– Krolowa Maria to najmilsza, najbardziej delikatna istota – rzekl z uczuciem Tavis. – Kocha i popiera Jemmiego od kiedy sie poznali, a on w zamian kocha ja i szanuje. Pomimo wad i slabosci mojego brata jego zona wciaz jest wobec niego lojalna. Jest niezwykle dobra. Jemmie o tym wie i nigdy by jej nie skrzywdzil i nie wykorzystal jej dobroci.
– Wyglada na to, ze twoj brat ma trudny charakter – powiedziala Arabella. – Nie znalam wielu ludzi spoza Greyfaire, z wyjatkiem kuzyna Ryszarda i sir Jaspera. Zaden z nich nie okazal sie taki, jak mi sie wydawal.
Skinal glowa, zadowolony z jej slow, ktore swiadczyly o tym, ze choc Arabella nie miala wielkiego wyksztalcenia, bo przeciez niewiele kobiet posiadalo jakiekolwiek, przynajmniej byla bystra i szybko sie uczyla. Ozenil sie z nia w pospiechu, by zyskac przewage nad swoim wrogiem, i teraz musial ja przyjac taka, jaka byla. Z ulga stwierdzil, ze dziewczyna bedzie umiala sie zmienic. Potem zdal sobie nagle sprawe, ze jego mloda zona moze dokladnie tak samo myslec o nim. Ruszyli dalej na spacer po ogrodzie.
Z okna swojej komnaty lady Margery Fleming obserwowala swego najstarszego syna i jego zone. Usmiechnela sie zadowolona, a jej maz podszedl do niej i objal ja ramieniem w talii. Spojrzala na niego i powiedziala z przekonaniem:
– Nim minie rok, tych dwoje da mi wnuka, Ian Fleming zasmial sie.
– Dlugo trzeba bylo czekac na Tavisa – zauwazyl.
– Tak, jest dumny – rzekla z uczuciem w glosie. – Wiedziala, ze w koncu przyjedzie. Arabella juz ochlonela po porwaniu i jest troche bardziej zgodliwa. Lubie te dziewczyne. Matka dobrze ja wychowala, mimo iz sama prowadzila dosc rozwiazle zycie. Ale widocznie corka o tym nie wiedziala.
– Nie badz taka surowa dla matki Arabelli – upomnial zone Ian Fleming. – Dziewczyna ja kocha, a sama slyszalas, jaka reputacje wsrod kobiet ma sir Jasper. Na pewno uwiodl biedna kobiete. Jesli Arabella tak kocha matke, to znaczy, ze nie jest to zla kobieta.
– Tak – zgodzila sie z ociaganiem zona lorda Fleminga. – Pewnie masz racje. Mowie, co mi slina na jezyk przyniesie.
Lord Fleming uscisnal zone.
– Chcialabys, zeby Arabella pokochala Tavisa, moja droga, i boisz sie, ze mala moglaby zatesknic za domem. Nie boj sie. Jest jego zona i wszystko sie dobrze skonczy, jesli damy im swiety spokoj. Pomysl lepiej o slubie Ailis.
Lady Fleming skinela glowa, a mimo to patrzyla dalej na pare spacerujaca w ogrodzie.
– Popatrz, Ianie! Znow ja caluje!
Ian Fleming potrzasnal glowa z usmiechem. Powinien juz dawno przyzwyczaic sie do tego, ze jego zona przejmuje sie wszystkim i wszystkimi.
– Wyglada na to, ze dziewczynie sie to podoba – zauwazyl. – Zdaje sie, ze Tavis dobrze caluje, bo dziewczyna chyba polubila to zajecie. Moze powinnismy pojsc za przykladem dzieci.
Pocalowal zone czule i namietnie.
– Och, Ianie – krzyknela, czerwieniac sie z zadowolenia. – Alez jestes niegrzeczny!
– Dlaczegoz to tylko mlodzi maja sie dobrze bawic?
– Nie mowie, ze tak byc powinno – odparla przymilnie i ujawszy jego dlon, zaprowadzila go do alkowy.
ROZDZIAL 7
Wijac sie w bolach, Rowena Keane wspominala swoje poprzednie porody. Nigdy jeszcze nie trwalo to tak dlugo. Porod zaczal sie dwa dni temu, a teraz, tej listopadowej nocy, Rowena czula, ze zarowno jej porod, jak i jej zycie nieuchronnie zblizaja sie ku koncowi. Ojciec Anzelm, niech go Bog blogoslawi, siedzial u jej boku przez wiele godzin. Wyspowiadala sie juz i uzyskala rozgrzeszenie. Zalowala tylko dwoch rzeczy, ze nie dozyje chwili, kiedy znow zobaczy swoja corke, by moc jej powiedziec, jak bardzo ja kocha i by blagac ja o przebaczenie, oraz faktu, ze nie bedzie mogla wychowac dziecka, gdyby przezylo.
Za to Arabella, jej ukochana corka, zyla. Jakze wsciekly byl Jasper, kiedy dowiedzial sie, ze nie tylko nic jej sie nie stalo, ale w dodatku zostala zona hrabiego Dunmor. Mowilo sie teraz, ze Szkot porwal narzeczona Jaspera Keane’a, by zastapic nia wlasna narzeczona, ktora mu zamordowal. Rowena nie dziwila sie juz niczemu, co mowiono o jej mezu, a do Greyfaire docieraly rozne plotki. Chciala poslac umyslnego do Arabelli, by dowiedziec sie o jej los, ale Jasper zabronil ksiedzu napisac list do corki. Obwiescil pompatycznym tonem, ze Szkoci sa ich wrogami. Stwierdzil tez, ze dziewczyna sama nawarzyla sobie piwa i teraz musi je wypic. Nawet jesli zaluje swojego postepku, co na pewno jest prawda, to trudno. Oglosil wszem wobec, iz nikt nie ma prawa wspolczuc Arabelli ani ruszyc jej z odsiecza. Rowena zdziwila sie i oburzyla, iz Jasper tak latwo zapomnial o jej corce, ktora przeciez z jego winy znalazla sie za granica wbrew swojej woli. Teraz czula sie w obowiazku ostrzec corke, jak moga sie skonczyc wszelkie pertraktacje z sir Jasperem. Prosic Arabelle o wybaczenie nawet nie smiala.
– Powiedz Arabelli… – jeknela glosem pelnym bolu, probujac zebrac mysli, wciaz macone kolejnymi skurczami. – Powiedz Arabelli… zeby nie ufala Jasperowi… ze to… diabel wcielony…
– Pani, nie bede nic ukrywal przed dziedziczka Greyfaire, a i twojego ostatniego przed smiercia zyczenia rowniez nie pomine – powiedzial ojciec Anzelm stanowczo, spogladajac na Elzbiete i akuszerke ze wsi.
Elzbieta wybuchla placzem i uklekla przy lozku:
– Bede pani wierna, przysiegam! – obiecala. Ksiadz skinal glowa, zadowolony. Akuszerka nic nie powie, bo tak jak inni, nalezala do tych mieszkancow Greyfaire, ktorzy nie byli zadowoleni z rzadow sir Jaspera, ale nie mogli nic zrobic, by sie go pozbyc. Milczenie bylo forma oporu przeciwko okrutnemu panu. W przypadku Elzbiety sprawa wygladala zupelnie inaczej. Trzy miesiace temu powila zdrowego syna mezczyznie, ktory nie chcial sie z nia ozenic ani nawet dac nazwiska dziecku. Elzbieta byla zalamana, bo swiecie wierzyla, ze Seger w koncu ja poslubi. Jej smutek zamienil sie we wscieklosc, kiedy sie okazalo, ze jej kochanek juz ma zone w Northby. Ku swojemu przerazeniu Elzbieta dowiedziala sie, ze ma tez kilkoro dzieci z innymi kobietami. Uwierzyla mu, kiedy jej o tym powiedzial, bo zauwazyla, ze jego uwage juz od pewnego czasu przykuwala jedna z milych, niewinnych dziewczat z Greyfaire. Mimo to ksiadz nie byl pewien, czy, kiedy kochanek znow sie nia zainteresuje, Elzbieta nie wyjawi, co zostalo powiedziane w tej komnacie.
– Dziewczyno – ostrzegal ja – jesli zdradzisz lady Rowene, odmowie swietych sakramentow tobie i twojej rodzinie. Pamietaj, jaki wstyd i lzy przyniosla ta nienasycona namietnosc tobie i twojej biednej pani – rzekl, sklaniajac z zalem glowe.
– Dziecko przychodzi na swiat – powiedziala spokojnie akuszerka.
Uslyszeli cichy krzyk malucha i ksiadz przezegnal sie, dziekujac za to Bogu.
– To chlopiec – powiedziala akuszerka – ale nie pozyje dlugo. Juz mi wyglada na ledwie zywego.
– Dzieki ci, Panie! – szepnela Rowena i wszyscy zrozumieli, co miala na mysli.
– Przyprowadz sir Jaspera, dziewczyno – rozkazal Elzbiecie ksiadz Anzelm. – Nie mow nic, procz tego, ze zona urodzila mu syna.
Elzbieta poslusznie wybiegla z pokoju.
– Daj… mi go – poprosila slabo Rowena. Akuszerka skonczyla myc dziecko i owinela je cieplo, by po chwili podac matce.
Rowena przytulila synka, a jej oczy wypelnily sie lzami.
– Biedne malenstwo – powiedziala cicho.
Drzwi do alkowy otworzyly sie z loskotem i do srodka wszedl Jasper Keane.
– Gdzie jest moj syn? – zapytal glosno. – Dajcie mi mojego chlopaka!
Byl pijany i szedl przez komnate, zataczajac sie.
Rowena skinela do akuszerki, a ta podala dziecko ojcu.
Jasper spojrzal na slabowite niemowle, a potem wpatrujac sie w oblicze ksiedza zapytal:
– Przezyje?
– Chyba nie, milordzie – odparl ojciec Anzelm. – Powinnismy go natychmiast ochrzcic.
Jasper skinal glowa na znak zgody.
– Daj mu na imie Henryk – powiedzial, podajac dziecko Elzbiecie.
– Co? – zdziwila sie Rowena, z trudem podnoszac sie na poduszkach. – A nie Ryszard, po tym, kto podarowal ci te warownie i wszystkie nalezace do niej dobra? Gdziez jest twoja wdziecznosc?