– To zalezy od niej. – Matka spojrzala na Jane, ta zas przeczaco pokrecila glowa. To dopiero wkurzylo go naprawde.

– Halo, halo? Jest tu kto?

Trzy damy odwrocily sie jednoczesnie i jak jeden maz usmiechnely promiennie, gdy nastepca Cala w druzynie wyszedl zza rogu.

A myslal, ze gorzej byc nie moze…

Kevin zauwazyl wszystko od razu: kobiety na ganku, mezczyzn na podworku i strzelbe. Uniosl brew, skinal Jimowi na powitanie i wbiegl na werande.

– Piekne panie zaprosily mnie na smazonego kurczaka, i oto jestem. – Oparl sie o kolumienke, ktora Cal wlasnorecznie pomalowal zaledwie miesiac wczesniej. – Jak tam bobas? – Ze swoboda, ktora zdradzala, ze nie robi tego po raz pierwszy, polozyl dlon na brzuchu Jane.

Cal powalil go na ziemie w mgnieniu oka.

Huk wystrzalu niemal go ogluszyl. Grudki ziemi bolesnie uderzyly w gole ramiona. Wskutek halasu i chwilowej utraty wzroku, spowodowanej pylem w oczach, nie mogl odpowiednio wycelowac i Kevin mu sie wymknal.

– Cholera, Bomber, stlukles mnie bardziej niz przeciwnicy. Cal przetarl oczy i poderwal sie na rowne nogi.

– Trzymaj sie od niej z daleka.

Kevin skrzywil sie zabawnie i zwrocil do Jane:

– Jesli tak cie traktowal, to nic dziwnego, ze od niego odeszlas.

Cal zazgrzytal zebami.

– Jane, chcialbym z toba porozmawiac. I to zaraz!

Jego matka, jego slodka, kochana, rozsadna matka, zaslonila soba Jane, jakby to byla jej corka! Stal z glupia mina, patrzyl na matke i niczego nie pojmowal.

– Jakie sa twoje zamiary wobec Jane, Cal?

– To nasza sprawa.

– Niezupelnie. Jane ma rodzine.

– A zebys wiedziala! Mnie.

– Nie chciales jej, wiec jej rodzina jestesmy Annie i ja. A to oznacza, ze dbamy o jej dobro.

Widzial, jakim zdumionym, szczesliwym wzrokiem Jane patrzy na jego matke. Pomyslal o ozieblym draniu, ktory ja wychowal i mimo wszystkich niepowodzen – mimo strzelby, zdrady matki, nawet mimo Kevina Tuckera - ucieszyl sie, ze wreszcie znalazla kochajaca rodzine. Pech tylko, ze akurat jego rodzine.

Dobry humor przeszedl mu jednak, gdy matka poslala mu surowe spojrzenie, takie samo jak przed dwudziestu laty. Wtedy nie mial wyjscia, zawsze oddawal kluczyki od samochodu.

– Czy dotrzymasz przysiegi malzenskiej? A moze nadal chcesz sie jej pozbyc, gdy tylko dziecko przyjdzie na swiat?

– Nie zachowuj sie, jakbym chcial ja zabic! – Cal lypnal na Tuckera. -I, jesli laska, porozmawiajmy o tym w gronie rodzinnym, bez tego tutaj.

– On zostaje – wtracila sie Annie. – Lubie go. A on lubi ciebie, Calvin. Prawda, Kevin?

– A jakze, pani Glide. I to bardzo. – Kevin usmiechnal sie do niego diabolicznie, jak Jack Nicholson, i spojrzal na Lynn. – A jesli on nie chce Jane, zglaszam sie na ochotnika.

Jane miala czelnosc sie usmiechnac.

Jego matka zawsze umiala skupic sie na najwazniejszym.

– Nie mozesz miec wszystkiego, Calvin. Albo Jane jest twoja zona, albo nie. Wiec jak?

Zapedzily go w slepy zaulek. Nie panowal juz nad soba,

– No dobrze! Nie bedzie rozwodu! – Patrzyl na nie plonacym wzrokiem. – Macie! Zadowolone? A teraz chce porozmawiac z zona!

Lynn sie skrzywila. Annie potrzasnela glowa, mlasnela jezykiem. Jane poslala mu spojrzenie pelne pogardy i weszla do domu. Drzwi trzasnely. Kevin gwizdnal cicho.

– Wiesz co, Bomber, moze zamiast ogladac tyle nagran meczow, powinienes poczytac co nieco na temat psychiki kobiecej.

Zdawal sobie sprawe, ze wszystko zepsul, ale wiedzial tez, ze doprowadzili go do ostatecznosci. Upokorzyli publicznie, zrobili z niego blazna w obecnosci zony. Nie patrzac na nich, odwrocil sie i odszedl.

Lynn miala lzy w oczach. Chcialaby za nim pobiec, za tym upartym najstarszym synem, ktory byl dla niej takze towarzyszem zabaw. Jest na nia wsciekly. Moze tylko miec nadzieje, ze postapila slusznie i ze Cal kiedys to zrozumie.

Myslala, ze Jim pobiegnie za nim. On tymczasem podszedl do werandy, ale zwrocil sie nie do niej, tylko do Annie. Znala jego zdanie na temat staruszki i spodziewala sie zwyklej wrogosci, ale czekala ja kolejna niespodzianka.

– Pani Glide, czy moglbym zaprosic pani corke na spacer?

Wstrzymala oddech. Dzisiaj Jim zjawil sie tu po raz pierwszy od tamtego wieczoru przed dwoma tygodniami, gdy odrzucila jego propozycje. Za dnia wiedziala, ze postapila slusznie, nocami jednak zalowala, ze wszystko ulozylo sie wlasnie tak. Nie ludzila sie, ze schowa dume do kieszeni i po raz drugi zabawi sie w adoratora.

Annie jednak wcale nie byla tym zaskoczona.

– Tylko nie oddalajcie sie zbytnio od domu – polecila.

Poslusznie skinal glowa.

– No, dobrze. – Kosciste palce Annie uderzyly ja w plecy. – Idz, Amber Lynn, Jim ladnie cie prosi. I badz dla niego mila, nie taka opryskliwa jak ostatnio wobec mnie.

– Dobrze, mamo. – Lynn zbiegla ze schodow. Miala ochote rozesmiac sie na glos, mimo lez w oczach.

Jim wzial ja za reke. Popatrzyl na nia i zlote blyski w orzechowych oczach przypomnialy jej nagle, jaki byl czuly i troskliwy podczas kazdej ciazy. Nawet gdy byla gruba i obolala, calowal wielki brzuch i zapewnial, ze jest najpiekniejsza kobieta na swiecie. Z dlonia wtulona w jego dlon zauwazyla, jak latwo przyszlo jej zapomniec o dobrych chwilach i rozmyslac tylko o zlych.

Poprowadzil ja waska sciezka w strone lasu. Wbrew obietnicy zlozonej Annie, wkrotce odeszli daleko od domu.

– Piekny dzien – zaczal – choc nieco zbyt cieply jak na maj. -Tak.

– Bardzo tu cicho.

Dziwilo ja, ze nadal zwraca sie do niej jak do obcej osoby. Poddala sie chwili i podazyla za nim tam, gdzie jeszcze nie zdazyli sie skrzywdzic.

– Cicho, ale cudownie.

– Czy nie czuje sie pani samotna?

– Mam duzo pracy.

– Na przyklad?

Patrzyl na nia. Uderzyla ja intensywnosc tego spojrzenia. Chce wiedziec, co porabia! Chce jej sluchac! Zachwycona, opowiadala ze szczegolami.

– Wstajemy wczesnym rankiem. Najbardziej kocham las zaraz po wschodzie slonca. Kiedy wracam ze spaceru, moja synowa… – urwala, zerknela na Jima katem oka. – Ma na imie Jane.

Zmarszczyl brwi, ale milczal. Weszli glebiej miedzy krzewy magnolii. Przy sciezce rosly fiolki i dzwoneczki. Lynn wdychala bogaty, wilgotny aromat ziemi.

– Jane konczy szykowac sniadanie, kiedy wracam ze spaceru – podjela przerwany watek. – Moja matka domaga sie jajecznicy na bekonie, a Jane szykuje nalesniki z maki razowej i swieze owoce, wiec zazwyczaj sie kloca. Ale Jane jest sprytna i radzi sobie z Annie lepiej niz ktokolwiek inny. Po sniadaniu slucham muzyki i sprzatam.

– Jakiej muzyki?

Wiedzial doskonale. Przez te lata setki razy przestawial radio w samochodzie z jej stacji grajacych muzyke klasyczna na swoje grajace ulubione country.

– Kocham Mozarta i Vivaldiego, Chopina, Rachmaninowa. Moja synowa preferuje starego rocka. Czasami tanczymy.

– Ty i… Jane?

– Przepada za Rodem Stewartem. – Lynn parsknela smiechem. – Jesli w radio graja jego piosenki, kaze mi

Вы читаете Kandydat na ojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату