kiedy indziej przerywala odliczanie, pewna, ze telefon umilkl na dobre, chociaz terkot rozlegal sie na nowo. W dodatku byl to staroswiecki dzwonek, a nie elektroniczne popiskiwanie nowoczesnych aparatow cyfrowych. Czarny aparat mial tyle lat, ze nalezalo sie dziwic, iz nie ma takze obrotowej tarczy z dziurkami. Na obudowie nie bylo zadnych lampek ani przelacznikow. Tak bardzo przyzwyczaila sie juz do telefonow komorkowych, aparatow bezprzewodowych i cyfrowych sygnalow, ze prawie zapomniala, jak brzmi dzwonek klasycznego telefonu.
Wierzchem dloni otarla pot z gornej wargi. Z chwila odlaczenia pradu do slabo wietrzonej sali ogolnej komisariatu zaczal sie przesaczac letni zar. Teraz, po uplywie wiecej niz godziny, panujacy tu zaduch przyprawial o mdlosci. Co gorsza, trupy lezace po calej sali zaczynaly cuchnac.
Brad byl bez spodni i koszuli, ktorymi Smith zatkal wyloty systemu wentylacyjnego, pewnie po to, by uniemozliwic dostep policyjnym kamerom i mikrofonom podsluchowym. Siedzial, majac na sobie tylko biale bokserki i czarne skarpetki, szybko zapomniawszy o wstydzie. Z nieodgadnionych powodow jako jedyny cieszyl sie zaufaniem bandytow i mial pewna swobode ruchow. Sara zdolala po kryjomu przekazac mu portfel Jeffreya, kiedy wyprowadzala dziewczynki do ubikacji. Nie miala pojecia, gdzie go ukryl, mogla jedynie liczyc na to, ze zrobil to skutecznie.
Dwie sposrod trojki dziewczynek ostatecznie sie uspokoily i spaly teraz z glowkami na jego kolanach. Marla siedziala w pewnej odleglosci od reszty grupy i z otwartymi ustami wpatrywala sie tepo w podloge. Sara bardzo sie bala, ze staruszka podejmie probe wyproszenia sobie wolnosci i powie Smithowi, kim naprawde jest ranny policjant. Bo ona sama byla calkowicie przekonana, ze gdyby przyszlo jej wybierac, uczynilaby wszystko, byle tylko oslonic Jeffreya.
Oparla glowe o sciane, pozwalajac sobie spojrzec na Smitha. Krazyl nerwowo po sali, mamroczac cos pod nosem. Zdjal skorzana kurtke, dzieki czemu doskonale bylo widac jego atletyczna budowe oraz imponujace muskuly rozpychajace krotkie rekawki bawelnianej koszulki. Na prawym bicepsie mial wytatuowany duzy granatowy wizerunek orla, a ilekroc zawracal, Sara probowala odczytac wypisane ponizej slowa.
Obaj bandyci nosili spodnie panterki i ciezkie wojskowe buty. W tym upale gruba kuloodporna kamizelka z kevlaru musiala im krepowac ruchy niczym kaftan bezpieczenstwa, ale zaden nie odwazyl sie jej zdjac. Z kazda kropla potu ze Smitha saczyla sie dzika, zwierzeca agresja, jednakze Sare jeszcze bardziej przerazal Jego malomowny kumpel. Poslusznie wypelnial wszystkie rozkazy, robil dokladnie to, co Smith mu kazal, czy chodzilo o strzelanie do malych dzieci, czy wykonanie wyroku na policjancie strzalem w glowe. Tego typu osobowosc nie byla niczym niezwyklym wsrod chlopcow w tym wieku, wojsko wlasnie taka cenilo u rekrutow szczegolnie, ale w polaczeniu z agresja Smitha dawala nadzwyczaj grozny efekt. Gdyby cos sie stalo Smithowi, tamten nadal bylby bardzo grozny, niczym zadlo skorpiona, ktore potrafi ukluc smiertelnie, nawet gdy kadlub zostaje pozbawiony lba.
Jeffrey poruszyl sie na jej kolanach, totez szybko polozyla dlon na jego zdrowym ramieniu i mruknela cicho:
– Wszystko w porzadku.
Potarl oczy jak zaspane dziecko. Na jego policzku odcisnela sie falda materialu jej sukienki. Miala straszna ochote pokryc ja pocalunkami.
– Ktora godzina? Spojrzala na zegarek.
– Wpol do drugiej – odparla, zgarniajac mu wlosy z czola. – Pamietasz, gdzie jestesmy?
Zaczerpnal gleboko powietrza i wypuscil je z westchnieniem.
– Snila mi sie ta noc, kiedy po raz pierwszy kochalem sie ze swoja zona.
Sara zagryzla wargi. Miala tak wielka ochote znalezc sie teraz w tym miejscu z jego snu, ze az lzy naplynely jej do oczu.
– Bylismy w moim domu rodzinnym, siedzielismy na podlodze mojej sypialni…
– Ciii – syknela, bojac sie, ze powie za duzo.
Zrozumial, ale zamknal na chwile oczy, jakby pragnal zachowac to wspomnienie w swoich myslach. Kiedy znow je otworzyl, popatrzyl na nia z nieopisanym bolem. Nie skarzyl sie jednak na swoje rany. Powiedzial tylko:
– Ten przeklety telefon doprowadza mnie do szalu.
– Tak, wiem – odparla, marzac o tym, zeby go odlaczyli, skoro nie zamierzaja odbierac. Zaczekala, az umilknie kolejny dzwonek, i spytala:
– Bardzo cie boli?
Pokrecil glowa, wiedziala jednak, ze klamie. Grube krople potu wystepujace mu na czolo nie byly tylko wynikiem panujacego upalu. Na ranie powstal zakrzep, ale krew mogla sie dalej gromadzic wewnatrz ciala. Jego ramie bylo wyraznie zimniejsze od reszty ciala, a puls wciaz nitkowaty. Podejrzewala, ze kula utkwila miedzy rozerwana tetnica a nerwem. Przy kazdym poruszeniu ucisk na nerw musial wywolywac nieznosny bol. Jednoczesnie kazdy ruch stwarzal ryzyko przemieszczenia sie pocisku. Rana znajdowala sie bardzo wysoko, nie bylo wiec sposobu zalozenia opaski uciskowej. Jedyna rzecza, ktora uniemozliwiala wykrwawienie sie na smierc, byla wlasnie kula tkwiaca w jego ciele. Potrzebowal natychmiastowej pomocy lekarskiej. Nie potrafila nawet ocenic, jak dlugo jeszcze wytrzyma.
– Zastanawialam sie – powiedziala szeptem – jak bardzo… – Umilkla i obejrzala sie na Smitha, lecz rozmawial z kolega. – Jak bardzo sie zmieniles.
W jej pojeciu bardzo roznil sie od tego mezczyzny, w ktorym przed laty sie zakochala, choc pod wieloma wzgledami pozostal taki sam. Czas lagodzil jego charakter, szlifowal go jak drogocenny kamien.
– Gdzie oni sa? – zapytal, probujac usiasc. Przytrzymala go za ramie, zeby sie nie ruszal, i zaniepokoilo ja, ze tak latwo ulegl.
– W sekretariacie – odparla. – Zabrali Allison.
– Corke Ruth Lippman? – zdziwil sie, probujac cos dojrzec.
Obrocila sie nieco, umozliwiajac mu rzut oka na frontowa czesc posterunku, po czym znow ulozyla go sobie na kolanach. Allison siedziala na kontuarze i machala nogami w powietrzu. Na lewej lydce miala podluzne zadrapanie, slad po wypadku z ubieglego tygodnia, kiedy to probowala dokonac jakiegos wyczynu na rowerze, ale przewrocila sie i zdarla sobie skore o kraweznik. Sara musiala zalozyc jej dwa szwy i w zamian za lizaka wymusila obietnice, ze dziewczynka bedzie jezdzic ostrozniej.
Smith przestal krazyc z kata w kat i zatrzymal sie przed Allison, trzymajac obrzynek w zgieciu ramienia. Jego kumpel stal po drugiej stronie dziewczynki, pistolet maszynowy wciaz wymierzony w drzwi frontowe lezal na kontuarze. Smith obejrzal sie na nich, a Sara odniosla wrazenie, ze slyszy kazde slowo, jakie miedzy soba wymieniali.
– Martwie sie o twoje ramie – szepnela do Jeffreya.
– Wszystko w porzadku – mruknal, znowu probujac sie podniesc.
– Nie wstawaj – syknela. – Prosze. Nie powinienes sie ruszac wiecej, niz to absolutnie konieczne.
Musial zwrocic uwage na troske w jej glosie, gdyz zrezygnowal z dalszych prob.
– Powiedzieli juz, czego zadaja? – zapytal. Pokrecila glowa, usilujac unikac swidrujacego spojrzenia Smitha. Pediatryczne doswiadczenie nasuwalo jej wniosek, ze chociaz bandyta nie jest juz dzieckiem, przejawia wszelkie cechy nie w pelni rozwinietego emocjonalnie dwudziestolatka. Dobrze wiedziala, jak agresywni potrafia byc tacy osobnicy, kiedy staja przed jakims wyzwaniem, zwlaszcza gdy chca komus zaimponowac. Dlatego obawiala sie, ze i ona moze zarobic kulke, gdy stanie sie przedmiotem rywalizacji miedzy Smithem i jego przyjacielem.
Jeffrey ulozyl sie wygodniej, totez znow zaczela sie w duchu modlic, zeby nie pogorszyl swojej sytuacji nawet tak drobnym poruszeniem. Spojrzal na nia i zapytal polglosem:
– Wyglada na to, ze jeden z nich cie zna. Rozpoznalas go?
Pokrecila glowa, zalujac, ze nie potrafi powiedziec, kim sa bandyci i czego chca. Od jej powrotu z Atlanty do Heartsdale minelo prawie pietnascie lat, lecz na pewno pamietalaby Smitha, gdyby nalezal do jej pacjentow. Zreszta, gdyby byl jej pacjentem i w ogole nie znal Jeffreya, to po co mialby organizowac zbrojny napad na posterunek, zeby zabic komendanta? A moze ci dwaj realizowali jedynie plan ulozony przez kogos innego? Po raz kolejny wyciagnela szyje, by przyjrzec sie drugiemu zabojcy. Wciaz mial czapeczke baseballowa nasunieta gleboko na twarz, ale smuga slonca wpadajaca przez uchylone drzwi frontowe pozwolila dostrzec jego oczy. Byly puste jak dwie kaluze metnej wody.
Uzmyslowila sobie, ze Smith bacznie ja obserwuje, totez zmusila sie do tego, by poslac Allison usmiech pocieszenia. Dziewczynka siedziala przygarbiona z raczkami splecionymi na spodniczce wetknietej miedzy kolana. Lzy splywaly jej po buzi. Jej matka, Ruth Lippman, zaczela uczyc angielskiego w tutejszej szkole, kiedy Sara byla