Bertrand zapukal.

Zadnej reakcji.

Znowu zapukal.

Bez odpowiedzi.

Ryan i Bertrand znieruchomieli.

Moj oddech stal sie szybszy.

– Policja. Otwierac.

W glebi korytarza cicho otworzyly sie drzwi. Zza nich, otwartych na dlugosc lancucha, wyjrzaly oczy.

Bertrand zapukal mocniej – piec dudniacych ciosow w dusznej ciszy.

I cisza.

Potem uslyszelismy:

– Monsieur Tanguay n'est pas id.

Nasze glowy zwrocily sie w strone, skad dobiegal glos. Byl miekki i wysoki i dochodzil z przeciwnej strony korytarza.

Ryan nakazal gestem Bertrandowi, zeby sie nie ruszal, a my przeszlismy na druga strone korytarza. Obserwowala nas para oczu. Za grubymi szklami widac bylo powiekszone teczowki. Oczy znajdowaly sie na wysokosci zaledwie metra dwadziescia i w miare jak sie zblizalismy, patrzyly pod coraz ostrzejszym katem.

Oczy przeniosly sie z Ryana na mnie i z powrotem na niego, szukajac najmniej groznego miejsca, na ktorym by zawiesic wzrok. Ryan przykucnal, zeby znalezc sie na ich poziomie.

– Bonjour – powiedzial.

– Czesc.

– Comment ea va?

– Ca va.

Dziecko czekalo. Nie wiedzialam, czy to chlopiec czy dziewczynka.

– Czy twoja mama jest w domu?

Potrzasnelo glowa.

– A tata?

– Nie.

– A ktos inny?

– Kim jestescie?

Dobrze, dzieciaku. Nie mowi sie nic obcym.

– Policja. – Ryan pokazal mu odznake.

Oczy zrobily sie jeszcze wieksze.

– Moge ja wziac do reki?

Ryan podal odznake przez uchylone drzwi. Dziecko przygladalo jej sie uwaznie, po czym oddalo ja.

– Szukacie monsieur Tanguaya?

– Tak.

– Dlaczego?

– Chcemy zadac mu kilka pytan. Znasz monsieur Tanguaya?

Dziecko pokiwalo glowa i nic wiecej.

– Jak masz na imie?

– Mathieu. – Chlopiec,

– Kiedy twoja mama wroci do domu, Mathieu?

– Mieszkam z babcia.

Ryan przeniosl ciezar ciala z jednej nogi na druga i podloga glosno zaskrzypiala. Opuscil jedno kolano na podloge, postawil lokiec na drugim, oparl brode na kostkach dloni i spojrzal na Mathieu.

– Ile masz lat, Mathieu?

– Szesc.

– Od jak dawna tu mieszkasz?

Dziecko wygladalo na zaklopotane, jakby nigdy nie przyszlo mu do glowy, ze mozna mieszkac gdzies indziej.

– Od zawsze.

– Znasz monsieur Tanguaya?

Mathieu pokiwal glowa.

– Od jak dawna tu mieszka?

Wzruszyl ramionami.

– Kiedy wroci twoja babcia?

– Sprzata u ludzi. – Chwila ciszy. – W soboty. – Mathieu przewrocil oczyma i przygryzl dolna warge. – Chwileczke. – Zniknal w mieszkaniu i wrocil po niecalej minucie. – O wpol do czwartej.

– Kur… A niech to – rzucil Ryan, prostujac sie. Odezwal sie do mnie spietym glosem, odrobinke glosniejszym od szeptu. – Ten dupek moze byc w srodku, a my tu mamy dziecko bez opieki.

Mathieu patrzyl jak glodny kot na zapedzonego w kat szczura, ani na chwile nie spuszczajac oczu z twarzy Ryana.

– Nie ma tutaj monsieur Tanguaya.

– Jestes pewien? – Ryan ponownie przykucnal.

– Wyjechal.

– Dokad?

Kolejny raz wzruszyl ramionami. Pulchny palec pchnal okulary wyzej na nasade nosa.

– Skad wiesz, ze wyjechal?

– Opiekuje sie jego rybkami. – Usmiech wielkosci Mississippi rozswietlil jego twarz. – Ma skalary i anioly morskie, i piranie. – Sa fantastyczne! – Powiedzial: Fantastiaue! Wspaniale slowo. Jego odpowiednik w jakimkolwiek jezyku nie moze sie z nim rownac.

– Kiedy wroci monsieur Tanguay?

Wzruszyl ramionami.

– Czy to tez babcia zapisala w kalendarzu? – spytalam.

Dziecko spojrzalo na mnie zdziwione, po czym zniknelo, tak jak chwile wczesniej.

– Jakim kalendarzu? – spytal Ryan spogladajac na mnie z dolu.

– Musza miec kalendarz. Poszedl sprawdzic, kiedy nie byl pewien. o ktorej babcia wroci dzisiaj do domu.

Mathieu wrocil.

– Nie.

Ryan wstal.

– I co teraz?

– Jesli dzieciak ma racje, to wejdziemy do srodka i przeszukamy jego mieszkanie. Teraz mamy jego nazwisko, wiec namierzymy monsieur Tanguaya. Moze babcia wie, dokad pojechal. Jesli nie, to i tak zgarniemy go, jak tylko sie tu pojawi.

Ryan spojrzal na Bertranda i wskazal na drzwi.

Kolejnych piec uderzen.

Zadnej reakcji.

– Wywazyc? – spytal Bertrand.

– Monsieur Tanguayowi sie to nie spodoba.

Wszyscy spojrzelismy na chlopca.

Ryan po raz trzeci przykucnal.

– Strasznie sie wkurza, jak sie zrobi cos nie tak – powiedzial Mathieu.

– Musimy poszukac czegos w mieszkaniu monsieur Tanguaya – wyjasnil Ryan.

– Nie spodoba mu sie, jak wywazycie jego drzwi.

Ukucnelam kolo Ryana.

– Mathieu, czy masz rybki monsieur Tanguaya w swoim mieszkaniu?

Potrzasnal glowa.

Вы читаете Zapach Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×