– Tak – odparl, przelykajac mocno sline, gdy wziela go do reki. – Musisz obchodzic sie z nia ostroznie.
– Nie jest zbyt duza – zauwazyla.
– Stanie sie wieksza, kiedy wypelni ja pozadanie – odparl, nieco urazony. Nieprzyuczona dziewica nie rozumiala, ze kiedy zbudzi sie w nim zadza, jego meskosc stanie sie nie tylko dluzsza, ale i grubsza, co ja z pewnoscia przerazi.
– Jak moge wzbudzic w tobie pozadanie? – spytala bez ogrodek, wypuszczajac czlonek z dloni.
– Na przyklad tak – powiedzial, unoszac sie nagle i wsuwajac na nia. Jego usta odnalazly jej usta i polaczyly sie z nimi w dlugim, namietnym pocalunku. Ku zaskoczeniu Patricka Flanna rozchylila ochoczo wargi, wysuwajac jezyk, by wdac sie z jego jezykiem w rozkoszne zmagania. Jej gibkie, acz zaskakujaco zmyslowe cialo zdawalo sie topniec w uscisku jego ramion.
– Nie boj sie, Flanno – wymruczal z ustami tuz przy jej ustach.
– Nie boje sie – zapewnila, choc serce bilo jej jak szalone.
– Masz takie slodkie piersi – powiedzial, siegajac, by je popiescic. – Sa niczym dojrzale jablka jesienia.
Pochylil glowe i ucalowal jej sutek, ten zas skurczyl sie pod dotykiem jego warg niczym paczek kwiatu, zwarzony pierwszym mrozem. Wysunal jezyk i zaczal okrazac nim z wolna piers, a kiedy myslala juz, ze nie wytrzyma tego ani chwili dluzej, objal wargami sutek i zaczal mocno ssac.
– Jezuuu! – westchnela, zaskoczona. Natarczywosc jego pieszczot sprawiala, ze gdzies gleboko pomiedzy udami budzilo sie w niej uczucie ni to tesknoty, ni to bolu. Poruszyla sie, probujac ujsc nowej torturze, lecz on nie przestal, siejac w nienawyklym do takich doznan ciele Flanny absolutne spustoszenie.
– Przestan, blagam! – krzyknela cicho, lecz on zdawal sie nie slyszec.
– Jakiez one slodkie! – wymruczal, unoszac glowe jedynie na tyle, by przeniesc starania na druga piers i robic z nia to samo.
Flanna przygladala mu sie spod na wpol opuszczonych powiek. W srodku cala zdawala sie plonac. Brzuch miala scisniety z napiecia i nieznanych emocji. Siegnela, by dotknac ciemnych, krotko ostrzyzonych wlosow Patricka. Byly miekkie jak na mezczyzne, i bardzo geste. Przesunela niesmialo dlon na zgrabny kark meza, on zas westchnal gleboko i uniosl glowe, by spojrzec jej w oczy.
– Zaczynasz wzbudzac moje zainteresowanie, dziewczyno – powiedzial, usmiechajac sie leciutko.
– Czy to wlasnie nazywaja uprawianiem milosci? – spytala. Jej policzki oblaly sie szkarlatem.
– To dopiero poczatek, Flanno – odparl, a potem opuscil znow glowe i przesunal jezykiem pomiedzy jej bujnymi piersiami. Do licha, alez jest rozkoszna, pomyslal. Byl juz wystarczajaco podniecony, lecz jego dziewicza malzonka potrzebowala wiecej czasu, a on zamierzal jej go dac. Gdyby zachowal sie zbyt brutalnie, z pewnoscia by go znienawidzila. Beda musieli zyc razem, dopoki nie rozlaczy ich smierc, nie zyczyl wiec sobie, by go nienawidzila. I tak denerwowala sie juz wystarczajaco z powodu Brae. Zaczal calowac znowu jej usta, powieki, smukla szyje. Przesuwal ustami po ciele zony, wyciskajac cieple pocalunki na pepku i torsie.
Flanna upajala sie pocalunkami, choc brakowalo jej dotyku jego warg na piersiach, nabrzmialych i wrecz bolesnych. Drgnela, zaskoczona, gdy uniosl sie na lokciu i zaczal gladzic jej mocno scisniete uda. Spojrzala w dol i zobaczyla jego meskosc. Nie wydawala sie juz mala ani bezbronna, lecz dluga i gruba. Ze zdumienia Flanna otwarla usta. Piescil ja, przesuwajac delikatnie dlugimi palcami w gore i w dol ud, ktore rozchylily sie nieco, niczym kierowane wlasna wola. Zadrzala z oczekiwania.
Patrick usmiechnal sie leniwie. Jest nieprzyuczona, ale dzielna, pomyslal z uznaniem. Pogladzil delikatnie wzgorek Wenery, pokryty rudawymi lokami, ciemniejszymi nieco niz wlosy na glowie. Pochylil sie i zaczal znow ja calowac, nie zaprzestajac glaskania. Jej wargi sromowe nabrzmialy i mogl juz wsunac pomiedzy nie palec. Przesuwal nim powoli miedzy cieplymi, wilgotnymi faldkami. Westchnela glosno, zaskoczona, lecz uspokoil ja pocalunkami i czulymi slowami.
Serce Flanny bilo jak szalone. Budzil w niej uczucia, o ktorych istnieniu nawet nie wiedziala, bezlitosnie rozpalal zmysly. Czula sie jak kociolek, ustawiony na ogniu. Tyle bylo spraw, o ktore chcialaby go zapytac, lecz pora jakos nie wydawala sie stosowna. Pewne rzeczy powinna jednak wiedziec! Wielki Boze, dotykal jej teraz w sposob tak intymny. Flanna miala wrazenie, ze zaraz zdarzy sie cos absolutnie niewyobrazalnego, ze zemdleje. Zaczerpnela czym predzej powietrza, by rozjasnilo jej sie w glowie.
– Co robisz? – zalkala przestraszona, kiedy sprobowal wsunac w nia palec.
– Wszystko w porzadku, moje jagniatko – zapewnil. – Musze wiedziec, jak mocna jest twoja blona dziewicza. Nie sprawie ci wiecej bolu, niz bedzie to konieczne, Flanno. Lez spokojnie, skarbie.
Zaczal calowac usta dziewczyny, aby odwrocic jej uwage, nie przestajac szukac odpowiedzi na swoje pytanie. A kiedy ja znalazl, spochmurnial. Sprawa nie bedzie latwa, uznal. Flanna byla bez watpienia dziewica, i to stuprocentowa. Juz kiedy sprobowal wepchnac glebiej palec, mocno sie skrzywila. Sadzil przedtem, iz na skutek jazdy konnej jej blona dziewicza mogla nieco sie rozciagnac, nic takiego widac jednak nie nastapilo.
Boze, pomyslala Flanna, co sie zaraz stanie? I czy ja tego chce? Zreszta to bez znaczenia, wezmie mnie i tak, a wszystko przez Brae. Lzy pociekly jej z oczu i splynely po policzkach. Cialo meza wgniatalo ja w materac. Zadrzala i odwrocila glowe, przygryzajac wargi, by powstrzymac okrzyk protestu.
Zobaczyl jej lzy i niemal go to powstrzymalo. Nie byl przeciez brutalem, zmuszajacym kobiety, by mu ulegaly. Namietnosc niosla z soba przyjemnosc, a on chcial dac swej mlodej zonie rozkosz. Uniosl sie zatem i przysiadlszy na pietach, powiedzial:
– Nie boj sie, Flanno. Spojrz na mnie i powiedz, co cie niepokoi. Nie chce cie brac, kiedy sie mnie boisz.
Odwrocila glowe i spojrzala na niego. Jej mlode piersi to unosily sie, to opadaly od nadmiaru emocji.
– To nic nie znaczy, panie. Nie chcialam, by utrata dziewictwa nie miala znaczenia. Nie sadzilam, ze wyjde kiedykolwiek za maz, lecz skoro tak sie stalo, ten akt powinien miec znaczenie. Wiem, ze mowie bez sensu!
Po czym zaniosla sie szlochem.
– Och, Flanno, moja porywcza zono – powiedzial delikatnie Patrick. – Nie jest tak, jak myslisz. Czy nie wiesz, jak bardzo cenie sobie to, czym zamierzasz mnie dzis obdarowac? Chronilas dziewictwo przez cale swoje zycie i czuje sie zaszczycony, ze bede pierwszym i jedynym, ktorego nim obdarujesz. To, co sie zaraz stanie, ma znaczenie. Zadna panna mloda nie moze przyniesc mezowi, wszystko jedno, czy bedzie nim krol czy pasterz, cenniejszego daru. Jestem ci za to bardzo wdzieczny, Flanno Leslie.
– A Brae? – spytala cicho.
– Brae to twoj posag, Flanno – odparl.
– Pragniesz go bardziej niz mnie – zauwazyla. – Gdyby ojciec zgodzil sie sprzedac wlosci, nabylbys je za zloto.
– To prawda – przyznal – ale pragnalem Brae na tyle, by wziac i ciebie, dziewczyno, ty zas zamierzasz dac mi cos, co warte jest calego zlota swiata.
– Och – westchnela, poruszona jego slowami.
– Pragne cie, Flanno Brodie – wyszeptal, pochylajac sie, aby popiescic jej ucho. – Pragne polaczyc moje cialo z twoim i dac nam obojgu przyjemnosc.
Nie znalas dotad przyjemnosci, jaka zamierzam ci dac.
Przesunal koniuszkiem jezyka po wnetrzu jej ucha.
– Jestes sprytny jak lis, a twoje slowa gladkie niczym wody jeziora – powiedziala, odzyskujac rezon. Poczula, ze jej cialo przeszywa dreszcz podniecenia.
– Bedziemy musieli zostac w tym pokoju, dopoki sprawa nie zostanie zalatwiona – powiedzial. – A nie chcesz chyba, bysmy utkneli tu na reszte zycia. Pokochasz Glenkirk, Flanno. No i uwolnisz sie od ojca i braci.
– Pozwolisz mi przemeblowac zamek, bym mogla czuc sie w nim jak u siebie? – spytala smialo.
Patrick parsknal glebokim, szczerym smiechem.
– I kto tu jest spryciarzem, moja pani! Tak, bedziesz mogla siegac do mojej sakiewki – zapewnil.
Jego meskosc byla juz twarda jak zelazo i jesli zaraz nie wepchnie jej w goracy aksamit Flanny, chyba eksploduje. Zaiste, udalo jej sie rozpalic w nim pozadanie do stopnia, kiedy gwalt wydaje sie nie tylko mozliwy, ale wrecz nieunikniony.
– Pocaluj mnie zatem, milordzie, by przypieczetowac sprawe – wyszeptala, obejmujac go ramionami za szyje i przyciagajac do siebie tak, by poczul na ciele dotyk jej bujnych piersi. – Sprobuje sie nie bac, a ty obiecaj, ze postarasz sie byc delikatny.
Ich wargi zetknely sie w palacym pocalunku. Przyciskal usta do warg zony, starajac sie odwrocic uwage Flanny od tego, iz rozsuwa kolanem jej uda. Oboje ciezko oddychali – on z zadzy, a Flanna ze zdenerwowania. Nie byla az tak wytracona z rownowagi, by nie poczuc, jak naprowadza meskosc na cel i zaczyna leciutko pchac.