Lady Flaming wstrzymala smiech. Ta mala dziewczyna doskonale radzila sobie z jej synem. Jak dotad kobiety zachowywaly sie w jego towarzystwie co najmniej niemadrze. Tytul hrabiowski, krolewska rodzina i przystojna twarz sprawialy, ze zadna nie potrafila mu sie oprzec.
– Och, prosze, lady Grey, nie sadz, ze bedziemy ci to mialy za zle – powiedziala szczerze Meg Hamilton. – Nie winimy cie za to, co zrobil sir Jasper Keane. Mowie to w imieniu calej rodziny. Zdziwilo nas bardzo twoje nagle wylonienie sie z mgly, ale wierzymy hrabiemu, jesli mowi, ze ledwie uszlas sprzed oltarza. To dobry, uczciwy czlowiek.
– Gdzie masz ja zamiar umiescic, Tavisie? – zapytala matka.
– W zachodniej wiezy, matko. Prowadzi tam tylko jedno wejscie i jedno wyjscie. Lady Grey nie omieszka, zdaje sie, skorzystac z okazji, by nam uciec, co, panienko? – zapytal z usmiechem.
– Pytasz mnie, panie hrabio, czy dam ci slowo, ze nie uciekne? – zapytala slodko Arabella. – Coz, kiedy tylko nadarzy sie okazja, uciekne gdzie pieprz rosnie!
– Wiem – odparl spokojnie – i dlatego beda cie pilnowac w dzien i w nocy. Jesli bedziesz grzeczna, pozwole ci schodzic do sali rycerskiej, kaplicy i ogrodu. Jesli zaczniesz kaprysic, pozostaniesz w wiezy.
Spojrzala na niego groznie.
– Rozumiem, panie – rzekla lodowatym tonem.
– To dziecko musi miec jakas sluzbe, Tavisie – zauwazyla lady Flaming.
– Wiem, matko – rzekl i odwrocil sie, wolajac w strone poczciwie wygladajacej kobiety. – Floro, chodz tutaj!
Sluzaca podeszla szybko do hrabiego i sklonila sie nisko.
– Panie?
– Oto lady Grey, Floro. Jest moim wiezniem i jednoczesnie gosciem honorowym. Umiesc ja w zachodniej wiezy i opiekuj sie nia. Nie wolno jej nigdy zostawiac samej. Zwracaj sie do ojca Colina we wszystkich kwestiach, z wyjatkiem powaznych klopotow.
– Tak, panie – odparla Flora. – Bede sie opiekowala mala panienka, niech sie pan nic nie boi. Pojde napalic w kominku, bo noce w czerwcu bywaja jeszcze chlodne. W taka pogode w zachodniej wiezy jest straszna wilgoc.
Arabella pozwolila sie poprowadzic hrabiemu do stolu, bo nadeszla juz pora na kolacje. Posadzil ja po swojej lewej stronie, a matka usiadla po prawej. Tuz obok Margery Fleming miejsce zajal jej maz, Ian, tegi mezczyzna, ktory ucalowal dlon Arabelli, kiedy jej sie przedstawial. Obok zasiadly siostry hrabiego Ailis, Meg i Mary Hamilton, jego trzej przyrodni bracia i przystojny mlody czlowiek, ktorego hrabia przedstawil jako Roberta Hamiltona, pana na Culcairn. Poza glownym stolem, stojacym na podwyzszeniu, w sali ustawiono jeszcze kilka stolow i lawy, ktore szybko zajmowali krewni i sluzba hrabiego.
Podano polmiski z goracym jadlem.
Arabella umierala z glodu. Zapomniala o swojej grozbie zaglodzenia sie na smierc i szybko napelnila talerz lososiem, jagniecina i szynka, odrobina pieczeni z krolika oraz marchewka z sosem, cebulka i salata. Wszystko to zjadla i popila czerwonym winem, a potem, wyczysciwszy talerz skorka od chleba, zjadla nawet i te resztke.
Wszyscy dookola rozmawiali, ale ona prawie ich nie sluchala. Dalej utwierdzala sie w przekonaniu, iz bedzie nienawidzila Tavisa Stewarta za to, ze wykorzystal ja w swoich rozgrywkach z Jasperem. Widziala, ze rodzina i znajomi traktuja hrabiego z miloscia i szacunkiem. Moze nie byl zly jak Jasper, ale i on wykorzystal ja niecnie. Zasluzyl na nienawisc. Jasper umizgiwal sie do niej tylko po to, by zdobyc Greyfaire, bo jego dom splonal. Nie kochal jej. Chcial miec na wlasnosc warownie. Krol tez ja wykorzystal. Oddal ja wraz z jej majatkiem, by zyskac sobie lojalnosc sir Jaspera. Pomyslala, ze chyba kuzyn Ryszard nie znal Jaspera zbyt dobrze, bo jak sie sama domyslala, ten czlowiek byl lojalny tylko wobec siebie samego.
– Chyba jestesmy w tym samym wieku, lady Grey – zauwazyla Meg Hamilton. – Mam prawie czternascie lat.
– Ja tez – odparla Arabella. – Moze bedziesz mnie nazywala Arabella, a ja ciebie Meg?
– Tak – ucieszyla sie dziewczyna. – Chyba obie znalazlysmy sie w trudnej sytuacji, ale przeciez mozemy byc przyjaciolkami, prawda? W koncu zadna z nas nie jest odpowiedzialna za to, co sie wokol nas wydarzylo.
Arabella skinela glowa.
– Mezczyzni – powiedziala poirytowana. – Jakby nie mogli zyc w pokoju. Bardzo pragne byc twoja przyjaciolka, Meg. Mam tez przyjaciolke w Greyfaire. Ma na imie Lona i jest corka FitzWaltera. FitzWalter – wyjasniala – jest kapitanem naszej warowni. – Zamyslila sie. – Czy Jasper naprawde spalil wasz dom? To straszne.
Meg przytaknela.
– Rob ukryl mnie, Mary, malego braciszka, George’a i stara Une w bezpiecznym miejscu. Wszystko widzialysmy… – urwala, a Arabella przypomniala sobie, co hrabia powiedzial o straszliwym morderstwie Eufemii Hamilton.
– Och, przepraszam, Meg! – zawolala. – Jestem bezmyslna. Wybacz mi. Nie wiedzialam, ze sir Jasper jest takim potworem.
Przypomnial jej sie dzien, kiedy ja zbil. Dlaczego wtedy nie domyslila sie prawdy.
– Nie znalas go – powiedziala Meg cichutko.
– Nie, wlasciwie nie. Krol wybral mi go na meza, bo wiedzial, ze w Greyfaire jest potrzebny mezczyzna, ktory bedzie bronil twierdzy. Sir Jasper jest bardzo przystojny, a ja niestety nie mam w materii damsko-meskiej wielkiego doswiadczenia.
– Bo tez i panna w twoim wieku miec go wcale nie powinna – wtracila sie lady Flaming. – Twoj krol, gdyby sie o ciebie troszczyl, nie dalby ci takiego narzeczonego. Ale podobno nie jest to dobry czlowiek.
– Och, mylisz sie, pani! – krzyknela Arabella. – Krol Ryszard to dobry czlowiek! Recze za to. Znam go cale zycie, moja matka tez. Krolowa Anna byla jej kuzynka. Zdaje mi sie, ze sir Jasper wobec kazdego zachowuje sie inaczej. Potrafi byc naprawde uroczy – zakonczyla Arabella.
– Najtrudniej o zly charakter podejrzewac przystojnych mezczyzn – zauwazyla w zamysleniu lady Fleming.
– Jestes zareczona? – Arabella zapytala Meg. Polubila te ladna Szkotke. Z nia bedzie znacznie milej uplywal czas, poki nie uda jej sie uciec. Kto wie, moze nawet Meg pomoze w ucieczce.
– Nie jestem zareczona, ale zakochana, owszem! – odparla cicho Meg.
– To cudownie. Jestes pewna? Ja myslalam, ze jestem zakochana w sir Jasperze, ale okazal sie tchorzem i zrozumialam, ze nie moglam go kochac. Skad wiesz, Meg, ze to milosc? Kim on jest? Czy twoja rodzina sie na niego zgodzi? Czy dadza ci blogoslawienstwo?
Meg zachichotala.
– Za duzo pytan! – odparla z usmiechem. – To Gavin Fleming, przyrodni brat hrabiego. Tak, moj brat sie zgadza. Tak, Gavin tez mnie kocha. To cudowne! Powiedz mi, Arabello, czy tobie tez sie tak krecilo w glowie, kiedy sir Jasper cie calowal? Bo mnie zawsze sie kreci. Z innymi chlopakami nigdy mi sie nie krecilo. Chcielibysmy z Gavinem miec dom i dzieci. -Zaczerwienila sie. – Z innym chlopakiem nie chcialam miec dzieci. To milosc, jestem tego pewna. Gavin poprosi ojca o pozwolenie na ozenek, kiedy za kilka dni wrocimy do domu. Lord Ian na pewno sie zgodzi. Nie sprzeciwial sie dotad naszym spotkaniom. Rob obiecal dodac polowe posagu Eufemii do mojego. Druga polowa przypadnie Mary, kiedy ta wyjdzie za maz. Mam wiec dobry posag i nie musze sie wstydzic. Pewnego dnia Gavin odziedziczy majatek ojca.
– Masz szczescie, ze jestes corka ubogiego szlachcica, Meg – powiedziala smutno Arabella. – Zaden krol nie interesuje sie twoim majatkiem. Sadzilam, ze kuzyn Ryszard staral sie znalezc mi dobrego meza, ale on wcale nie dba o moje szczescie. We wszystkim, co robie, jestem zalezna od krola, a potem bede zalezna od czlowieka, ktorego poslubie. – Zrobila smutna mine. – Nie chce byc czyjas wlasnoscia.
– I nie powinnas nia byc, moje dziecko – rzekla lady Fleming. – Dam ci dobra rade, ktora uslyszalam, kiedy bylam jeszcze bardzo mloda. Nie licz na nikogo, to bedziesz szczesliwa. Ufaj tylko samej sobie, temu glosowi, ktory Celtowie nazywaja glosem wewnetrznym, a wtedy nigdy sie nie pomylisz. Od wielu lat ide za ta rada i nigdy sie nie rozczarowalam.
Arabella zamyslila sie nad slowami lady Fleming, a potem powiedziala:
– Kto dal ci taka dobra rade, pani?
– Ojciec Tavisa. Mowiono na niego Jerzy Plonaca Twarz, bo urodzil sie z wielkim, purpurowym znamieniem na twarzy. Byl dobrym czlowiekiem, ale przede wszystkim byl zolnierzem i nie cierpial dworskiego zycia. Ojca