– Ja juz nie pracuje w zakladach Maxa Zappellego – powiedziala beznamietnym glosem. Tylko imie Maxa zawislo na jej wargach, wprawiajac ja w drzenie.
– Nie pracujesz? Jak to?
Nie chciala odpowiedziec. Ale Guy czekal. Nie mogla dluzej tego ukrywac.
– Odeszlam – powiedziala.
– Odeszlas?! – przerazil sie Guy. – Kiedy? Dlaczego?
– Dzis rano.
– Bez wymowienia?
– Nie potrafilam sie z czyms pogodzic.
– Elyn, jak moglas!
– Jak moglam? – zdziwila sie. Czyz mowi to ten sam czlowiek, ktory bral udzial w rodzinnej nagonce na nia, kiedy starala sie o prace u Zappellego?
Guy nie odpowiedzial na to pytanie, ale zaczepny wyraz jego twarzy ulegl zmianie. Byl teraz grymasem kogos, kto przegral.
– No, moge juz zapomniec o piatkowej rozmowie.
– Jak to? – zapytala.
– Proste. Rozmowa z Brianem Cole’em dotyczyla wylacznie mojej pracy, ale wczesniej rozmawialem z niejakim Nicksonem z dzialu kadr. Kiedy wspomnialem, ze pracuje u nich moja przyrodnia siostra i podalem twoje imie Nickson od razu przypomnial sobie, o kogo chodzi. Od tej chwili traktowal mnie duzo cieplej. Ale widze teraz, ze lepiej by bylo, gdybym nie wspominal o tobie. Mialbym przynajmniej jakas szanse. Z chwila kiedy dostane wiadomosc z Wloch, ze ty…
– Myslisz, ze straciles przeze mnie szanse?
– A ty tak nie myslisz? – spytal ponuro. – Ladna opinie wyrobilas naszej rodzinie, rzucajac w ten sposob prace.
– Przesadzasz… – slabym glosem zaprotestowala Elyn, chociaz, gdy pomyslala o tym, co sie wydarzylo, czula, ze wpadla w kabale. Przeciez to ja podejrzewano o kradziez projektu. A teraz jeszcze jedno! Rzucala prace bez wymowienia. Moj Boze! Moze Guy ma racje? Moze rzeczywiscie byloby dla niego lepiej, gdyby nie mial przyrodniej siostry? Spojrzala na jego zgnebiona twarz. Czula sie rozdarta, patrzac na tego milego, dobrego chlopca. Za nic w swiecie nie chcialaby nawet zblizyc sie do firmy, ktora byla wlasnoscia Maxa. Z drugiej strony sadzila, ze Max spedzi wiekszosc przyszlego tygodnia w Rzymie, o ile nie zaszyje sie gdzies z Felicita. Nie wiedziala, czy nosi sie z zamiarem odwiedzenia Anglii, ale czy z punktu widzenia interesow Guya mialo to jakies znaczenie? Czyz nie powinna, wlasnie w imie jego interesow, udac sie jutro do biura i zlozyc formalne wymowienie, rownoczesnie bacznie nadsluchujac, czy Max nie przyjezdza. Bez watpienia, nie przyjedzie po to, by jej szukac. Gdyby wiedziala, ze tu jest, usunelaby mu sie z drogi.
– Usmiechnij sie, sloneczko – zwrocila sie w pospiechu do brata, bala sie bowiem, ze zmieni zdanie. – Pojde jutro do zakladow Zappellego w Pinwich i zrobie to, co nalezy.
– To, co nalezy? – zapytal Guy, spogladajac na nia z ufnoscia.
– Zloze formalna rezygnacje. To pomoze? Jak myslisz?
– A zrobisz to? – zapytal z nadzieja.
– Nie mam innego wyjscia – usmiechnela sie.
– O, dziekuje. Jestes naprawde rowna – oswiadczyl.
Pojela, dlaczego kocha go jak brata, gdy dodal:
– Nie musisz tego robic. – Po chwili spytal jednak: – A co cie tak oburzylo, ze postanowilas odejsc?
– Nic, czym warto by zaprzatac twoja glowke – zazartowala.
Guy rzucil w nia poduszka i wowczas weszli rodzice. Zarowno matka, jak i ojczym witali Elyn zdumieni jej naglym powrotem do domu. Ona jednak zdolala przed nimi ukryc swoja wewnetrzna udreke, to, co przezywala. Gdy w koncu udala sie do swojego pokoju, gdzie nie musiala juz niczego pozorowac, opadla na lozko calkowicie wyczerpana. Usilowala wyrzucic Maxa ze swoich mysli – niby nic prostszego! Udreka, ktora przezywala, czynila ja wszakze obojetna na mysl o jutrzejszej, przez nikogo nie oczekiwanej wizycie w zakladach Zappellego.
– Czesc, Elyn! – powitali ja chorem zdumieni wspolpracownicy, gdy nazajutrz weszla do swojego dzialu.
– Dzien dobry, Diano, witaj, Neil! – powiedziala z usmiechem Elyn.
– Nie spodziewalismy sie, ze tak szybko wrocisz! – wykrzyknal Neil, dodajac serdecznie: – Ale tak sie ciesze. Potrzebuje twojej rady w kilku sprawach.
– Ja tez! – pisnela Diana.
– Przygotujcie pytania. Wroce za dziesiec minut – obiecala Elyn, nie wspominajac jednak, ze wybiera sie do dzialu kadr.
– Elyn! – wykrzyknal Chris Nickson na jej widok. – Co tu robisz?
Wital ja tak radosnie, ze Elyn niemal zaczela zalowac swojej decyzji. Musiala jednak ja podtrzymac, skoro chciala odzyskac spokoj ducha. Wypowiedzenie w terminie czterech tygodni wiazalo sie z niewielkim zreszta ryzykiem, ze natrafi na Maxa, gdyby sie tu pojawil. Musiala jednak zrezygnowac z tej pracy, jesli – po wczorajszym wyjsciu z biura – nie zostanie z niej wyrzucona.
– Czesc, Chris – usmiechnela sie, pragnac miec juz te rozmowe za soba. – Wiem, ze nikt sie mnie dzis nie spodziewal, ale postanowilam zlozyc wymowienie i wolalam zrobic to w Anglii.
Przez kilka sekund patrzyl na nia w zdumieniu, po czym poprosil, by usiadla.
– Powiedz mi, jaka jest przyczyna tej decyzji?
Z niemalym trudem zdolala go w koncu przekonac, ze przyczyny natury osobistej sa tak powazne, iz nic, co zrobi lub powie, nie wplynie na jej postanowienie.
– Przykro nam bedzie rozstac sie z toba – wyrazil w koncu zgode. – A mnie najbardziej ze wszystkich.
– Dziekuje ci, Chris – odparla i wstala.
– Mam nadzieje, ze te powody osobiste nie sprawia, ze wycofasz sie z obietnicy pojscia ze mna na kolacje? – spytal.
– Oczywiscie, ze nie – odparla natychmiast. Nie byla teraz w stanie umawiac sie z nikim, totez szybko dodala: – Tylko… w tym tygodniu jestem troche zajeta.
– A wiec bede dzwonil juz od nastepnego poniedzialku.
Elyn wrocila do swojego pokoju i probowala wziac sie do pracy. Jej mysli wciaz jednak bladzily gdzie indziej, bez reszty wypelnione osoba Maxa. Tak, zapewne jest teraz w Rzymie.
Nadeszla sroda, a ona nie tylko o nim nie przestala myslec, lecz za kazdym razem, gdy dzwonil wewnetrzny telefon, podskakiwala, myslac, ze to Chris Nickson i ze z Wloch nadeszlo polecenie, by ja zwolnic.
Gdy w czwartek zadzwonil Chris, Elyn ogarnal niemal poploch. Tym wieksze bylo jej zmieszanie, gdy okazalo sie, ze nie dzwoni po to, by wezwac ja do siebie, lecz, by powiedziec:
– Wiem, ze w tym tygodniu jestes zajeta, ale dostalem dwa bilety do teatru na dzis wieczor i chcialbym spytac, czy…
Elyn odlozyla sluchawke, uswiadamiajac sobie, ze wlasnie przyjela zaproszenie do teatru na dzisiejszy wieczor! No coz, nie mogla juz tego zmienic.
Moze sztuka byla dobra, ale Elyn nie potrafila skupic sie na niej. By nadrobic swoje roztargnienie wykazala pewien nadmiar entuzjazmu, gdy pozniej Chris zaproponowal jej kolacje w chinskiej restauracji.
– Uwielbiam chinska kuchnie – oswiadczyla i dostrzegla na twarzy Chrisa wyrazne zadowolenie.
Nie byl to oczywiscie Max, ale towarzystwo Chrisa sprawialo jej przyjemnosc. Wieksza czesc ich rozmowy dotyczyla zreszta zakladow Zappellego, ktore byly przeciez ich wspolnym miejscem pracy.
Elyn rozpaczliwie pragnela spytac Chrisa, czy wie cos na temat losow podania o prace zlozonego przez jej przyrodniego brata. Nie pozwalalo jej na to wewnetrzne poczucie przyzwoitosci, choc z drugiej strony wiedziala, ze mocno rozczaruje Guya, jesli nie skorzysta z nadarzajacej sie okazji.
W chwile pozniej ogarnela ja jednak fala ciepla w stosunku do Chrisa, gdy ten, jakby czytajac w jej myslach, rzucil:
– Czy wiesz, ze twoj brat stara sie o prace w pracowni projektowej?
. – Balam sie o to pytac – usmiechnela sie – ale pekam z ciekawosci, czy sa jakies dobre wiadomosci, ktore moglabym mu przekazac.
– A ja mialem nadzieje, ze nie po to zgodzilas sie spedzic ze mna ten wieczor, by dowiedziec sie, jak wypadla