a potem nastepna.

– Najwyrazniej czujesz sie lepiej – stwierdzila z ulga.

– Mowilem ci przeciez.

– Wiem. Ale mezczyzni nigdy nie mowia prawdy, kiedy sa chorzy. Zazwyczaj zachowujecie sie gorzej niz male dzieci. Nie mozna wierzyc ani jednemu waszemu slowu.

– Hej! – Zachichotal, slyszac szyderczy ton w jej glosie i siegnal po nastepny kawalek chrupiacej bagietki. – Wciaz jestem slaby i potrzebuje towarzystwa.

– Ha! Chcesz po prostu, zebym zostala i pozmywala naczynia. A skoro jestes chory, powinienes byl zadzwonic do mnie wczesniej. Zawsze chetnie pomoge ci w karmieniu szczeniakow.

– Ciagle nie powiedzialas mi, jak tam bylo. Naprawde wszystko poszlo az tak gladko? Jestes pewna, ze nie stalo sie nic, o czym chcialabys pomowic?

Co wlasciwie mialaby mu opowiedziec? Ze przerazajacy, ogromny wilk szturmem zdobyl jej serce? Ze ten wilk byl odwazny i silny, zupelnie jak Steve, a ona wiedziala – wiedziala! – ze moze ja skrzywdzic. U obu wyczuwala samotniczy charakter, a jednoczesnie przemozne pragnienie milosci. To wlasnie nieustannie podwazalo jej postanowienie, by trzymac sie od nich z daleka i unikac niebezpieczenstwa.

– Co bedzie dalej ze szczenietami? – spytala. – Chodzi mi o to, ze one tak szybko rosna. Jak zamierzasz je karmic, kiedy przekrocza etap butelki?

– Juz w tej chwili wchodza w faze przejsciowa. Maja ochote na cos wiecej niz mleko, ale nie sa jeszcze gotowe na twarde pozywienie. Nie chce ci ich obrzydzac, ale gdyby zyla ich mama, to najadalaby sie przesadnie, po czym zwracala dla nich przezuty posilek.

– A fe! – Skrzywila sie, przywolujac w mysli stosowny obraz. – Poddaje sie. Jak zamierzasz zrobic cos takiego?

– Niedokladnie tak, jak ich mamusia – odparl Steve. – Po prostu uzyje miksera ktory laskawie dla mnie naprawilas, i zaczne stopniowo dodawac surowego miesa do mieszanki mlecznej. W pewnym momencie przestanie to byc problemem, poniewaz zacznie im pomagac cala grupa. Sa przeciez rodzina. A w rodzinie zwierzat kazdy po kolei zajmuje sie karmieniem mlodych.

– Chcesz powiedziec, ze kazdy dla nich wymiotuje? Usmiechnal sie szeroko.

– Jasne, nie brzmi to zbyt uprzejmie, ale biorac pod uwage fakt, jak wiele opieki wymagaja szczeniaki, to zapewne szczesliwy traf, ze stado musi wykarmic tylko jeden miot. Choc nie jestem pewien, czy panowie wilki zgodziliby sie z moim ostatnim stwierdzeniem. Wspominalem ci, dlaczego jest tylko jeden miot, prawda? Tylko samiec alfa znajduje sobie partnerke.

– Tak, ale sadzilam, ze zartujesz. Chcesz powiedziec, ze zaden z pozostalych nie moze miec swojej samicy? Tylko Bialy Wilk dostaje panienke?

– Zgadza sie. Wybiera swoja pania – najlepsza najsilniejsza, najladniejsza i najseksowniejsza wilczyce w

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату