– To bedzie w dobrym tonie.
Wznioslam oczy ku niebu, ale Ryan byl juz w polowie podworka. Zapukal do drzwi i porozmawial z facetem z biala brwia. Za chwile pojawil sie Owens. Ryan cos do niego powiedzial i wyciagnal reke, trzej mezczyzni jak marionetki przykucneli i szybko sie wyprostowali. Ryan znowu cos powiedzial i odszedl w kierunku samochodu.
Po lunchu znowu odwiedzilismy kilka aptek, a potem pojechalismy na spotkanie z szeryfem. Pokazalam Ryanowi pomieszczenia archiwum, potem przeszlismy do budynku agencji prawnych. Czarny mezczyzna w kamizelce i kapeluszu filcowym jezdzil po trawniku na malym traktorze, a jego chude nogi wystawaly na boki jak odnoza konika polnego.
– Jak sie panstwo maja? – pozdrowil nas, przykladajac jeden palec do ronda.
– Swietnie. – Wciagnelam w pluca powietrze przesycone zapachem swiezo skoszonej trawy i zalowalam, ze to nie jest prawda.
Kiedy weszlismy do biura, Baker rozmawial przez telefon. Gestem wskazal nam krzesla, powiedzial jeszcze kilka slow i odlozyl sluchawke.
– No wiec co slychac? – zapytal.
– Nic nie slychac – odparl Ryan. – Nikt nic nie wie.
– No to jak jeszcze moglibysmy wam pomoc?
Z wewnetrznej kieszeni marynarki Ryan wyjal plastikowa torebke i polozyl ja na biurku Bakera. W srodku znajdowal sie czerwony, plastikowy krazek.
– Mozecie sprawdzic na tym odciski palcow. Szeryf popatrzyl na niego.
– Przez przypadek to upuscilem. Owens byl na tyle mily, by to podniesc.
Baker sie zawahal, usmiechnal i pokrecil glowa.
– Pan wie, ze to moze sie nie przydac do niczego.
– Wiem, ale moze dowiemy sie, kim jest ten czarodziej,
Baker odlozyl torebke na bok.
– Co jeszcze?
– Moze podsluch?
– Nie ma mowy. Za malo wiemy.
– Nakaz przeszukania?
– Jaka przyczyna?
– A te telefony?
– Za malo.
– Myslalem, ze wystarczy.
Ryan westchnal glosno i wyprostowal nogi.
– To podejde z innej strony. Zaczne od dowodow wlasnosci i ksiag podatkowych, zobaczymy, do kogo nalezy ten wiejski klub na Adier Lyona. Sprawdze, kto placi rachunki. Porozmawiam z listonoszami, zobaczymy, kto prenumeruje Hustlera. Sprawdze numer ubezpieczenia Owensa, co robil wczesniej, takie rzeczy. Pewnie ma prawo jazdy, wiec cos na pewno znajdy Jezeli wielebny ma cos nielegalnego na sumieniu, to go dostane. Moze tro che poobserwuje, obejrze sobie przyjezdzajace i odjezdzajace samochody. sprawdze tablice rejestracyjne. Nie bedziecie mieli nic przeciwko temu, ze sie troche pokrece po okolicy?
– Moze pan zostac w Beaufort, jak dlugo pan bedzie chcial. Wyznaczy panu do pomocy detektywa. A jakie sa pani plany, doktor Brennan?
– Wkrotce wyjezdzam. Musze przygotowac zajecia dla studentow i zajac sie sprawa z Murtry dla pana Colkera.
– Baxter sie ucieszy. Dzwonil, zeby powiedziec, ze doktor Hardaway chcialby z pania jak najszybciej porozmawiac. Dzwonil dzisiaj juz trzy razy Moze skorzysta pani z mojego telefonu i do niego zadzwoni?
Nikt nie moze powiedziec, ze nie potrafie zrozumiec aluzji.
– Oczywiscie.
Baker poprosil Ivy Lee, by polaczyla mnie z Hardawayem. Zaraz potem zadzwonil telefon i podnioslam sluchawke.
Patolog skonczyl juz swoja prace. Byl w stanie okreslic plec ciala z dna grobu i okreslil rase jako prawdopodobnie biala. Uwazal, ze przyczyna smierci byly rany ciete, ale zbyt duzy stopien rozkladu uniemozliwial dokladniejsze okreslenie ich rodzaju.
Dol byl wystarczajaco plytki, aby dostaly sie do niego owady, ktore prawdopodobnie przeszly przez cialo, ktore lezalo wyzej. Przyczynily sie do tego rowniez liczne rany otwarte. Wewnatrz czaszki i klatki piersiowej znalazl ogromne ilosci larw muchy. Twarz byla nierozpoznawalna i nie mogl okreslic wieku. Wydawalo mu sie, ze znalazl odciski, ktore moglyby sie przydac.
W miedzyczasie Ryan i Baker rozmawiali o Owensie.
Hardaway mowil dalej. Cialo gorne bylo w stanie wiekszego rozkladu, i chociaz zostalo jeszcze troche tkanki lacznej. Nie mogl wiele z tym zrobic prosil mnie o zrobienie pelnej analizy.
Powiedzialam, by wyslal mi czaszke, kosci biodrowe, obojczyki i piersiowe konce trzeciego, czwartego i piatego zebra dolnego ciala. I caly szkielet Kornego. Poprosilam takze o zdjecia rentgenowskie obu ofiar, kopie jego raportu i pelen zestaw zdjec z autopsji.
Na koncu wyjasnilam mu, jak przetworzyc kosci. Znal cala procedure i obiecal, ze wszystko znajdzie sie w moim laboratorium w Charlotte w piatek.
Odlozylam sluchawke i spojrzalam na zegarek. Jezeli chcialam zrobic cokolwiek przed wyjazdem na konferencje do Oakland, to musialam sie ruszac.
Poszlismy z Ryanem na parking, gdzie tego ranka zostawilam samochod. Slonce mocno grzalo i cien dawal przyjemny chlod. Otworzylam drzwi i oparlam reke na gornej krawedzi.
– Zjedzmy cos – zaproponowal Ryan.
– Jasne. A potem zaloze bikini i zrobimy kilka zdjec dla New York Timesa.
– Od kilku dni traktujesz mnie jak gume wypluta na chodnik. Teraz, kiedy o tym mysle, to zdaje mi sie, ze cos cie od kilku tygodni gryzie. Trudno. Mnie to nie przeszkadza.
Objal dlonia moja brode i popatrzyl mi w oczy.
– Ale chce, zebys wiedziala jedno. To, co sie stalo wczoraj wieczorem, to nie byla tylko chemia. Zalezy mi na tobie i czulem sie szczesliwy bedac tak blisko ciebie. Nie zaluje, ze to sie stalo. I nie moge obiecac, ze nie sprobuje znowu. Pamietaj, moge byc wiatrem, ale to ty kontrolujesz latawiec. Jedz ostroznie.
Puscil moja brode i poszedl do swojego samochodu. Otworzyl drzwi, rzucil marynarke na siedzenie dla pasazera i odwrocil sie w moja strone.
– A tak przy okazji, nigdy mi nie mowilas, dlaczego watpisz, ze ofiary Murtry to narkotykowi handlarze.
Na chwile mnie zatkalo. W jednej chwili chcialam zostac i byc daleko od niego. Nagle powrocilam na ziemie.
– O co ci chodzi?
– O te ciala z wyspy. Dlaczego nie sadzisz, ze moga miec cos wspolnego z narkotykami?
– Bo obie to kobiety.
21
W czasie jazdy sluchalam kilku kaset, bo wiesci z Wobegon mnie nie zainteresowaly. Mialam milion pytan i znalam bardzo malo odpowiedzi. Czy Anna Goyette wrocila do domu? Kim byly kobiety pochowane na wyspie Murtry? Czego dowiem sie badajac ich kosci? Kto zabil Heidi i jej dzieci? Jaki zwiazek ma St-Jovite z komuna na Swietej Helenie? Kim byl Dom Owens? Gdzie wybyla Kathryn? Gdzie, do diabla, jest Harry?
Myslalam o milionie rzeczy, ktore musialam zrobic. I chcialam. Od kiedy wyjechalam z Montrealu, nie przeczytalam nic o Elisabeth Nicolet.
O osmej trzydziesci bylam w Charlotte. Podczas mojej nieobecnosci roslinnosc w Sharon Hali przebrala sie w swoj najpiekniejszy wiosenny stroj. Azalie i derenie rozkwitly, a grusze i dzikie jablonki jeszcze nie przekwitly. W