wiecej pieniedzy niz Donald Trump, ale wygladal jak bitnik, ktoremu odbilo na haju. Fala retro wzbiera, wyjasnil wczesniej. Zabral sie z nia, odziewajac sie w psychodeliczne poncho, wojskowe spodnie polowe, paciorki i kolczyki z pacyfami. Obled, bracie! W jego szpakowatej zmierzwionej brodzie moglyby sie zalegnac larwy, a na glowie mial swiezy ondul jak statysta z filmowego obciachu Godspell.

– Che Guevara zyje i nosi trwala!

– Ty nie mnie potrzebujesz. Ty potrzebujesz ochroniarza – odparl Myron.

Norm zbyl to machnieciem reki.

– Odpada.

– Dlaczego?

– Ona na to nie pojdzie, Myron. Co wiesz o Brendzie Slaughter?

– Nie za duzo.

– Co znaczy, nie za duzo? – zdziwil sie Norm.

– Ktorego z tych slow nie rozumiesz?

– Daj spokoj, Myron, byles koszykarzem.

– I co?

– To, ze Brenda Slaughter jest zapewne najlepsza koszykarka wszech czasow. Pionierka w swojej dyscyplinie, a do tego, co sie bede szczypal, wabikiem mojej nowej ligi.

– To wiem.

– No, to wiedz rowniez, ze sie o nia martwie. Gdyby cos jej sie stalo, cala lige ZKZ, Zwiazku Koszykarek Zawodowych, w ktora sporo wlozylem, przyjdzie spuscic z woda.

– Jesli ze wzgledow humanitarnych, to prosze bardzo.

– Owszem, jestem chciwa swinia kapitalistyczna. Ale ty, przyjacielu, jestes menedzerem sportowym. Nalezysz do gatunku najbardziej pazernych, podlych, odrazajacych kreatur kapitalistycznych, jakie nosi ziemia.

Myron skrzywil sie.

– Podlizuj mi sie dalej – wtracil. – Poskutkuje.

– Daj dokonczyc. Owszem, jestes menedzerem. Ale swietnym. Wlasciwie najlepszym. Ty i ta hiszpanska siksa dbacie o swoich klientow, ze lepiej nie mozna. Bardziej, niz na to zasluguja. Kazda pertraktacja z toba to istny gwalt. Bog swiadkiem, jestes nie do pobicia. Wpadasz do mojego biura, zdzierasz ze mnie ubranie i wyprawiasz ze mna, co chcesz.

– Litosci!

Myron zrobil mine.

– A poza tym znam twoja tajemnice. Wiem, ze pracowales dla FBI.

– Tez mi tajemnica.

Myron wciaz sie ludzil, ze wreszcie uda mu sie spotkac powyzej rownika kogos, kto o tym nie slyszal.

– Skup sie na sekunde. Wysluchaj mnie. Brenda to ladna dziewczyna, swietna koszykarka… i wrzod na moim lewym poldupku. Nie winie jej za to. Gdybym mial takiego ojca, tez bym byl taki.

– Wiec to jej ojciec sprawia klopoty?

Norm zrobil gest „na dwoje babka wrozyla”.

– Prawdopodobnie.

– To postaraj sie o nakaz ograniczajacy mu kontakty z corka.

– Juz sie postaralem.

– Wiec w czym problem? Wynajmij detektywa. Jezeli stary Brendy zblizy sie do niej na sto krokow, wezwijcie policje.

– To nie takie proste.

Norm spojrzal na boisko. Czlonkowie ekipy zdjeciowej uwijali sie jak czasteczki wody w ukropie. Myron lyknal kawy. Kawy dla smakoszy. Jeszcze przed rokiem nie bral jej do ust. A potem zaczal wpadac do jednej z nowych kawiarni, mnozacych sie jak kiepskie filmy w kablowce, i w tej chwili nie mogl przezyc ranka bez wypicia malej czarnej.

Trudno powiedziec, czy byla to jeszcze niewinna przerwa na kawe, czy juz tkwil w szponach nalogu.

– Nie wiemy, gdzie jest – dodal Norm.

– Slucham?

– Jej ojciec. Zniknal. Brenda caly czas oglada sie za siebie. Jest wystraszona.

– Myslisz, ze on jej zagraza?

– Ten gosc to domowy tyran na sterydach. Kiedys sam gral w kosza. W lidze Pacific Ten. Nazywa sie…

– Horace Slaughter.

– Znasz go?

Myron bardzo wolno skinal glowa.

– Tak, znam – odparl.

Norm bacznie mu sie przyjrzal.

– Nie grales z nim. Jestes za mlody.

Myron nie odpowiedzial. Norm jak zwykle slabo jarzyl.

– Skad znasz Horace’a Slaughtera? – spytal Zuckerman.

– To nie ma nic do rzeczy. Dlaczego myslisz, ze Brenda Slaughter jest w niebezpieczenstwie?

– Dostala pogrozki.

– Jakie?

– Grozono jej smiercia.

– Mozesz to uscislic?

Wir sesji zdjeciowej trwal w najlepsze. Modelki i modele prezentowali najnowsze wyroby firmy Zoom, przybierajac coraz to inne pozy, wyrazy twarzy, postawy i miny. Ktos wzywal Teda. Gdzie, do jasnej cholery, jest Ted, przekleta primadonna! Dlaczego jeszcze sie nie przebral?! Jak Boga kocham, szlag mnie przez niego trafi!

– Dostaje telefony. Jezdzi za nia samochod. Te rzeczy.

– Czego oczekujesz ode mnie?

– Zebys jej pilnowal.

Myron pokrecil glowa.

– Nawet gdybym sie zgodzil, a nie zgadzam sie, to sam powiedziales, ze ona nie zaakceptuje ochroniarza.

Norm usmiechnal sie i poklepal Myrona po kolanie.

– Mam dla ciebie przynete. Rybke na haczyku.

– Oryginalna analogia.

– Brenda Slaughter nie ma w tej chwili menedzera.

Myron nic nie powiedzial.

– Zapomniales jezyka w gebie, przystojniaku?

– Myslalem, ze podpisala duzy kontrakt reklamowy z Zoomem.

– Akurat gdy miala go podpisac, zniknal jej stary. Byl jej menedzerem. Ale sie go pozbyla. Teraz nie ma nikogo. W jakiejs mierze polega na mojej opinii. Ta dziewczyna nie jest w ciemie bita, Myron. Oto moj plan. Brenda wkrotce sie tu zjawi. Polece jej ciebie. Ona powie czesc. Ty powiesz czesc. A potem podbijesz ja swoim slynnym czarem.

Myron uniosl brew.

– Podkreconym na maksa?

– No, co ty?! Nie chce, zeby biedaczka wyskoczyla z szatek.

– Poprzysiaglem sluzyc swa potega tylko zboznym celom.

– Ten jest dobry, wierz mi.

Myrona to nie przekonalo.

– Nawet gdybym zgodzil sie na udzial w twoim poronionym planie, to co z nocami? Oczekujesz, ze bede jej strzegl na okraglo?

– Skadze. Pomoze ci Win.

– Win ma cos lepszego do roboty.

– Powiedz temu boyowi gojowi, ze to robota dla mnie. On mnie kocha.

Вы читаете Jeden falszywy ruch
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×