Objal ja za ramiona, przyciagnal do siebie i cmoknal w czolo. Odebrala to jak niema prosbe, zeby grala dalej swoja role i nie marudzila. Pospiesznie uszczypnela go pod pacha, co mialo znaczyc, ze nie godzi sie na takie przedstawienie.

Skrzywil sie i potarl obolale miejsce.

– Neli, mozesz nas zostawic na minutke? Gospodyni poszla dalej i skrecila w bok, zapewne do kuchni. Przez otwarte drzwi na koncu korytarza widac bylo basen kapielowy na podworku i jeszcze jedna pare siedzaca nad nim na skladanych turystycznych krzeselkach. Gdzies dalej ujadaly psy. Opos stal przy grillu z dlugim widelcem w dloni. Pomachal im reka.

– Cos mi sie zdaje, ze ten postoj byl z gory zaplanowany – syknela Sara.

– Slucham?

Starala sie mowic cicho z obawy, ze Neli zapewne ich podsluchuje.

– Czy to jakis rodzaj indoktrynacji, jaka stosujesz wobec wszystkich swoich nowych zdobyczy?

– Nie rozumiem. Wskazala wejscie do kuchni.

– Tak mnie okreslila twoja przyjaciolka. Skrzywil sie z niesmakiem.

– Ona po prostu…

– Wziela mnie za jedna z twoich dziewuch – wpadla mu w slowo, coraz bardziej rozzloszczona. – Jak wynika z tego, co powiedziala, dokladnie takie miejsce przypisala mi u twego boku.

Usmiechnal sie niepewnie.

– Saro, skarbie…

– Nie waz sie wiecej nazywac mnie w ten sposob, palancie.

– Nie chcialem…

– Nie wiem, za kogo sie uwazasz, do cholery – szepnela z naciskiem, ledwie zdolna dobyc z siebie glos – ze przyciagnales mnie taki kawal drogi za przekleta granice stanu, by tu wystawic na posmiewisko, wiedz jednak, ze mnie sie to nie podoba i masz najwyzej dwie sekundy, zeby pozegnac sie z gospodarzami, bo ja wracam do Heartsdale i nawet sie nie obejrze, czy bedziesz ze mna w samochodzie, czy nie.

Minely jednak co najmniej trzy sekundy, zanim wybuchnal gromkim smiechem.

– Na Boga! – rzekl. – Nie powiedzialas az tyle naraz przez cala dotychczasowa podroz.

Byla tak rozwscieczona, ze z calej sily grzmotnela go piescia w ramie.

– Auu – jeknal, rozmasowujac reke.

– I to ma byc wielka gwiazda futbolu?! Zawodnik, ktory sie boi uderzenia kobiety?! – Walnela go drugi raz. – Wlasciwie dlaczego mi wczesniej nie powiedziales, ze grales w druzynie zawodowej?

– Myslalem, ze wszyscy to wiedza.

– Niby skad? Powinnam sie byla dowiedziec od Rhondy z banku? – Zamierzyla sie po raz kolejny, ale zlapal ja za reke. – Czy od tej zdziry z zakladu produkcji szyldow? – Probowala wyrwac reke z jego uscisku, ale nie puszczal.

– Skarbie… – zajaknal sie i usmiechnal niesmialo, jakby gotow byl spelnic kazda jej zachcianke. – Saro…

– Myslisz, ze nie wiem, ze podrywales niemal kazda dziewczyne w miescie?

Zrobil obrazona mine.

– Dla mnie byly tylko jak kartki z kalendarza, bo czekalem na ciebie.

– Nie chrzan!

Obrocil ja do siebie i objal w pasie.

– W rozmowach ze swoja mama tez sie tak wyrazasz? Probowala sie uwolnic, ale przycisnal ja plecami do sciany. Poczula dobrze znane sensacje wywolane bliskoscia jego ciala, jednakze w takiej chwili potrafila myslec tylko o tym, ze jego przyjaciele przygladaja im sie z podworka przez otwarte drzwi. Spodziewala sie podswiadomie, ze zaraz pocaluje ja zarliwie badz w jakikolwiek inny sposob okaze swa meska wyzszosc, po czym wyciagnie na zewnatrz, zeby zrobic runde honorowa wokol basenu, zbierajac entuzjastyczne owacje Oposa, ale on tylko delikatnie cmoknal ja w czolo i mruknal:

– Jestem tu po raz pierwszy od szesciu lat. Spojrzala mu w oczy glownie dlatego, ze trzymal twarz tuz przy jej twarzy.

Nagle stuknely siatkowe drzwi i do korytarza wkroczyl najprzystojniejszy mezczyzna, jakiego Sara widziala na oczy, nie liczac okladek kolorowych czasopism. Byl rownie wysoki jak Jeffrey, ale jeszcze szerszy w ramionach i z bardziej zawadiacka mina.

Kiedy zas otworzyl usta, jej uszy mile polaskotal najspiewniejszy poludniowy akcent, jaki do tej pory slyszala.

– Czyzbys sie bal przedstawic mi swa nowa dziewczyne, Spryciarzu?

– Skadze znowu – wypalil Jeffrey i odwrocil sie do niego, nie cofajac jednak reki zaborczo opartej na biodrze Sary. – Skarbie, poznaj Pryszcza, ktory razem z Oposem byl moim najlepszym kumplem w okresie dorastania.

– Z ktorego nadal nie wyszedles – odparl tamten, grozac Jeffreyowi piescia. – Teraz jestem juz tylko Robertem.

Opos zawolal z podworka:

– Czy ktorys z was moglby mi podrzucic hamburgery z lodowki?!

– Moze sie tym zajmiesz, Spryciarzu? – zapytal pospiesznie Robert, po czym wzial Sare pod reke i poprowadzil w glab korytarza, zanim Jeffrey zdazyl zareagowac.

Otworzyl przed nia siatkowe drzwi i zapytal:

– Jak minela podroz?

– Dobrze – odparla, myslac, ze to sprawa dyskusyjna. Wolala jednak znalezc jakies pozytywy, totez dodala pospiesznie: – Moj Boze, coz za wspanialy ogrod.

Opos natychmiast sie rozpromienil.

– Neli uwielbia sie nim zajmowac.

– To widac.

Mowila calkiem szczerze. Wszedzie bylo pelno roznokolorowych kwiatow, ktore zwieszaly sie ze skrzynek stojacych na poreczy werandy i piely sie po drewnianym plotku. Na tylach podworka stala olbrzymia magnolia, a w jej cieniu wisial hamak. Plot za nia zaslanialo kilka wybujalych krzakow ostrokrzewu. Gdyby nie psy ujadajace na sasiednim podworku, bylaby to prawdziwa oaza ciszy i spokoju.

– Rety! – huknal Robert, ktory o malo sie nie potknal, gdy suczka skoczyla mu do nog.

– Tig! – krzyknal Opos bez przekonania.

Kundel wskoczyl do basenu, przeplynal go w poprzek, wdrapal sie na drugi brzeg i zaczal tarzac w trawie, wierzgajac lapami w powietrzu.

– Kurde – mruknal Opos. – Ile ja bym dal za takie beztroskie zycie.

Kobieta siedzaca na krzeselku przodem do basenu obejrzala sie przez ramie.

– Ona juz na pewno wie o nas wszystko od Jeffreya. – Poklepala puste krzeselko obok siebie. – Chodz, usiadz przy mnie, Saro. Nie jestem taka zolza jak Neli.

Sara z radoscia skorzystala z tej propozycji.

– Jessie – przedstawila sie kobieta. Leniwym gestem wskazala Roberta i wyjasnila: – Ten okaz to moj maz. – Z takim naciskiem wypowiedziala ostatnie slowo, ze w jej ustach nabralo niemal pornograficznego znaczenia.

– Sprawia wrazenie bardzo milego – odparla Sara.

– Jak kazdy, dopoki sie go nie pozna. Od jak dawna znasz Spryciarza?

– Nie za dlugo – przyznala otwarcie, zastanawiajac sie, czy tutaj wszyscy posluguja sie przezwiskami. Odnosila metne wrazenie, ze Jessie ma jeszcze gorszy charakter od Neli. Byla tylko kulturalniejsza. Wyraznie czuc bylo od niej alkoholem, niewykluczone, ze spora dawka trunku wplynela na jej lagodne usposobienie.

– Wszyscy sa bardzo zzyci – powiedziala Jessie, wychylajac sie z krzesla, zeby siegnac po kieliszek z winem. – Ja jestem wsrod nich nowa, co znaczy, ze mieszkam tu dopiero od dwudziestu lat. Przenioslam sie z poludnia po pierwszym roku studiow.

Rzeczywiscie mowila z akcentem z wybrzeza Alabamy.

– Robert jest gliniarzem, tak samo jak Jeffrey. To mile, prawda? Dawniej nazywalam ich Mutt i Jeff, tyle ze Jeffrey nie cierpi tego zdrobnienia. – Pociagnela spory lyk wina. – Natomiast Opos prowadzi sklep obok baru Tasty

Вы читаете Fatum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату