rozpoznac, czy mowi powaznie.

Za nimi rozlegl sie klakson, totez Jeffrey ruszyl dalej przez miasto z przepisowa szybkoscia piecdziesieciu kilometrow na godzine. Wolala mu nie wytykac, ze dostosowal sie do ograniczenia predkosci po raz pierwszy od czasu, jak usiadl za kierownica. Cos sie zmienilo w atmosferze, jaka wokol siebie roztaczal, ale nie potrafila tego sprecyzowac. Zanim jednak zdazyla sformulowac w myslach pytanie, zaraz za szpitalem skrecil w boczna uliczke, a chwile pozniej na podjazd i zatrzymal woz za granatowym pikapem. O porecz werandy stal oparty rozowy dzieciecy rowerek, opona wiszaca pod konarem rozlozystego debu pelnila role hustawki.

– Tu mieszka twoja matka? – zdziwila sie Sara.

– Nie, to ostatni przystanek – odparl z nieco wymuszonym usmiechem. – Zaraz wroce.

Otworzyl drzwi i wysiadl, nim zdazyla zapytac, kto tu mieszka.

Patrzyla, jak Jeffrey wbiega na werande i puka do drzwi. Wetknal rece do kieszeni, odwrocil sie i zaczal sie rozgladac. Pomachala mu reka, ale szybko pojela, ze nie widzi jej z powodu odblasku slonca na szybach. Zapukal po raz drugi, ale wciaz nikt nie otwieral. Znowu odwrocil sie w strone samochodu i oslaniajac oczy od slonca, uniosl w gore palec, dajac jej znak, ze wroci za minute. Otworzyla drzwi i takze wysiadla, kiedy zniknal za rogiem budynku.

Rozejrzala sie ciekawie po okolicy, czekajac na jego powrot. Uliczka do zludzenia przypominala jej Avondale, ktore akurat nie bylo najladniejsza czescia Heartsdale. Sadzac po wygladzie, domy zbudowano w pospiechu dla zolnierzy wracajacych z frontow drugiej wojny swiatowej, gotowych do zalozenia rodziny, by jak najszybciej zapomniec o wojennym koszmarze. Pod koniec lat czterdziestych musialo to byc ladne osiedle, od tamtego czasu jednak bardzo podupadlo. Przed niektorymi posesjami staly na klockach rozsypujace sie graty aut pozbawione kol, wiele trawnikow porastalo zielsko. Ze scian wiekszosci domow platami oblazila farba, ze szpar miedzy plytami chodnikowymi wyrastala trawa. Niektorzy wlasciciele jeszcze sie nie poddali w tej z gory przegranej bitwie, ich trawniki byly starannie przystrzyzone, sciany domow okrywaly wielkie tafle winylowych okladzin. Ten, przed ktory zajechal Jeffrey, nalezal wlasnie do tej drugiej kategorii. Frontowe podworze bylo zadbane i wypielegnowane, a wysypane zwirem sciezki dokladnie zagrabione.

Ruszyla powoli w strone domu, obchodzac pikapa. Mial z boku wymalowany szeroki, pomaranczowy pas z ciagnacym sie przez cala dlugosc granatowym napisem: AUBURN TIGERS. Przed frontowymi drzwiami widniala przymocowana do poreczy werandy pomaranczowa choragiewka z granatowym odciskiem tygrysiej lapy. Zwrocila uwage, ze nawet skrzynka na listy przy ulicy nosi barwy pomaranczowo-granatowe. Najwyrazniej mieszkal tu zagorzaly kibic uczelnianej druzyny pilkarskiej.

Niespodziewanie na podjazd wypadl nieduzy pies i skoczyl na nia, opierajac ublocone lapy o jej spodnice.

– Nie – syknela, ale bez rezultatu. Kucnela wiec przy podnieconym zwierzaku, majac nadzieje, ze to go powstrzyma od skakania.

Pies szczeknal radosnie i az odwrocila glowe pod wplywem nieprzyjemnego zapachu z jego pyska. Poczochrala mu palcami siersc na lebku, myslac, ze jeszcze nigdy nie spotkala tak brzydkiego kundla. Mniej wiecej do polowy dlugosci ciala mial gesta poskrecana siersc niczym pudel, ale lapy pokrywala twarda szczecina jak u teriera. Jego masc stanowila przedziwna mieszanke odcieni czarnego, szarego i brazowego. Oczy mial wybaluszone, jakby ktos sciskal mu jadra, choc juz na pierwszy rzut oka bylo widac, ze to suczka.

Sara wstala i sprobowala otrzepac kurz ze spodnicy, jednakze pyl z Alabamy w niczym nie przypominal gliniastych gleb z Georgii. Chyba tylko dlugotrwale namaczanie w wodzie z mydlem bylo w stanie usunac te plamy.

– Spokoj! – rozlegl sie od strony ulicy meski glos. Sara splonila sie, zanim zrozumiala, ze nie bylo to skierowane do niej.

Mezczyzna w jednym reku trzymal papierowa torbe z zakupami, a druga poklepal sie po udzie i zawolal:

– Tig! Do nogi!

Suczka jednak ani myslala odczepic sie od nog nowej znajomej, totez mezczyzna zasmial sie glosno i ruszyl przez podworze. Stanal przed Sara, obrzucil ja taksujacym spojrzeniem od stop do glow i az gwizdnal przez zeby.

– Zlotko, jesli nalezysz do Swiadkow Jehowy, to jestem gotow od razu sie przechrzcie.

Stuknely frontowe drzwi domu i na werande wyszla ciemnowlosa kobieta mniej wiecej w jej wieku.

– Nie sluchaj tego starego glupka – powiedziala, obrzucajac ja rownie uwaznym spojrzeniem, ale zdecydowanie wyzbytym chocby cienia podziwu. – Sara, zgadza sie?

– Tak – wybakala.

– Jestem Darnell, ale wszyscy mowia mi Neli. A to moj maz, Jerry.

– Mow mi Opos – rzekl gospodarz, unoszac dlon do daszka czapeczki baseballowej w kolorach pomaranczowym i granatowym.

Zmieszana Sara wydukala:

– Bardzo mi milo panstwa poznac.

– Pani pozwoli – rzucil dwornie Opos, jeszcze raz uniosl dlon do czapeczki i ruszyl przodem w strone domu.

Neli wpuscila do srodka psa, ale Sarze zastapila droge.

– Zatem – mruknela, opierajac sie lokciem na klamce – jestes nowa zdobycza Jeffreya?

Nie wiedziala, czy uznac to za zart, ale miala dosc podobnego traktowania w rodzinnych stronach. Skrzyzowala rece na piersiach i mruknela z rezygnacja:

– Na to wyglada.

Neli wykrzywila usta w bok, dajac do zrozumienia, ze jeszcze nie skonczyla.

– Jestes stewardesa czy striptizerka?

Sara zasmiala sie krotko, ale szybko spowazniala, widzac mine gospodyni. Zadarla dumnie brode i bez namyslu wybrala striptizerke, gdyz brzmialo to bardziej egzotycznie.

Neli obrzucila ja ostrym spojrzeniem spod przymruzonych powiek.

– Jeffrey mowil, ze pracujesz z dziecmi. Probowala wymyslic jakas cieta riposte, ale zdobyla sie tylko na idiotyczne stwierdzenie:

– Pozuje do aktow z balonikami w ksztalcie zwierzatek.

– Aha. – Kobieta wreszcie odsunela sie na bok. – Wszyscy sa na tylnym podworku.

Sara weszla do skromnie urzadzonego saloniku, w ktorym ilosc pamiatek druzyny pilkarskiej z Auburn byla juz chyba niezgodna z prawem. Nad kominkiem wisialy pompony cheerleaderek i proporczyki w klubowych barwach, centralne miejsce nad gzymsem zajmowala rozpieta na stelazu dzersejowa koszulka z numerem siedemnastym. W rogu na okraglym stoliku do kawy pod szklanym kloszem stala makieta przedstawiajaca zapewne uniwersytecki kampus. Na regale pietrzyl sie stos czasopism poswieconych uczelnianej lidze futbolowej, nawet klosz nocnej lampki byl ozdobiony pomaranczowo-granatowym emblematem z literami AU.

Neli poprowadzila ja korytarzem do drzwi prowadzacych na tylne podworze, lecz Sara przystanela przed oprawiona w ramki strona tytulowa pisma „SEC Monthly”. Na okladce znajdowalo sie zdjecie Jeffreya stojacego na srodkowej linii boiska. Wlosy mial dluzsze niz obecnie, a delikatny chlopiecy zarost pozwalal szacowac, ze fotografia pochodzi mniej wiecej sprzed pietnastu lat. Byl ubrany w granatowa pilkarska koszulke i trzymal stope oparta na jajowatej pilce futbolowej. Pod zdjeciem znajdowal sie napis: „Nowa gwiazda Tigersow?”.

Niemal odruchowo zapytala:

– To on gral zawodowo w druzynie z Auburn? Darnell wreszcie sie rozesmiala.

– Zaciagnal cie do lozka, nie chwalac sie wczesniej swoim zlotym sygnetem za udzial w rozgrywkach o „Cukrowy Puchar”? – zapytala, wprawiajac Sare rownoczesnie w oslupienie i zmieszanie.

– Hej! – zawolal Jeffrey, pojawiwszy sie w korytarzu zdecydowanie za pozno jak na jej gust. W reku trzymal butelke piwa. – Widze, ze juz sie poznalyscie.

– Dlaczego mi nie powiedziales, ze ona jest striptizerka, Spryciarzu?

– Bo wystepuje jedynie w weekendy – odparl, podajac butelke gospodyni. – I to tylko do chwili, az wystarczajaco sie naladuje adrenalina.

Sara probowala spojrzec mu w oczy i dac do zrozumienia, ze ma ochote natychmiast sie stad wyniesc, lecz albo trzy miesiace jeszcze nie wystarczyly, by nauczyl sie czytac w jej myslach, albo tez byl w pelni swiadom, jak zostala potraktowana, tyle ze nic go to nie obchodzilo. Chwile pozniej jego ironiczny usmiech zdradzil jej, jak jest naprawde.

Вы читаете Fatum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату