zaskoczyla, mowiac:

– Prawde powiedziawszy, zupelnie nie pamietam, co mowili, czy ona najpierw krzyknela, czy moze on odepchnal rabusia od lozka. – Zaraz jednak, pewnie tylko po to, zeby mu dopiec, dodala: – Zreszta, miales chyba prawo pomoc Robertowi w uporzadkowaniu wspomnien przed zlozeniem oficjalnych zeznan.

Jeszcze raz wyjrzal przez okno. Hoss rozmawial ze swoimi zastepcami. Mial na sobie wedkarska kamizelke i stary wymiety kapelusz z powpinanymi w rondo sztucznymi muchami. Jeffrey poczul uklucie leku na jego widok.

– Ale drugi strzal uslyszelismy dopiero wtedy, gdy cie dogonilem. Przypominasz sobie? Ile moglo minac? Dziesiec sekund?

– Nie pamietam dokladnie. Ale na pewno nie padl od razu po pierwszym.

– Wiec Robert mogl w tym czasie siegac po swoj pistolet.

Znowu go zaskoczyla, przyznajac:

– To prawda.

– A trzeci strzal padl jeszcze kilka sekund pozniej, zgadza sie? – Kiedy nie odpowiedziala, dodal: – Jak myslisz? Dwie albo trzy sekundy po drugim?

– Cos kolo tego.

– Wiec to tez by pasowalo – ciagnal. – Rabus strzelil do Roberta, a ten wyskoczyl z lozka i rzucil sie po swoja bron. Po ciemku nie od razu ja znalazl. Zanim siegnal do kredensu, napastnik zdazyl go postrzelic. Mimo zaskoczenia Robert zdolal wymierzyc i odpowiedziec ogniem.

Pokiwala glowa, ale bez przekonania. Szosty zmysl mu podpowiadal, ze jest cos jeszcze, co dotad przed nim ukrywala, a przeciez nie mieli juz czasu.

– Co znowu? – mruknal, chcac ja naklonic do zwierzen. – Czyzbys nie wszystko mi powiedziala?

– Niewazne.

– Mowie powaznie, Saro. Cos przede mna ukrywasz. O co chodzi?

W milczeniu zapatrzyla sie przez okno na podworze.

Hoss nadal stal na koncu podjazdu. Kierowca karetki krotko na niego zatrabil, wyjezdzajac tylem na ulice. Odglos klaksonu jeszcze bardziej podzialal Jeffreyowi na nerwy, kiedy wiec Sara odwrocila sie, zeby wyjsc z pokoju, zlapal ja za reke.

– Co robisz? – syknela ze zloscia.

– Nic mu nie mow – ostrzegl, majac wrazenie, ze caly swiat wali mu sie na glowe, a on nie jest w stanie temu zapobiec. Gdyby udalo sie wywalczyc milczenie Sary chocby na kilka godzin, moze zdolalby poskladac wszystko do kupy.

Z wyrazem oslupienia na twarzy probowala wyszarpnac reke z jego uscisku.

– Puszczaj!

– Obiecaj mi, ze nic nie powiesz.

– Pusc! Slyszysz? – powtorzyla, wykrecajac ramie. Ogarnelo go tak bezgraniczne zniechecenie, ze gdy tylko odskoczyla od niego, huknal piescia w sciane. Szarpnela sie do tylu, jakby naszly ja obawy, ze i ja bedzie chcial uderzyc. Ale strach w jej oczach szybko ustapil miejsca nienawisci.

– Saro – mruknal pojednawczo, unoszac obie rece. – Nie chcialem…

Zagryzla wargi, a po chwili odezwala sie spietym glosem, jakby ledwo sie powstrzymywala, by na niego nie wrzasnac. Jeszcze nigdy nie widzial jej az tak rozwscieczonej. W calej postawie bylo cos tak groznego, ze poczul sie, jakby mu przystawila bron do glowy.

– Posluchaj, dupku! – syknela przez zacisniete zeby. – Pod zadnym pozorem nie dam ci sie zastraszyc.

– Wcale nie zamierzalem… – baknal. Odsunela sie o krok.

– Jesli jeszcze raz mnie dotkniesz, golymi rekami zmiazdze ci krtan.

Serce podeszlo mu do gardla. Sposob, w jaki na niego patrzyla, sprawil, ze poczul sie jak zalosna, godna pogardy gnida. Przemknelo mu przez mysl, ze wreszcie rozumie, dlaczego ojciec tak znecal sie nad matka przy kazdej okazji. Nienawisc musiala go zzerac od srodka niczym rak.

Dostrzegl przez okno, ze Hoss i jego zastepcy ruszaja w strone domu. Przelknal gorycz dlawiaca go w gardle i rzekl, odwolujac sie do zdrowego rozsadku Sary:

– Na razie oboje mamy powazne watpliwosci. Zalatwie ci asyste przy sekcji zwlok, dobrze? A jutro porozmawiamy z Bobbym i Jess. Tylko daj mi troche czasu na uporzadkowanie wszystkiego, zanim ofiarujesz sie z pomoca i wyslesz mojego najlepszego przyjaciela na cholerne krzeslo elektryczne.

Nawet na niego nie spojrzala, ale dobrze wyczuwal, ze kipi z wscieklosci.

– Saro…

Hoss zapukal do drzwi i Jeffrey szybko zlapal za klamke, jakby chcial je przytrzymac. Szeryf zajrzal przez okno i zmierzyl go tak piorunujacym wzrokiem, ze znow poczul sie jak pietnastolatek przylapany przed sklepem Bena Franklina z radiem tranzystorowym, za ktore nie zaplacil.

Sara tez siegnela do klamki, wiec szybko otworzyl drzwi.

– Witam. – Hoss wyciagnal do niego reke i Jeffrey przywital sie, zaskoczony silnym usciskiem dloni staruszka. Wlosy mial juz calkiem siwe i zdecydowanie wiecej zmarszczek na twarzy, ale poza tym wygladal dokladnie tak samo jak kiedys.

– Szkoda, ze spotykamy sie po latach w tak przykrych okolicznosciach, Spryciarzu. – Szeryf uniosl dlon do kapelusza i rzekl do Sary: – Witam pania.

Otworzyla juz usta, zeby odpowiedziec, ale Jeffrey przedstawil ja pospiesznie:

– Hoss, poznaj Sare Linton. Saro, to szeryf Hollister.

Hoss zaszczycil ja szerokim usmiechem.

– Slyszalem juz, ze opatrzyla pani Roberta. Dziekuje, ze zechciala sie pani zajac moim chlopcem.

Sztywno skinela glowa, a Jeffrey wyczul, ze tylko czeka na odpowiednia chwile, by zaczac gadac. Wciaz byla tak rozwscieczona, ze zlosc emanowala od niej na kilometr.

– Spiszemy wasze zeznania jutro rano – rzekl Hoss. – Zdaje sobie sprawe, ze macie za soba zarwana noc.

Jeffrey wstrzymal oddech, oczekujac wybuchu Sary.

Odchrzaknela, jakby miala trudnosci z wydobyciem glosu, po czym zaskoczyla go po raz kolejny, mowiac:

– Bardzo mi to odpowiada. – Zerknela z ukosa na Jeffreya i zapytala: – Jak myslisz, Neli nie bedzie miala nic przeciwko temu, bym spedzila te noc na kanapie w ich saloniku?

Wbil wzrok w ziemie, nie zdolawszy sie powstrzymac od westchnienia ulgi.

– Mysle, ze nie.

Hoss przywolal do siebie jednego z zastepcow i rzekl:

– Bylbys uprzejmy odwiezc pania do domu Oposa? Jeffrey dopiero teraz rozpoznal tamtego, widywal go w kosciele, kiedy jeszcze May Tolliver byla zdolna w niedziele tak dlugo utrzymac sie w trzezwosci, by zaprowadzic syna na nabozenstwo.

– Dzieki, Paul – mruknal.

Mezczyzna musnal palcami rondo kapelusza, obrzucajac Jeffreya podejrzliwym spojrzeniem, dokladnie takim samym, z jakim ten stykal sie tu na kazdym kroku od czasu, gdy tylko zaczal chodzic. Co gorsza, Sara obrzucila go takim samym spojrzeniem, wychodzac z domu bez slowa pozegnania.

Hoss odprowadzil ja wzrokiem, nie probujac ukryc zainteresowania jej zgrabnymi posladkami. Nawet w spranej i zakurzonej pizamie Sara wygladala bardzo atrakcyjnie.

– Przydalaby sie szklanka zimnej wody.

– Jest wsciekla – mruknal Jeffrey, doskonale wiedzac, jak Hoss odbierze jego slowa.

– Jasne. Spodziewala sie pewnie czegos zupelnie innego. – Szeryf spojrzal na niego. – Co z Jessie?

– Polozyla sie na kanapie – odparl, po czym dodal: – Zasnela.

Nie mogl sie oprzec wrazeniu, ze znow musi klamac, tak jak matce w dziecinstwie.

Hoss smutno pokiwal glowa, dajac znak, ze swietnie rozumie, iz Jessie zasnela nie tylko z powodu wyczerpania.

– Dzwonilem juz do jej matki i prosilem, zeby przyjechala i zabrala ja na pewien czas do siebie. Pewnie wiesz, ze Faith jest jedyna osoba na swiecie, ktora ma jakis wplyw na te dziewczyne.

Obejrzal sie na swego drugiego zastepce, ktory stal z aparatem fotograficznym zawieszonym na szyi i z

Вы читаете Fatum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату