Minela godzina, zanim zdolala pojsc na gore i zabrac sie za pakowanie. Zadzwonila do Kevina i kazala mu przyjechac. Kiedy zobaczyl walizki, zaczal protestowac, ale nie sluchala. Dopiero gdy zagrozila, ze sama zniesie komputer, zgodzil sie zataszczyc go do samochodu. Pozniej kazala mu odejsc, usiadla w fotelu i czekala na Cala. Dawna Jane wymknelaby sie chylkiem, nowa musiala porozmawiac z nim po raz ostatni.

Rozdzial osiemnasty

Jane nie wyjechala! Cal dostrzegl ja przez okno. Stala wpatrzona w Heartache Mountain. Miesnie, ktorych napiecia nawet nie poczul, rozluznily sie. Nadal tu jest. Cwiczyl w klubie sportowym, gdy Kevin wpadl z wiadomoscia, ze jego zona spakowala komputer i jest gotowa wracac do Chicago. Kevin szukal go przez dluzszy czas, dlatego w drodze do domu Cal zamartwial sie, ze juz jej nie zastanie.

Nie pojmowal, czemu chciala zrobic cos takiego. Owszem, rano zachowal sie okropnie. Zalowal tego od samego poczatku i obiecal sobie, ze wroci na czas, by zjesc jej domowy rosolek. Przeciez Jane nie ucieka. Wyobrazal sobie raczej, ze wali go w glowe zeliwnym rondlem, niz ze wsiada w samochod i odjezdza.

Stala przed nim, starannie ubrana i zapieta po szyje, i nagle przemknelo mu przez glowe, ze chyba tylko jego mlodszy brat przyklada taka sama wage do stroju. Na podroz wlozyla bawelniana sukienke z podwyzszonym stanem, kremowa, zapinana na guziki do samego dolu. Byla luzna, tak ze nikt by sie nie domyslil, ze Jane jest w ciazy. Zakrywala jej nogi, ale nie szczuple kostki i smukle stopy w brazowych sandalkach.

Szylkretowa opaska podtrzymywala jej wlosy. Widzac, jak promienie slonca lsnia w zlotych kosmykach, zauwazyl, jaka jest ladna. Jego zona to kobieta z klasa. Patrzac na nia, doswiadczal wielu sprzecznych uczuc: czulosci i pozadania, zagubienia i gniewu, zalu i pragnienia. Dlaczego akurat teraz urzadza mu awanture? Wystarczy jeden zly humor w rodzinie, a dzisiaj przyszla jego kolej.

Tylko ze jego zly humor nie stanowil problemu. Klika godzin w sypialni i Jane zapomni, jak po chamsku sie dzisiaj zachowal, podobnie jak odechce jej sie wracac do Chicago. Nie, prawdziwy problem lezy gdzie indziej. Dlaczego wyznala mu milosc? Czy nie rozumie, ze te slowa wszystko zmienily?

Byloby inaczej, gdyby wkroczyla w jego zycie dziesiec lat temu, zanim uswiadomil sobie, ze poza sportem nie ma nic. Pani profesor latwo myslec o stabilizacji. Ma pracy do konca zycia. W przeciwienstwie do niego. Mial przykre wrazenie, ze jego zycie zmierza w niewlasciwym kierunku, odpowiednim moze dla Bobby'ego Toma Dentona, ale nie dla niego.

Gdy dotykal klamki, jedno wiedzial na pewno: Jane bardzo sie zdenerwowala, a najlepszym sposobem uspokojenia jej bedzie zaciagnac jado lozka. Ale zanim sie tam znajda, bedzie sie musial gesto tlumaczyc.

– Czesc, pani profesor.

Jane odwrocila sie w tamta strone i zobaczyla, jak wchodzi; potezny, wspanialy, spocony, w dresie. Cos dlawilo ja w gardle. Oparl sie o porecz tarasu i usmiechnal lobuzersko.

– Bylem na treningu i nie zdazylem sie umyc, wiec lepiej biegnij na gore i pusc wode, chyba ze masz ochote na naprawde brudny seks.

Wsunela rece do kieszeni sukienki i weszla na drewniane stopnie werandy. Jak moze zachowywac sie tak beztrosko po tym, co zrobil?

– Brian Delgado dzwonil rano. – Weszla na werande.

– Mhm. Wykapiesz sie ze mna i umyjesz mi plecy, dobrze?

– Przyslal raport. Przeczytalam go.

To go zainteresowalo, ale nie przestraszylo.

– A od kiedy interesuja cie moje kontrakty?

