utalentowana ladacznica.
Hrabia i hrabina Dunmor wyruszyli z zamku Stirling do swego domu za miastem. Towarzyszyli im zbrojni, bo wazne osobistosci nie podrozuja w tych okolicach bez eskorty.
– Lady Morton to piekna kobieta – zaczela Arabella. – Dlugo trwal wasz zwiazek?
– Niedlugo.
– A to dlaczego? – wypytywala, niezadowolona z odpowiedzi.
– Znudzila mi sie szybko – odparl. – Najgorsza w milosci jest chwila, kiedy osoba, z ktora sie zwiazales, zaczyna cie nudzic.
– Ty jej sie najwyrazniej nie znudziles, panie – rzucila ostro Arabella.
– Coz, Sorcha nigdy nie nudzi sie mezczyzna. To jej wielka wada. Nie przepusci nikomu.
– Czasem to mezczyzna moze sie znudzic kobiecie, rownie dobrze jak ona jemu – rzucila poirytowana Arabella i popedzila konia do przodu, ale hrabia dogonil ja po chwili.
– Pani, zadam, bys jechala razem ze mna, jak przystalo na hrabine Dunmor, a nie cyganska dziewuche. Nie zostawiaj mnie na srodku drogi jak jakiegos barana!
– Wiec ty, panie, nie zawstydzaj mnie na dworze swego brata, rozmawiajac ze swoja ladacznica! – wrzasnela.
Wsciekla pogalopowala droga w dol, az zjechala ze wzgorza, na ktorym stal krolewski zamek. Nie wiedziala, dlaczego wlasciwie byla taka zla. Mysl, ze jej maz znalazl sie kiedys w ramionach innej, nawet jesli to mialo miejsce dawno temu, nim sie poznali, doprowadzala ja do szalu. Tuz za nia pedzili jej maz i jego zbrojni.
Jesli hrabina Dunmor byla zla, to jej maz kipial ze zlosci. Nie zrozumial od razu zachowania zony. Rozjuszylo go, ze Arabella zrobila z niego glupca przy jego zolnierzach. Zaslugiwala na baty za takie zachowanie. Powinien byl dac jej dziecko jeszcze przed wyjazdem, by musiala zostac w Dunmor, a wtedy pojechalby na dwor krolewski sam. Arabella nie pasowala do tego zamku i do tych ludzi. Jakimze byl glupcem, sadzac, ze to malzenstwo bedzie zgodne i szczesliwe. Dogonil ja, a ona krzyknela:
– Nienawidze cie, zostaw mnie!
– Dlaczego? – zapytal, uchyliwszy sie od ciosu. Jaka mogla byc przyczyna jej nienawisci?
– Na sama mysl, ze ty i ta… suka… Na sama mysl, ze lezales z nia tak jak ze mna… Och, to nie do zniesienia!
Zazdrosna. Ona byla zazdrosna! Gniew minal. Objal zone i zapytal jeszcze raz:
– Dlaczego?
– Bo cie kocham. Kocham cie, ty ignorancie! – krzyknela i z calej sily zdzielila go w twarz, po czym wybuchla placzem.
Pokiwal glowa i potarl policzek.
– Ja tez cie kocham, Arabello Stewart – rzekl cicho. – Chyba powinnismy jechac do domu. Udowodnie ci wtedy, jak bardzo cie kocham.
Naprawde to powiedzialam? – pomyslala Arabella. – Po co wlasciwie to powiedzialam? Wraz z tymi straszliwymi slowami uszla z niej gdzies cala energia. Jak mogla go kochac? Przeciez milosc jest slodka i czysta! To nie moglo byc to straszliwe uczucie strachu przed kazda kobieta, ktora moglaby odebrac jej tego mezczyzne. To nie moze byc to!
W domu Tavis wniosl Arabelle do sypialni i polozyl na lozku. Rozebral ja szybko i ujal jej twarz w dlonie.
– Powiedz to jeszcze raz! – zazadal.
– Co mam ci powiedziec? – udawala, ze nie wie, o czym mowil, ale on nie dal sie zbyc.
Pocalowal ja, a ona po chwili zaczela z rowna namietnoscia oddawac jego pocalunki.
– Powiedz! Powtorz to, co powiedzialas mi na drodze. Chce to jeszcze raz uslyszec, zono!
– Mylilam sie. To nie moze byc milosc. Zbyt wiele w tym bolu.
– Milosc to bol, ale tez rozkosz i szczescie. Kochasz mnie, tak jak ja kocham ciebie. Powiedz mi to jeszcze raz – rzekl i spojrzal jej gleboko w oczy.
– Boze dopomoz – szlochala. – Kocham cie, Tavisie.
Znow zaczela plakac.
– No juz – pocieszal ja, ocierajac lzy. Polozyl zone na plecach i zaczal rozplatac jej warkocze. Przeczesywal palcami jasne wlosy. – Kocham cie, Arabello Stewart. Dzisiaj dam ci dziecko. To bedzie silne, zdrowe malenstwo. Niewazne, czy dziewczynka, czy chlopiec. Bedzie to dziecko naszej milosci. Milosci i namietnosci.
Slyszala wyraznie te slowa, choc przez chwile wydawalo jej sie, ze zagluszy je zupelnie pozadanie, jakie czula, gdy jego zreczne palce piescily jej cialo. Chciala miec dziecko. Mialby to byc syn dla Dunmor czy corka dla Greyfaire? Dunmor bylo ich, ale Greyfaire wciaz pozostawalo niepewne. Zadrzala na calym ciele, lecz mimo to pomyslala, ze znow ktos planuje za nia przyszlosc.
– Nie moge byc szczesliwa bez Greyfaire! – krzyknela nagle.
– Zdobede dla ciebie te warownie – obiecal. – Ale najpierw dam ci dziecko!
Sila jego glosu wzmogla pozadanie dziewczyny.
– Urodze corke dla Greyfaire!
– Syna dla Dunmor – sprzeczal sie z nia ze smiechem.
ROZDZIAL 10
Namietnosc, jaka zywil hrabia Dunmor do swojej mlodej zony, byla tematem plotek na dworze, gdzie juz niewiele rzeczy moglo rozbawic ludzi. Jedynie krolowi wolno bylo swobodnie rozmawiac z Arabella Stewart, bez obawy, iz zostanie wyzwany na pojedynek. Nawet ksiaze James, choc najwyrazniej uwielbial draznic swego wuja, nie byl wolny od obaw. Jamie Stewart mial wszystkie cechy doskonalego ksiecia doby Renesansu. Byl rownie inteligentny jak jego ojciec, wyksztalcony, ale, choc krol byl pelen powagi i surowosci, ksiaze raczej nalezal do uroczych wesolkow. Krol zachowywal sie bardzo oficjalnie wobec wszystkich, z wyjatkiem rodziny i najblizszych przyjaciol, z ksieciem latwiej bylo zawrzec znajomosc. Jedyna jego wada byla zbytnia slabosc do kobiet, zwlaszcza ze wzgledu na jego mlody wiek. W jego lozu zagrzaly miejsce kobiety dwa razy od niego starsze i niewiele wyszlo nieusatysfakcjonowanych. Hrabina Dunmor umykala mu, co czynilo ja w jego oczach jeszcze bardziej godna pozadania.
Magnateria szkocka, jak zawsze niespokojna, zmienna w swoich pogladach, cieplej spogladala na ksiecia, mimo iz wczesniej popierala mlodszego brata krola Jerzego III. Chaos spowodowany poprzednimi zamieszkami wciaz byl swiezy w ich wspomnieniach. Poza tym Jamie, mimo swych milosnych podbojow, byl jeszcze bardzo mlody. Nikt nie chcial, zeby powtorzyla sie sytuacja Jerzego III, ktory przejal tron w mlodym wieku i byl kontrolowany przez rod Boydow, czy ta sama sytuacja za rzadow Jerzego II, ktory we wszystkim sluchal sir Aleksandra Livingstone’a i sir Williama Crichtona. Szkoci chcieli miec silnego krola, a Jerzy III, mimo glebokiej milosci do sztuki i umiejetnosci utrzymania pokoju, nie wydawal im sie odpowiedni.
Arabella lubila krola. Mowil uprzejmie, nawet jesli z trudem podejmowal decyzje. Krol postanowil nauczyc swoja szwagierke historii swego kraju. Codziennie przed kolacja hrabina Dunmor szla do prywatnych komnat swego szwagra w zamku Stirling, pieknie zaprojektowanych przez ulubionego architekta krola. Siadala u stop wladcy i sluchala jego opowiesci o historii Szkocji. Wkrotce poznala dzikiego i gwaltownego Malcolma Canmore’a i jego krolowa, Malgorzate Angielska, ktora zostala swieta. To wlasnie ta lagodna Malgorzata z linii ksiecia Alfreda jako pierwsza wprowadzila odrobine cywilizacji do Szkocji, zmniejszajac w toku zmian wplywy i zwyczaje celtyckie. To bylo cztery wieki wczesniej.
Dwa wieki wczesniej William Wallace z Elderslie zostal wyniesiony na wyzyny wladzy po tym, jak angielski Edward I gwaltem opanowal Szkocje. Wallace, mlodzieniec niezmiernie wysoki, znany ze swej sily i odwagi, prowadzil Szkotow do walki z Anglikami. W koncu schwytano go i zamordowano. Legenda o jego mestwie zachecila Szkotow do wybrania innego przywodcy, Roberta Bruce’a. To jego corka, Margery, ktora wyszla za Waltera ze Szkockich Stewartow, dala poczatki krolewskiemu rodowi.
Arabella byla tym wszystkim zafascynowana, poniewaz jak dotad nie udalo jej sie dowiedziec wiele o historii innych krajow. Rozumiala powody, dla ktorych czasem Anglia i Szkocja zaciecie ze soba walczyly. Teraz jeszcze lepiej pojmowala, dlaczego krol za wszelka cene pragnie utrzymac pokoj. To nie byla slabosc z jego strony, tylko sila. Anglicy, od wielu wiekow zjednoczeni, prosperowali znakomicie, a podzieleni i zwasnieni Szkoci – nie. Byli w