– I jestem gotow wziac za wszystko odpowiedzialnosc – dodal Robert, a w oczach ponownie zablysly mu lzy. Po chwili odezwal sie lekko roztrzesionym glosem: – Powiem, ze ja to zrobilem, wezme wine na siebie, zebys mogl pozostac na wolnosci. Tylko powiedz mi prawde, Spryciarzu. Zabiles ja?
ROZDZIAL DZIEWIETNASTY
Sara siedziala w foteliku na werandzie domu Neli, kiedy Jeffrey skrecil na podjazd. Wczesniej zamienil polciezarowke Roberta na jej bmw, totez przyjela z radoscia, ze widzi je cale i nieuszkodzone. Podeszla, gdy wysiadal z auta, i chciala powiedziec cos milego, ale ugryzla sie w jezyk na widok jego miny.
– Co sie stalo? – zapytala.
– Nic – burknal, jakby w ogole nie mial ochoty z nia rozmawiac. – Chodzmy jeszcze raz do domu Roberta.
– W porzadku. Powiem tylko Neli, dokad idziemy. Zlapal ja za reke i pociagnal w strone ulicy.
– Sama sie domysli.
– Nie ma sprawy – baknela, zachodzac w glowe, co moglo sie stac.
Skrecil na chodnik i przyspieszyl nieco kroku, trzymajac ja mocno za reke. Pojawil sie lekki wiaterek i upal byl zdecydowanie bardziej znosny, ale nad rozgrzanym asfaltem wciaz falowalo gorace powietrze, przypominajac jej te dwie ostatnie noce z rzedu, kiedy chciala uciekac pieszo od Jeffreya. A moze jej wspomnienia rozbudzilo to, ze tak kurczowo sciskal jej dlon?
– Wszystko w porzadku? – zapytala. Pokrecil glowa, ale nadal szedl w milczeniu.
– Dlaczego chcesz jeszcze raz obejrzec miejsce zbrodni?
– Bo nadal cos mi nie pasuje. Cos sie nie zgadza.
– Co ci powiedzial Robert?
– Nic nowego – burknal. – Nadal bierze cala wine na siebie. Obwinia sie za wszystko. – Przygryzl wargi i milczal przez chwile, po czym dodal: – Na pewno klamie w sprawie Julii. A to nasuwa podejrzenia, ze klamie tez w innych sprawach.
– Jakich? – zdziwila sie, bo dla niej bylo dosc oczywiste, co sie naprawde stalo w sypialni Roberta i Jessie poprzedniej nocy. – Wszystkie dowody potwierdzaja jego zeznania.
– Ale na wszelki wypadek postanowilem jeszcze raz rzucic na to okiem. Chce sam siebie przekonac, ze faktycznie tak jest.
– Cos szczegolnie zwrocilo twoja uwage?
Puscil w koncu jej reke, kiedy zblizyli sie do domu Roberta, ale nie odpowiedzial. Zolta farba na podmurowce ogrodzenia wygladala na swiezo polozona, a biale sztachety parkanu sprawialy surrealistyczne wrazenie, jakby to byla hollywoodzka makieta wymarzonego domku na wsi.
Drzwi przegradzala jaskrawozolta policyjna tasma. Jeffrey wyjal z kieszeni scyzoryk i paznokciem odchylil ostrze.
– Dzisiaj w nocy zostal ciezko pobity.
– W areszcie? Przytaknal ruchem glowy.
– Przez kogo?
Jeffrey jednym ruchem przecial tasme.
– Nie chcial powiedziec.
– Jak Hoss mogl do czegos takiego dopuscic?
– To nie byla wina Hossa. – Jeffrey zlozyl i schowal scyzoryk. – Robert wolal nie mowic, kto kazal go przeniesc do celi ogolnej, ale mnie sie zdaje, ze to sprawka Reggiego.
– Nie mogl mu po prostu wymalowac na plecach tarczy strzelniczej?
– Jak jeszcze raz ujrze na oczy tego pieprzonego durnego wiesniaka, urwe mu leb.
Sara nie bardzo mogla uwierzyc, zeby Ray byl zdolny do takiej podlosci. Przypomniala sobie jednak, jak Neli tlumaczyla jej, ze nie wolno mu ufac.
– Robertowi nic sie nie stalo? – zapytala.
Jeffrey otworzyl drzwi i cofnal sie o krok, zeby przepuscic ja do srodka.
– Probowalem go naklonic, by porozmawial ze mna szczerze, ale uparcie odmawial.
– Odniosl powazne obrazenia?
– Nie to jest w tej chwili moim najwiekszym zmartwieniem – odrzekl, a jego mina dopowiedziala jej cala reszte.
– Niemozliwe… – jeknela, przykladajac dlon do piersi. – Na pewno nic mu nie bedzie?
Zamknal drzwi i odparl:
– W kazdym razie tak utrzymywal.
– Jeffrey… – szepnela, zarzucajac mu rece na szyje. Nawet na nia nie spojrzal, tylko zapatrzyl sie w glab korytarza, jakby z trudem odzyskiwal panowanie nad soba.
– Opos tez przyjechal dzis rano na posterunek, zeby wplacic kaucje. Mnie to nawet nie przyszlo do glowy.
– Jak zdobyl tak szybko pieniadze?
– Widocznie Hoss musial pociagnac za sznurki. Ryzyko nie jest duze. Bo i dokad Robert mialby uciekac?
– Przykro mi – mruknela, czujac, jak udziela jej sie jego smutek.
Objal ja, a ona przytulila sie, chcac przynajmniej w ten sposob go pocieszyc, skoro nie mogla zrobic nic innego.
– Och, Saro… – szepnal, wtulajac twarz w jej szyje.
Kiedy poczula, jak rozluzniaja sie jego napiete miesnie, natychmiast o wszystkim zapomniala pod wplywem fali przemoznego szczescia, jakie przyniosla jej swiadomosc, ze nawet w tak prosty sposob moze mu pomoc.
– Chcialbym stad wyjechac z toba juz teraz – rzekl.
– Wiem – odparla cicho, wodzac palcami po jego karku.
– I chcialbym cie zabrac na dansing – dodal, na co zareagowala smiechem, gdyz oboje byli swiadomi, ze porusza sie na parkiecie z gracja swiezo urodzonego cielaka. – Chcialbym cie zabrac na spacer plaza i spijac pinakolade z twojego pepka.
Zachichotala jeszcze glosniej i probowala sie od niego odsunac, ale jej nie puscil. Pocalowala go wiec w szyje, na dluzej przytykajac usta do jego skory. Poczula na wargach lekko slonawy smak, jakby morskiej wody, przemieszany jednak z pizmowym zapachem wody kolonskiej.
– Jestem przy tobie – mruknela.
– Wiem – odparl, odsuwajac sie od niej w koncu. Westchnal ciezko, ruchem reki wskazal pokoj w glebi korytarza i rzekl: – Skonczmy wreszcie z tym.
– Szukamy czegos konkretnego? – zapytala, idac za nim przez salon.
– Sam nie wiem. – Wyciagnal szuflade stolika do kawy, pogrzebal w niej, po czym zamknal i zapytal: – Gdzie on mogl trzymac zapasowy pistolet?
– Powiedzial, zdaje mi sie, ze w salonie.
– Zatem powinien tu gdzies byc sejf. Jesli, rzecz jasna, mowil prawde.
Sara nie byla juz wcale pewna, czy Robertowi w ogole mozna wierzyc. Otworzyla jednak drzwiczki szafki telewizyjnej i popatrzyla na wielki odbiornik oraz sterte kaset wideo. Kucnela, zajrzala do szuflad w dolnej czesci szafki i powiedziala:
– Sam mowiles, ze skoro nie maja dzieci, mogl go trzymac gdziekolwiek, chocby i w szufladzie.
– Nie byl az tak lekkomyslny. – Jeffrey pochylil nisko glowe i na czworakach zajrzal pod kanape. – Hoss wbijal nam do glowy, zeby zawsze trzymac bron w bezpiecznym miejscu. – Wyprostowal sie i usiadl na podlodze. – Poza tym Robert prowadzil druzyne juniorow, chlopcy pewnie bardzo czesto krecili sie po domu. Nie mogl wiec trzymac broni w widocznym miejscu.
– A Jessie miala wypadek – wpadla mu w slowo. – Dowiedzialam sie od Neli, ze gdy poronila, probowala sie otruc jakimis tabletkami.
– A wiec to kolejny powod, zeby trzymac pistolet w ukryciu.
Sara zaczela przegladac lezace w stosiku instrukcje chyba kazdego urzadzenia elektrycznego i