przez cale zycie musial sie liczyc z kazdym groszem.
Hoss ruchem glowy wskazal trupa i zapytal:
– Myslisz, ze zgodzilaby sie zrobic dla mnie sekcje? Jeffrey znowu poczul sciskanie w dolku.
– Nie wiem. Spytam ja o to.
– Swietnie. – Szeryf odwrocil sie jeszcze, zeby po raz ostatni rzucic okiem na sypialnie. – Bardzo mi zalezy, zeby uporac sie z tym jak najszybciej i zeby Robert mogl wrocic do sluzby.
Niespodziewanie, jakby chcac ukrocic jakiekolwiek dalsze dyskusje, siegnal do kontaktu i zgasil swiatlo.
ROZDZIAL DZIEWIATY
Sara obudzila sie zlana potem i usiadla tak szybko, ze az zakrecilo jej sie w glowie. Rozejrzala sie w panice dookola, usilujac sobie przypomniec, gdzie jest. Widok proporczykow druzyny z Auburn przyjela z ulga. Nawet pomaranczowo-granatowy koc, ktory Neli przyniosla wieczorem, wydal jej sie znajomy. Usadowila sie wygodnie na kanapie, wlozyla poduszke pod glowe i zasluchala sie w dobiegajace z zewnatrz stlumione odglosy. W kuchni sapal ekspres do kawy, gdzies w oddali rozbrzmial klakson samochodu.
Podciagnela nogi do brzucha i oparla brode na kolanach. Juz od dawna nie snila jej sie Atlanta, a jednak pare minut temu jakby znow tam byla, w lazience przy izbie przyjec szpitala Grady’ego, gdzie zostala zgwalcona. Napastnik skul jej rece z tylu kajdankami, po czym zhanbil ja w tak nikczemny sposob, ze nie zapomni tego do konca zycia, wreszcie dzgnal nozem w brzuch i zostawil na podlodze, zeby sie wykrwawila na smierc.
To wspomnienie znow scisnelo ja za gardlo, totez zacisnela mocno powieki i zaczela gleboko oddychac, by sie uspokoic.
– Wszystko w porzadku? – zapytala Neli, stanawszy w drzwiach pokoju z parujacym kubkiem kawy w reku.
Sara tylko pokiwala glowa, niezdolna do wydobycia glosu.
– Opos poszedl otworzyc sklep, a Jeffrey wybral sie na rozmowe z Jessie. Jest glupi, jesli mysli, ze ona zwlecze sie z lozka przed poludniem. – Urwala, zaniepokojona przedluzajacym sie milczeniem Sary. – Prosil, abys byla gotowa na osma trzydziesci.
Spojrzala na zegar stojacy na gzymsie kominka. Bylo wpol do osmej.
– W kazdym razie kawa jest gotowa – dodala Neli i zostawila ja sama w pokoju.
Spuszczajac nogi z kanapy, uderzyla sie duzym palcem o kant swojej walizki. Jeffrey zostawil ja tu przed paroma godzinami, kiedy udawala, ze spi. Podkradl sie do niej jak zlodziej. Obserwowala go spod przymruzonych powiek, zachodzac w glowe, w co sie przez niego wpakowala. Jeffrey Tolliver okazal sie innym mezczyzna, niz dotad sadzila. Nawet jej matka bylaby zaskoczona jego zachowaniem minionej nocy. Sara nie tylko poczula sie zagrozona, ale w pewnej chwili oblecial ja strach, ze naprawde za chwile ja uderzy. Nie mogla zaangazowac sie w zwiazek z kims takim. Nie miala najmniejszych watpliwosci, ze to, co czuje do Jeffreya, mozna chyba nazwac miloscia, nie oznaczalo to jednak, ze z tego powodu ma pozwolic, by wciagnal ja w sytuacje, w ktorej zacznie sie na dobre obawiac o wlasne zycie.
Zagryzla wargi i popatrzyla na oprawiona w ramki strone tytulowa czasopisma, przedstawiajaca Jeffreya na boisku. Przemknelo jej przez mysl, ze wizyta w rodzinnym miescie dziwnie go odmienila. Bo czlowiek z ostatniej nocy z pewnoscia nie byl tym samym Jeffreyem Tolliverem, ktorego zdazyla troche poznac w ciagu trzech miesiecy ich blizszych kontaktow.
Mimowolnie usilowala znalezc wytlumaczenie jego dzialan. Wczesniej nic nawet nie wskazywalo, ze w ogole jest zdolny do tak gwaltownych reakcji. Byl rozwscieczony. To prawda, ze jej nie uderzyl, tylko walnal piescia w sciane. Moze wiec odebrala to zbyt emocjonalnie? Moze sytuacja doprowadzila go do ostatecznosci, a ona przeciez nie zrobila nic, by go uspokoic? Brutalnie zlapal ja za reke, ale w koncu puscil. Ostrzegal, zeby nic nie mowila, lecz gdy juz zjawil sie szeryf, przed niczym jej nie powstrzymywal. Teraz, po tych kilku godzinach, dobrze rozumiala przyczyny jego wscieklosci i frustracji. Pod jednym wzgledem mial racje, w Alabamie nadal obowiazywala kara smierci, co wiecej, wykonywano je tu bez skrupulow, podobnie jak w Teksasie czy na Florydzie. Gdyby sad uznal Roberta za winnego morderstwa, rzeczywiscie czekaloby go krzeslo elektryczne.
Mimo przemeczenia probowala tez w myslach odtworzyc to wszystko, co widziala w sypialni Jess i Roberta. Nie byla juz tak pewna sekwencji odglosow, jakie slyszala na ulicy. Stracila takze pewnosc co do charakteru obrazenia, ktora zyskala podczas krotkich ogledzin, kiedy Robert w koncu dal jej obejrzec rane. Trwalo to bardzo krotko, poza tym skutecznie rozmazal krew wokol otworu wlotowego kuli. Ostatecznie wiec zagadka sprowadzala sie do pytania, dlaczego z takim uporem zaslanial dlonia rane, jesli nie mial niczego do ukrycia.
Jesli sie nie pomylila, Robert zostal postrzelony w chwili, gdy lufa broni byla dosc wyraznie uniesiona ku gorze, dlatego goracy pocisk zostawil dodatkowo slad oparzenia ponizej otworu wlotowego. Wiec albo czlowiek, ktory do niego strzelil, zrobil to od dolu, kleczac badz kucajac, albo tez Robert sam przytknal sobie bron do brzucha i pociagnal za spust. To drugie wyjasnienie tlumaczyloby zarazem, dlaczego nie odniosl powazniejszych obrazen. Przeciez w brzuchu, oprocz kilku istotnych dla zycia organow, znajduja sie tez jelita o lacznej dlugosci okolo dziesieciu metrow. Tymczasem kula je wszystkie ominela.
Sara byla gotowa juz na miejscu przedstawic szeryfowi swoje watpliwosci, ale wystarczyl jej zaledwie rzut oka na Hossa, aby zyskac pewnosc, ze podobnie jak Jeffrey jest gotow uczynic wszystko, byle tylko uwolnic Roberta od zarzutu popelnienia morderstwa. Clayton Hollister mial wszelkie atrybuty dobrego wujaszka, poczawszy od przezwiska, a skonczywszy na kowbojskich butach. Swietnie znala mechanizmy dzialania takich ludzi. Jej ojciec – chociaz mial zupelnie inny charakter, bo nie znosil robienia przyslug wlasnie dlatego, ze musial je robic – nie nalezal co prawda do grona wplywowych osobistosci w Heartsdale, lecz stale grywal z nimi w karty. W dodatku poznala te metody na wlasnej skorze, kiedy juz w pierwszym tygodniu pracy na stanowisku koronera uslyszala od burmistrza, ze wladze miejskie maja podpisany kontrakt na wylaczne dostawy srodkow medycznych z firma jego szwagra, niezaleznie od dyktowanych przez niego cen.
Dlatego bardzo chciala dzisiaj jeszcze raz obejrzec dokladnie rane Roberta, a gdyby Jeffrey nie mogl czy tez nie chcial spelnic obietnicy i zalatwic jej asystowania podczas sekcji zwlok zabitego rabusia – a moze ofiary, w zaleznosci, jak na to patrzec – byla gotowa sama sie o to postarac. Potem zas chciala jak najszybciej wyjechac z Sylacaugi i znalezc sie daleko od Jeffreya. Potrzebowala czasu, zeby wszystko to sobie poukladac i na nowo ocenic swoje uczucia do Jeffreya w swietle jego gwaltownego wybuchu w nocy.
Wstala ostroznie, przenoszac ciezar ciala z jednej nogi na druga. Stopy ja piekly od biegania boso po szorstkim asfalcie, a na prawej piecie zdarla sobie kawalek skory o cos ostrego. Postanowila wiec w pierwszej stacji benzynowej po wyjezdzie na autostrade kupic plastry opatrunkowe.
Kiedy, kustykajac, weszla do kuchni, Neli powitala ja skapym usmiechem.
– Dzieciaki wstana dopiero za godzine – powiedziala.
– Ile maja lat? – zapytala Sara, silac sie na uprzejmosc.
– Jared dziesiec, a Jennifer jest o dziesiec miesiecy mlodsza.
Sara uniosla brwi.
– Nie martw sie, kazalam sobie podwiazac jajniki, jak tylko ja urodzilam. – Neli podniosla z blatu kubek na kawe. – Pijesz czarna? – Sara przytaknela ruchem glowy. – Jen jest duzo bystrzejsza. Nie zdradz Jaredowi, ze ci to powiedzialam, ale wyprzedzila go juz w szkole o rok nauki. To zreszta wylacznie jego wina. Wcale nie jest glupi, tylko bardziej interesuje go sport niz nauka. To normalne, ze chlopcy w jego wieku nie potrafia usiedziec na miejscu. Pewnie znasz to ze swojej pracy. – Postawila przed nia kubek i napelnila go kawa z dzbanka. – Mam wrazenie, ze ty tez bys chciala miec dom pelen dzieci, jak juz wyjdziesz za maz.
Sara popatrzyla na pare unoszaca sie nad kubkiem i odparla:
– Prawde mowiac, nie moge miec dzieci.
– O rety – syknela Neli. – Zatem znowu powinnam sobie wetknac noge do ust. Wyglada na to, ze uwielbiam smak brudnych podeszew.
– Nic sie nie stalo.
Gospodyni usiadla naprzeciwko niej przy stole i glosno westchnela.
– Przepraszam za swoje wscibstwo. To jedyna prawdziwa rzecz sposrod tych, jakie wygadywala o mnie matka.
Sara usmiechnela sie teatralnie.