– To raport o mnie. Spowaznial.

– Gdzie on jest?

– Na twoim biurku. – Popatrzyla mu prosto w oczy, starajac sie zignorowac bolesny ucisk w gardle.

– Masz podjac decyzje co do mnie jak najszybciej, bo zarzad Laboratorium Preeze ma posiedzenie juz za dwa dni. Na szczescie twoj prawnik juz sie zabral do dziela. Umowil sie z Jerrym Milesem i dopracowali wszystkie niesmaczne szczegoly. Musisz tylko podpisac czek.

– Nie mam pojecia, o co ci chodzi.

– Nie klam! – Zacisnela piesci. – Kazales Delgado mnie zniszczyc!

– Zaraz do niego zadzwonie i wszystko wyjasnie. To nieporozumienie. – Podszedl do drzwi, ale uprzedzila go.

– Nieporozumienie? – Nie starala sie nawet ukryc goryczy. – Kazesz mu zniszczyc moja kariere i nazywasz to nieporozumieniem?

– Nie kazalem. Daj mi godzine, a wszystko ci wytlumacze.

– Teraz.

Chyba zrozumial, ze zasluguje na wiecej, bo odsunal sie od drzwi.

– Powiedz, co jest w tym raporcie.

– Delgado uknul to z Jerrym Milesem, dyrektorem Laboratorium Preeze. Wyplacisz im potezna sume pod warunkiem, ze mnie zwolnia. – Gleboko zaczerpnela tchu. – Jerry chce sie z toba skontaktowac, zanim mnie wyleje, a w srode zawiadomi zarzad o twojej hojnosci.

Cal zmell w zebach przeklenstwo.

– Niech no ja go dostane w swoje rece! Nie po raz pierwszy Delgado dziala samowolnie.

– Chcesz powiedziec, ze to jego pomysl?

– Tak jest.

Uczucia nie pozwalaly jej mowic.

– Nie rob tego, Cal. Nie igraj ze mna. Wpadl we wscieklosc.

– Wiesz przeciez, ze nie zrobilbym czegos takiego!

– Wiec nie kazales mu dowiedziec sie o mnie jak najwiecej? Nie kazales znalezc mojego slabego punktu?

Potarl szczeke wierzchem dloni. Nigdy nie widziala go rownie wzburzonego.

– To bylo dawno. To skomplikowana sprawa.

– Jestem bardzo inteligentna, wytlumacz mi. Podszedl do drzwi. Nie patrzyl jej w oczy.

– Nie zapominaj, jak sie miedzy nami ukladalo na poczatku. Nie chcialem, by uszlo ci na sucho, ze zrobilas ze mnie balona, i chcialem cie ukarac. – Wsunal rece do kieszeni dresu, by zaraz znowu je wyjac. – Powiedzialem Brianowi, ze chce wyrownac rachunki i polecilem, by dowiedzial sie o tobie wszystkiego, co sie da.

– I czego sie dowiedziales?

– Ze nie masz zadnych mrocznych tajemnic. – W koncu na nia spojrzal. – Ze jestes inteligentna i oddana temu, co robisz. I ze praca jest dla ciebie najwazniejsza.

– Nie trzeba chyba bandy detektywow, zeby to zauwazyc.

– Wtedy tego nie wiedzialem.

– Wiec postanowiles odebrac mi prace – powiedziala cicho.

– Nie! – Zacisnal dlon na klamce. – Po pierwszych kilku tygodniach ochlonalem i darowalem sobie! Dalem temu spokoj!

– Nie wierze. Zaden prawnik nie zaczalby czegos takiego bez pelnomocnictwa.

– Mial moje pelnomocnictwo. Nie do tej sprawy, ale… – Wszedl do domu. – Po prostu nigdy nie powiedzialem mu wyraznie, ze ma przestac.

– Dlaczego? – Ruszyla za nim.

– Nie rozmawialismy na ten temat. – Zatrzymal sie przy kominku. -Mialem inne rzeczy na glowie. A potem Delgado wyjechal na urlop, a ja unikalem jego telefonow.

– Czemu?

– Nie mialem ochoty rozmawiac o interesach.

– Nie jestem interesem.

– Nie, nie jestes. Po prostu nie pomyslalem, ze to, co jest miedzy nami, moze miec jakis wplyw na… – Denerwowal sie coraz bardziej. – Nawet przez mysl mi nie przeszlo, ze podejmie jakiekolwiek dzialania przeciwko tobie bez mojego wyraznego zezwolenia.

Вы читаете Kandydat na ojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату