Una poslala jedna z mlodszych kobiet z powrotem do wielkiej sali, polecajac sprawdzic, czy z wioski przybyl juz pastor. Okazalo sie, ze duchowny zdazyl dotrzec do zamku, Flanne wprowadzono wiec bez zbednej zwloki do sali i postawiono przed obliczem wielebnego pana Forbesa, miejscowego kaplana obrzadku prezbiterianskiego. Patrick Leslie podszedl i stanal obok Flanny. Jej skromny stroj nieco go zdziwil, przypomnial sobie jednak, ze stary wiejski obyczaj nakazywal, by panna mloda szla do oltarza bosa i w samej koszuli. Symbolizowalo to nie tylko niewinnosc, ale i posluszenstwo. Niemal sie rozesmial, podejrzewajac, iz cnota posluszenstwa okaze sie jego zonie zupelnie obca, uznal jednak, ze jesli Flanna sprawdzi sie jako pani domu, nie bedzie mu to przeszkadzalo.
Kaplan chrzaknal, a potem odprawil pospiesznie krotka ceremonie. Glos Patricka Leslie brzmial czysto i glosno, gdy zgadzal sie wziac Flanne Brodie za zone. Lecz kiedy pan Forbes zapytal Flanne, czy bierze sobie ksiecia za malzonka, by kochac go, szanowac i byc mu posluszna, zawahala sie i powiedziala:
– Nie kocham go, poniewaz go nie znam. Co sie tyczy szacunku, bedzie musial na niego zasluzyc. Bede szanowala go jako mego pana i malzonka, nie moge jednak stanac przed Bogiem i obiecac, ze bede mu posluszna, gdyz wcale nie jestem tego pewna.
Biedny pastor zamilkl, zaskoczony taka deklaracja ze strony panny mlodej. Lachlann Brodie poczerwienial na twarzy i wygladal, jakby mial sie udusic.
– Przyjmuje warunki damy – powiedzial szybko Patrick, przelamujac impas. – Ma prawo je stawiac zwazywszy, iz poznalismy sie zaledwie przed kilkoma godzinami. Doceniam zarowno odwage, jak szczerosc zony, gdyz dobrze swiadcza o jej charakterze.
– Skoro tak, doskonale – powiedzial wielebny z wyrazna ulga. – Oglaszam zatem, ze ten mezczyzna i ta kobieta sa odtad mezem i zona.
– Gdybym nadal byl za ciebie odpowiedzialny, dziewczyno, chwycilbym teraz za rozge – powiedzial ojciec Flanny – i radze twemu mezowi, by wlasnie to uczynil.
Choc raz Flannie udalo sie powstrzymac cisnaca sie na usta, ostra odpowiedz.
– Posilek gotowy – oznajmila Una i wszyscy zasiedli do stolu.
Rozmaitosc potraw zdziwila ksiecia. Zwazywszy, iz Lachlann uwazany byl powszechnie za skapca, nie spodziewalby sie, ze na stole moze znalezc sie tyle dobrych rzeczy: ryby – pstrag i losos na podlozu z rukwi, pol wolu, upieczonego i ociekajacego sosem, wielki polmisek kaczek z chrupiaca skorka, nadziewanych chlebem i jablkami, potrawka z krolika w pachnacym ciemnobrazowym sosie z marchewka oraz porami, swiezy chleb, maslo, maly krag sera i najlepsze pazdziernikowe piwo, jakie Patrickowi zdarzylo sie kiedykolwiek pic. Nie podano wina, ale osoby o wrazliwszym podniebieniu mogly raczyc sie do woli swiezym cydrem.
Flanna, ktorej apetyt zazwyczaj dopisywal, ledwie skubnela jedzenie. Uswiadomila sobie bowiem z cala moca, ze wkrotce bedzie musiala pojsc do lozka z mezczyzna, ktorego zupelnie nie zna. Nie wiedziala absolutnie nic o tym, co dzieje sie pomiedzy zona a mezem, gdyz nigdy sie tym szczegolnie nie interesowala. A zwazywszy, iz nie miala przyjaciolek, z ktorymi moglaby swobodnie plotkowac, cala jej skapa wiedza pochodzila od Uny, ktora niechetnie poruszala tego rodzaju tematy w rozmowie z dziewica. To zas, co powiedziala wczesniej w sypialni, tylko wprawilo Flanne w jeszcze wieksze pomieszanie. Zrobie z siebie kompletna idiotke, pomyslala, nieco przestraszona.
Patrick obserwowal zone dyskretnie i zauwazyl, ze prawie nie je. Czy aby na pewno jest dziewica? Zastanawial sie. Stary zapewnial, ze nikt jej nie tknal, lecz z tymi goralkami nigdy nie wiadomo. I czy powodem tak pospiesznego malzenstwa byla aby na pewno chec zdobycia dla corki ksiecia? A moze dziewczyna nosi pod sercem dziecko innego mezczyzny?
Spojrzal na Flanne i natychmiast odrzucil podejrzenia. Nic nie wskazywalo na to, by dotad zle sie prowadzila. Sprytny stary Brodie dostrzegl po prostu okazje, by wydac corke za ksiecia i natychmiast z tego skorzystal. Trzeba bedzie przespac sie z Flanna jeszcze tej nocy, w domu tescia. Gdyby okazalo sie, ze nie jest dziewica, uniewaznilby natychmiast malzenstwo, zachowujac Brae jako zadoscuczynienie za oszustwo.
Posilek dobiegl wreszcie konca. Sprzatnieto ze stolow i w sali pojawil sie kobziarz. Mezczyzni z rodziny wstali i ustawiwszy sie w szereg, zaczeli tanczyc. W powietrzu unosil sie delikatny, bialoniebieski dym. Widac kominek nie funkcjonowal jak nalezy. Patrick uswiadomil sobie, ze nie odezwal sie do Flanny, odkad zlozyli malzenska przysiege, a i ona nie okazala sie szczegolnie rozmowna. Wyciagnal zatem do zony reke, wstal i zmusil ja, by tez sie podniosla.
– Chodzmy, pani. Zatanczymy dla uczczenia naszego zwiazku.
Poprowadzil ja na srodek sali, a kobziarz zaczal grac spokojny, weselny taniec. Patrick z zaskoczeniem przekonal sie, ze mimo wysokiego wzrostu Flanna porusza sie z niezwykla gracja. Unoszac rabek skromnej koszuli, pochylala sie i stapala pewnym, choc drobnym kroczkiem. Obrocil ja, obejmujac ramieniem, a wtedy odchylila glowe i szybko na niego spojrzala. Oczy ma srebrzystoszare, zauwazyl. Usmiechnal sie leciutko, z aprobata.
– Tanczysz doskonale, pani – powiedzial miekko.
– Dziekuje, panie – odparla z cicha.
– Ladna z nich para – wyszeptala Una Brodie do meza. – Twoj ojciec mial dzis piekielne szczescie. Nie sadzilam, ze w ogole uda sie wydac ja za maz, a co dopiero za ksiecia.
– Modlmy sie, by szybko ja zaplodnil i by urodzila zdrowego chlopaka – odparl Aulay Brodie. – Jego rodzina nie bedzie tym ozenkiem zachwycona. Jestem pewien, iz mierzyli znacznie wyzej niz Brodie z Killiecairn. Tacie rzeczywiscie dopisalo dzis szczescie, masz co do tego racje, modlmy sie jednak, by dopisalo ono i Flannie. Martwie sie nieco o siostrzyczke. Ksiaze jej nie zna i ozenil sie jedynie po to, by zdobyc Brae. Mam nadzieje, ze z czasem pokocha zone, albo przynajmniej bedzie dla niej dobry.
– Nie martw sie o Flanne – odparla Una pocieszajaco. – To silna dziewczyna. Jesli zechce, by ksiaze ja pokochal, na pewno tak sie stanie. To biednemu Patrickowi nalezy sie wspolczucie, Aulayu. Nie ma pojecia, jak uparta i porywcza potrafi byc Flanna.
Aulay rozesmial sie i powiedzial:
– Przekona sie o tym az nadto szybko, droga zono, zobaczysz.
Lachlann Brodie pochylil sie i powiedzial do corki:
– Pora, bys opuscila sale, dziewczyno. Wkrotce przyslemy do ciebie meza. Niech cie Bog blogoslawi, Flanno. Matka bylaby dzis z ciebie dumna.
Flanna wstala, po czym, pochyliwszy sie, ucalowala pomarszczony policzek starca.
– Wiem, ze zrobiles to, bo chciales dla mnie jak najlepiej, tatku. Moze pewnego dnia ci podziekuje. Albo cie przeklne. Czas pokaze. Nie chce, by towarzyszyla mi teraz ktoras z kobiet. Doskonale dam sobie rade sama.
Lachlann skinal glowa i gestem nakazal kobietom, by pozostaly na swoich miejscach.
Flanna pospieszyla schodami do swej malej sypialni. W korytarzu przed drzwiami staly juz dwa kuferki. Wszedlszy do pokoju przekonala sie, ze niemal wszystkie jej rzeczy spakowano. Lozko, w ktorym z trudem moglyby pomiescic sie dwie osoby, zascielono swieza posciela. Na stole stala miedziana miska i dzbanek z letnia woda. Obok lezal czysty kawalek plotna. Flanna nalala do miski troche wody, obmyla rece i twarz, a potem wyszorowala szmatka zeby. Na koniec wylala wode przez niewielkie okno. Ktos nadchodzil korytarzem. Odwrocila sie szybko i zobaczyla ksiecia. Jej serce zaczelo szybciej bic.
Patrick zamknal drzwi sypialni, nie zapominajac o zasuwie.
– Nie patrz tak na mnie – powiedzial – nie zamierzam zrobic ci krzywdy. Bylas wieczorem dziwnie milczaca. Nie tak jak wczesniej dzisiejszego dnia.
Usiadl na skraju lozka.
– Pomoz mi zdjac buty, pani – polecil.
– A co mialabym powiedziec, milordzie? – spytala. Odwrocila sie do meza plecami i przytrzymawszy but udami, pociagnela mocno. To samo uczynila z drugim i odwrocila sie na powrot do ksiecia. – Nie dazylam do tego, by nasze rodziny sie polaczyly. Prawde mowiac, ty takze nie. Chodzilo ci o Brae i je zdobyles. Nie chciales mnie.
– Potrzebowalem tez zony – odparl szczerze. Rozpial kaftan, zdjal go i podal Flannie.
Wziela go i polozyla ostroznie na jedynym krzesle.
– Lecz gdyby nie nadarzyla sie okazja – zauwazyla – nie szukalbys jej wsrod Brodiech z Killiecairn, prawda?
– Nie wiem, gdzie bym jej szukal – powiedzial otwarcie. – Nim matka wyjechala na poludnie, poradzila mi,