Poirette.

– Jestem przyjaciolka Gabrielle Macaulay. Probuje ja znalezc.

Potrzasnela glowa.

Nie wiedzialam, czy chodzilo jej o to, ze nie zna Gabby, czy ze nie chce odpowiedziec.

– Jest antropologiem. Pracuje tutaj…

– Wszystkie tu pracujemy, slonko.

Poirette zachnela sie i przestapila z nogi na noge. Spojrzalam na nia. Byla ubrana w spodenki i stanik z blyszczacego, czarnego winylu. Ona na pewno zna Gabby. Byla jedna z kobiet, ktore ogladalysmy tamtej nocy. Gabby mi ja pokazala. Z bliska wygladala nawet na jeszcze mlodsza.

Skupilam sie na jej towarzyszce.

– Gabby jest postawna kobieta – ciagnelam. – Mniej wiecej w moim wieku. Ma… – szukalam odpowiedniego okreslenia koloru – czerwonawe dredy…

Zupelna obojetnosc.

– I kolczyk w nosie.

Walilam glowa w mur.

– Od jakiegos czasu nie moge sie z nia skontaktowac. Wydaje mi sie, ze ma zepsuty telefon, a troche sie o nia martwie. Na pewno wszystkie musicie ja znac…

Przeciagalam samogloski, nadajac kolejnym slowom bardziej poludniowe brzmienie. Mialam nadzieje, ze pokazujac, iz pochodze z tych samych okolic co ona, uda mi sie ja sklonic do wspolpracy. Cory poludniowych stanow laczcie sie.

Luizjana wzruszyla ramionami. Byl to typowy miekki, francuski, uniwersalny gest, tyle ze w wersji uzywanej przez francuskojezyczna ludnosc Luizjany – wiecej pracy ramion, mniej dloni.

To byla cala odpowiedz na probe powolania sie na wspolne pochodzenie z poludnia Stanow. To donikad nie prowadzi. Zaczynalam rozumiec, o co chodzilo Gabby. W Main nie zadaje sie pytan.

– Jesli ja spotkacie, czy mozecie powiedziec, ze szuka jej Tempe?

– To poludniowe imie, skarbie?

Wsunela dlugi, czerwony paznokiec we wlosy i jego koniuszkiem podrapala sie w glowe. Na jej wlosach bylo tyle lakieru, ze fryzura wytrzymalaby huragan. Ruszaly sie, jakby byly jedna masa, co sprawialo wrazenie, ze jej glowa zmienia ksztalt.

– Niezupelnie. Moze wiecie, gdzie jeszcze moglabym sie rozejrzec?

Kolejne wzruszenie ramion. Przestala sie drapac i zaczela przygladac sie paznokciowi.

Z tylnej kieszeni wyciagnelam wizytowke.

– Jesli przyjdzie wam cos do glowy, to mozecie mnie zlapac pod tym numerem.

Kiedy odchodzilam, zauwazylam, ze Poirette wyciaga reke do tej drugiej po wizytowke.

Proby nawiazania kontaktu z kilkoma innymi spacerujacymi wzdluz Ste. Catherine kobietami skonczyly sie bardzo podobnie. Ich reakcja byla albo obojetnosc, albo pogarda, nieodmiennie podszyte podejrzliwoscia i nieufnoscia. Zadnych informacji. Jesli Gabby tu kiedys bywala, nikt sie do tego nie przyznawal.

Chodzilam od baru do baru, przemierzajac podrzedne lokale, ulubione miejsca ludzi zyjacych w nocy. Wszystkie byly takie same, jakby stanowily dzielo tego samego, niezbyt utalentowanego dekoratora wnetrz. Sufity byly niskie, a sciany z zuzlowych blokow. Sciany wszystkich lokali zdobily rysunki wykonane fluoryzujacymi farbami albo pokrywala je imitacja bambusa czy tanie drewno. W srodku bylo wilgotno i ciemno, smierdzialo starym piwem, dymem i ludzkim potem. W lepszych, podlogi byly czyste, a toalety splukiwane.

W niektorych barach byly podesty, na ktorych wyginaly sie i wily striptizerki, ich zeby i skape kostiumy blyszczaly purpurowo w czarnym swietle, a na ich twarzach malowala sie nuda. Mezczyzni w koszulach bez rekawow i z ciemnym zarostem na twarzach popijali piwo z butelek i ogladali tancerki. Imitacje eleganckich kobiet saczyly tanie wino albo soki udajace drinki i usmiechaly sie do przechodzacych mezczyzn, majac nadzieje na numerek. Chociaz staraly sie byc uwodzicielskie, przewaznie wygladaly na zmeczone.

Najsmutniejsze wrazenie sprawialy kobiety w wieku granicznym tego handlu cialem, te wlasnie przekraczajace linie mety i startu. Byly bolesnie mlode, a czesc z nich ciagle wygladala jeszcze bardzo zdrowo. Niektore przychodzily po to, zeby sie zabawic i szybko zarobic kase, inne uciekaly ze swoich prywatnych piekiel w domu. W ich opowiesciach nieodmiennie przewijal sie glowny temat. Puszczac sie tak dlugo, az sie duzo zarobi, a potem prowadzic przyzwoite zycie. Poszukiwaczki przygod i uciekinierki, przyjezdzaly autobusami z Ste. Therese i Val d'Or, z Valleyfieid i Pointe-du-Lac. Przyjezdzaly z lsniacymi wlosami i swiezymi twarzami, pewne wlasnej niemoralnosci, pewne tego, ze potrafia pokierowac swoja przyszloscia. Trawe i koke traktowaly jako rozrywke. Nigdy nie potrafily sie w pore zorientowac, ze sa to juz pierwsze szczeble drabiny desperacji, docieralo to do nich dopiero wtedy, kiedy zaszly juz zbyt wysoko i nie potrafily zejsc, tylko spasc.

Byly tez takie, ktorym udalo sie zestarzec. Tylko naprawde sprytne i wyjatkowo silne potrafily sie dorobic i wyjsc z interesu. Chorowite i slabe umieraly. Te o mocnych cialach, ale o slabej woli wytrzymywaly. Wiedzialy, jaka je czeka przyszlosc i akceptowaly ja. Umra na ulicy, bo nie znaja innego zycia. Albo dlatego, ze wystarczajaco kochaly albo baly sie jakiegos mezczyzny, zeby sie sprzedawac tylko po to, by mu kupic towar. Albo dlatego, ze potrze bowaly jedzenia i miejsca, gdzie moglyby spac.

Apelowalam do tych przystepujacych albo opuszczajacych profesje. Unikalam kobiet w srednim wieku, zatwardzialych i wiedzacych, jak zyc na ulicy, ktore umialy rzadzic na swoim terytorium tak, jak z kolei alfonsi potrafili rzadzic nimi. Byc moze mlode, naiwne i zbuntowane albo stare, sterane i zuzyte byly bardziej otwarte. Wcale nie. W kazdym kolejnym barze odwracaly sie ode mnie, pozwalajac moim pytaniom rozplynac sie w zadymionym powietrzu. Zmowa milczenia wydawala sie byc zelazna zasada. Obcy nie maja dostepu.

Pietnascie po trzeciej mialam juz dosyc. Moje wlosy i ubrania przesiakniete byly dymem z papierosow i jointow, a buty smierdzialy piwem. Wypilam tyle sprite'a, ze moglabym pobudzic Kalahari do zycia, a w kacikach oczu mialam mnostwo drobinek zwiru. Po wyjsciu z kolejnego baru i odlepieniu sie od kolejnego natreta, zrezygnowalam.

19

Powietrze mialo konsystencje rosy. Znad rzeki podnosila sie mgla i w swietle latarn male kropelki migotaly jak klejnoty. Rozkoszowalam sie chlodem i wilgocia powietrza. Klujacy bol miedzy szyja a lopatkami uswiadomil mi, ze przez kilka ostatnich godzin bylam spieta, struta i gotowa do ucieczki. Moze i bylam. Jesli tak, to napiecie tylko czesciowo wywolane bylo moimi poszukiwaniami Gabby. Podchodzenie do prostytutek bardzo szybko stalo sie rutyna. Ich odmowy tez. Opedzanie sie od krecacych sie wokol i dotykajacych mnie mezczyzn bardzo szybko stalo sie odruchowe.

To walka z sama soba mnie tak wyczerpywala. Spedzilam cztery godziny walczac ze starym kochankiem, od ktorego nigdy nie bede wolna. Przez cala noc musialam opierac sie pokusie – brazowawemu blaskowi whisky z lodem, bursztynowemu piwu wlewanemu z butelek w gardla. Czulam zapach mojego oblubienca i widzialam jego blask w oczach wokol siebie. Kiedys go kochalam. Do diabla, ciagle go kocham. Ale jego czar przerodzilby sie w destrukcje. W moim przypadku kazdy przelotny flirt przerodzilby sie w niszczacy zwiazek o sile, ktorej nie moglabym sie oprzec. Wiec porzucilam go, przechodzac powoli przez dwanascie roznych stadiow. I trzymalam sie z dala. Bylismy juz kochankami, wiec nigdy nie bedzie moglo byc miedzy nami przyjazni. Dzisiejszej nocy prawie wpadlismy w swoje objecia.

Oddychalam gleboko. Unoszacy sie w powietrzu zapach byl mieszanina oleju silnikowego, mokrego cementu i fermentujacych drozdzy z browaru Molson. Ste. Catherine byla prawie pusta. Staruszek w kanadyjce i flanelowej koszuli z kapturem spal przed sklepem, a obok niego lezal brudny kundel. Inny czlowiek grzebal w smieciach po drugiej stronie ulicy. Byc moze w Main jest nawet trzecia zmiana.

Zniechecona i wyczerpana, szlam w strone St. Laurent. Probowalam. Jesli Gabby jest w tarapatach, te kobiety nie pomoga mi sie z nia skontaktowac. Ten klub jest tak samo zamkniety jak liga baseballowa.

Minelam My Kinh. Tablica nad oknem reklamowala KUCHNIA WIETNAMSKA i obiecywala, ze lokal jest czynny cala dobe. Bez specjalnego zainteresowania zajrzalam do srodka przez brudna szybe, po czym sie zatrzymalam.

Вы читаете Zapach Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×