– Opowiedz mi o tym – nalegal. Potrzasnela glowa.

– Prosze cie – powiedzial ostrzejszym tonem.

– A wiec dobrze, jesli ci tak bardzo zalezy – rzekla ze scisnietym gardlem. – Nie zauwazylam, ze byla nieszczelnosc w przewodach doprowadzajacych powietrze do pacjenta. Byla to mala dziewczynka. Kiedy moj szef przejal nad nia opieke i zauwazyl to, czego ja nie dostrzeglam, bylo juz za pozno. Dziewczynka zmarla kilka dni pozniej.

Zapadlo milczenie. Sila woli starala sie nie myslec o niczym innym tylko o puszystym futerku psiaka, ktory spal smacznie na jej kolanach. Blair patrzyl przed siebie.

– To niemozliwe – odezwal sie w koncu.

– Wszyscy poza toba uwierzyli w te historie – oznajmila wzburzonym glosem. – Sedzia i lawa przysieglych, a takze administracja szpitala.

Zmarszczyl brwi.

– Mowisz, ze nie zauwazylas… Gdyby tak bylo, dziecko byloby sine. Na dlugo przedtem, zanim przyszedl twoj szef. A jesli dopuscilas sie juz tak oczywistego bledu w sztuce dlaczego nie zabrali ci legitymacji lekarskiej?

Przymknela oczy.

– Prosze cie… Opowiedzialam ci juz naprawde wszystko

– Cari…

– Prosze cie – powtorzyla. – Przestanmy o tym mowic – I w tej chwili ogarnal ja straszny zal. – Zostaw mnie – krzyknela.

– Naprawde tego chcesz?

– Tak! Tak! Nie chce, zebys mnie sadzil. Nie chce…

– Mnie nie chcesz?

Popatrzyla na niego ukradkiem. Co on mowi? Wyczula, ze i on czuje sie zraniony.

A niech mu tam, pomyslala. Nic mnie to nie obchodzi. Nie moge przyjac przeciez nic z tego, co ma mi do zaofiarowania. Ani jego milosci, ani pracy lekarza. Nie po to przeciez uciekam, zeby narazic sie znowu na te same nieszczescia.

– Nie chce – powtorzyla.

ROZDZIAL DZIESIATY

Przez nastepne dni poruszala sie jak w jakims surrealistycznym swiecie, nie bardzo wiedzac, co sie z nia dzieje. Starala sie unikac Blaira, zupelnie jakby moglo jej to w czymkolwiek pomoc.

Co ja najlepszego zrobilam! Musialam chyba postradac zmysly, powtarzala sobie bez przerwy. Jak moglam pojsc tak bez zastanowienia za glosem serca! Jak moglam mu ulec! Juz i przedtem bylam bardzo nieszczesliwa, a teraz… Jedyna jej pociecha byl Rusty. Zabrala go z soba na farme

Bromptonow z niejakim strachem.

– Tylko na jeden lub dwa dni – tlumaczyla sie. – Dopoki! corka Emily nie przyjedzie z Perth. Odpowiedzia byl smiech Maggie.

– Ty gluptasie jeden – uslyszala. – Czy uwazasz, ze jeden pies wiecej zrobi nam jakas roznice? – zapytala, patrzac z odcieniem dumy i zarazem rozbawienia na krecace sie u jej nog psy, ktore merdajac ogonami, obwachiwaly przybysza. – Rusty jest w dodatku taki maly, ze trudno nawet mowic o kosztach utrzymania. Jesli corka Emily go nie zechce, zostanie u nas.

Cari usmiechnela sie radosnie i odetchnela z ulga. A wiec Rusty ma juz zapewniony dach nad glowa.

Pies jednak wiedzial swoje. Przywital sie przyjaznie z innymi psami, pomerdal ogonem Maggie, Jockowi i dzieciom wyraznie jednak dal do zrozumienia, ze nalezy do Cari. Pierwszego wieczoru zostawila go na dworze z innymi psami. Gdy jednak zasypiala, uslyszala pod oknem ciche skomlenie i juz po chwili psiak byl przy niej, szalejac z radosci i lizac ja po nogach.

– Co ty sobie w ogole wyobrazasz! – powiedziala, kucajac przy nim.

W odpowiedzi Rusty polizal ja po twarzy.

– Fu! – Wytarla dokladnie twarz. – Siedz – rozkazala stanowczo. – Nie wiem, co tu robisz. Miejsce psow jest na dworze.

Spod rozwichrzonych, kudlatych uszu patrzyly na nia czujnie brazowe oczy.

– Nie uznaje trzymania psow w pokoju. To niehigieniczne, wiesz?

Pies poczul sie najwyrazniej urazony.

– No juz dobrze, dobrze – rozesmiala sie. – Mozesz zostac. Tylko prosze mi nie wchodzic na lozko.

Psiak zwinal sie w koncu w klebek na podlodze, jak tylko mogl najblizej glowy swej nowej pani. Cari polozyla reke na jego lepku, drapiac go delikatnie za uchem. Zasypiajac zastanawiala sie, ktore z nich bardziej potrzebuje bliskosci drugiego. Ona czy ten kundel?

Firma ubezpieczeniowa przyslala w koncu nowy samochod. Jock podwiozl ja do Alice, a stamtad prowadzila juz sama, majac przy sobie psiaka dumnie rozpartego na siedzeniu obok. Nic jej wiec juz tutaj nie zatrzymywalo. Spojrzala na kundelka i przygryzla wargi.

– I co ja mam z toba zrobic? – westchnela. – Bedziesz chyba musial zostac u Bromptonow.

Corka Emily wyraznie oznajmila, ze nie chce miec z Rustym nic wspolnego. Jakby tego nie bylo dosyc, udzielala takich rad na temat jego przyszlosci, ze Cari omal tego nie odchorowala.

Psiak wlazl jej na kolana i podniosl mordke do gory, jakby chcial jeszcze cos uslyszec.

– No a co innego mozemy zrobic? – spytala. – Przeciez nie zabiore cie do Stanow.

Wiedziala juz, ze musi wrocic. Czula, ze pojawil sie nowy powod, dla ktorego znowu musi zaczac uciekac. Stwierdzila, ze powinna znalezc sie jak najdalej od Blaira.

– Mam pomysl – oznajmila jej Maggie, gdy Cari opowiedziala jej o swoich klopotach. Siedzialy razem w sypialni Cari, ktora probowala zrobic porzadek w swoich rzeczach, – wez moze z soba psa i trzymaj go przy sobie, dopoki bedziesz podrozowac po Australii. A kiedy zdecydujesz sie wracac, wsadz go do samolotu i przyslij do nas.

– Czy nic mu sie po drodze nie stanie?

– Linie lotnicze opiekuja sie zwierzetami bardzo troskliwie – zapewnila Maggie, przygladajac sie badawczo przyjaciolce. – Powiedz mi, skad ten pospiech? – spytala. – Wiesz przeciez, ze miednica ci sie jeszcze dobrze nie zrosla. A nami z Jockiem bardzo jest z toba dobrze. Dlaczego wiec chcesz wyjezdzac?

Cari odwrocila glowe.

– Musze – szepnela. – Nie moge tu zostac ani chwili.

– Z powodu Blaira? – domyslila sie Maggie. Cari zdumiona spojrzala na przyjaciolke.

– Skad… Skad to wiesz?

– To przeciez jasne. Sama w koncu bylam zakochana.

– W Jocku?

– Pewnie, ze w Jocku! – rzucila Maggie takim tonem, ze Cari zapomniala o swoim smutku i rozesmiala sie.

– Mialas szczescie – westchnela. – Pokochalas czlowieka ktory byl wolny i on tez mial prawo cie pokochac.

– Jestes przeciez w takiej samej sytuacji – zdziwila Maggie.

– Blair kochal swoja zone. Nie sadze, aby mogl jeszcze kogokolwiek pokochac.

– Niech diabli wezma jego zone! – rozzloscila sie Maggie.

– Cale lata pamiec o niej nie pozwalala mu na ulozenie sobie na nowo zycia. Ale mysle, ze to sie zmienilo. Blair jest teraz do wziecia.

– Mowisz zupelnie tak, jakby byl panna na wydaniu! – zaprotestowala Cari ze smiechem. Maggie spowazniala.

– Powiedz mi lepiej cos o sobie. Bo zdaje sie, ze to ty nie jestes wolna – powiedziala, biorac ja za lewa reke.

Cari byla nastolatka, gdy zaczela nosic zareczynowy pierscionek, ktory ofiarowal jej Harvey, i wokol jej

Вы читаете Dlaczego Uciekasz Cari?
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату