– Starsza pani czesto tam dzwonila, przestala nagle zeszlej zimy.

– Dokad dzwonila?

– To chyba prywatny numer. Tamtejszy szeryf ma to dzisiaj sprawdzic.

– I to tam mieszkala ta rodzina?

– Niezupelnie. To powiazanie z Beaufort sklonilo mnie do zastanowienia sie. Dzwonila dosc regularnie, telefony urwaly sie nagle dwunastego grudnia. Dlaczego? To trzy miesiace przed pozarem. Cos mi nie dawalo spokoju. Trzy miesiace. I w koncu skojarzylem. Sasiedzi twierdzili, ze ta para z dziecmi mieszkala w St-Jovite trzy miesiace. Ty powiedzialas, ze dzieci mialy cztery miesiace, wiec moze urodzily sie w Beaufort, a telefony skonczyly sie, kiedy rodzina przyjechala do St-Jovite.

Pozwolilam mu mowic.

– Zadzwonilem do szpitala Memorial w Beaufort, ale w zeszlym roku nie urodzila sie ani jedna para blizniat chlopcow. Sprawdzilem wiec kliniki i jest. Przypomnieli sobie matke w… – Znowu zaszelescil papier. -…Klinice Zdrowia Ogolnego Beaufort-Jasper na Swietej Helenie. To jest wyspa.

– Wiem o tym, Ryan.

– To wiejska klinika zdrowia, glownie czarni lekarze, glownie czarni pacjenci. Rozmawialem z jedna pania ginekolog, ktora najpierw cos tam bredzila o prywatnosci pacjentow, a potem przyznala, ze opiekowala sie ciezarna, ktora pasowala do mojego opisu. Kiedy ta kobieta przyjechala, byla w czwartym miesiacu ciazy blizniaczej. Termin miala wyznaczony na koniec listopada. Heidi Schneider. Lekarka powiedziala, ze ja zapamietala, bo byla biala, i z powodu blizniakow.

– A wiec tam urodzila?

– Nie. Kolejnym powodem, dla ktorego ja zapamietala, bylo znikniecie pacjentki. Kobieta chodzila do kontroli przez caly szosty miesiac, a potem juz sie nie pojawila.

– Tylko tyle?

– Tylko tyle powiedziala, zanim jej nie przefaksowalem zdjecia z autopsji. Chyba bedzie jej sie to snilo przez jakis czas. Kiedy zadzwonila, byla bardziej sklonna do zwierzen. Formularz osobowy zbyt wiele nie wyjasnil. Heidi nie byla zbyt rozmowna przy wypelnianiu. Podala, ze ojcem jest Brian Gilbert, adres w Sugar Land w Teksasie, a w rubrykach na jej miejscowy adres i telefon nic nie wpisala.

– Znalezliscie cos w Teksasie?

– Wlasnie sprawdzamy, prosze pani.

– Ryan, nie zaczynaj.

– Jaki poziom reprezentuja nasi mundurowi w Beaufort?

– Nie wiem. Ale i tak ich jurysdykcja nie siega Swietej Heleny. Nie jest przylaczona, wiec to jest terytorium szeryfa.

– A wiec spotkamy sie z nim.

– My?

– Lece tam w niedziele i przydalby mi sie jakis przewodnik. Wiesz, ktos, kto zna jezyk, zna tamtejszy protokol. I nie mam pojecia, jak sie je te wasza kasze.

– Nie moge. W przyszlym tygodniu przyjezdza Katy. Poza tym Beaufort to moje ukochane miejsce na ziemi. Jezeli kiedykolwiek cie oprowadze, a prawdopodobnie nigdy sie to nie zdarzy, na pewno nie wtedy, kiedy ty bedziesz pracowal nad sprawa.

– Albo dlaczego.

– Co dlaczego?

– Dlaczego je sie kasze.

– Zapytaj madrzejszych.

– A ty pomysl o tym.

Nie musialam. Spotkania Ryana w Beaufort pragnelam rownie mocno jak umieszczenia moich danych na liscie osob samotnych w kaciku Ludzie Spotykaja Ludzi mojej lokalnej gazety.

– A co z tymi dwoma zweglonymi cialami na pietrze? – Wrocilam do St-Jovite.

– Nadal nad tym pracujemy.

– Czy Anna Goyette sie pojawila?

– Nie mam pojecia.

– A sa postepy w sprawie, ktora prowadzi Claudel?

– W ktorej?

– Tej poparzonej ciezarnej dziewczyny.

– O niczym nie wiem.

– To sie dowiedz. I daj mi znac, co znajdziesz w Teksasie.

Odlozylam sluchawke i przynioslam sobie dietetyczna cole. Jeszcze wtedy nie przeczuwalam, ze tego dnia bede duzo rozmawiac przez telefon.

Cale popoludnie pracowalam nad referatem, ktory planowalam zaprezentowac na spotkaniu Amerykanskiego Zwiazku Antropologii Fizycznej na poczatku kwietnia. Jak zwykle odczuwalam stres spowodowany odkladaniem zbyt wiele na ostatnia chwile.

O wpol do czwartej, kiedy zajeta bylam sortowaniem zdjec tomografii komputerowej, znowu zadzwonil telefon.

– Jeszcze tam siedzisz?

– Ryan, niektorzy pracuja.

– Adres w Teksasie to dom Schneiderow. Rodzice twierdza, ze Heidi i Brian pojawili sie w sierpniu i zostali az do narodzin dzieci. Heidi nie chciala opieki szpitalnej i urodzila w domu, z polozna. Latwy porod. Zadnych komplikacji. Dziadkowie szaleli ze szczescia. Potem na poczatku grudnia odwiedzil ich jakis mezczyzna, a tydzien pozniej jakas starsza pani podjechala furgonetka i wyjechali razem.

– Dokad pojechali?

– Rodzice nie wiedza. Nie kontaktowali sie od tamtej pory.

– Kim byl ten mezczyzna?

– Nie mamy zadnej wskazowki, ale oni twierdza, ze mocno przestraszyl Heidi i Briana. Po jego wyjsciu ukryli dzieci i nie chcieli wyjsc z domu, dopoki nie zjawila sie ta starsza pani. Papie Schneiderowi on sie tez nie podobal.

– Dlaczego?

– Nie spodobal mu sie jego wyglad. Podobno przypominal… Pozwol mi zacytowac. – Wyobrazilam sobie, jak przerzuca kartki w swoim notesie. – “…cholerny skunks”. Poeta, co?

– Niech sie Yeats schowa. Cos jeszcze?

– Rozmawiajac z tymi ludzmi mialem wrazenie, ze gadam ze swoja papuga, ale tylko to moglem zrobic.

– Masz papuge?

– Babcia powiedziala, ze Heidi i Brian nalezeli do jakiejs grupy. Wszyscy mieszkali razem. Mowic dalej?

– Wlasnie wzielam cztery tabletki valium. Dawaj.

– W Beaufort, Poludniowa Karolina.

– To by pasowalo.

– Jak cholera.

– Co jeszcze mowili?

– Niewaznego.

– A co z Brianem Gilbertem?

– Poznali sie z Heidi na uczelni dwa lata temu i oboje krotko potem rzucili studia. Babcia Schneider myslala, ze on pochodzi z Ohio. Powiedziala, ze smiesznie mowil. Sprawdzamy to. – Powiedziales im?

– Tak.

Przez chwile milczelismy. Informowanie o morderstwie to najgorszy obowiazek w pracy detektywa, tego boja sie najbardziej.

– Nadal potrzebuje cie w Beaufort.

– Nadal nie jade. To sprawa policyjna, nie sadowa.

– Kiedy sie zna okolice, to mozna przyspieszyc sprawe.

Вы читаете Dzien Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату