– Brennan, jak mam ci to powiedziec? – Gleboko wciagnal powietrze i wypuscil je z pluc. – Twoja siostra lubi zmiany i jest otwarta na nowe znajomosci. Mogla kogos poznac i wyjechac z nim na kilka dni.

Bez swojej lokowki? Niepokoj wypelnial mnie cala jak zimna, gesta masa.

* * *

Po rozmowie z Ryanem znowu zadzwonilam do Harry. Wyobrazilam sobie telefon dzwoniacy w moim pustym mieszkaniu. Gdzie ona mogla byc o siodmej rano w niedziele?

Niedziela. Cholera! Na uczelnie moge zadzwonic dopiero jutro rano.

Zrobilam kawe i chociaz w Teksasie bylo prawie godzine wczesniej, zadzwonilam do Kita.

Byl mily, ale nieco oszolomiony, i nie byl w stanie podazac za moim tokiem pytan. Kiedy w koncu zaczal rozumiec, okazalo sie, ze nie wie, czy kurs Harry nalezal do stalych ofert uniwersytetu. Pamietal zajecia z literatury i obiecal, ze wstapi do jej domu i sprawdzi. Nie moglam usiedziec na miejscu.

Otworzylam najpierw Observera, a potem dzienniki Belangera. Probowalam nawet ogladac niedzielna msze u ewangelistow. Ani przestepstwa, ani Louis-Philippe, ani wzywanie Jezusa nie przyciagnely mojej uwagi. Psychicznie czulam sie, jakbym podazala droga donikad.

Nie mialam na to zbyt wielkiej ochoty, ale przebralam sie w stroj do biegania i wyszlam. Niebo bylo czyste, powietrze klarowne i balsamiczne, kiedy tak jechalam Queens West, a potem droga na Princeton dotarlam do Freedom Park. Krople potu zmienily sie w struzki, gdy bieglam wzdluz laguny. Male kaczuszki sunely po wodzie za swoja mama, a ich kwakanie rozchodzilo sie w powietrzu niedzielnego poranka.

Nadal mialam metlik w glowie, uczestnicy wydarzen i same wydarzenia wirowaly mi w umysle. Sprobowalam skupic sie na uderzeniach moich Nike'ow, na rytmie mojego oddechu, ale caly czas slyszalam zdanie, ktore powiedzial Ryan na koncu naszej rozmowy. Nowe znajomosci. Czy mial na mysli ich noc u Hurleya? Czy tym wlasnie byla nasza przygoda na pokladzie Melanie Tess?

Przemierzylam park, minelam klinike medyczna, potem wbieglam w waskie uliczki Myers Park. Bieglam wsrod nieskazitelnie utrzymanych ogrodkow i parkowych trawnikow, tu i tam dopieszczanych przez rownie idealnych wlascicieli.

Wlasnie minelam Providence Road, kiedy o malo co nie wpadlam na faceta w jasnobrazowych spodniach, rozowej koszuli i wymietej sportowej kurtce. Niosl podniszczona teczke i plocienny worek wypchany slajdami. To byl Red Skyler.

– Odwiedzasz ubogich na poludniowym wschodzie? – zapytalam, probujac zlapac oddech. Red mieszkal po drugiej stronie Charlotte, w poblizu uniwersytetu.

– Dzisiaj mam wyklad u metodystow w Myers Park. – Wskazal kompleks z szarego kamienia po drugiej stronie ulicy. – Przyszedlem wczesniej, zeby ustawic slajdy.

– Rozumiem. – Bylam mokra od potu, mokre wlosy wisialy mi po obu stronach twarzy. Odkleilam sobie koszulke od ciala i poruszalam nia, by sie ochlodzic.

– Jak tam twoja sprawa?

– Nie za dobrze. Owens i jego grupa zapadli sie pod ziemie.

– Ukrywaja sie?

– Najwyrazniej. Red, moge cie zapytac o cos, o czym juz troche mowilismy?

– Oczywiscie.

– Kiedy dyskutowalismy o sektach, wspomniales o dwoch ich rodzajach. Tyle mowilismy o jednym, ze zapomnialam spytac o ten drugi.

Obok nas przeszedl facet z pudlem. Obu przydaloby sie strzyzenie.

– Mowiles, ze naleza do nich szeroko reklamowane programy rozwijania swiadomosci.

– Tak. Jezeli te zmiany myslenia prowadza do zamykania sie w swoich kregach czlonkow takich kursow. – Postawil torbe na chodniku i podrapal sie po nosie.

– I te grupy zapelniaja swoje szeregi przekonujac jedni drugich, by chodzili na rozne kursy?

– Zgadza sie. W przeciwienstwie do sekt, te programy nie maja na celu pozyskiwania ludzi na zawsze. Oni ich wykorzystuja tak dlugo, jak tylko ci chodza na takie kursy. I wciagaja innych.

– To dlaczego zaliczasz je do sekt?

– Nie uwierzylabys, jaki wplyw moga miec te tak zwane programy s-mokreacji. W sumie to jest to samo, behawioralna kontrola przez zmiane myslenia.

– I co sie dzieje w czasie tych treningow swiadomosci?

Red spojrzal na zegarek.

– Koncze za kwadrans jedenasta. Spotkajmy sie na sniadaniu i opowiem ci, co wiem.

To sie zwykle okresla grupowym treningiem swiadomosci.

Mowiac to Red polewal swoja kasze sosem z gotowanej szynki. Siedzielismy u Andersena i przez okno widzialam zywoplot i ceglany mur Presbyterian Hospital.

– One maja brzmiec jak seminaria albo kursy na uczelni, ale te sesje maja na celu emocjonalne i psychologiczne pobudzenie uczestnikow. O tym sie nie wspomina w broszurach reklamowych. Ani o tym, ze uczestnicy przejda pranie mozgu i zmuszeni zostana do przyjecia zupelnie nowego sposobu postrzegania swiata. – Nadzial na widelec kawalek wiejskiej szynki.

– Jak to dziala?

– Wiekszosc programow trwa cztery albo piec dni. Pierwszego dnia wyrabia sie autorytet lidera. Mnostwo ponizania i obelg. Nastepnego dnia czas na nowa filozofie. Prowadzacy przekonuje uczestnikow, ze ich dotychczasowe zycie bylo gowno warte i ze jedynym wyjsciem jest przyjecie nowego sposobu myslenia.

Teraz kasza.

– Trzeciego dnia zwykle maja miejsce cwiczenia. Wprowadzanie w trans. Regresja pamieci. Sterowana symbolika. Prowadzacy kaze wszystkim odgrzebywac rozczarowania, odrzucenia, zle wspomnienia. To ludzi naprawde rozklada emocjonalnie. Wtedy nastepnego dnia wszyscy otwieraja sie przed grupa, a lider zmienia sie z surowego przywodcy w mame albo tate. Tak zaczyna sie zachecanie do podjecia nowej serii kursow. Ostatniego dnia jest wesolo, mnostwo obejmowania sie, tanczenia, muzyki i gier. I nachalna reklama.

Para w spodniach khaki i identycznych koszulach do gry w golfa usiadla we wnece na prawo od nas.

– Niebezpieczenstwo kryje sie w fakcie, ze takie kursy moga byc wyjatkowo stresujace, i psychicznie i psychologicznie. Wiekszosc ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak intensywne beda. Gdyby wiedzieli, nie zapisywaliby sie.

– To ci uczestnicy nie opowiadaja pozniej nikomu o programie?

– Kaze im sie nie rozmawiac o szczegolach, mowi im sie, ze ich doswiadczenie moze zniechecic innych. Maja zachwycac sie swoim nowym zyciem, ale ukrywac fakt, ze musieli stawic czola wielu trudnosciom i ze proces czasami wytracal ich z rownowagi.

– Gdzie przeprowadza sie rekrutacje? – Balam sie, ze i tak juz znam odpowiedz.

– Wszedzie. Na ulicy. Chodza od drzwi do drzwi. W szkolach, firmach, klinikach zdrowia. Oglaszaja sie w gazetach alternatywnych, magazynach New Age…

– A kolegia i uniwersytety?

– Bardzo zyzny grunt. Na tablicach ogloszen, w domach studenckich i w stolowkach, w dniach, kiedy trwa rekrutacja studentow. Niektore sekty wyznaczaja czlonkow, ktorzy ciagle kreca sie po campusach i zaczepiaja samotnych studentow. Szkoly nie akceptuja i nie zachecaja do tego, ale nie moga prawie nic zrobic. Administracja kaze zdejmowac ulotki z tablic ogloszen, ale one i tak tam powracaja.

– Ale to juz inna bajka, prawda? Te seminaria nie sa zwiazane z tym rodzajem sekt, o ktorych wczesniej mowilismy?

– Niekoniecznie. Czasami programy maja na celu rowniez werbowanie do innych organizacji. Idziesz na kurs, mowia ci tam, ze poszlo ci tak swietnie, ze wybrano cie do kontynuowania na wyzszym szczeblu albo do spotkania z guru, cokolwiek.

Te slowa zabolaly mnie jak uderzenie prosto w serce. Obiad Harry w domu prowadzacego.

– Red, jacy ludzie na to ida? – Mialam nadzieje, ze w glosie nie bylo jeszcze slychac paniki, ktora we mnie wzbierala.

Вы читаете Dzien Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату