– Smialo – rzekl zachecajaco, wskazujac droge na wprost.

– Nie powinnismy byc cicho? – zapytala szeptem.

– Matki nie obudziloby nawet ryczace tornado – odparl i zamknal drzwi. Sadzac po odglosie, wrzucil klucz do szklanej wazy.

Sara poczula jego dlon na swoim ramieniu.

– Tedy – skierowal ja nieco w bok.

Zrobila najwyzej cztery kroki, gdy zamajaczyl przed nia wielki stol w jadalni. Okrazyli go i chwile pozniej znalezli sie w krotkim korytarzyku oswietlonym przez slaba nocna lampke. Na wprost znajdowalo sie wejscie do lazienki, po obu jej stronach byly zamkniete drzwi do pokojow. Jeffrey otworzyl te z prawej, przepuscil ja przodem, zamknal za soba drzwi i dopiero wtedy zapalil swiatlo.

– Och… – zajaknela sie, nagle oslepiona, i zamrugala szybko.

Pokoj byl nieduzy. W rogu pod oknem stal podwojny tapczan z zielona posciela, nieprzykryty zadna kapa. Wokol na scianach wisialy plakaty z rozneglizowanymi dziewczetami, honorowe miejsce nad lozkiem zajmowala podobizna Farrah Fawcett. Tylko drzwi szafy wyroznialy sie posrod tej monotematycznej dekoracji, gdyz zdobil je plakat przedstawiajacy wisniowy kabriolet mustang z pochylona nad jego maska oszalamiajaca blondynka, zapewne majaca trudnosci z przyjeciem wyprostowanej postawy ze wzgledu na ciezar niesamowicie naszprycowanych silikonem baloniastych piersi.

– Cudownie – mruknela Sara, zachodzac w glowe, jak w takim razie wygladaja wnetrza motelu.

Chyba po raz pierwszy ujrzala zaklopotanie w jego oczach.

– Matka niczego tu nie ruszala od czasu mojego wyjazdu.

– To widac.

Mimo wszystko poczula sie zaintrygowana. W okresie dorastania rodzice wyraznie dali jej do zrozumienia, ze ma zabroniony wstep do pokojow chlopcow, totez nie miala nawet okazji ich nigdy zobaczyc. O ile plakat z Farrah Fawcett ani troche jej nie zaskoczyl, to jednak zdumiala ja panujaca tu, ledwie wyczuwalna atmosfera. Na szczescie nie byl to odor dymu nikotynowego i alkoholu, lecz tylko testosteronu i meskiego potu.

Jeffrey postawil walizke na podlodze i rozpial suwak.

– Zdaje sobie sprawe, ze nie przywyklas do takich warunkow – rzekl, nadal zmieszany.

Probowala spojrzec mu w twarz, ale zaczal wypakowywac swoje rzeczy z torby podroznej. Pojela szybko, ze musial sie poczuc zawstydzony stanem rodzinnego domu. Pewnie sie bal, ze ona pomysli cos zlego, widzac warunki, w jakich sie wychowywal. W tym swietle popatrzyla na jego pokoj zupelnie innym wzrokiem, zwracajac uwage, ze wszystkie rzeczy sa starannie poukladane, a plakaty na scianach rozmieszczone rowniutko, jakby rozwieszal je przy linijce. Przypomniala sobie, ze w jego domu w Heartsdale rowniez widac te sama dbalosc o lad i porzadek. Byla w nim zaledwie dwa razy, lecz nigdzie nie zauwazyla typowo kawalerskiego balaganu.

– Nie przejmuj sie tym – powiedziala.

– Dobra – mruknal, ale bez przekonania. Wyjal szczoteczke i paste do zebow, po czym rzucil: – Zaraz wroce.

Popatrzyla, jak wychodzi na korytarz i po cichu zamyka za soba drzwi. Postanowila skorzystac z okazji i szybko przebrala sie w pizame, wciaz zerkajac na drzwi z obawy, ze lada chwila wejdzie tu jego matka. Neli nie wyrazala sie nazbyt pochlebnie o May Tolliver, totez Sara wolala uniknac sytuacji, w ktorej bedzie musiala sie przedstawiac z golym tylkiem.

Potem usiadla na podlodze i zaczela grzebac w walizce w poszukiwaniu szczotki. Znalazla ja zawinieta w pare szortow. Udalo jej sie bez wiekszej szkody dla siebie powyciagac spinki z wlosow, ktore byly splatane i skoltunione. Rozczesujac je, zaczela sie ciekawie rozgladac, zwracajac baczna uwage na dobor plakatow i przedmiotow zgromadzonych przez Jeffreya w czasach mlodosci. Na parapecie okiennym lezalo kilka zasuszonych kosci szkieletu jakiegos malego zwierzatka. Na nocnym stoliku, ktory sprawial wrazenie recznie robionego, obok malej lampki stala zielona szklana miseczka, w ktorej lezala garstka drobnych monet. Na biurku przy scianie dostrzegla pare kolorowych okladek kaset magnetofonowych, a same kasety staly poustawiane w plastikowej skrzynce od mleka, przy czym kazda byla zaopatrzona w nalepke ze spisem nagranych piosenek. Naprzeciwko tapczanu znajdowala sie prowizoryczna polka zrobiona z surowej deski ulozonej na ceglach, wypelniona od konca do konca ksiazkami. Spodziewala sie ujrzec kolekcje komiksow, ewentualnie jakies powiesci przygodowe, totez w zdumienie wprawily ja tytuly na grzbietach opaslych tomow: Strategiczne bitwy wojny secesyjnej czy tez Socjologiczne i polityczne konsekwencje odbudowy rolniczego poludnia Stanow Zjednoczonych.

Odlozyla szczotke i zdjela z polki jeden z cienszych podrecznikow. Na karcie tytulowej ujrzala wypisane nazwisko Jeffreya, date oraz tygodniowy rozklad zajec na uczelni. Kartkujac ksiazke, zwrocila uwage na liczne notatki na marginesach oraz podkreslone czy pokolorowane zoltym zakreslaczem co ciekawsze fragmenty tekstu. Uswiadomila sobie ze zdumieniem, ze po raz pierwszy ma okazje podziwiac jego nadzwyczaj staranny charakter pisma. W przeciwienstwie do jej bazgrolow, Jeffrey mial piekny, wrecz kaligraficzny charakter pisma, jakiego nie uczono juz w szkolach. Precyzyjnie laczyl wszystkie litery w kazdym wyrazie, a zbiegajace w dol ogonki byly niemal identyczne, jak spod sztancy. W dodatku pisal prosciutko na gladkim papierze, a nie ukosem, jak wiekszosc ludzi niekorzystajacych z kartek w linie czy kratke.

Przeciagnela palcem po jego zapiskach, wyczuwajac zaglebienia w papierze, jakby litery zostaly w nim wycisniete dlugopisem. Najwyrazniej musial go bardzo mocno dociskac do papieru.

– Co robisz?

Poczula sie zaklopotana, jakby przylapano ja na czytaniu pamietnika.

– Wojna secesyjna? – zapytala zdumiona. Kleknal przy niej i wyjal jej ksiazke z reki.

– Studiowalem historie Stanow Zjednoczonych.

– Ciagle mnie zaskakujesz, „Spryciarzu”.

Skrzywil sie, slyszac to przezwisko. Odstawil podrecznik na miejsce i starannie wyrownal, zeby jego grzbiet nie wystawal z szeregu. Na polce zostala ciemniejsza smuga po startym kurzu. Wyciagnal cieniutka broszurke oprawiona w skore, w ktorej zlotymi literami wytloczono tylko jedno slowo: LISTY.

– To przyklady korespondencji, jaka zolnierze wysylali z frontu do swoich ukochanych – wyjasnil. Otworzyl ksiazke na wybranej stronie, ktora musiala byc bliska jego sercu, odchrzaknal i zaczal czytac: – „Najdrozsza. Nadchodzi noc, a ja nie moge zasnac i zastanawiam sie nad tym, jakim czlowiekiem sie stalem. Patrze w czarne niebo, rozmyslajac, czy ty rowniez wpatrujesz sie w te same gwiazdy, i modle sie, bys zachowala w swej pamieci wizerunek tego czlowieka, jakim bylem przy tobie. Modle sie, abys nadal widziala w nim mnie”.

Jeszcze przez chwile z dziwnym usmiechem spogladal na tekst, jakby z ta ksiazka wiazala sie jakas jego tajemnica. Czytal jednak w taki sam sposob, w jaki sie z nia kochal: namietnie, ale z rozwaga i wyczuciem. Miala ochote, zeby jeszcze cos przeczytal, ukolysal ja do snu miekkim brzmieniem swego glosu, ale tylko westchnal glosno, zamknal broszure i odstawiajac ja na miejsce, rzekl:

– Powinienem byl sprzedac te wszystkie podreczniki, jak tylko skonczyl sie rok akademicki, ale jakos nie mialem serca.

Bala sie poprosic, zeby czytal dalej.

– Ja takze zachowalam czesc swoich ksiazek – powiedziala.

Usiadl za nia, otaczajac ja nogami.

– Tyle ze mnie nie bylo na to stac.

– Myslisz, ze jestem bogata? – zapytala, lekko rozdrazniona. – Przeciez moj ojciec jest zwyklym hydraulikiem.

– Do ktorego nalezy pol miasta.

Zbyla te uwage milczeniem, majac nadzieje, ze nie zechce drazyc tematu. Rzeczywiscie, Eddie Linton od ukonczenia college’u szczesliwie inwestowal pieniadze, o czym Jeffrey mial okazje sie przekonac, gdy kilka razy interweniowal w wynajetych lokalach po odebraniu skarg na zbyt halasliwych sasiadow. Prawdopodobnie wedlug standardow Jeffreya rodzina Lintonow byla bogata, niemniej obie z Tessa wychowywaly sie z rygorystycznym zalozeniem, ze w zadnym wypadku nie wolno im wydawac wiecej, niz maja aktualnie w kieszeni, a tego zawsze bylo malo.

– Podejrzewam, ze Neli powiedziala ci tez o moim ojcu.

– Niewiele.

Zasmial sie krotko i nerwowo.

– Jimmy Tolliver byl drobnym oszustem i kretaczem, ktory postanowil zorganizowac wielki skok. Podczas napadu na bank zginelo dwoch ludzi, dlatego wyladowal za kratkami bez mozliwosci przedterminowego

Вы читаете Fatum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату