ale szybko znudzilo go protekcjonalne traktowanie ze strony bogaczy. Poza tym w ogole nie mogl pojac idei tej gry. Jesli juz mialby spedzic kilka godzin na swiezym powietrzu, wolalby pobiegac czy wykonac troche cwiczen rozwijajacych muskuly, niz uganiac sie w smiesznym elektrycznym samochodziku za mala biala pileczka.

Reggie odchrzaknal, nie ulegalo watpliwosci, ze chce o cos zapytac. Po chwili wydusil z siebie:

– Co sie dzieje?

– Nie rozumiem.

– Dlaczego Robert chce z toba rozmawiac? Postanowil odpowiedziec szczerze, ale tylko dlatego, ze Reggie i tak by mu nie uwierzyl.

– Nie mam pojecia.

– Aha – mruknal tamten sceptycznie. – Wiec dlaczego Hoss kazal mi cie zawiezc, a nie pojechal sam?

To pytanie bylo trafione w punkt, tyle ze Jeffrey nie zastanawial sie dotad, dlaczego Hoss postanowil osobiscie wybrac sie po Sare czekajaca w jaskini. W normalnych okolicznosciach szeryf na pewno pojechalby z nim na spotkanie z Robertem, a nie wyruszal pieszo przez las na poszukiwanie Sary. Moze wykombinowal, ze zdola jakos odwiesc ja od powzietego zamiaru. Pozostawalo mu wiec tylko zyczyc szczescia, ktore zapewne i tak nie mogloby mu pomoc w osiagnieciu celu.

– Spryciarzu? – odezwal sie znowu Reggie.

– Wolalbym, zebys mnie tak nie nazywal – odparl Jeffrey z pelna swiadomoscia, ze teraz juz na pewno pozostanie dla niego Spryciarzem az do konca swoich dni. – Hoss pojechal po Sare.

– Zgubila sie w lesie?

– Nie. – Doszedl do wniosku, ze nie ma co ukrywac prawdy przed zastepca szeryfa, ktory i tak musial wkrotce ja poznac. – Znalazla cos zagadkowego. A raczej oboje sie na to natknelismy. Znasz te jaskinie na samym skraju kamieniolomu?

– Te z wejsciem zabitym deskami? – Reggie musial pochwycic zdumione spojrzenie Jeffreya, gdyz dodal szybko: – Paula mi o niej opowiadala.

– Jak ja odnalazla? – zdziwil sie, bo przeciez nigdy nie zabieral siostry Reggiego do jaskini. Juz na samym poczatku ustalili z Robertem i Oposem, ze nie beda do niej przyprowadzac zadnych dziewczyn. Tylko raz zrobili wyjatek, ale to byla ich wspolna tajemnica.

Reggie wzruszyl ramionami, chcac dac do zrozumienia, ze nie zna odpowiedzi.

– I co tam znalezliscie?

– Ludzki szkielet – odparl Jeffrey, uwaznie obserwujac reakcje mlodego gliniarza.

– No, prosze – mruknal Ray, zerkajac na niego. – Masz najwyrazniej bardzo kiepski tydzien, prawda, Spryciarzu? – Zachichotal chrapliwie i zaraz ryknal glosnym smiechem. – Rety! Cos takiego! – Poklepal sie Po nodze.

– To bardzo profesjonalne zachowanie, Reggie – syknal Jeffrey, choc w glebi duszy poczul ulge.

Skrecili w Elton Drive. Matka Jessie byla w ogrodku, podlewala kwiaty na grzadkach przed pietrowym bialym domem z masywnymi kolumnami podtrzymujacymi duzy taras. Jasper Clemmons byl juz pewnie na emeryturze, kiedys pracowal jednak jako kierownik zmiany w tutejszym mlynie i ten dom swietnie odzwierciedlal jego pozycje spoleczna. Kiedy Jeffrey ujrzal go po raz pierwszy, natychmiast skojarzyl z dworkiem z Przeminelo z wiatrem. Teraz jednak przypominal mu jedynie tani domek jednorodzinny do wynajecia, jakich cale osiedla staly na przedmiesciach duzych miast. I choc sciany byly swiezo odmalowane, a frontowy ogrodek wypielegnowany, jego wytrawne oko bez trudu dostrzeglo, ze dom okres swietnosci ma dawno za soba, co idealnie odzwierciedlalo sytuacje materialna rodziny Jessie.

Faith Clemmons nigdy go nie lubila. Pomimo obiegowej opinii, wcale nie chodzil ze wszystkimi dziewczetami w miescie, a kobieta najwyrazniej czula sie urazona, ze ani razu nie probowal umowic sie z jej corka. Owszem, Jessie mu sie podobala, nawet bardzo – do dzisiaj byla piekna – ale miala w charakterze cos, co jego zdaniem nazbyt tracilo desperacja. Nigdy nie przepadal za dziewczetami trzymajacymi sie kurczowo matczynej kiecki, w dodatku juz jako nastolatek bez trudu rozpoznawal kobiety o przesadnie wygorowanych potrzebach.

Poczatkowo byl niepocieszony, gdy Jessie zagiela parol na Roberta, jednak szybko sie przekonal, ze tworzyli wrecz idealna pare – jesli mozna w ten sposob okreslic ludzi, ktorzy potrzebuja sie nawzajem o wiele bardziej, niz sie kochaja. Ale Robert zawsze lubil ratowac innych z opresji, uwielbial uchodzic za dobrego faceta, ktory postepuje wlasciwie. Jessie, bedaca wiecznie ksiezniczka w potrzebie, byla dla niego wspaniala wymowka, by dosiadac swego bialego rumaka i ruszac jej na ratunek. Niektorzy faceci doskonale sie czuja w podobnej roli, ale dla niego sama mysl o takim postepowaniu byla rownoznaczna z zalozeniem sobie stryczka na szyje.

– Witaj, Faith.

– Jeffrey! – wycedzila, nie przerywajac podlewania dzielacej ich grzadki. – Robert jest w domu.

– Dzieki – rzucil, choc zdazyla sie juz odwrocic do niego tylem.

Reggie usmiechnal sie krzywo i baknal:

– Jeszcze jedna z twoich goracych milosniczek. Jeffrey zignorowal te uwage i wszedl do domu. Babel na piecie zaczynal go juz niemilosiernie piec, ale byl gotow chodzic chocby na rekach, byle nie okazac slabosci wobec Reggiego.

Chcac zapomniec o bolu, powedrowal myslami do Sary czekajacej w jaskini. Hoss lada chwila powinien do niej dotrzec. Co zamierzal jej powiedziec? Jaka bajeczke przedstawic, by chronic Jeffreya? Nie mial zadnych watpliwosci, ze Sare to tylko wkurzy. Nie nalezala do kobiet, ktore latwo nabrac na klamstwa, wydarzenia z ostatniej nocy omal calkiem nie odstraszyly jej od niego. Bylo jedynie kwestia czasu, kiedy nabierze przekonania, ze musi byc choc troche prawdy w tym, co wszyscy mowia. Najbardziej bolalo go to, ze sam byl sobie winny. Pomysl przywiezienia jej tutaj byl niemal rownoznaczny z polknieciem odbezpieczonego granatu. Teraz pozostalo mu juz tylko oczekiwac, az wybuchnie.

Przez siatkowe drzwi zajrzal w glab korytarza biegnacego przez caly budynek. Dom powstal w czasach, kiedy takie posiadlosci mialy ogromne znaczenie, stanowily powazna lokate kapitalu, totez w niczym nie przypominaly pustych pudelek, po ktorych tylko rozchodzi sie echo krokow mieszkancow. W mlodosci byl tu zaledwie pare razy, ale pamietal jeszcze z grubsza rozklad pomieszczen: przestronny salon oraz biblioteka znajdowaly sie Po przeciwnych stronach frontowego holu, poza nimi na parterze miescila sie jeszcze jadalnia, kuchnia i olbrzymi pokoj dzienny na tylach. Uniosl juz reke, zeby zapukac, kiedy z kuchni wyszla Jessie. Niosla w reku szklaneczke z grubego szkla, a sadzac po kolorze plynu i grzechocie kostek lodu, upijala sie tym razem szkocka whisky.

Reggie takze zwrocil na to uwage i pospiesznie spojrzal na zegarek.

– Dopiero minelo poludnie – mruknal.

Jeffrey chcial juz cos powiedziec na jej usprawiedliwienie, ale ugryzl sie w jezyk.

– Czesc, chlopcy – powitala ich Jessie.

Do jej niewatpliwych zalet nalezalo to, ze rzadko platal jej sie jezyk czy tez robila sie ckliwa. Przynajmniej do pewnego etapu alkohol jedynie wyostrzal jej zmysly. Bo ta pieknosc o idealnej figurze i nieskazitelnej cerze w gruncie rzeczy byla zgorzkniala kobieta dostrzegajaca wokol samo zlo. I miala te wade, ze alkohol wypychal to jej zgorzknienie na powierzchnie.

– Jest tu Robert? – zapytal Jeffrey.

– Przeciez nie mozemy jeszcze wracac do domu – odparla, otwierajac im drzwi. Odsunela sie nieco, lecz wciaz blokowala przejscie, zeby Jeffrey musial sie o nia otrzec, wchodzac do srodka. Reggie nie zostal potraktowany tak samo. Juz w progu obrzucila go ostrym spojrzeniem, po czym burknela: – Zaczekajcie w salonie. Pojde po niego.

Jeffrey odprowadzil ja wzrokiem. Podreptala na tak wysokich szpilkach, ze wrecz wydawalo sie niemozliwe, by mozna w nich bylo chodzic. Pozostawalo niezglebiona tajemnica, jak potrafila utrzymac na nich rownowage, majac juz niezle w czubie.

Reggie odchrzaknal. Stal z rekoma skrzyzowanymi na piersi niczym doprowadzony do wscieklosci belfer. Oczywiscie calkowicie blednie zinterpretowal zainteresowanie Jeffreya.

– To przeciez zona twojego najlepszego przyjaciela – mruknal z dezaprobata.

Jeffrey nie odpowiedzial, tylko wszedl glebiej do salonu. Tu takze niewiele sie zmienilo przez lata. Naprzeciwko siebie staly dwie dlugie sofy przykryte identycznymi jedwabnymi kapami w bialo-wisniowe pasy. Rozdzielal je maly, watly stolik do kawy. Za duzym panoramicznym oknem wychodzacym na frontowy ogrod staly dwa przepasciste fotele zwrocone przodem do ogromnego kominka, w ktorym mozna by chyba upiec na ruszcie calego wolu. W rozleglej przestrzeni salonu wszystkie meble sprawialy wrazenie kruchych i delikatnych, gotowych sie rozsypac przy pierwszym dotknieciu, lecz Jeffrey dobrzeje znal. Rozsiadl sie na sofie, zeby zaczekac na

Вы читаете Fatum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату