– Jakie to typowo meskie, wuju. Czy moj ojciec tez byl wobec matki nadmiernie opiekunczy, kiedy nosila mnie pod sercem?
– Nie, nie byl, lecz mial juz wtedy szesciu synow – odparl Angus. – Twoj maz martwi sie, co naturalne, ze mozesz stracic dziecko.
– Zatem musimy sie postarac, by zmienil zdanie, wuju. Obiecal, ze bede mogla odnowic Brae, a teraz jest wlasnie doskonaly czas na takie przedsiewziecie. Nie jestem kobieta, ktora spedzalaby czas przy kominku i kadzieli. Oczywiscie, zwazywszy na moj stan, bede musiala sie oszczedzac, lecz jesli Patrick zyczy sobie, bym urodzila mu wiecej dzieci, bedzie musial pozwolic mi na mniej ryzykowne zajecia. Tu, w Glenkirk, nie ma dla mnie nic do roboty. Ty i Mary utrzymujecie w gospodarstwie porzadek. Musze miec jakies rozrywki, zdecydowalam wiec, ze pojade do Brae.
– Co ty znow knujesz? – zapytal Angus podejrzliwie.
– Musze rozstac sie na jakis czas z Patrickiem, wuju, inaczej go zabije – odparla Flanna szczerze.
Sprawa wygladala powaznie, Angus ujal wiec dlon siostrzenicy i spytal:
– Co zrobil, ze az tak cie rozgniewal, dziewczyno?
– Zapytal, czy to krol jest ojcem mojego dziecka – odparla Flanna cicho.
– Jezu! – wykrzyknal Angus, zaszokowany.
– Wszystko przez glupia zazdrosc – dodala Flanna.
– Ale jak cos takiego przyszlo mu do glowy?
– dopytywal sie jej wuj.
– Kiedy przyjechal do Perth, bylam z krolem sama. Bardzo sie rozgniewal, chociaz nie bylo o co. poza tym nie powiedzialam mu od razu, ze spodziewam sie dziecka. Chcialam dotrzymac obietnicy danej krolowi i zwerbowac dla niego zolnierzy, Una przekonala mnie jednak, ze przede wszystkim winna jestem lojalnosc mezowi. I choc zaluje bardzo, ze nie pomoge krolowi, dziecko jest dla mnie wazniejsze. Powiedzialam o nim jednak Patrickowi dopiero po powrocie z Killiecairn. A wtedy obrazil mnie, zadajac to pytanie. Oczywiscie, w glebi duszy doskonale wie, jak sie sprawy maja, nie zamierzam jednak latwo mu wybaczyc.
Angus skinal z wolna glowa. Rozumial doskonale. Siostrzenica byla dumna mloda kobieta.
– Wiec postanowilas go ukarac, pozbawiajac na jakis czas swego towarzystwa, tak?
– W rzeczy samej, wuju. Patrick Leslie musi dostac nauczke, inaczej gotow powtorzyc blad. Jesli nie zdolam przekonac meza, ze jestem wierna i lojalna zona, nie bedzie dla nas nadziei na szczescie. Nie potrafie wymyslic nic gorszego, jak spedzenie reszty zycia w cieniu nieustannych podejrzen. Poza tym babka Patricka miala rownie dotkliwy problem i rozwiazala go w podobny sposob.
– Jaki? – zapytal.
– Jej ojciec popelnil blad, przekazujac kawalek ziemi, ktora nalezala wylacznie do corki, jej mezowi. Odmowila poslubienia Glenkirka, dopoki go jej nie zwroci. Uznal, ze zmusi narzeczona do zamazpojscia, jesli uczyni ja brzemienna. Tymczasem ona uciekla, a lord uswiadomil sobie, ze jego dziedzic moze urodzic sie bekartem. Pobrali sie dopiero, gdy byla w pologu. Nie moge tak postapic, gdyz jestem juz zona Patricka, wiem jednak, ze mnie kocha. Bedzie za mna tesknil, i wlasnie o to mi chodzi. Wyjade do Brae pod pretekstem, ze chce odnowic zamek, a potem poszukam wymowki, by tam pozostac. Nie wroce, poki nie przeprosi za to okropne oskarzenie. Nie zycze sobie, by przypatrywal sie nieufnie pierworodnemu, zmagajac sie z paskudnymi podejrzeniami. Dopiero gdy przeprosi za ten brak zaufania, bede wiedziala, ze dziecko jest bezpieczne, my zas mamy szanse byc szczesliwi. Moglabym uciec, jak babka Patricka, wole jednak inny sposob. Patrick bedzie wiedzial, gdzie jestem, nie wroce jednak, poki nie przeprosi – zakonczyla.
– Oczywiscie zabierzesz z soba Aggie – powiedzial Angus.
– Tak, i Iana More'a. Jest mlody, lecz musze miec kogos, kto rozmawialby w moim imieniu z rzemieslnikami – odparla Flanna.
– A jesli maz przyjedzie i sila zabierze cie do Glenkirk? – zatroskal sie Angus. – Wiesz, ze ma prawo tak postapic.
– Sa w Brae zakamarki, o ktorych nie wiesz nawet ty, wuju – odparla Flanna, usmiechajac sie szelmowsko. – I tak jest lepiej – dodala. – Nie narazisz sie mojemu mezowi. Ani mnie.
– Kiedy wyjedziesz? – zapytal.
– Musze dobrze wybrac pore – odparla Flanna.
– Owszem – przytaknal – ja zas bede musial udawac po twoim wyjezdzie niewiniatko. Coz, panie, czy nie obiecales jej lordowskiej mosci, ze bedzie mogla odnowic i wyposazyc Brae? Wszyscy w Glenkirk wiedza, ze tak bylo i ze twoja szczodrosc wielce ja uszczesliwila. Nie chcesz, by byla szczesliwa, panie, zwlaszcza teraz, gdy nosi pod sercem dziedzica Glenkirk? – zapytal ze sztuczna troska w glosie.
– Doskonale, wuju – pochwalila go ze smiechem. – Nie zadales mi pytania, ktore zadal maz – dodala, powazniejac.
– Nie musze, malutka. Znam cie i wiem, ze jestes kobieta godna szacunku – odparl.
Flanna objela poteznego mezczyzne, a gdy odwzajemnil uscisk, poczula sie w jego ramionach cudownie bezpieczna. Zawsze tak bylo, od dziecinstwa. Angus Gordon zawsze byl opoka, najpierw dla ukochanej mlodszej siostry, potem dla jej corki.
– Kocham cie, wuju – powiedziala. Pocalowal ja w czubek glowy i odparl:
– Nie rozklejaj sie za bardzo, malutka. Twoja mama byla taka sama, gdy cie nosila.
Usmiechal sie jednak i widac bylo, ze slowa siostrzenicy sprawily mu przyjemnosc.
– To jak, moge dostac konia? – spytala.
– Jutro – obiecal. – Dzis sam wybiore sie do Brae i sprawdze, czy nadaje sie do zamieszkania. Zbadam, co trzeba zrobic, bym mogl wyslac wlasciwych ludzi, zaopatrzonych we wszystko, co moze byc im potrzebne.
– Doskonale, wuju. Dzisiejszy dzien spedze, siedzac grzecznie przy kominku, lecz tylko dzisiejszy.
Rozesmial sie i ruszyl ku stajniom. Jeszcze niedawno siostrzenica z pewnoscia poszlaby w slady babki Patricka. Ognista Flanna nie zawahalaby sie ani na moment, by przyczynic mezowi zmartwienia. Ta Flanna byla inna. Bardziej rozsadna. I sprytna. Cierpliwa. Cieszyla go ta zmiana. W normalnych okolicznosciach nie zgodzilby sie jej pomoc, oburzylo go jednak, ze Patrick zapytal, czy dziecko jest jego. Prawda, byli malzenstwem od niedawna, powinien byl juz jednak sie zorientowac, iz zona jest kobieta przyzwoita. Zakladajac, ze moze byc inaczej, obrazil nie tylko Brodiech z Killiecairn, ale Gordonow z Brae.
Wsiadl na konia i wyjechal z Glenkirk. Minal zwodzony most i znalazl sie w lesie. Dzien byl pogodny, a w powietrzu dalo sie wyczuc wiosne. Dojechawszy do jeziora, zatrzymal sie i przez chwile przygladal stojacemu na wyspie zameczkowi, zbudowanemu za panowania Johna Balliola w 1295 roku. Ze stalym ladem laczyl wysepke drewniany most. Wiazala sie z nim pewna legenda. Gordon, ktory zbudowal Brae, planowal zbudowac takze kamienny most. Jego zona zauwazyla jednak, ze taki most umozliwilby wrogom dotarcie tuz pod mury zamku. Jesli zbuduja most z drewna, w razie najazdu wystarczy po prostu go spalic. Pan zamku posluchal rady zony i zaniechal budowy z kamienia.
Kiedys teren pomiedzy zamkiem a mostem karczowano, by ewentualny intruz nie mogl dotrzec pod drzwi niepostrzezenie. Przez ostatnie dwadziescia lat zamek pozostawal jednak niezamieszkany, a pusta niegdys przestrzen zarosla sosnami i pieniacymi sie bujnie osikami. Na skalistym brzegu wyspy znajdowal sie kiedys pomost, lecz teraz nie zostal po nim nawet slad. Gdyby nie to, iz przyszedl na swiat jako nieslubny syn, Brae nalezaloby teraz do niego. Tak sie jednak nie stalo i Angus nie zamierzal sie tym zadreczac. Wiodl calkiem wygodne zycie i zawsze tak bylo.
Objechawszy jezioro, zsiadl z konia i przywiazal zwierze do drzewa. Ruszyl mostem, stawiajac ostroznie stopy na zbutwialych deskach. Idac zastanawial sie, czy porastajace przestrzen pomiedzy mostem a zamkiem drzewa nalezaloby wyciac. Moze niektore, ale na pewno nie wszystkie, uznal.
Poradzi Flannie, aby wybudowala w kazdym rogu wyspy osobny budynek, mogacy posluzyc jako wieza straznicza. Minal olbrzymia, otwarta teraz debowa brame i znalazl sie na dziedzincu. Przyjrzal sie zawiasom i uznal, ze nadal sa mocne, choc trzeba je bedzie na nowo osadzic.
Po drewnianych stajniach pozostala jedynie kupa gnijacych belek. Beda musieli je odbudowac, i to od razu na poczatku. Pokonal kamienne schody, prowadzace do zamku, wyjal zza framugi zelazny klucz i przekrecil go, otwierajac drzwi. Wszedl i zatrzymal sie na chwile w wielkiej sali, wspominajac spedzone w domu dziecinstwo. Panowala niezmacona cisza, moglby jednak przysiac, ze dookola pelno jest duchow. Niemal wyczuwal ich obecnosc. Rozesmial sie glosno i ruszyl kontynuowac inspekcje. Brae, zbudowane z kamienia, przetrwalo dwudziestoletni okres opuszczenia zadziwiajaco dobrze. I choc wszedzie widac bylo kurz i pajeczyny, struktura