szczerym podziwem, bo Donald Fleming byl najprzystojniejszym mezczyzna, jakiego kiedykolwiek widziala. Mial kasztanowe wlosy, byl wysoki i zachowywal sie swobodnie, nawet zalotnie, co sprawilo, ze kobieta poczula sie bezpiecznie.
– No coz – powiedziala, podajac wode jemu i koniowi – moze wezme troche szafranu, jesli masz.
– Specjalnie dla pani – odparl Donald, majac nadzieje, ze uda mu sie o wszystko ja wypytac. – Jest juz pozno – zauwazyl, podajac jej wybrane ziola – a jestes, mila pani, jedyna osoba, ktora spotkalem we wsi.
– Tak – odparla z oburzeniem i schowala ziola do kieszeni – mezczyzni jeszcze pewnie od wczoraj nie wytrzezwieli. – Wczoraj mielismy naprawde sadny dzien. Mloda lady na Greyfaire, sliczna dziewuszka, miala wyjsc za maz. Jest spokrewniona z naszym krolem, Ryszardem. To on jej wybral meza. Od smierci lorda Henryka nie bylo w warowni pana i krol bal sie, ze kobiety nie beda w stanie obronic zamku. Ale mnie sie zdaje, ze kapitan FitzWalter dobrze by sobie z tym poradzil. Kiedy tylko nasza mloda panienka weszla do kosciola, Szkoci napadli na dom Bozy i porwali ja. Wykradli nasza dziedziczke i odjechali, podli ludzie – kobieta zaplakala.
– Pewnie chcieli okupu – pocieszal ja Donald. – Jak jej narzeczony zaplaci, pewnie ja zwroca cala i zdrowa. – Czesto juz tak bywalo, droga pani. Kiedy wasz pan nie poskapi grosza, panienka wroci, nim sie obejrzycie.
– Nasz pan? Ha! – oburzyla sie kobieta, wciaz szlochajac. Najwyrazniej nie miala o nim najlepszego zdania. – Okazalo sie, ze niezly z niego dran. Maz mowi, ze mam trzymac jezyk za zebami, bo on teraz jest panem na Greyfaire i nikt mu nie moze zaprzeczyc, nawet FitzWalter, choc on byl rownie oburzony, co my!
– Oburzony? A co sie stalo, pani? Kim jest wasz nowy pan? – zapytal lagodnie Donald.
– Sir Jasper Keane, chlopcze. Kiedy Szkot odjechal z jego narzeczona, nasza mala panienka, sir Jasper zmusil do zaslubin biedna lady Rowene, twierdzac, ze nie bedzie mogl ozenic sie z lady Arabella, bo nawet jesli wroci, to bedzie pohanbiona przez Szkotow. Och, co za zly czlowiek!
– Kim jest lady Rowena? – zapytal Donald zaciekawiony obrotem sprawy.
– Alez to matka lady Arabelli. Cokolwiek by moj maz mowil, dla mnie to straszna niegodziwosc! – krzyknela oburzona chlopka, trzesac sie ze zlosci. – Biedna lady Rowena przeplakala cala ceremonie zaslubin, taka byla zalamana.
Donald nie musial udawac zdziwienia. Powinien zapytac kobiete jeszcze o kilka szczegolow.
– Jak to mozliwe, ze sir Jasper poslubil inna, skoro podpisal intercyze malzenska? To malzenstwo nigdy nie bedzie uznane. Jak to sie stalo, ze ksiadz zgodzil sie ich zwiazac takim wezlem? Przeciez podobnie bylo z bratem krola Ryszarda i dlatego jego bratankowie nie dziedzicza tronu.
– Sir Jasper nie podpisal intercyzy. Malzenstwo nie bylo mu obiecane. Wybor mial nalezec do lady Arabelli. Swietej pamieci krolowa Anna nie chciala, by dziewczyna wyszla za kogos, kogo nie bedzie kochala. Ale wydawalo sie, ze taki z niego szlachetny pan – szlochala chlopka, ocierajac oczy fartuchem.
– Teraz nie wiadomo, co sie stanie z nasza mala panienka.
– Ach – jeknal wspolczujaco Donald – to naprawde straszne. – Ten wasz sir Jasper okazal sie wiec draniem. Biedna panienka. No, musze juz jechac – powiedzial i zaczal pakowac swoje rzeczy.
– Wezme troche nici – powiedziala kobieta, czujac sie lepiej, bo opowiedziala komus o swoich smutkach – i moze jeszcze czerwona wstazke dla mojej najmlodszej, ktora ma wyjsc za maz na swietego Michala. O, jeszcze noz z mocnym trzonkiem.
Donald wyjal rzeczy, ktorych zazadala, przekornie potargowal sie o cene i w koncu przyjal miedziaka, kawalek sera i swiezy chleb. Zwinal tobolek i przywiazal go do konia. Wsiadl i podziekowal kobiecie za wode.
– Moze pojedziesz do warowni – podpowiadala kobieta. – Nasz nowy pan moze miec dobry humor z powodu slubu i bedzie chcial cos od ciebie kupic dla lady Roweny.
– Chyba tak zrobie, dziekuje za rade – odparl Donald i skierowal konia do warowni.
Kiedy jednak zniknal za wzgorzem, zawrocil i ruszyl ku granicy. Zastanawial sie nawet, czy nie pojechac do warowni, ale przypomnial sobie, ze byl wczoraj w kosciele i sir Jasper moglby go rozpoznac. Poza tym mial dosc wiesci dla brata.
Ten angielski lis znow go przechytrzyl. Tavis nie bedzie zadowolony.
ROZDZIAL 5
– Zupelnie mnie to zbilo z tropu, Tavisie – powiedzial Donald Fleming, kiedy przekazal starszemu bratu wiesci Z Greyfaire. Byl pozny wieczor i w sali rycerskiej zamku Dunmor swiecily ostatnie promienie zachodzacego slonca. – Teraz sir Jasper Keane ma Greyfaire w swoich szponach, a dziewczyna na nic ci sie nie przyda.
Siedzaca obok hrabiego Arabella pobladla z oburzenia.
– To nieprawda – szepnela. – Klamiesz… Jasper nie mogl ozenic sie z moja matka. To byc nie moze!
– Donald by ci nie sklamal, panienko – rzekl lagodnie Colin Fleming. – Jest nieokrzesany i ladaco, ale nigdy nie klamie.
Mlody ksiadz zalowal z calego serca, ze matka wyjechala do Glen Ailean, zabierajac ze soba siostre i Mary Hamilton. Tavis nie chcial oddac Arabelli Grey pod jej opieke, bo dwor Glen Ailean nie nadawal sie do obrony tak jak Dunmor. Przynajmniej pozwolila, by Meg zostala do towarzystwa mlodej pannie. Colin pomyslal, ze powinien poslac kogos do matki po rade.
– Myslalam, ze mnie kochal – westchnela dziewczyna. – Choc troche. Sadzilam, ze i ja kocham jego, ale okazal sie tchorzem. Greyfaire nalezy do mnie, a nie do mojej matki. Nie moze nim zawladnac, zeniac sie z moja matka. Krol nigdy na to nie pozwoli. Och, biedna mama!
Oczy miala pelne lez, choc nie wiedziala, czy placze nad soba, czy nad losem matki.
– Twoj krol chce, zeby w Greyfaire rzadzil mezczyzna – mowil ksiadz. – Teraz Ryszard ma klopoty. Kiedy sir Jasper powie mu, ze porwali cie Szkoci i zabili, a poslubil twoja matke, by bronic krolewskich granic, Ryszard mu uwierzy. Nie ma teraz czasu, by sprawdzac jego prawdomownosc. Odda sir Jasperowi Greyfaire, a ty, panienko, nic nie mozesz na to poradzic.
– Co sie ze mna teraz stanie? – zapytala Arabella podniesionym glosem. – Teraz juz nic nie mam. Jestem nikim! Bez posagu, ziemi i warowni nikt mnie nie zechce. Jesli sir Jasper zabral mi to wszystko, co sie teraz ze mna stanie? – Nagle jej zielone oczy zaplonely zloscia i odwrocila sie do hrabiego. – To wszystko twoja wina, ty szkocki bekarcie! Zrujnowales moje zycie przez swoj przeklety honor i zemste! A co z moim honorem? Mam juz dosc tego, ze mezczyzni wciaz decyduja o moim zyciu!
Pospiesznie chwycila noz do krojenia sera, lezacy przed nia na stole, i rzucila sie na Tavisa.
– Jezus, Maria! – wrzasnal Tavis, kiedy noz wbil mu sie w ramie, gladko przeszedl przez koszule i rozcial miesien. Wstal i zlapal ja za nadgarstek. Wykrecil go i odebral jej noz.
– Dziewko! – wrzasnal – po raz drugi w ciagu dwoch dni zaatakowalas mnie, chcac mnie zabic lub zranic! Dosc juz tego!
Druga reka tamowal plynaca z ramienia krew. Wypuscil nadgarstek dziewczyny. Arabella rozmasowala bolace miejsce, sprawdzajac, czy Tavis nie pogruchotal jej kosci. Cofnela sie o krok i uderzyla hrabiego w twarz.
– Jesli nie podoba ci sie moje zachowanie, nie trzeba bylo mnie porywac.
Hrabia zachwial sie, zdziwiony, ze w tak malym ciele drzemie tak wielka sila.
– Powinienem byl pozwolic ci wyjsc za tego tchorza, bo pewnie ty szybciej bys go zabila niz ja, panienko – powiedzial z krzywym usmiechem i zamknal oczy, bo zaczelo mu sie krecic w glowie.
– Siadaj, Tavisie – doradzil Colin i pomogl mu spoczac na krzesle. – Niewieles ucierpial od noza, ale trzeba cie opatrzyc, bo szkoda, zebys stracil wiecej tej blekitnej krwi.
Donald usmiechnal sie i podal bratu kielich czerwonego wina, a potem zaczal opatrywac mu rane.
Meg Hamilton odciagnela Arabelle na bok i scisnela ja za reke. Podziwiala mloda Angielke za odwage.
– No – spojrzal na nia poirytowany hrabia – i co ja mam teraz zrobic z ta furiatka? Nie ma juz dla nas zadnej wartosci, dla nikogo innego zreszta tez.
– Ozenisz sie z nia, bracie – powiedzial cicho Colin.
– Nigdy! – krzykneli rownoczesnie hrabia i Arabella. Ksiadz zignorowal ich protest.
– Potrzebna ci zona. Kiedy juz cie poslubi, bedziesz mogl ubiegac sie o jej dziedzictwo albo przynajmniej odszkodowanie od krola Anglii. To na pewno dopiecze sir Jasperowi. Jeszcze nikt nie wie o jego malzenstwie z lady Rowena. Nie mieli czasu powiadomic o tym krola. Ryszard bedzie oburzony, ze ten tchorz pozwolil, bys wykradl mu sprzed oltarza narzeczona, a potem sam sie z nia ozeniles, a na dodatek oburzy go, ze sir Jasper