Ujal jej dlon i powiedzial z usmiechem:
– Taka malenka, a tak mocno bije. – Potem ucalowal jej reke, a Arabella poczula dziwne mrowienie na plecach. – Wiesz, ze do oltarza musisz isc z wlasnej woli, panienko – rzekl spokojnie Tavis Stewart. – Wymaga tego twoj i moj honor. Nie wierze, ze naprawde kochalas sir Jaspera Keane’a, ale nawet jesli, to on juz jest zonaty. Znalezlismy sie w sytuacji, ktorej zadne z nas sie nie spodziewalo. Bede dla ciebie dobrym mezem. Nie bedzie ci na niczym zbywalo. Obiecuje.
– Zdaje sie, ze nie mam wyjscia, panie – rzekla i choc bardzo tego nie chciala, uronila lze, ktora splynela po policzku.
– Och, panienko – rzekl Tavis, wzruszony jej placzem. – Serce mi sie kraje. Nie jestem okrutnikiem.
Otarl lze z policzka Arabelli, a ona nie mogla wydusic slowa, tak byla zaskoczona. Czyzby ten wielki, silny mezczyzna mial tez serce?
Cokolwiek sie stanie, pomyslal Tavis, musze ja pocalowac. Sam byl zdumiony ta namietnoscia, ale ona byla tak slodka, ze nie mogl sie oprzec. Pochylil sie, ujal dlonia jej brode i dotknal ustami jej ust.
Zaraz mnie pocaluje, przerazila sie Arabella, a mimo to nie opierala sie. Jeszcze nigdy nikt jej nie pocalowal. Jasper ledwie musnal ustami jej usta, a mimo to instynktownie wiedziala, co robic. Nagle zdala sobie sprawe, ze lezy na poduszce, wokol robi sie ciemno, a w niej budzi sie namietnosc.
Co sie z nia dzialo? Krecilo jej sie w glowie. Ten czlowiek byl jej wrogiem, a mimo to nie chciala sie opierac. Nigdy nawet nie pomyslala, ze chcialaby pocalowac Jaspera, a Tavisa Stewarta przyjmowala z otwartymi ramionami. Co sie z nia dzialo. W koncu udalo jej sie opanowac i odepchnela hrabiego. Uderzyla go w twarz.
– Ladaco! Jak smiesz!
Hrabia nie byl zaskoczony moca pocalunku, choc wiedzial, ze to byl jej pierwszy raz, mimo iz chetnie przyjela jego usta, a potem gwaltownie zaprotestowala.
– Chyba smialbym zrobic cos wiecej, gdybys nie byla taka niewinna. Wyjdziesz za mnie, prawda? – zapytal i usmiechnal sie, kiedy skinela glowa, mimo ze uczynila to niechetnie. – Wiec teraz cie zostawie, bo jesli zostalbym dluzej, wszyscy pomysleliby, zem wzial juz dzis twoje dziewictwo. Doroslas do malzenstwa, ale nie wiesz jeszcze, jakie beda twoje obowiazki. Spij dobrze, panienko – powiedzial i wstal.
– Ja chce milosci! – krzyknela za nim Arabella. – Nawet cie nie znam, panie.
– Sir Jaspera tez nie znalas – odparl Tavis Steward.
– Nie – zgodzila sie – i okazal sie lotrem!
– Masz racje, ale ja obiecuje, ze nie bede jak on. Wyszedl, a po chwili wrocila usmiechnieta Flora.
– Mowili w sali rycerskiej, ze panienka ma jutro wyjsc za naszego pana.
– Tak – mruknela zamyslona Arabella.
– Dzieki Bogu! – wykrzyknela Flora z szerokim usmiechem, a potem wyciagnela spod lozka Arabelli swoje poslanie.
Sluzaca szybko zasnela, a Arabella lezala przez jakis czas i przypominala sobie miejsca, ktore dzis zwiedzila w zamku. Meg oprowadzila ja i ze smiechem pokazala drzwi, ktorymi sluzba wychodzila na podworze, zeby spotykac sie ze swoimi ukochanymi.
Tego dnia Arabella dostala lekka, welniana suknie, jedwabna koszule i welniany szal. Jej slubna suknia byla stanowczo zbyt szykowna, by uzywac jej na co dzien. Powiedziano jej, ze za kilka dni otrzyma bardziej odpowiednie dla jej pozycji stroje.
Proste odzienie i zapamietane przejscie na zamkowe podworze umozliwiloby jej ucieczke. Nie miala zamiaru uciekac tak szybko, ale co jej pozostawalo, skoro hrabia naprawde sie uparl, by sie z nia ozenic.
Gdyby splotla wlosy w warkocz i zakryla sie szalem, moze wyszlaby za mury zamku niezauwazona. Bedzie wygladala jak sluzaca, ktora wymyka sie nad ranem na spotkanie z ukochanym, przed powrotem do codziennych zajec. Teraz tylko nie wolno jej bylo zasnac, mimo wielkiego zmeczenia.
Drzemala chwilami, ale kiedy juz czula, ze za chwile zasnie, zmuszala sie do otworzenia oczu. Wiedziala, ze piesza podroz do Greyfaire zajmie jej znacznie wiecej czasu niz przejazdzka przez wzgorza Cheviot, ale gdyby udalo jej sie wyjsc bardzo wczesnie, nim odkryja, ze zniknela, moze nie znajda jej w drodze do domu.
Musiala wyrownac rachunki z sir Jasperem Keane’em. Ten czlowiek byl przekletym glupcem, jesli sadzil, ze pozwolilaby mu odebrac Greyfaire poprzez ozenek z jej matka. To, co powiedzial o utracie czci, to tylko gadanie. Nawet gdyby cala armia hrabiego zgwalcila ja na oczach wszystkich, i tak nie zmieniloby to faktu, iz ona jest dziedziczka majatku i warowni. Krol Ryszard wyslal Jaspera, zeby ozenil sie z nia, a nie z jej matka. Przeciez to nie jej wina, ze porwal ja jakis Szkot, natomiast zdecydowanie wina Jaspera bylo to, ze zamiast wyruszyc w pogon za zloczynca, ozenil sie z lady Rowena, by zagarnac majatek Arabelli. To Jasper Keane po raz pierwszy nazwal ja furiatka, ale nie wiedzial wtedy, jak naprawde wyglada jej furia. Postanowila ukazac wszystkim prawdziwe oblicze sir Jaspera. Krol dowie sie, jak bardzo lojalny jest jego rycerz. Golym okiem mozna bylo dojrzec, ze sir Jasper martwi sie jedynie o wlasne dobro. Taki czlowiek nie nadawal sie do obrony warowni o strategicznym znaczeniu dla Anglii. Arabella zamierzala powiedziec o wszystkim krolowi. Nie przestraszylo jej ostrzezenie hrabiego, ze Jasper moze zrobic jej krzywde. Nie smialby!
Nie mogac sie doczekac ranka, Arabella wyszla cichutko z lozka i spojrzala na poslanie Flory. Ta chrapala glosno i dziewczyna pomyslala, ze cala armia nie bylaby w stanie jej zbudzic przed switem. Wyjrzala przez okno, ale bylo jeszcze zupelnie ciemno. Jednak tuz za horyzontem niebo zaczynalo juz szarzec. Powoli podeszla do kufra i wyjela z niego odzienie. Wlozyla przygotowane dla niej proste stroje, lecz buty wlozyla do kieszeni, by poruszac sie cicho po zamku. Upiela wlosy i ulozyla poduszki na lozku tak, by wygladalo na to, ze jeszcze w nim spi. Zadowolona z siebie, podeszla do okna. Niebo mialo juz kolor popiolu.
Nadeszla pora! Po cichutku wymknela sie z sypialni. Serce walilo jej jak oszalale, kiedy biegla na dol po stromych schodach.
Rozejrzala sie ostroznie. Nikogo nie dojrzala. Pobiegla w strone drzwi dla sluzby wiodace na podworze. Zaslonila szalem wlosy. Na szczescie nikogo nie spotkala, choc wiedziala, ze niedlugo wszyscy wstana i zaczna przygotowywac uczte weselna. Wsunela buty i szybkim krokiem wymknela sie poza mury zamku. Nie mogla sie ogladac za siebie, bo wtedy straz na pewno zwrocilaby na nia uwage. Slyszala chodzacych po murach zolnierzy, ale nikt nie wszczal alarmu. Miala ochote krzyczec z radosci.
Przed soba miala wschodzace slonce, wiec skrecila w prawo na sciezke prowadzaca na poludnie. Wiedziala, ze wieczorem powinna miec slonce po lewej rece. Usmiechnela sie zadowolona i gleboko zaczerpnela powietrza. Zdalo jej sie slodkie. Taki byl zapach wolnosci.
W zachodniej wiezy Dunmor Flora obudzila sie o wschodzie slonca, jak to miala w zwyczaju. Przez chwile lezala na swoim poslaniu, zeby odzyskac zmysly. Potem wstala, ubrala sie i spojrzala na swoja pania. Panienka wciaz spala, zakryta koldra. Wczoraj wygladala na bardzo zmeczona. Flora postanowila przyniesc wode, nim obudzi Arabelle.
Kilka minut pozniej byla juz z powrotem, ale panienka nawet sie nie poruszyla. Flora nalala wody do garnka nad kominkiem i rozniecila ogien. Podeszla do lozka i potrzasnela spiaca za ramie. Szybko odkryla oszustwo i z piskiem zbiegla po schodach prosto do komnaty hrabiego, przestraszywszy Caluma, osobistego sluzacego Tavisa Stewarta
– Panienki nie ma! Uciekla! Obudz szybko hrabiego, glupcze! Obudz hrabiego!
Uslyszawszy wrzaski w komnacie obok, Tavis Stewart wyszedl z alkowy. Byl nagi jak go pan Bog stworzyl, ale Flora byla tak zdenerwowana, ze nawet tego nie zauwazyla.
– Panienki nie ma, milordzie! Zniknela! – krzyczala kobieta.
– Zniknela? Co to znaczy „zniknela”? Czy nie kazalem ci byc z nia caly czas? – zapytal hrabia.
– Bylam z nia. Panie! Polozylam ja spac, ale kiedy sie obudzilam, juz jej nie bylo!
– Chyba sie niepotrzebnie denerwujesz, dobra kobieto – uspokajal ja hrabia. – Pewnie nie mogla spac. W koncu dzis jest dzien naszego slubu. Idz do panny Hamilton i zobacz, czy nie ma tam lady Arabelli. Jesli nie ma, popytaj w zamku, czy jej ktos nie widzial dzis rano.
Flora pobiegla wykonac polecenie i wrocila po kilku minutach bez tchu.
– Panienka Hamilton mowi, ze nie widziala lady Arabelli od wczoraj. Nikt inny tez jej nie widzial – relacjonowala sluzaca. – Panienka Hamilton powiedziala mi, ze wczoraj lady Arabella bardzo interesowala sie wyjsciem dla sluzby, kiedy spacerowaly po podworzu zamkowym.
– Wyjsciem dla sluzby? – zdziwil sie hrabia.
– Tymi drzwiami sluzba wymyka sie niezauwazona, kiedy chca sie z kims spotkac – powiedzial spokojnie