zobaczylam.

Kiedy sie zblizylam i promien wylowil to z otaczajacej ciemnosci, w pelni do mnie dotarlo.

Poczulam zawartosc zoladka w ustach.

W rozedrganym swietle zobaczylam brazowy, plastikowy worek na smieci wyzierajacy spod blota i lisci. Z jednej strony byl skrecony i zawiazany w supel. Wezel wystawal z ziemi, jak lew morski wyplywajacy na powierzchnie, zeby zaczerpnac powietrza.

Patrzylam jak deszcz smaga worek i otaczajace go bloto. Woda bombardowala ziemie wokol plytko zakopanego worka, zamieniajac ja w bloto i powoli, ale konsekwentnie odslaniajac dol. Im wiecej worka bylo widac, tym wieksza slabosc czulam w kolanach.

Blyskawica wyrwala mnie z odretwienia. Podeszlam, a raczej podbieglam w podskokach do worka i pochylilam sie, zeby sie mu przyjrzec. Schowalam latarke do dzinsow, po czym chwycilam worek za wezel i pociagnelam. Tkwil w ziemi ciagle zbyt gleboko, zeby mozna go ruszyc. Sprobowalam rozwiazac supel, ale palce slizgaly mi sie po plastiku. Nie dawal sie rozwiazac. Przystawilam nos do worka i wciagnelam powietrze. Bloto i plastik. zadnego innego zapachu.

Kciukiem zrobilam w worku mala dziure i ponownie wciagnelam powietrze nosem. Chociaz smrod byl slaby, to rozpoznawalny. Byl to slodkawy, przykry zapach gnijacego ciala i mokrych kosci. Nim zdazylam sie zdecydowac, czy uciekac, czy dac sie poniesc atakowi wscieklosci, trzasnela galazka i wyczulam, ze cos sie za mna rusza. Kiedy staralam sie uskoczyc na bok, blyskawica przeszyla moja glowe, wysylajac mnie z powrotem do grobu tamtego faraona.

15

Nie bylam tak skacowana od bardzo dawna. Jak zwykle czulam sie zbyt fatalnie, zeby wiele pamietac. Kiedy sie ruszalam, harpuny bolu przeszywaly mi mozg, zmuszajac do pozostania w bezruchu. Wiedzialam, ze jezeli otworze oczy, to zwymiotuje. Moj zoladek tez buntowal sie przeciwko probom poruszania sie, ale przeciez musialam wstac. Najgorsze bylo to, ze bylo mi niewyobrazalnie zimno. Bylam przemarznieta do kosci. Zaczelam sie strasznie trzasc i pomyslalam, ze potrzebuje jeszcze jeden koc.

Usiadlam z przymknietymi oczyma. Bol w glowie byl tak przeszywajacy, ze w ustach zebralo mi sie troche zolci. Schylilam glowe i czekalam, az nudnosci mina. Ciagle nie moglam otworzyc oczu, wiec wyplulam zolc na lewa reke, a prawa poszukalam szlafroka.

Chociaz trzeslam sie i pekala mi glowa, zaczelam zdawac sobie sprawe, ze nie jestem w swoim lozku. Moja prawa reka natrafila na galazki i liscie. Wtedy otworzylam oczy, nie bylo rady.

Siedzialam w lesie. Mialam przemoczone ubrania i bylam przykryta blotem. Na ziemi wokol mnie lezalo duzo galazek i lisci, a powietrze nasaczone bylo zapachem gleby i roslinnosci, ktora stanie sie gleba. Nad soba widzialam platanine galezi, ich ciemne, pajecze palce na tle ciemnego aksamitu nieba. Za koronami drzew migotaly miliony gwiazd.

Pamiec zaczela dzialac. Burza. Brama. Sciezka. Ale jak to sie stalo, ze tu leze? To, co czulam, to nie byl zaden kac, najwyzej jakas parodia.

Przejechalam na probe reka po tyle glowy. Wyczulam pod wlosami guz wielkosci cytryny. Super. Znokautowana dwukrotnie w ciagu jednego tygodnia. Wiekszosc bokserow rzadziej obrywa.

Ale jak to sie stalo? Potknelam sie i upadlam? Uderzyl mnie konar jakiegos drzewa? Burza zrobila wiele zamieszania, ale nie bylo kolo mnie zadnych duzych galezi. Nie pamietalam i malo mnie to obchodzilo. Chcialam po prostu juz isc.

Walczac z mdlosciami, na czworakach zaczelam szukac latarki. Znalazlam ja. Byla do polowy zagrzebana w blocie, wiec wytarlam ja i wlaczylam Ku mojemu zdziwieniu, dzialala. Skupiajac cala uwage na swoich trzesacych sie nogach, wstalam i znowu fajerwerki eksplodowaly w mojej glowie. Oparlam sie reka o drewno i zaczelo mi sie zbierac na wymioty.

Poczulam w ustach smak zolci, a wraz z nim do glowy przychodzily mi kolejne pytania. Kiedy jadlam? Wczoraj wieczorem? Dzis wieczorem? Ktora jest godzina? Od jak dawna tu jestem? Burza sie skonczyla i pojawily sie gwiazdy. I ciagle jeszcze byla noc. I bylam przemarznieta do kosci. To wszystko, co wiedzialam.

Kiedy skurcze zoladka sie skonczyly, wyprostowalam sie powoli i oswietlilam latarka teren wokol siebie, szukajac sciezki. Widok promyka swiatla tanczacego po sciolce przywolal kolejne wspomnienie. Zakopany worek. Wraz z tym wspomnieniem pojawil sie strach. Zacisnelam reke na latarce i wykonalam pelny obrot, zeby upewnic sie, ze nikogo za mna nie ma.

A co do worka, gdzie on byl? Powoli wracala mi pamiec, ale ciagle jeszcze fragmentaryczna. Oczyma wyobrazni widzialam ten worek, ale nie moglam go zlokalizowac na ziemi.

Przeszukalam otaczajaca mnie roslinnosc, szukajac miejsca pochowku Glowe przeszywal mi bol i caly czas mialam mdlosci, ale zoladek byl juz pusty i suche, wstrzasajace mna odruchy wymiotne sprawialy, ze bolaly mnie boki, a oczy lzawily. Caly czas stalam, opierajac sie o drzewo, i czekalam, az zoladek sie uspokoi. Dochodzilo mnie brzeczenie chrzaszczy rozgrzewajacych sie przed pierwszym po burzy wystepem. Mialam wrazenie, ze ich muzyka to zwir, ktory ktos wtlacza w moje uszy, a nastepnie szoruje nim moj mozg.

Kiedy w koncu znalazlam, okazalo sie, ze worek lezal zaledwie trzy metry ode mnie. Trzesac sie tak bardzo, ze z trudem udawalo mi sie trzymac latarke w miare nieruchomo, zobaczylam go. Lezal w takiej samej pozycji, jak to zapamietalam, ale wiecej plastiku bylo odsloniete. Otoczony byl wypelniona woda deszczowa fosa, a i na samym pomarszczonym worku gdzieniegdzie uformowaly sie male kaluze.

Nie bedac w stanie wygrzebac worka, po prostu stalam i sie w niego wpatrywalam. Wiedzialam, ze trzeba profesjonalnie przeszukac to miejsce, ale obawialam sie, ze zanim specjalna ekipa sie tu zjawi, ktos moze cos zmienic albo usunac szczatki. Chcialo mi sie plakac z frustracji.

A, to jest naprawde swietny pomysl, Brennan. Placz. Moze ktos przyjdzie i cie uratuje…

Stalam, trzesac sie z zimna i Bog wie jeszcze czego i staralam sie skupic, ale komorki mozgowe nie byly sklonne do wspolpracy, zatrzaskujac drzwi i odmawiajac wszelkich kontaktow.

Kontakt. Telefon. To dotarlo.

Namierzylam krawedz zarosnietej sciezki i ruszylam w strone wyjscia z lasu. Przynajmniej mialam taka nadzieje. Nie pamietalam drogi w tamta strone i mialam mocno niejasne wyobrazenie o tym, jak stad wyjsc. Poczucie orientacji zniknelo razem z pamiecia krotkotrwala. Nagle bez ostrzezenia zgasla latarka i znalazlam sie w prawie zupelnej ciemnosci, rozpraszanej tylko slabym swiatlem gwiazd. Potrzasanie latarka nie przynioslo rezultatu, podobnie jak przeklinanie jej.

– Cholera! – Przynajmniej probowalam.

Wytezylam sluch, starajac sie zlokalizowac jakis dzwiek, ktory pomoglby mi znalezc wlasciwy kierunek. Slyszalam jednak tylko chrzaszcze, ze wszystkich stron. Zewszad brzeczenie. Nic z tego nie bedzie.

Probowalam odroznic cienie niskiej roslinnosci od cieniow wyzszej i powloklam sie w strone, w ktora zwrocona byla moja glowa. Plan rownie dobry, jak kazdy inny. Niewidoczne galezie haczyly moje wlosy i ubranie, a liany i pnacza krepowaly mi nogi.

Nie jestes na sciezce, Brennan. Robi sie coraz gesciej. Zastanawialam sie, w ktora strone sie skierowac, kiedy sie posliznelam. Upadlam do przodu, ladujac twardo na rekach i jednym kolanie. Stopy mialam uwiezione, a wyrzucone do przodu kolano bylo wcisniete w cos, co wydawalo sie byc sypka ziemia. Latarka wypadla mi z reki i ozyla, kiedy uderzyla w ziemie. Potoczyla sie kawalek i teraz byla skierowana w moja strone. Dobywal sie z niej promien dziwnego, zoltego swiatla. Spojrzalam na nogi i zobaczylam, ze zanurzone sa w jakiejs ciemnej i ciasnej przestrzeni.

Z sercem na ramieniu, ruchem wahadlowym, jak krab na plazy, zaczelam czolgac sie w strone swiatla. Skierowalam latarke na miejsce, w ktorym upadlam, i zobaczylam maly krater. Zional swieza ziemia i wygladal jak niezagojona rana. Wokol dolka lezala sypka ziemia, tworzaca jakby malutki wal.

Oswietlilam wnetrze krateru. Nie byl duzy, mial z szescdziesiat centymetrow srednicy i metr glebokosci. Potykajac sie, postawilam noge zbyt blisko jamy i osunelo sie do niej troche ziemi. Zupelnie jak przy wysypywaniu musli z pudelka, pomyslalam. Juz chwile wczesniej, kiedy sie przewrocilam, musialam wsypac troche do

Вы читаете Zapach Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×