– Powiedz! – zareagowala jak lwica w obronie lwiatka; nie szkodzi, ze lwiatko zdazylo wyrosnac na wladce sawanny. – Powiedz!

Annie podniosla miske z ziemi.

– Ide do kuchni ugotowac groszek po swojemu. Janie Bonner, nie ruszaj sie stad, poki nie wyjasnicie sobie wszystkiego z Amber Lynn, jasne? – Poczlapala do kuchni.

Nogi Jane odmowily jej posluszenstwa; osunela sie na lezak. Lynn przycupnela na fotelu naprzeciwko. Zacisnela usta w waska kreske, jakby szykowala sie do klotni. Jane pomyslala o mlodziutkiej dziewczynie, ktora nad ranem piekla ciastka, zeby zapewnic dach nad glowa mezowi i synkowi. Droga sukienka z zoltego lnu i bursztynowy naszyjnik nie skrywaja faktu, ze umie walczyc o swoje.

Jane nerwowo zaplotla dlonie.

– Cal chcial wam oszczedzic cierpienia. I tak tyle przeszliscie podczas ostatniego roku. Uwazal… – Opuscila wzrok. – Prawda jest taka: rozpaczliwie pragnelam dziecka i podstepnie uwiodlam Cala, zeby zajsc w ciaze.

– Co zrobilas?

Jane zmusila sie, by podniesc glowe.

– Postapilam zle. Niewlasciwie. Nie chcialam, by sie o tym dowiedzial.

– Ale sie dowiedzial. Skinela glowa. Lynn zacisnela usta.

– Kto podjal decyzje o slubie?

– On. Zagrozil, ze wystapi o wylaczne prawo opieki, jesli sie nie zgodze. Teraz znam go lepiej i wiem, ze by tego nie zrobil, ale wtedy uwierzylam.

Gleboko zaczerpnela tchu i opowiedziala Lynn o tamtym poranku, gdy otworzyla drzwi i zastala na progu Jodie Pulanski; mowila, jaki prezent chcieli Calowi sprawic koledzy z druzyny; tlumaczyla, jak bardzo pragnela dziecka i jak desperacko szukala odpowiedniego ojca. Mowila prosto, nie starala sie usprawiedliwiac.

Gdy opisywala, jak zobaczyla Cala w telewizji i postanowila go wykorzystac, Lynn przycisnela dlon do ust. Jek przerazenia mieszal sie z tlumionym chichotem na granicy histerii.

– Chcesz powiedziec, ze wybralas go, bo sadzilas, ze jest glupi?

Rozwazala, czy tlumaczyc, ze powiedzial „poszlem' i wygladal tak cudownie glupio, ale uznala, ze lepiej dac spokoj. Matki nigdy nie zrozumieja pewnych rzeczy.

– Pomylilam sie, choc zdalam sobie z tego sprawe dopiero kilka tygodni po naszym slubie.

– Wszyscy wiedza, ze Cal jest bardzo inteligentny. Jak moglas tak zle go osadzic?

– Najwyrazniej niektorzy nie sa tak bystrzy jak im sie wydaje. – Opowiadala dalej: o szumie, jaki ich slub wywolal w mediach i o decyzji Cala co do przyjazdu do Salvation.

W oczach Lynn blysnal gniew, ale ku zdumieniu Jane nie byl wymierzony w nia.

– Cal powinien byl wyznac mi prawde na samym poczatku.

– Nie chcial, by ktokolwiek sie dowiedzial. Twierdzil, ze nie umiecie klamac i prawda zaraz wyszlaby na jaw.

– Nie zwierzyl sie nawet Ethanowi?

Pokrecila przeczaco glowa.

– W zeszly piatek Ethan widzial mnie… Coz, wie, ze jestem w ciazy, ale Cal kazal mu przysiac, ze nie pisnie ani slowka.

Lynn zmruzyla oczy.

– To nie wszystko. To nie tlumaczy twojej wrogosci wobec nas.

Jane nerwowo splatala i rozplatala dlonie, ale zmusila sie, by patrzec Lynn w oczy.

– Zgodzilam sie na rozwod zaraz po narodzinach dziecka. Niedawno straciliscie jedna synowa i wnuka; byloby okrucienstwem sprawiac, byscie pokochali inna, ktora tez stracicie. Nie zebyscie zaraz mieli mnie pokochac - dodala pospiesznie. – Mimo wszystko nie mialam prawa wchodzic do rodziny, skoro nie planowalam zostac na stale.

– Wiec postanowilas zachowywac sie jak najgorzej.

– Wydawalo sie to najrozsadniejszym wyjsciem z sytuacji.

– Rozumiem. – Z jej twarzy niewiele dalo sie wyczytac i Jane uswiadomila sobie nagle, ze znowu widzi taka Lynn, jak podczas ich pierwszego spotkania. Czula na sobie badawcze spojrzenie niebieskich oczu. – Co czujesz do Cala?

Jane zawahala sie i stwierdzila wymijajaco:

– Mam wyrzuty sumienia. Postapilam okropnie.

– Wszyscy twierdzili, ze zlapalam Jima na ciaze, ale to nieprawda.

– Lynn, mialas pietnascie lat, a ja mam trzydziesci cztery. Wiedzialam doskonale, co robie.

– A teraz chcesz to naprawic uciekajac?

Po wszystkim, co powiedziala, spodziewala sie raczej, ze Lynn bedzie zachwycona, mogac sie jej pozbyc.

– On… on nie jest gotow na trwaly zwiazek, wiec wlasciwie nie ma znaczenia, kiedy wyjade. Musze wracac do pracy, zaszly pewne nieprzewidziane okolicznosci. Tak bedzie lepiej.

– Jesli bedzie lepiej, czemu wyplakujesz sobie oczy?

Poczula, ze glos jej drzy.

– Nie naciskaj, Lynn, prosze.

– Zakochalas sie w nim, tak?

Zerwala sie z fotela.

– Musze isc. Obiecuje, ze nie bede wam utrudniala kontaktow z dzieckiem. Nie moglabym trzymac was z dala od wnuka.

– Mowisz powaznie? -

– Oczywiscie.

– Nie bedziesz sie starala trzymac nas z dala od wnuka?

– Nie.

– No dobrze, trzymam cie za slowo. – Wstala. – Od tej chwili.

– Nie rozumiem.

– Chce miec wnuka przy sobie od tej chwili. – Cichemu glosowi przeczyl stanowczy grymas ust. – Nie chce, zebys wyjezdzala z Salvation.

– Musze.

– Juz lamiesz slowo?

Denerwowala sie coraz bardziej.

– Dziecko jeszcze nie przyszlo na swiat. Czego ode mnie chcesz?

– Chce cie poznac. Odkad sie znamy, otaczala cie zaslona dymna.

– Wiesz, ze oszukalam twojego syna w ohydny sposob. Czy to nie dosc?

– Nie wiem dlaczego, ale nie. Nie wiem, co Cal do ciebie czuje, wiem tylko, ze ostatnio byl szczesliwy jak nigdy. I nie wiem, dlaczego Annie tak bardzo cie lubi. Moja matka jest trudna, ale nie glupia. Wiec moze zobaczyla cos, co mi umknelo?

Jane zaplotla ramiona.

– Prosisz o rzecz niemozliwa. Nie wroce do Cala.

– Wiec zostan tu, z Annie i ze mna.

– Tutaj?

– A co, moze to za skromny dom?

– Nie o to chodzi. – Juz, juz miala powiedziec cos o pracy, ale nagle zabraklo jej sil. Dosc juz na dzisiaj dramatow. Robilo jej sie slabo na sama mysl o jezdzie do Asheville i locie do Chicago.

Wsrod konarow magnolii blysnal zimorodek i nagle zdala sobie sprawe, ze tak naprawde chce tu zostac; tu, na Heartache Mountain. Tylko na krotko. Lynn jest babka jej dziecka i zna cala prawde. Chyba moze pomieszkac z nia troszeczke i pokazac, ze nie jest zla, tylko slaba?

Bylo jej niedobrze, marzyla o filizance herbaty i domowym ciasteczku. Chciala patrzec na ptaki wsrod galezi i wypelniac polecenia Annie. Chciala siedziec w sloncu i luskac groszek.

Lynn czekala cierpliwie. W koncu Jane odpowiedziala:

– Dobrze, ale tylko na kilka dni i pod jednym warunkiem: obiecasz, ze nie pozwolisz Calowi tu przyjechac. Nie chce go wiecej widziec. Nie moge.

Вы читаете Kandydat na ojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату