– Wiesz co, pani profesor, pilnuj swoich kwarkow i nie zwracaj sobie glowy moja przyszloscia. – Wszedl do swojej sypialni, zrzucil recznik z bioder, wyjal z komody pare slipow. – Pamietasz, ze dzisiaj wyjezdzam do Teksasu, prawda?
Zmienil temat.
– Na turniej golfowy, tak?
– Turniej Dobroczynny Bobby'ego Dentona.
– To twoj przyjaciel? – Wstala i oparla sie o framuge.
– Skarbie, nie mow, ze nigdy nie slyszalas o Bobbym Tomie Dentonie. To jeden z najslynniejszych graczy. Mowie ci, dzien, w ktorym rozwalil sobie kolano i sie wycofal, to dzien zaloby.
– Co teraz robi?
Wciagnal spodnie.
– Przede wszystkim dobra mine do zlej gry. Mieszka w Telarosa, w Teksasie, z zona Gracie i malutkim dzieckiem. Zachowuje sie, jakby rodzina i fundacja byly dla niego najwazniejsze na swiecie.
– Moze sa.
– Nie znasz Bobby'ego Toma. Od dziecka zyl tylko pilka.
– Wydaje sie, ze robi cos waznego.
– Fundacja Dentona? – Zalozyl brazowa koszulke polo. – Owszem, odwala kawal dobrej roboty, nie przecze. Sam turniej golfowy przynosi kilkaset tysiecy dolarow, tylko ze moim zdaniem wielu w tym kraju mogloby poprowadzic fundacje, a nikt tak nie gral jak B.T.
Zdaniem Jane prowadzenie fundacji dobroczynnej to o wiele wazniejsza sprawa niz gra na boisku, ale na szczescie zachowala te opinie dla siebie.
– Zycie na emeryturze moze byc ciekawe. Pomysl tylko, moglbys zaczac nowe zycie w kwiecie wieku.
– Podoba mi sie moje zycie takie, jakie jest.
Nie zdazyla nic powiedziec, bo zamknal ja w ramionach i calowal do utraty tchu. Poczula, jak nabrzmiewa, ale byl jasny dzien, wiec odsunela sie, choc niechetnie.
– Jeszcze sie nie poddajesz?
Zatrzymala wzrok na jego ustach i westchnela:
– Juz prawie.
– Wiesz, ze nie pozwole ci sie wykpic byle czym, prawda? Nie zadowoli mnie nic poza striptizem w bialy dzien.
– Wiem.
– Moze nawet kaze ci przejsc sie na zewnatrz.
Spojrzala na niego ponuro.
– Nie zdziwilabym sie.
– Oczywiscie nie wygnalbym cie na dwor na na golasa.
– Alez z ciebie laskawca.
– Wlozylabys te fajne szpilki.
– Wielkie dzieki.
Calowali sie znowu, a Cal bladzil dlonmi po jej piersiach. Juz po chwili oboje ciezko dyszeli. Nie chciala, by przerywal. Nie tak dawno temu postanowila sobie, ze koniec z gierkami. Czas dotrzymac slowa. Jedna reka uniosla skraj koszuli nocnej.
Zadzwonil telefon. Podnosila koszule wyzej, nie przerywajac pocalunku, ale uparty dzwonek zniszczyl caly nastroj.
Jeknal.
– Dlaczego nie wlacza sie sekretarka? Pozwolila koszulce opasc z powrotem.
– Wczoraj byly sprzataczki, pewnie ja wylaczyly… niechcacy.
– To na pewno ojciec. Mial do mnie dzisiaj zadzwonic. – Przyciagnal ja do siebie, przytulil i pocalowal w czubek nosa.
Nie miescilo jej sie to w glowie. W koncu zdobyla sie na odwage, by pokazac mu swoje pulchne cialo, a ten glupi telefon wszystko zepsul! Nie chcac mu przeszkadzac, wrocila do swojej sypialni, wziela prysznic, ubrala sie i zeszla do kuchni.
Cal wsuwal wlasnie portfel do tylnej kieszeni spodni.
– Dzwonil ojciec. Umowil sie z mama na lunch w Asheville. Moze ja przekona, ze czas skonczyc z wyglupami i wracac do domu. Nie moge uwierzyc, ze jest taka uparta.
– W tym zwiazku jest dwoje ludzi.
– Ale tylko jedno jest uparte.
Dala sobie spokoj. Cal byl swiecie przekonany, ze to jego matka ponosi wine za separacje rodzicow – w koncu to ona sie wyprowadzila. Jane w zaden sposob nie mogla mu wytlumaczyc, ze istnieje takze druga strona medalu.
– Wiesz, co mama powiedziala Ethanowi, kiedy jej zaproponowal wsparcie duchowe? Zeby pilnowal swego nosa!
Uniosla brew.
– Ethan nie jest najlepszym doradca.
– Jest jej pastorem!
Z trudem powstrzymala sie, by nie przewrocic oczami. Zamiast tego cierpliwie tlumaczyla rzeczy oczywiste:
– Ty i Ethan jestescie zbyt zaangazowani osobiscie, by cokolwiek doradzac ktoremukolwiek z nich.
– Chyba tak. – Siegnal po kluczyki. Nagle zmarszczyl czolo. – Nadal nie rozumiem, jak moglo do tego dojsc.
Patrzac na jego zmartwienie modlila sie, by Lynn i Jim doszli do porozumienia, nie tylko ze wzgledu na siebie, ale i na synow. Cal i Ethan kochali rodzicow i kryzys ich zwiazku odbijal sie i na nich,
Po raz kolejny zastanowila sie, co tez sie stalo z Lynn i Jimem Bonnera-mi. Wydawalo sie, ze od lat zyli razem, i to szczesliwie. Dlaczego rozstali sie teraz?
Jim Bonner wszedl do sali restauracyjnej Grove Park Inn, ulubionego lokalu Lynn. Umowili sie tu na lunch. Moze mile wspomnienia sprawia ze jej upor zmieknie.
Grove Park Inn powstal na przelomie dziewietnastego i dwudziestego wieku jako letni azyl dla moznych tego swiata. Budynek, wtulony w zbocze Sunset Mountain, byl, w zaleznosci od punktu widzenia, wspanialy albo okropny.
Sala restauracyjna, podobnie jak caly hotel, byla utrzymana w przytulnym, staroswieckim stylu. Jim wszedl w glab sali i dostrzegl Lyrin przy stoliku pod oknem, spogladajaca na majestatyczne gory. Napawal sie jej widokiem.
Nie chcial jej odwiedzac na Heartache Mountain, wiec mial do wyboru: albo dzwonic, albo liczyc, ze ja spotka miasteczku. Wynajdywal wymowki, by co sroda wpadac do kosciola akurat wtedy, gdy zbieral sie komitet dobroczynny, i wypatrywal jej przed sklepem spozywczym.
Ona zas zdawala sie robic co w jej mocy, by go unikac. Wpadala do domu wtedy, gdy, jak wiedziala, jest w gabinecie albo w szpitalu. Kamien spadl mu z serca, gdy zgodzila sie na dzisiejsze spotkanie.
Zadowolenie na jej widok przerodzilo sie w irytacje. Ostatni miesiac nie zostawil na niej zadnych sladow, podczas gdy on mial wrazenie, ze bardzo sie postarzal. Miala na sobie luzny zakiet w kolorze lawendy, ktory bardzo lubil, srebrne kolczyki i jedwabna bluzke. Kiedy siadal naprzeciwko, wmawial sobie, ze widzi cienie pod jej oczami, ale to na pewno tylko gra swiatel.
Uprzejmie skinela mu glowa, jak nieznajomemu. Gdzie sie podziala dzika, szalona dziewczyna z gor, ktora dekorowala stol kaczencami?
Podszedl kelner. Jim zamowil dwa kieliszki ich ulubionego wina, ale Lynn zaraz poprosila o dietetyczna pepsi zamiast alkoholu. Po odejsciu kelnera Jim spojrzal pytajaco.
– Przytylam dwa i pol kilo – wyjasnila.
– Jestes w trakcie kuracji hormonalnej. To normalne.
– To nie wina tabletek, tylko kuchni Annie. Jesli nie doda kostki masla, uwaza, ze danie jest niejadalne.
– Czyli najlepszym sposobem pozbycia sie tych paru kilogramow bylby powrot do domu.
Przez chwile zwlekala z odpowiedzia.