Lena az oparla sie dlonmi o kant stolu, zeby pohamowac drzenie rak. Odruchowo spojrzala przez okno na budynek komisariatu po drugiej stronie ulicy. Drzwi frontowe byly uchylone na pare centymetrow, cos je blokowalo, ale z tej odleglosci nie mogla dostrzec zadnych szczegolow.

Frank wskazal na ostatnie biurko usytuowane najblizej zelaznych drzwi przeciwpozarowych.

– Sara Linton znajdowala sie tutaj.

– Sara? – Lena ledwie mogla wydobyc glos przez zacisniete gardlo. Jak to sie moglo stac? Komu zalezalo na smierci Matta Hogana? Dotad zakladala, ze doszlo do buntu wiezniow. Nawet do glowy jej nie przyszlo, ze na posterunek mogl wtargnac ktos z ulicy, kto z zimna krwia zaczal strzelac do ludzi.

– Udalo nam sie wyciagnac stamtad dwojke dzieci – mowil dalej Wallace. Wskazal skupisko czerwonych krzyzykow przy tylnych drzwiach sali ogolnej i wyjasnil: – Burrows, Robinson i Morgan zostali tu zabici juz na samym poczatku. – Ruchem glowy wskazal Pata. – Morris zdolal wybic okno w gabinecie Jeffreya i wyciagnac przez nie troje dzieci. Keith Anderson wypadl na korytarz, gdy uchylilem drzwi od zewnatrz. Dostal postrzal w plecy. Jest juz na sali operacyjnej.

Odzyskawszy zdolnosc mowy, Lena zapytala:

– Skad tam sie wziely dzieci?

– Brad oprowadzal wlasnie szkolna wycieczke – odparl Nick.

Z trudem przelknela sline, odczuwajac niezwykla suchosc w gardle.

– Ile ich tam zostalo?

– Troje – odezwal sie znowu Shelton, wskazujac trzy male czarne krzyzyki skupione wokol czwartego wiekszego. – To Brad Stephens. – Przesunal palec w drugi koniec planu. – Sara Linton, Marla Simms, Barry Fordham.

Zatrzymal sie na krzyzyku symbolizujacym Fordhama, przy ktorym byl narysowany znak zapytania. Z pamieci Leny natychmiast wyplynela twarz Barry’ego, doswiadczonego funkcjonariusza pracujacego w tutejszej policji juz od osmiu lat. Mial zone i dziecko.

– Barry zostal ranny, nie wiemy tylko, jak powaznie – ciagnal Nick. – Jakies pietnascie minut temu padl kolejny pojedynczy strzal, prawdopodobnie ze szturmowego pistoletu maszynowego. Nic jeszcze nie wiemy o dwoch innych policjantach, ale naszym zdaniem nie ma ich wsrod zakladnikow. – Urwal na chwile, po czym dodal: – Wszyscy pozostali zyja.

Frank zakaslal w chusteczke, w gardle mu zacharczalo, jakby mial gruzlice. Otarl usta i podjal:

– Dwa wozy policyjne zjawily sie przed posterunkiem juz na samym poczatku strzelaniny. – Wskazal je na planie.

Lena znowu wyjrzala przez okno. Trzecim, ktory stal przed nimi przy krawezniku, byl woz Brada parkujacego zazwyczaj w tym miejscu. Z ulicy ich nie zauwazyla, ale stad swietnie bylo widac czterech gliniarzy przyczajonych za oslona samochodow i mierzacych z pistoletow We frontowe drzwi komisariatu.

– Na odglos strzalow Burgess wybiegl ze strzelba na ulice – relacjonowal Wallace. Wiekowy wlasciciel pralni zazwyczaj ruszal sie jak mucha w smole i nigdy nie mogl odnalezc wlasciwych ubran przy odbiorze. Wrecz trudno bylo go sobie wyobrazic ze strzelba w rekach. – Jego wnuczka tez znajdowala sie na posterunku. To wlasnie ja jako pierwsza Sara wyniosla z sali. – Urwal i skrzywil sie jakby pod wplywem bolesnych wspomnien. – Burgess probowal strzelac przez drzwi do bandytow, ale…

– Sa kuloodporne – wtracila Lena.

– Wytrzymaly – przyznal Frank. – Jednakze rykoszet zranil w noge Steve’a Manna stojacego przed sklepem gospodarstwa domowego. Po tym juz wszyscy wycofali sie sprzed posterunku.

– Interwencja Burgessa i pojawienie sie wozow patrolowych sprawily, ze bandyci znalezli sie w potrzasku – odezwal sie Nick. Wskazal na planie stanowisko recepcyjne w lobby, gdzie zawsze urzedowala Marla. – Jak udalo nam sie ustalic, jeden zabojca czuwa teraz za kontuarem z bronia wymierzona w drzwi frontowe, natomiast drugi zapewne trzyma na muszce zakladnikow.

Lena po raz kolejny wyjrzala na ulice. Szyby drzwi frontowych komisariatu tez byly przyciemnione, ale nie tak bardzo, jak w oknach pralni. Widnialy na nich biale slady po kulach i rozchodzace sie promieniscie linie pekniec w szkle. Domyslila sie, ze ciemne smugi od srodka to slady krwi Matta. Na podlodze przy drzwiach lezal jakis duzy ciemny niewyrazny ksztalt, zapewne cialo zabitego. I to ono blokowalo drzwi.

Odwrocila sie i zapytala:

– Zidentyfikowaliscie juz samochod bandytow?

– Jeszcze trwaja poszukiwania – odparl Nick. – Zdaje sie, ze zaparkowali na terenie kampusu i przyszli na posterunek pieszo.

– Co by oznaczalo, ze byli tu wczesniej – podsumowala Lena, po czym zwrocila sie do Pata i Franka: – Nie rozpoznaliscie zadnego z nich?

Obaj przeczaco pokrecili glowami.

Ponownie utkwila spojrzenie w schematycznym planie i syknela:

– Jezu…

– Pierwszy zabojca jest prawdopodobnie uzbrojony w trzy rodzaje broni. Do Matta strzelil z ciezkiego obrzynka, chyba marki Wingmaster. – Nick urwal na chwile. – Drugi ma szturmowy pistolet maszynowy.

– Zatem moze przebic szyby kuloodporne, jesli dysponuje odpowiednimi nabojami – wtracila Lena, nie mogac sie uwolnic od mysli, ze bandyci musieli przeprowadzic dosc szczegolowy rekonesans na komisariacie.

– Zgadza sie – potwierdzil Shelton. – Ale tego nie wiemy, bo do tej pory jeszcze nie strzelal w kierunku ulicy. Wciaz probujemy nawiazac kontakt, lecz na posterunku nikt nie podnosi sluchawki. – Wskazal jednego ze swoich podwladnych, stojacego nieco dalej z przenosnym aparatem przy uchu. – Tymczasem zazadalismy przylotu ekipy negocjacyjnej z centrali w Atlancie. Powinna tu dotrzec helikopterem za niecala godzine.

Lena znow wyjrzala na ulice, probujac sobie wyobrazic, jak to wszystko sie zaczelo. Heartsdale uchodzilo za spokojne, senne miasteczko. Ludzie osiedlali sie wlasnie z checi ucieczki przed brutalnoscia i przemoca rzadzacymi w metropoliach. Juz na samym poczatku sluzby dowiedziala sie od Jeffreya, ze i on przeniosl sie z Birmingham dlatego, ze nie byl dluzej w stanie wytrzymac potwornosci zycia w wielkim miescie. I oto teraz potwornosci odnalazly go az tutaj.

Nagle przeszyl ja dreszcz, jakby zajrzala w glab otwartego grobu. W srodkowej czesci sali ogolnej na planie byl narysowany pojedynczy czerwony krzyzyk z dopisanymi °bok inicjalami. Lzy naplynely jej do oczu, gdy na nie spojrzala. Kiedy podniosla wzrok, wszyscy wokol stolika wpatrywali sie w nia z uwaga. Pokrecila glowa i usmiechnela sie krzywo, jakby uslyszala kiepski dowcip.

– Nie – mruknela, wciaz majac przed oczami te czerwone inicjaly, choc tylko przelotnie spojrzala na plan. – To niemozliwe.

Frank odwrocil sie tylem i znow zaczal kaslac w chusteczke.

Chwycila lezacy na stole marker.

– Musieliscie sie pomylic – rzucila, szarpnieciem zrywajac z niego nasadke. – Ten krzyzyk powinien byc czarny.

Pochylila sie, zeby przemalowac znaczek, ale rece za bardzo jej sie trzesly.

Nick powoli wyjal jej marker z dloni.

– On nie zyje, Leno – rzekl cicho, kladac jej reke na ramieniu. – Jeffrey zginal.

ROZDZIAL TRZECI

1991 Niedziela

Tessa upadla na wznak na tapczan i zamachala nogami w powietrzu.

– Az nie chce mi sie wierzyc, ze jedziesz na Floryde beze mnie.

– No coz – mruknela od niechcenia Sara, skladajac bawelniana koszulke.

– Kiedy ostatni raz bylas na wakacjach?

– Nie pamietam.

Sklamala jednak. Tego lata, kiedy dostala mature, Eddie Lin ton wyciagnal zone i obie niechetne jego pomyslowi corki na rodzinne wczasy w Sea World. Od tamtej pory kazde lato spedzala albo na nauce, albo

Вы читаете Fatum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×