– Slucham?

Chance usiadl prosto.

– Bredzi – powiedzial.

Arthur wstal.

– Nie wyjdziesz stad, dopoki sie nie przekonam, ze nic przede mna nie ukryles.

– Prosze bardzo. Przystapmy do rzeczy. Bladzilem w tej sprawie jak pijane dziecko we mgle. A przeciez mialem w reku wszystkie tropy. Stare podsluchy telefoniczne. Twoje wielkie zainteresowanie moim sledztwem. Napad na Anite przed smiercia twojej zony. Wlamanie do mieszkania Horace’a i znikniecie listow Anity. Tajemnicze telefony do Brendy, nakazujace jej skontaktowac sie z matka. Przeciecie przez Sama tym chlopakom sciegien Achillesa. Stypendia. Ale wiesz, co w koncu mnie oswiecilo?

Chance chcial cos powiedziec, ale Arthur uciszyl go gestem i potarl podbrodek palcem.

– Co? – spytal.

– Godzina samobojstwa Elizabeth.

– Nie rozumiem.

– Godzina samobojstwa – powtorzyl Myron – a przede wszystkim zabiegi waszej rodziny, zeby ja zmienic. Dlaczego Elizabeth zabila sie o szostej rano, akurat wtedy, kiedy Anita Slaughter przyjechala do pracy? Przypadkiem? Skoro tak, to dlaczego az tak bardzo zalezalo wam na zmianie czasu jej smierci? Taki „wypadek” mogl sie rownie dobrze zdarzyc o szostej rano, jak o polnocy. Po co to zmieniac?

Arthur wciaz stal prosto.

– To ty mi powiedz.

– Poniewaz czas smierci nie byl przypadkowy. Twoja zona specjalnie wybrala godzine i sposob samobojstwa. Chciala, zeby Anita Slaughter zobaczyla jej skok.

Chance prychnal.

– Co za bzdury!

– Elizabeth, nie watpie, byla w depresji – ciagnal Myron patrzac na Arthura. – Nie watpie tez, ze kiedys ja kochales. Ale bylo to dawno temu. Powiedziales mi, ze od lat nie byla soba. W to rowniez nie watpie. Ale na trzy tygodnie przed jej smiercia na Anite napadnieto. Podejrzewalem, ze pobil ja ktorys z was. Ale jej najbardziej widocznymi obrazeniami byly zadrapania. Glebokie zadrapania. Jakby zrobil to kot, powiedzial Wickner.

Myron spojrzal na Arthura. Mial wrazenie, ze kurczy sie na jego oczach, jakby zzeraly go wlasne wspomnienia.

– Anite zaatakowala twoja zona – ciagnal. – Najpierw zaatakowala ja, a po trzech tygodniach, wciaz w glebokiej depresji, popelnila na jej oczach samobojstwo, poniewaz Anita miala romans z jej mezem. To ja ostatecznie dobilo psychicznie, tak, Arthurze? Jak do tego doszlo? Czy Elizabeth was nakryla? Czy jej stan pogorszyl sie tak bardzo, ze stales sie nieostrozny?

Arthur odchrzaknal.

– Zgadza sie. Tak z grubsza bylo. I co z tego? Co to ma wspolnego z dniem dzisiejszym?

– Ile trwal twoj romans z Anita?

– A jakie to ma znaczenie?

Myron przygladal mu sie dluzsza chwile.

– Jestes zlym czlowiekiem. Wychowal cie zly czlowiek i masz w sobie wiele z niego. Zadales wiele cierpien. Przez ciebie gineli ludzie. Ale to nie byla przelotna milostka. Ty ja naprawde kochales, tak, Arthurze?

Arthur Bradford nie odpowiedzial. Cos jednak zaczelo sie kruszyc pod fasada jego milczenia.

– Nie wiem, jak do tego doszlo – ciagnal Myron. – Moze Anita chciala odejsc od Horace’a. A moze ty ja do tego namowiles. Niewazne. Postanowila uciec i zaczac nowe zycie. Jaki mieliscie plan? Chciales ja urzadzic w jakims mieszkaniu? W domu poza miastem. Zaden Bradford z pewnoscia nie poslubilby czarnej pokojowki z Newark.

Arthur prychnal. Z pogarda? A moze jeknal?

– Z pewnoscia – rzekl.

– Wiec co sie stalo?

Sam, ktory trzymal sie kilka krokow od nich, wedrujac spojrzeniem od piwnicznych drzwi do Myrona, co jakis czas szeptal do krotkofalowki. Chance siedzial jak zaklety, zdenerwowany, ale i zadowolony. Zdenerwowany tym, co wyszlo na jaw, a zadowolony, poniewaz wierzyl – zapewne nie bez podstaw – ze prawda nie wyjdzie poza te piwnice.

– Anita byla moja ostatnia nadzieja – odparl Arthur, stuknal dwoma palcami w usta i zmusil sie do usmiechu. – Ironia losu, co? Jezeli pochodzisz z rodziny patologicznej, wine za swoje grzechy mozesz zwalic na srodowisko. Ale jesli pochodzisz z rodziny, ktora moze wszystko? Co z tymi, ktorych wychowuje sie, zeby panowali nad innymi i robili, co im sie zywnie podoba? Co z ludzmi wychowanymi w przekonaniu, ze sa wyjatkowi i ze inni niewiele sie roznia od rzeczy z wystawy sklepowej? Co z takimi dziecmi?

– Nastepnym razem, kiedy bede sam, zaplacze nad ich losem – obiecal Myron.

Arthur zasmial sie.

– Slusznie – rzekl. – Ale mylisz sie. To nie Anita chciala uciec, tylko ja. Tak, kochalem ja. Kiedy z nia bylem, dostawalem skrzydel. Nie umiem tego inaczej wyjasnic.

Nie musial. Myron pomyslal o Brendzie i zrozumial.

– Zamierzalem opuscic Farme Bradfordow. Mielismy wyjechac razem. Zaczac samodzielne zycie. Uciec z tego wiezienia. – Arthur znowu sie usmiechnal. – Naiwne, prawda?

– I co sie stalo?

– Anita zmienila zamiar.

– Dlaczego?

– Byl ktos inny.

– Kto?

– Nie wiem. Mielismy sie spotkac rano, ale sie nie zjawila. Myslalem, ze moze maz cos jej zrobil. Sledzilem go. A potem dostalem od niej list. Napisala, ze musi zaczac nowe zycie. Beze mnie. I odeslala mi pierscionek.

– Jaki pierscionek?

– Ten, ktory jej dalem. Nieoficjalny zareczynowy.

Myron spojrzal na Chance’a. Chance milczal. Myron wpatrywal sie w niego jeszcze kilka sekund.

– Ale nie zrezygnowales – powiedzial do Arthura.

– Nie.

– Szukales jej. Kazales zalozyc podsluch. I nie zdejmowales go przez wiele lat. Sadziles, ze Anita w koncu zadzwoni do rodziny. Chciales wysledzic skad.

– Tak.

Myron przelknal sline, majac nadzieje, ze nie zalamie mu sie glos.

– A potem byly mikrofony w pokoju Brendy – rzekl. – Stypendia. Przeciete sciegna Achillesa.

Arthur milczal.

Do oczu Myrona naplynely lzy. Do oczu Arthura rowniez. Obaj wiedzieli, co za chwile nastapi. Myron mowil spokojnie i z opanowaniem, ale przychodzilo mu to z najwyzszym trudem.

– Dzieki mikrofonom mogles ja pilnowac. Jej stypendia ufundowal ktos bogaty i znajacy sie na finansach. Nawet gdyby Anita dostala do rak gotowke, nie wiedzialaby, jak przekazac ja za posrednictwem banku na Kajmanach. Ty natomiast tak. Pozostaja sciegna Achillesa. Brenda sadzila, ze zrobil to jej ojciec. Uwazala, ze jest nadopiekunczy. I miala racje.

Arthur wciaz milczal.

– Zadzwonilem do Norma Zuckermana i w karcie zdrowia Brendy sprawdzil grupe jej krwi. Grupe krwi Horace’a policja ustalila w czasie sekcji zwlok. On i Brenda nie byli spokrewnieni. – Myron pomyslal o jej jasnokawowej karnacji, o wiele tonow jasniejszej od barwy skory rodzicow. – Dlatego tak bardzo sie nia interesowales. Dlatego tak chetnie uchroniles ja od aresztu. Dlatego tak bardzo sie teraz o nia martwisz. Brenda Slaughter jest twoja corka.

Po twarzy Arthura plynely lzy. Nie zrobil nic, zeby je powstrzymac.

– Horace o tym nie wiedzial, prawda?

Arthur potrzasnal glowa.

Вы читаете Jeden falszywy ruch
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату